:D PRZYCHODZI PACJENT

Przed operacją....

- Panie ordynatorze, czy pan osobiście będzie mnie operował?
- Tak, lubię przynajmniej raz na rok sprawdzić,  czy jeszcze coś pamiętam...

- Kto jest twoim lekarzem rodzinnym?
- Trudno powiedzieć...
- Czemu? Nie znasz nazwiska?
- Nie, znam! Doktor Janczerski został naszym lekarzem rodzinnym...
- No więc w czym...
-...A teraz mama chodzi do okulisty, ojciec do urologa, mojego brata wziął w obroty specjalista od chorób płuc, a ja mam zabiegi u osteopaty...

Panie, co mi Pan tu wypisujesz?
- Świadectwo zgonu...

-Panie doktorze, czy ta operacja to zabieg bezpieczny?
-Tego, mój szanowny panie już niedługo się właśnie dowiemy...

Dentysta do gadatliwego pacjenta:
- Niech pan wreszcie otworzy gębę i się zamknie!

- I co się tak szczerzysz? pyta się Jurek uśmiechniętego od ucha do ucha Franka.
- Od dentysty wracam!
- I to jest ten powód?
- No..., bo go nie było i nie będzie jeszcze przez tydzień!

Pięciu chirurgów siedzi przy koniaku i na głos opowiadają o swych preferencjach.
Pierwszy mówi:
-Najlepiej mi się operuje księgowych. Jak się takiego rozkroi, to w środku wszystko jest ponumerowane.
Drugi na to:
-Taaa, ale powinieneś kiedyś spróbować z elektrykami. Oni tam w środku mają wszystko pogrupowane według kolorowych kodów.
Trzeci na to:
- Nie. Ja uważam, że pod tym względem najfajniejsi są bibliotekarze. U nich wszystko jest w kolejności alfabetycznej.
Na to czwarty:
-A wiecie, ja lubię majstrów. Oni dobrze rozumieją, że zawsze można zostawić parę narzędzi w środku i że robota trwała znacznie dłużej niż się obiecywało.
Słysząc to, piąty z nich potrząsa głową i rzecze:
-Wszyscy jesteście w błędzie. Najlepiej operować polityków. Taki to ani nie ma jaj, ani kręgosłupa, a dodatkowo jeszcze dupę i twarz można podmieniać!

Przychodzi facet do lekarza i wywala interes na stół.
- Co panu dolega?
- Nic, ale fajny, nie?

U lekarza:
- Pali pan?
- Nie.
- Pije pan?
- Też nie!
- Co się pan tak cieszy... I tak coś znajdę...

Lekarz po postawieniu diagnozy przepisuje pacjentowi terapię:
- Musi pan rzucić palenie i poważnie ograniczyć spożycie alkoholu. Z powodu serca musi pan odstawić na dłużej seks. Nie wolno pić kawy ani spożywać tłuszczów skrobi czy innych węglowodanów. No i najważniejsze: więcej radości z życia! Więcej radości z życia!!

Mamusiu, ten zabieg wcale nie był bezbolesny tak jak go reklamowali.
-Dlaczego, czy cię skaleczył?
- Nie, ale wrzeszczał jak wszyscy dentyści jak go ugryzłem w palec....

Główne oznaki, że należy się wypisać z obecnej Kasy Chorych:

Zastanów się dobrze jeśli w swojej przychodni zobaczysz:
1.         maszyny do dializy na pedały
2.        pacjenta z otwartą raną głowy czytającego ostatnie strony „Wojny i pokoju”.
3.        Zamiast sprzętu do rezonansu jądrowego – dwustronna kserokopiarkę.
4.        Przy wejściu do gabinetu słoik na datki
5.         przysiągłbyś, że zanim odjechałeś na sali operacyjnej, widziałeś na stole szczypce do surówki i scyzoryk...
6.        lekarz osłuchuje ci serce przez rurkę po papierze toaletowym
7.         standardowa opieka nad noworodkami pokrywa jedynie koszt dowiezienia pod drzwi najbliższego sierocińca
8.        patyczki do badania gardła lekko „zalatują” lodami o smaku waniliowym
9.        w całej przychodni jest tylko jeden wspólny termometr do badania temperatury w odbycie
10.    „Niech pan przyłoży te dwie pijawki i zadzwoni do mnie jutro”
11.      Zrobią ci zastrzyk gdy tylko obeschnie igła.
12.     „Płaci pan jajkami czy skórami?”
13.     Pacjentom radioterapii każe się chodzić w kółko dając im do kieszeni widokówkę z Czernobyla.
14.     Jedynym środkiem prewencyjnym wymienionym w zaleceniu jest „jedno jabłko dziennie”
15.     Chirurg naczelny ukończył korespondencyjny kurs wieczorowy
16.     na ulotce do lekarza domowego napisana jest wskazówka: „Na parkingu trzecia przyczepa po lewej”.

Na fotelu dentystycznym pacjent wrzeszczy:
-Dlaczego mi pan usunął przedni ząb, skoro mnie boli trzonowy?!!!
Dentysta promiennie się uśmiecha i powiada:
-Spokojnie... Dojdziemy i do trzonowego...

Panie kochany! jak się pan chcesz wyleczyć z bezsenności to możesz pan brać do łóżka wszystkich swoich utrapień. –mówi doktor do wymizerowanego pacjenta.
-Wiem, ale nie mogę – mówi na to mężczyzna. –Moja żona nie chce sypiać sama!

Lekarz po operacji:
- No, nie za dobrze z tą pana wątrobą! Do końca życia musi pan jeść kleik ryżowy.
- Panie doktorze! To straszne. Jak można wytrzymać! Tak do końca życia jeść takie paskudztwo?
-No, niech pan nie przesadza. Te  trzy dni jakoś pan przeboleje...

Na stole operacyjnym kładą pacjenta. Anestezjolog pyta:
- Pan tu prywatnie, czy w ramach Kasy Chorych?
- Z Kasy Chorych, bo co? – pyta zdumiony pacjent.
Lekarz w odpowiedzi na to intonuje:
- Aaa, kotki dwa...

Pewnego pana przyjaciele namówili, aby odwiedził psychiatrę. Przyszedł więc i usiadł naprzeciwko lekarza.
-Co pana do mnie sprowadza? – pyta lekarz.
-Koledzy mnie tu przywieźli i namawiali na leczenie...
-Dobrze – mruczy lekarz. – pokażę teraz panu serię rysunków, a pana zadaniem będzie powiedzenie bez zastanowienia, z czym się panu ten rysunek kojarzy. I pokazał kartkę, na której był kwadracik.
-Kobieta!
Doktor trochę się zmieszał. – A teraz? –i pokazał mu trójkącik.
-też kobieta!
-Panie szanowny, przecież pan ma jakąś manię na temat seksu!
-Ja? Manię?  A KTO MI TE WSZYSTKIE ŚWIŃSTWA RYSOWAŁ?

- Czy idzie pan śladem moich zaleceń? –pyta doktor pacjenta.
- Jeszcze czego! Kark bym sobie skręcił!
- Skręciłby pan kark? Nie rozumiem.
- Bo je wszystkie wypieprzyłem przez okno!

Panie doktorze, już trzeci dzień z rzędu nic mi się nie chce robić. Co to może być?
-Środa...

Grubas ponownie odwiedza dietetyka.
-No i co pomogły ćwiczenia? Może już pan sięgnąć do palców u nóg?
-Sięgnąć to jeszcze nie, ale już je widzę...

- Panie doktorze! Czy taka operacja jest niebezpieczna?
- O tak! Na pięć udaje się tylko jedna.
- Ojej!
- Niech się pan nie boi. Czterej pańscy poprzednicy są już w grobie!

Na fotelu dentystycznym pacjent słyszy:
- Wie pan co? Jak zacznę panu borować ząb, niech pan zacznie głośno wrzeszczeć. Najgłośniej jak pan tylko umie!
- Czy to będzie aż tak bolało?
- Nie! Tylko że za pół godziny gra Ajax z Manchesterem, a ja tu w poczekalni widziałem jeszcze czterech pacjentów...

Nad pacjentem zebrało się konsylium. Pacjent przerażony słyszy:
Lekarz 1: - Pacjent według mnie pożyje może z tydzień.
Lekarz 2: - Myli się szanowny kolega! Ja mu daję najwyżej cztery dni...
Lekarz 3: - Przychylam się do opinii znakomitego kolegi, choć raczej skłaniałbym się do trzech dni...
Za miesiąc konsylium zbiera się ponownie i zdziwieni eksperci widzą, że pacjent siedzi na skraju łóżka i macha raźnie nogami.
Lekarz 3: Sami panowie widzą najoczywistszy dowód: Jeżeli pacjent chce żyć, medycyna jest bezsilna...

Przychodzi kelner do lekarza i mówi:
- Panie doktorze, ostatnio zauważyłem że nie słyszę na jedno ucho.
- A na drugie?
- De Volaille, frytki i sałatka z ogórków!

Pyta się facet swojego kolegę o dobrego stomatologa. Tamten mu odpowiada:
- Znam świetnego, ale on jest Anglikiem.
- Spoko, spoko, poradzę sobie.
Przychodzi więc na wizytę, siada na fotelu i pokazując lekarzowi szczękę
mówi:
- Tu!
Dentysta wyrwał mu dwa zęby. Na drugi dzień znów spotykają się obaj faceci i pierwszy mówi:
- Kurczę, jakiś głupi ten dentysta. Ja mu pokazuję bolący ząb, mówię tu, o
on wyrywa mi dwa...
- To ty głupi jesteś! „Tu” (ang. two) po angielsku znaczy „dwa”...
- Aaa, było tak od razu, następnym razem coś wymyślę...
Przychodzi więc na wizytę, siada na fotelu, wskazuje ząb i mówi:
-Ten!
(po angielsku ten = DZIESIĘĆ!)

Przychodzi schorowany facet do lekarza. Lekarz go bada dokładnie i po chwili odkłada sprzęt, kreci głową i z dużo mówiącą mina mówi:
- Mam do pana 2 wiadomości; jedną dobrą, drugą złą... od której zacząć?
Nogi się pod chorym ugięły, ale...
- Niech pan zacznie od tej zlej... - mówi
- Zostały panu 2 miesiące życia
Chory aż przysiadł ale pyta:
- No dobra, a ta druga wiadomość?
Lekarz pokazuje głową na sexy ponętną pielęgniareczkę pod drugiej stronie gabinetu, z dużym biustem, długimi zgrabnymi nogami
- Widzi pan ta pielęgniareczkę?
- Tak, widzę - mówi mimo swojej sytuacji podekscytowany pacjent – A co?...
- Panie... Sypiam już z nią od pół roku!

Pacjent wchodzi do skórnego, zdejmuje spodnie i pokazuje przyrodzenie w
fatalnym stanie.
Lekarz:
- Niestety, to syfilis i nic nie da się tu zrobić. Trzeba amputować. Ale
mamy bardzo nowoczesne protezy. Pacjent wybiera najtańszą - drewnianą.
Po przeszczepie - wizyta kontrolna. Lekarz ogląda protezę i mówi:
- Oj nie ma pan szczęścia, jak nie syfilis to korniki!

- Panie doktorze, mój "mały" nie chce stać!
 Lekarz obmacał członek pacjenta:
- No i stoi ! Czego pan chce?
- Wytrysku !!!
- Jest i wytrysk! Niepotrzebnie mi pan zawraca głowę. Wszystko z panem w porządku...
- No to jeszcze buzi na pożegnanie...

- Panie doktorze, pięć lat temu poradził mi pan znakomity sposób na reumatyzm - unikać wilgoci. Jestem wyleczony!!!
- Znakomicie! A co panu teraz dolega?
- Nic. Chciałbym zapytać, czy mogę się już wykąpać?...

-Ale panie doktorze, jest pan pewien swej diagnozy? Czytałem gdzieś o tragicznym wypadku: że -doktor się pomylił w ocenie i leczył pacjenta na zapalenie płuc, podczas gdy ten miał dur brzuszny!
- Nonsens- mówi doktor – kiedy ja kogoś leczę na zapalenie płuc, to umiera na zapalenie płuc!

Przy chodzi pedant do lekarza:
-Panie doktorze, mam jedno jądro niżej.
-To zupełnie normalne. Czy to panu przeszkadza?...
-No... nie... ALE JAKI NIEPORZĄDEK!

Siedzi facet u dentysty. Tamten coś dłubie, wierci i nagle pyta:
- To co, przerwa na papierosa?
- Eeheeee...
No i wybił mu jedynkę...

Przychodzi pacjent do lekarza:
- Panie doktorze, jestem impotentem.
Lekarz na to:
- A skąd Pan to wie?
- Ojciec był impotentem, dziadkowie, pradziadkowie. Na pewno jestem impotentem.
- To skąd-żeś się Pan w ogóle wziął?
- Spod Rzeszowa.

Terminologia lekarska (czyli co lekarz NAPRAWDĘ miał na myśli)
Gdy lekarz nam coś mówi, to być może naprawdę znaczy to coś zgoła innego…
‑Trzeba się tym zająć od razu.
(Zaplanowałem wyjazd na Majorkę w przyszłym miesiącu. Dobrze się składa że to takie banalnie proste, przyda się parę groszy za to, że się samo wyleczyło)
- Taaaa… A cóż my tu mamy?....
(Nie ma bladego pojęcia co nam jest i ma nadzieję, że podsuniemy mu jakiś trop).
-Sprawdźmy najpierw historię pańskiej choroby.
(Muszę sprawdzić, czy gość od ostatniej wizyty nie zalega z płatnością)
A co pan powie na jeszcze jedną wizytę w tygodniu?
(Dzisiaj po południu gram w tenisa, szkoda mi dzisiaj na niego czasu.)
albo:
(Kasa pilnie potrzebna, więc cię gościu, wykasuję za DWA spotkania)
Mam dobre i złe wieści.
(Dobra jest taka, że zamierzam se kupić nowe BMW. Zła jest taka, że to  ty  mi je fundniesz.)
-Zobaczmy jak się sytuacja ukształtuje...
(Może za parę dni coś z tego urośnie, na tyle że da się to wyciąć.)
‑Przepiszę panu kilka koniecznych badań.
 (Mam 40% udziałów w laboratorium.)
‑Zapiszę panu nowy lek.
(Piszę o nim publikację i brakuje mi świnek morskich.)
‑Jeśliby nie pomogło, proszę zadzwonić i się umówimy.
(Pojęcia nie mam co to. Może se samo pójdzie?)
-A to ci dopiero okropna rana.
(Chyba zaraz puszczę pawia... )
‑To może troszkę zaboleć… 
(To boli jak jasna cholera…)
albo:
(W zeszłym tygodniu dwaj pacjenci odgryźli sobie po tym język.
‑No taaaak… Nie czujemy się za dobrze, co?...
(Zagram na zwłokę. Kim ty człowieku jesteś i co u mnie robisz?!)
-To panu powinno pomóc…
(Ta firma farmaceutyczna zapłaciła kupę szmalu, żebym ci to gówno przepisał na receptę.
‑Wszystko wydaje się być w porządku.
(Qźwa, chyba se jednak tej daczy nie kupię!)
‑Trzeba tylko zrobić jeszcze parę dodatkowych analiz…
(Nie wiem, co mu jest. Może w labo wiedzą?)
-Pielęgniarka zrobi panu zastrzyk.
(Zresztą ja nie umiem…)
-Czy sądzi pan, że cały ten stres może wpływać na pański stan?
(Gościu! Ale ci odbiło! jesteś bardziej szurnięty niż niejeden czubek. Tylko czy ja znam jakiegoś psychiatrę, który by się podzielił dolą za ten podesłany okaz?
-Tak, dość sporo się ostatnio o tym mówiło w mediach.
(Mój Boże, to już trzeci w tym tygodniu. Lepiej coś na ten temat poczytam.)
‑Jeśli objawy nie ustąpią, proszę się umówić na wizytę.
(W życiu nie widziałem ohydniejszego przypadku. Bogu dzięki, że w przyszłym tygodniu mam urlop!)
Przychodzi pacjent do doktora:
- Panie doktorze, czy można wyleczyć owsiki???
- A co? kaszlą?
Facet skarży się lekarzowi:
- Panie doktorze, jak tylko zaczynam pracę, to zaraz zasypiam.
- A gdzie pan pracuje?
- W punkcie skupu.
- A co pan tam robi?
- Liczę barany.

Szpital, odprawa oddziału,  atmosfera gorąca, starzy, młodzi, lekarze, lekarki... Nagle jedna z  młodych zrywa się:
- "Panie ordynatorze, ale ja zapomniałam pieczątki!".
- "Koleżanko! Przychodzi pani do pracy bez najważniejszego narzędzia pracy lekarza???".
- "Myślałam, że najważniejszym  narzędziem pracy doktora jest głowa..." - burknęła urażona.  ...
Palec ordynatora spoczął na karcie choroby:
- "Koleżanko... niech pani tu podejdzie i pieprznie głową...."

Przychodzi facet do seksuologa i mówi:
- Panie doktorze, nie wiem co się dzieje. Gdy się kocham ze swoją żoną, to widzę kątem oka takie migające czerwone światełko. Co to jest?
-Panie, jedziesz już pan na rezerwie!

Do lekarza przychodzi – (jak sądzi incognito)  pewien partyjny oficjel.
-Wie pan, od pewnego czasu mam migrenę...
-Proszę pana – uroczyście zaczął lekarz – Migrena to schorzenie, na które zapadała dawnymi laty arystokracja i bogate mieszczaństwo... Pana... po prostu... łeb napierdala...

Facet przyszedł do szpitala:
- Proszę mnie wykastrować.
- Jest pan zupełnie pewien??? To jest zabieg nieodwołalny. Niech się pan dobrze zastanowi. Chce pan tego naprawdę? Żeby pana wykastrować?
- Tak.
Po operacji budzi się i widzi zgromadzonych wokół lekarzy. Pyta się ich:
- I jak, operacja się udała?
- Udała się. Ale czemu pan tak postąpił???
- Niedawno ożeniłem się z ortodoksyjną Żydówką i wiecie, ...
- To może chciał się pan obrzezać???
- ...a JAK ja powiedziałem?!

Iksiński przychodzi do lekarza się przebadać. Doktor mówi:
-Obawiam, się, że mam dla pana nie najlepsze wieści. Zostało panu pół roku życia.
-Ja też mam dla pana nie najlepsze. Nie stać mnie, żeby uregulować należność za wizytę!
-OK. – doktor na to. –Dam panu rok

Lekarz radzi:
-Te żółte tabletki proszę zażywać raz na wieczór po jednej, a jeśli się pan nazajutrz obudzi, to proszę zażyć tamte dwie różowe...

Stefan cierpi na niesamowite bóle głowy przyprawiające go chwilami niemal o ślepotę. Poszedł więc do lekarza i pyta co można na to poradzić. Ten go zbadał i mówi:
A czy po takim ataku czuje pan kłujący ból za lewym uchem?
-Tak panie doktorze! Skąd pan wie
-No to jesteśmy w domu! Już wiem z czym mamy do czynienia. Chodzi o chorobliwe napięcie mięśni czaszkowych. Sam też to miałem wiele lat temu. Teraz jest w porządku. A wyleczyłem się z tego za pomocą seksu oralnego. Codziennie uprawiałem z żoną seks oralny. I gdy dochodziła, ściskała mi czaszkę udami z całej siły to powodowało poluźnienie i napięcie mijało jak ręką odjął. Niech pan spróbuje tego samego co dwa dni a potem mi pan powie czy terapia skutkuje.
Pacjent ucieszył się i raźno wybiegł z gabinetu.
Po dwóch dniach wraca cały zadowolony.
-Panie doktorze! Jakbym się na nowo narodził! Ani przez chwilę mnie nie bolało od czasu kiedy przedwczoraj po raz pierwszy zastosowałem pański sposób. Nie znajduję wręcz słów wdzięczności. A tak przy okazji. Macie bardzo piękny kominek...

Przychodzi pacjent do lekarza.
-O, świetnie że pan jest. Mamy pańskie wyniki. Niestety, nie są zbyt optymistyczne...
-Niech pan powie szczerze, ile mi życia zostało?
Lekarz zagląda jeszcze raz w wynik analizy, zawiesza głos i powoli cedzi:
- Dziesięć...
- Ale czego? Miesięcy? Tygodni? Czy może dni? Bo na pewno nie lat!
- sześć... pięć... cztery... trzy...

-Panie doktorze - mówi świeżo upieczony małżonek do seksuologa. Coś chyba nie tak robimy, bo nie mamy satysfakcji...
Lekarz zaś pyta:
-A jaką technikę państwo stosują?
Oboje rozbierają się, kładą na leżankę i odbywają udany stosunek płciowy.
-Nie widzę tu nic nieprawidłowego. Sami państwo przyznacie, że tym razem mieliście oboje orgazm.
-No tak, ale nigdy przedtem...
-No dobra. Tak dla pewności, powtórzcie to państwo, żeby się utrwaliło! -mówi seksuolog.
I ponownie, oboje małżonkowie byli bardzo zadowoleni w wyniku odbytego stosunku.
-Proszę państwa, myślę, że to nie wypływa z niewłaściwej techniki seksualnej, a raczej z psychicznej blokady. Wmawiacie sobie, że nie można mieć satysfakcji. Proponuję, abyście państwo odwiedzili mnie w przyszłym tygodniu.
I sytuacja powtórzyła się. Przy lekarzu wszystko poszło OK.
W parę tygodni później, seksuolog spotyka na kongresie swego kolegę i nawiązuje rozmowę:
-Wiesz co, chciałbym się ciebie poradzić. Wyobraź sobie, mam bardzo ciekawy przypadek. Oboje bardzo młodzi. Nie mają satysfakcji, ale jak to robią przy mnie, to wszystko przebiega bez problemów!
-A nie byli to przypadkiem Nowakowie? -pyta zagadnięty lekarz
-Tak. A co? - mówi zdumiony seksuolog
Na to drugi lekarz macha ręką:
-Oni nie mają mieszkania!
(Przepraszam wszystkich Nowaków świata za puentę!) 

-Panie doktorze. Jakby to panu... No po prostu, nie staje mi!
-Niech się pan nie martwi. Jest na to prosty acz niezawodny środek. Pumpernikiel!
-A to drogie?... – pyta nieufnie pacjent.
-Ależ skąd! Nie tylko tanie, ale bez recepty. I można kupić w... sklepie spożywczym.
Pacjent uradował się i popędził do najbliższego sklepu.
-Jest pumpernikiel?
-Jest – mówi sklepikarz.
-Świetnie! –cieszy się klient. –Poproszę dziesięć paczek!
-Dziesięć? – z niedowierzaniem pyta sprzedawca. –Przecież połowa panu stwardnieje!
Klient przez chwilę zamyśla się i zdecydowanie dodaje:
-To  dwadzieścia proszę!

- Będzie pan żył 80 lat - mówi lekarz do pacjenta.
- Ależ panie doktorze - ja mam 80 lat!
- A nie mówiłem?

Lekarz do lekarza:
- Mam dziwny przypadek. Pacjent powinien już dawno zejść a on zdrowieje.
Kolega:
- Tak,... czasem medycyna jest bezsilna.

Facet skarży się lekarzowi:
- Panie doktorze, jak tylko zaczynam pracę, to zaraz zasypiam.
- A gdzie pan pracuje?
- W punkcie skupu.
- A co pan tam robi?
- Liczę barany.

Pan Ignacy nie był zbyt dobrym dyrektorem, wiodło mu się średnio. Od pewnego czasu jednak zaczęły go nękać wręcz niesłychane bóle głowy. Poszukał więc pomocy u lekarza.
-Dobra wiadomość jest taka, że mogę pana z tych bólów wyleczyć. –mówi doktor po gruntownych badaniach. –Ale zła wiadomość jest taka, że kuracja pociąga za sobą kastrację... Jest pan unikalnym przypadkiem intensywnego ucisku jąder na podstawę kręgosłupa. Ciśnienie to powoduje owe niewyobrażalne bóle głowy. Jedynym środkiem zaradczym na zlikwidowanie tego nacisku jest usunięcie jąder...
Pan Ignacy był w szoku i depresji. Ból jednak był tak wielki, że nie mógł go zdzierżyć, toteż po krótkiej chwili zastanowienia podjął decyzję: idzie pod nóż.
Gdy wyszedł ze szpitala, po raz pierwszy od wielu miesięcy jego umysł nie był bez reszty zaprzątnięty nieznośnym bólem. Przechodząc koło sklepu z markową odzieżą postanowił rozpocząć nowe życie. A w nowym życiu przydałoby mu się markowe ubranie.
-Chciałbym nowy garnitur- mówi pan Ignacy do sprzedawcy. – Ma pan miarkę?
-Nie trzeba. –uśmiecha się ekspedient. – Znajdziemy coś na pana... Wzrost 168cm, w pasie 110cm w klatce 130cm – mruczy pod nosem.
Słyszący to pan Ignacy nie wytrzymuje:
-Zgadza się co do joty! Jak pan to robi?
-Proszę pana! To mój zawód. Nie od dzisiaj pracuję w branży, więc mam oko na te sprawy...
-Nie do wiary!
-Szanowny panie, a może by tak się pan skusił na koszulę? Mamy z ostatniej dostawy śliczne wzory, akurat na 46cm obwodu szyi...
Będąc pod wrażeniem, pan Ignacy zgodził się. Także na buty, które bez mierzenia „utrafił” z rozmiarem sprzedawca. Pod wpływem impulsu i chęci „pójścia na całość” postanowił również, że wybierze również coś z bielizny.
-Nie no mi pan zapakuje jakieś bajeranckie gatki. O te, z tygrysem- wskazał na półkę.
-Rozmiar 34? – pyta ekspedient.
-A tym razem nie trafił pan. – Z wyższością mówi pan Ignacy. Ja noszę rozmiar 29.
-To niemożliwe, żeby pan nosił 29!
-Ale tak właśnie jest.
-Pan nie może nosić numeru 29! Gdyby tak było, jądra wciskałyby się panu w podstawę kręgosłupa i cierpiałby pan na cholerny ból głowy!...

-Czy ma pan może zapałki?
-Nie. Zapalniczka może być?
-Eee... aż tak dużej dziury w zębie to ja nie mam!

Stary doświadczony lekarz pyta się swojego młodego, dopiero
rozpoczynającego karierę kolegi, jak mu idzie praktyka.
- Jakoś nieszczególnie, wie pan. Wczoraj odbierałem pierwszy samodzielny poród. Matka i dziecko umarli, a w gdy poszedłem o tym powiadomić czekającego ojca, to skalpel tak pechowo wyśliznął mi się z ręki, że....
- To rzeczywiście nieszczególny przypadek. Proszę to jest adres, proszę iść odebrać tam poród i wieczorem poinformować mnie o wyniku.
Wieczorem młody medyk dzwoni do profesora:
- No i jak panu poszło? - pyta się profesor.
- O wieeeeele lepiej. Ojciec żyje!

Przychodzi facet do lekarza:
- Panie doktorze, brzuch mnie boli...
- Dam panu 3 czopki, na rano, południe i wieczór...
Wrócił gościu do domu i myśli:
"Wezmę od razu 3, to szybciej będę zdrowy", po czym łyknął wszystkie.
Następnego dnia facet z ciężkim bólem brzucha przychodzi do lekarza:
- Panie doktorze, boli mnie jeszcze bardziej...
- Dam panu 2 silniejsze czopki, jeden na rano, drugi na wieczór...
Wrócił gostek do domu i znowu łyknął oba...
Następnego dnia faceta w stanie ciężkim przywiozło do lekarza pogotowie.
- Tym razem dam panu super silny czopek do użycia po południu.
Gostek nie mógł już wytrzymać, więc łyknął czopek zaraz po wyjściu z gabinetu.
Za godzinę przywiezionego na sygnale faceta w szpitalu odwiedza wkurzony lekarz:
- Panie, łykałeś pan te czopki czy co?
- Nie! W dupę se wsadzałem!

Przychodzi facet do lekarza i mówi:
- Panie doktorze, ano, jaja mnie bolom.
- Jak mówicie?
- Nie, jak używam babę.

Facet miał problem z przedwczesnym wytryskiem więc poszedł do
lekarza... Zapytał co ma zrobić, żeby problemu nie było. Lekarz mu poradził:
- Jak już będziesz dochodził, to spróbuj się jakoś wystraszyć.
Więc facet tego samego dnia poszedł do sklepu i kupił sobie pistolet
startowy (typ: hukowy), który robi dużo huku i potrafi nastraszyć jak cholera. Podniecony myślą wypróbowania nowego sposobu poleciał szybko do domu. W domu zastał żonę czekającą nago w łóżku.
Zaczęli od pozycji 69 i facet momentalnie poczuł że zaraz dojdzie, więc wystrzelił żeby się przestraszyć. Następnego dnia znów wybrał się do lekarza. Lekarz pyta:
- No i jak było?
Facet na to:
- Niezbyt fajnie... Kiedy wystrzeliłem, to żona zesrała się ze strachu,
 odgryzła mi połowę fiuta, a z szafy wypadł sąsiad z rękami w górze!...

Lekarz rysuje pacjentowi trójkąt i pyta się pacjenta, z czym mu się to
kojarzy:
- Z gołą babą - odpowiada pacjent.
Lekarz rysuje kwadrat:
- Z gołą babą
Dalej następuje okrąg, sześciokąt, itp. - odpowiedź nieodmiennie brzmi:
- Z gołą babą
- Panie pan jest zboczony!!! - woła lekarz.
- Tak?? A kto mi te wszystkie świństwa rysował?

Do lekarza psychiatry przychodzi facetka i mówi:
- Panie doktorze, z moim mężem dzieje się coś dziwnego. Jak wypije kawę to zjada filiżankę. Zostawia tylko uszko.
- A to dziwne. Przecież uszko jest najlepsze!

- Panie doktorze, pięć lat temu poradził mi pan znakomity sposób na
reumatyzm - unikać wilgoci. Jestem wyleczony!!!
- Znakomicie! A co panu teraz dolega?
- Nic. Chciałbym zapytać, czy mogę się już wykąpać?...

- Nie wolno panu: palić, pić alkoholu i... kochać się. - mówi lekarz do
pacjenta po postawieniu diagnozy.
Po dwóch miesiącach wstrzemięźliwości mężczyzna nie wytrzymał i zapalił papierosa.
-No tak, palić to możesz... - dogaduje żona.

W pociągu jest wielki tłok, pasażerowie stoją w przedsionkach.
Nagle słychać głos z oddalonego przedziału:
- Lekarza, czy jest tu jakiś lekarz?
Z końca wagonu przez tłok przeciska się lekarz, po dotarciu na miejsce słyszy:
- Choroba gardła na sześć liter????

Przychodzi facet do lekarza i mówi:
- Panie doktorze urwało mi jądra, niech pan mi przeszczepi inne.
- No wie pan, mogę to zrobić, ale jest pewien problem bo mamy w magazynie tylko dwa, jedno drewniane a drugie metalowe. Jeżeli panu tak bardzo zależy, to możemy na pana odpowiedzialność, je wszczepić.
- Dobrze, lepsze takie niż żadne.
Lekarz zrobił operację i kazał przyjść facetowi za 5 lat do kontroli.
Po pięciu latach:
- Zadowolony jest pan?
- Owszem mam nawet dwóch synów, jeden Pinokio, drugi Terminator.

Do budzącego się po operacji lekarz mówi:
-Widzi pan. Operacja się udała. Niepotrzebnie się pan wyrywał pielęgniarkom. Niepotrzebnie pan wyzywał. wyciąłem co trzeba i już po kłopocie.
-Kłopoty to się dopiero zaczną. Głównie dla pana. Bo ja tu przyjechałem wymienić cieknącą rurę!

Przychodzę do lekarza i mowie:
- Panie doktorze, dzwoni mi w uszach!
- Niech pan nie odbiera...

- Panie doktorze, czy wyleczy mnie pan z bezsenności?
- Tak, ale trzeba zlikwidować przyczynę.
- Lepiej nie. Żona jest bardzo przywiązana do naszego dziecka...

Do gabinetu psychiatry wchodzi mężczyzna z żoną, skarżąc się na jej apatię. Lekarz porozmawiał z pacjentką, potem ją objął, pogłaskał i kilka razy pocałował. Wreszcie zwraca się do obecnego przy tej scenie męża:
- Oto zabiegi, które są potrzebne pańskiej żonie. Powinny być stosowane przynajmniej co drugi dzień. No powiedzmy we wtorki, czwartki i soboty.
- Dobrze, we wtorki i czwartki mogę żonę do pana przyprowadzać, ale sobota wykluczona. Gram z kolegami w karty!

-Panie doktorze, czy na pan oddziale pacjenci często umierają?
-Ależ skąd! Tylko jeden raz.

Ordynator wizytuje oddział. Na jednym z łóżek spostrzega człowieka z owiniętą głową. Zaciekawiony pyta:
-Co, guz mózgu?
-Nie. Maharadża!

Pan Henryk poszedł do recepcji wieczorem po pracy by odebrać wyniki analizy krwi swojej żony, Aurelii Kowalskiej. Recepcjonista ma jednak bardzo strapioną minę.
-Aurelia Kowalska powiada pan...?
-Tak, czy coś się stało?- pyta zaniepokojony pan Henryk.
-Widzi pan wystąpiła pewna komplikacja. Okazuje się że dzisiaj robiono analizę dwóm Aureliom Kowalskim i nie bardzo wiem, który wynik ma panu wydać. A sprawa jest o tyle przykra, że u jednej diagnoza mówi o AIDS, zaś u drugiej stwierdzono chorobę Alzheimera.
- A nie można by po prostu powtórzyć badań? –pyta pan Henryk.
-Teoretycznie tak, ale podobno skończyły się odczynniki z darów a dostawa nowych jest w drodze. Zanim to wszystko przyjdzie to upłyną  tygodnie...
-To co mam zrobić? – pyta strapiony mąż.
-Wie pan co? Niech pan zawiezie żonę na Stare Miasto i ją pan tam zostawi. Jeżeli odnajdzie drogę do domu, to niech pan z nią już nie śpi...
(Bardzo ciężka choroba; zwykle dotyka ludzi w podeszłym wieku. Przejawia się m.in. zanikiem pamięci i niekontrolowaniem czynności fizjologicznych, zależnie od stopnia nasilenia. Podobno jej przyczyną jest oddziaływanie związków aluminium na mózg)

Na łożu śmierci leży król złodziei. Odwiedza go kolega.
-No i jak ci?
-Marnie. Już niedługo pociągnę na świecie.
-A twoja stara gdzie?
-Poszła gdzieś buchnąć suknię na pogrzeb.

Zmarło się trzem lekarzom. Stanęli u Niebios Bram i zapukali. Otworzył im Św. Piotr i pyta, co za życia robili. Pierwszy mówi nieśmiało, że był bogatym optykiem, ale rzucił swoją praktykę i wyruszył aby usuwać katarakty w Indiach.
-Wchodź zatem, witamy w niebie!
Drugi lekarz mówi:
- Byłem dość intratnym lekarzem domowym ale któregoś dnia porzuciłem me zajęcie i zacząłem pracować w hospicjum dla ubogich.
- Zapraszamy do nieba – mówi z uśmiechem Św.  Piotr. A ty co robiłeś za życia? –pyta trzeciego z lekarzy
Ja byłem słynnym dyrektorem (tu podaj bliska sercu nazwę) kasy chorych i doprowadziłem do znacznych oszczędności w kosztach własnych firmy...
-Zapraszamy zatem do nieba – mówi Święty Piotr. - ...na czterdzieści osiem godzin...

Dentysta schyla się właśnie nad pacjentem i ma zamiar rozpocząć borowanie, gdy nagle zastyga w bezruchu i pyta nieufnie:
 - Czy mi się to tylko wydaje, czy też trzyma pan rękę na moich jądrach?
Pacjent spokojnym głosem:
- To tylko taka mała asekuracja… Bo przecież nie chodzi o to, żebyśmy sobie ból zadawali... Prawda, panie doktorze...?

epilog

Dwóch lekarzy psychiatrów od lat ma praktyki w tym samym budynku. Pewnego dnia późnym wieczorem spotykają się w holu.
Młodszy z nich zwraca się do starszego kolegi:
-Panie Aleksandrze, tak między nami. Jak to możliwe, kiedy pan wychodzi z gabinetu po całym dniu wysłuchiwania pacjentów, jest pań świeży jak poranek, a nie jakby to był wieczór po ciężkim dniu. Niech pan spojrzy na mnie. Jestem po czymś takim kompletnie wykończony. Samo słuchanie tych durniów wysysa ze mnie wszystkie siły!
Starszy lekarz uśmiechnął się jowialnie, poklepał kolegę i rzekł:
-A kto by ich tam słuchał!...


No comments:

Post a Comment

do Bożego Narodzenia AD 2019 niedaleko

    Z a miesiąc już będę w Kraju. Długo mnie nie było. Od maja. A przynajmniej tak się czuję (Gosia mnie koryguje że nie aż tak długo, No...