Wednesday, 22 March 2017

perfection, absolute

the Dark Side of the Moon - The concept Album and unique experience from 16 of  March 1973

(IMPORTANT: To begin with, I want to stress I do not own any rights to the content below, just put it here only for educational purpose. God bless the Artists!)

I am sadly realising that my current post is but casting handful of thoughts into black hole of today's people minds. The bitter truth that I see everyday, since introducing of MTV, is that we have been breeding whole generations of children-consumers that inside their skulls carefully carry brains expecting outside world to deliver them pictures and sounds with the speed of tens per second. If it's somewhat lower than expected, they start to hate the reality and consider it boring. Their minds expect world to be a video clip. Noisy, jazzy, beeping and flashing, stroboscopic vision-wise, sound-wise. 
And what I want today to ponder and revisit a work of art from early seventies. It has an iconic cover of prism refracting whiteness into rainbow set of colors, all on simple black background. Created by Storm Thorgerson and Aubrey Powell. A classy symbol of cleverness and beauty.
         The topic of today is a masterpiece about madness. A genius suite. Loved by millions so maybe enough words said? skilfully crafted in legendary recording studio at Abbey Load, London. By a person who himself is a talented musician leading once his own rock group called Alan Parsons Project. 
Ready to start a journey? well, start the link and dim the light. I personally just LOVE to listen to it in either complete darkness or outdoors gazing at starry night. 
You should try that out some time, too. My Wife Gosia confessed that she just adored listening to it while watch northern lights near Tromso, Norway, having her headphone set on, all lying on her back at a high snowdrift, cosmic privacy. Watching the shapes, hues and colours delicately mesmerising up above... I can imagine that could be cool. But I leave that one to Her.

Like Venezia deserves every person on Earth to visit the place, this art piece is worth hearing. It is ultimate Perfection. 
I am of course talking about the 8th album of British symphonic rock group Pink Floyd. And it is about The Dark Side Of The Moon
Highly inspiring, diverse, intrinsic feel, insight, remarks and comments. On human greed, passing of time, breathing, death, changes, conflicts, isolation, unity, religion, mental incompatibility with the world. All in all, it is greatest album of all time. I am Beatle fan, yet I agree that this workpiece is best. And it was done in the very same location as "Abbey Road" by the Beatles.
I am true fan who remains unimpressed by facts and figures of sales and topping the charts. But this one is a class of its own. It until today remains peerless achievement. 
That record starts and ends with human heartbeat. As it flows, it is using countless loops, overdubs, snatches of real world interviews with band and crew, lots of transition effects between songs to make listener to gently move from one "mind's room" to another. A real gamechanger, a milestone in world of Music for our generation. I myself hearing it for the first time in my life was on my knees, listening to my cousin's mono cassette player. In complete darkness of his sleeping room in Kraków, Poland. It was overwhelming greatness. No obsolete note. I loved ever since then. I hope so would you. 
This Album is valid and meaningful for people. The legend says that during communist era, one of Poland's beloved, quite free minded radio stations called Trójka, introduced some unique custom. As not all of local radio receivers were able to broadcast programs in stereo at that time, the process of introducing stereo phony was done gradually through years. But just as during that process a region in Poland was receiving a gift of stereo broadcast, Trójka was greeting that fact by broadcasting "Dark Side" for even new circle of listeners, just to share the Experience. To enchant new crowds to the great journey amidst songs.
And of course, there's Clare Torry's great vocalise of Great Gig In The Sky. critics claim to to be a "Soulfull methaphore of death". I hoever think it is just a song about Norwegian Aurora Borealis glimmering above freshly gone snow blizzard, all grabbed by the organ. Enjoy.

https://www.youtube.com/watch?v=YI67GAQYsRc
Recommended to open link in another window.
PS:  if you hate interruptions or ads, just buy the Album.
PPS: Back in the old times, it had another advantage. We were carrying our personal music on portable cassette players. And if you bought a C-90 cassette, you had it all. On side you put "Dark Side", on the flip side - "Wish You Were Here" (their next LP) and then you had it saturated with beauty. WOW, what a feast it was for young souls of the time!.. 
PPPS: I hope that you would agree that song "Money" seems to be inspired by earlier Beatles Instrumental called "12 Bar Original". Hear for yourself: 
https://www.youtube.com/watch?v=9m84toiWRTI
Or it's just me in me head?


















"Speak to Me" +
 "Breathe in the Air" + 

"On the Run" + 
"Time ( "Breathe" reprise) + 
"The Great Gig in the Sky" (Lyrics: ooooohaahahhahahahahaoooooohaahahaooahhaœòooö).
"Money" + 
"Us and Them
"Any Colour You Like" + 
"Brain Damage"  + 
"Eclipse"

Tuesday, 21 March 2017

theological dilemma ; temat. Teologiczny

Kolejny mega temat. Teologiczny. And another vast theological dilemma.

Zamykam oczy i ruszam w pamięci wehikułem czasu. Przypominam sobie zasadniczą, jak się potem okazało, kwestię - przyczynę problemów w dziele U.Eco "Imię róży". Chodziło mniej więcej o to, czy Bóg się śmiał. Oto odpowiedź:
Tak.   J e s z c z e   n i e    p r z e s t a ł...



I am closing my eyes and I begin my voyage back to the past in mind's time vehicle. I am recalling basic problem, it revealed later to be a root cause of all crime's of U. Eco's "Name Of The Rose" works of art. More or less it was a difficulty over a dilemma if God ever laughed. Well, here is the definite Anwer:
Yes. And  H e   h a s    n o t   y e t    e n d e d...

Abonament 1.0

Ten wpis będzie po polsku. Jest to wyraz mojego szczerego  obywatelskiego protestu przeciw gangsterskiemu "skokowi na kasę" mojego narodu. Chodzi o "podchody" agend rządowych jak by tu położyć rękę na niepłaconym abonamencie. Sprawa jest bardzo poważna, bo do gry wciąga się niegodziwie szacowne instytucje jak Poczta Polska. Próbuje się narzucać się na jej barki ponadnormatywne obowiązki polegające na donoszeniu do organów o fakcie posiadania niezarejestrowanych odbiorników rtv. Po to aby potem uderzyć z roszczeniami.
Tylko czy rzeczywiście jest to abonament niezapłacony? Śmiem wątpić. 
Posłużę się w moim rozumowaniu następującym konstruktem myślowym (publikowałem go już parokrotnie w gronie najbliższych na forach w sieci, ale teraz w wersji nieco rozbudowanej publikuje na blogu).
Zamknij więc na chwilę oczy (w przenośni, bo z zamkniętymi oczami trudniej jest czytać teksty 😊) i wyobraź sobie rzecz następującą:
Jak co dzień po porannej toalecie, ubraniu się, wychodzisz z domu z zamiarem porannych zakupów. Zaglądasz do piekarni, oczarowany pięknym zapachem i wyglądem, kupujesz jak zwykle bochenek ulubionego przez Ciebie i rodzinę chleba oraz stosowną ilość ciepłych, smakowitych bułek. Płacisz, bierzesz kwitek i zadowolony wracasz w rodzinne pielesze. Wszyscy zadowoleni. I oto pewnego pięknego dnia do drzwi Twego zacisznego domu (my home is my castle!) puka w gniewie jakiś zapracowany poczciwy osobnik. Na zapytanie, w czym możemy mu pomóc, ów wybucha gorzkim oskarżeniem, że jesteśmy mu winni pieniądze za pieczywo, które do tej pory zjadaliśmy. Zaskoczeni usiłujemy się dowiedzieć jak to możliwe, przecież za ulubione pieczywo zawsze płaciliśmy żądaną kwotę. Mamy na to nawet rachunki. Słysząc to, nasz zgorzkniały rozmówca wybucha gniewem i z wściekłością oświadcza, że jest młynarzem i że PIEKARNIA SIĘ Z NIM NIE ROZLICZYŁA. Więc czuje się okradziony, a ponieważ wie, że to ja zjadałem jego produkty, więc przychodzi do mnie po należność. A musisz wiedzieć, że on ma szwagra w policji, więc "lepiej dawaj po dobroci, bo jak nie, to inaczej pogadamy..." 
Teraz możesz już otworzyć symbolicznie oczy i zamyślić się nad tym, co przed chwilą tu naskrobałem. Dokładnie taka sytuacja zaistniała w naszej chorej rzeczywistości. 
Szwagier to oczywiście rząd z aparatem nacisku i nieposkromionym apetytem na niewpłacone jeszcze na rządowe konta nasze (w pocie i znoju zarobione) pieniądze.
Piekarnia to dostawca treści programowej poprzez sieć telewizji kablowej. Ma doskonałe rozeznanie ILE KOMU KIEDY SPRZEDAŁ. I czego nie sprzedał.
Rozgoryczony gniewny i roszczeniowy młynarz u Twych bram to nikt inny jak przedstawiciel firmy państwowej, która oferuje towar, na który systematycznie spada zainteresowanie czyli popyt.  
I tu pro memoriam cytat z "Zakazanych piosenek 60-tki" 
Ogromna sala, lśniący parkiet,

Rąbie orkiestra znany temat

Wodzirej, hostess pięć na bramce

I tylko kurwa ludzi nie ma!
(autor Janusz Sokołowski* )

Wypisz wymaluj kwintesencja tarapatów, w jakich tkwią od dekad państwowe media. Prawem kaduka roszczą sobie prawo do GWARANTOWANYCH ZYSKÓW (nb. jak zagraniczne banki w Polsce) i jakakolwiek postawa sprzeczna z ich optymistycznym założeniem jest traktowana jako przestępstwo równe niemal niepłaceniu podatków. 

A nieszczęsny gostek, który drzwi otworzył, to Ty. Uczciwy, rzetelny obywatel, który swoje odpracował i zapłacił. Powinien spojrzeć młynarzowi w oczy, wziąć głęboki oddech i silnym, pewnym głosem odpowiedzieć: 
-Zaszła pomyłka. Niech pan sobie stąd idzie. To bardzo dobrze, że ma pan szwagra w policji. Na pewno bardzo się przyda. Zaraz dam panu na karteczce adres, gdzie może pan swoich koneksji użyć. A teraz żegnam pana życząc miłego dnia. 
I wręczamy osłupiałemu (nie wiedzieć czemu) interlokutorowi adres piekarni.
I dokładnie tak powinniśmy postąpić my, obywatele tego chorego kraju. Wyjaśniam dlaczego. Podobnie jak to się dzieje przy zakupie pieczywa, gazu, elektryczności, płacimy za dany produkt tylko raz. To na dostawcy produktu, a nie na konsumencie, spoczywa obowiązek rozliczeń z poprzednimi ogniwami łańcucha dostaw. Rzeczywistość oto przedstawia się w przeważającej ilości przypadków tak, że jako odbiorcy programów telewizyjnych nie jesteśmy posiadaczami anten telewizyjnych odbierających nadawane w eter fale. Kupujemy telewizor, zamawiamy PAKIET OKREŚLONYCH kanałów i po podłączeniu instalacji, na ekranie pojawiają się WYŁĄCZNIE wysłane przez dostawcę zakupione produkty wedle naszego wyboru. Jest już dwudziesty pierwszy wiek i czas to dostrzec. Roszczenia byłyby prawomocne, gdybyśmy odbierali na naszych odbiornikach sygnał otrzymywany bezpośrednio od producenta (stacje nadawcze radia i telewizji). Ale my dostajemy z "kablówki" treści zakupione. I jeśli komuś się roi, że nie zapłacono mu wystarczająco za jego rzetelną być może pracę, to niech swoje wysiłki zwróci ku instytucjom, od których de facto POWINIEN się domagać zadośćuczynienia. Nie od obywateli, którzy już za kablówkę dokonali zapłaty. My możemy jedynie służyć pomocniczo jako argument w sporze z pośrednikami. Jako się rzekło, dostawcy sieci kablowych mają w swej ewidencji dokładnie co do sztuki ilość klientów, którym dostarczają konkretne abonamentowe treści (przy okazji przypominam, że gross oferty kablowej telewizji to kanały płatne, podobnie jak to powinno być z naszymi mediami). Wygląda na to, że nieuczciwi dystrybutorzy sygnałów kablowych z zagranicznymi stacjami się dogadali co do należności (a może nie?...), a z rodzimymi mediami nie. I obie strony patrzą na nas jakbyśmy to MY MIELI ZAPŁACIĆ. Problem w tym leży wszak, że jest jeszcze ten "szwagier w policji", i on jak płatna dziewoja służebna, ochotnie poświadczy, że zapłacić młynarzowi rzeczą nieuchronną i należną jest. Nawet jeśli już zapłacono. W końcu prawda jest też taka, że firmy z branży medialnej mogą się "stawiać", nawet w sądach. A biedny telewidz jest łatwiejszy do obrobienia i zastraszenia. Do sądu taki nie poda, w ogóle, "wyżej dupy nie podskoczy". Można mu w świetle prawa interpretowanego "po wygodzie władzy" przypieprzyć tak, że mu się kredki z tornistra wysypią. To chory kraj, chora, chciwa jak gnida władza, która poza czubkiem własnego nosa nie widzi nic. I tylko: "tu. teraz, po nas choćby potop". Jak przyjdzie czas -"się znowu coś obieca i "jakoś będzie. Zapomną, a jak nie zapomną obietnic, to się powie, że "ta pani już u nas nie pracuje". To co? Płaci pan? bo zaraz zamykamy kasę..." 
Wiem, o czym mówię. Za uczciwą pracę powinno się płacić wykonawcy, dostarczycielowi produktu. Ale tylko RAZ, WŁAŚCIWEMU beneficjentowi. Jeśli gdzieś po drodze jest wyciek, należy go natychmiast zlikwidować zamiast dolewać do zbiornika i kazać płacić odbiorcy końcowemu za niedopatrzenie, a może za celowe zaniechanie.
Proszę, przemyśl mój post. jeśli uważasz, że choćby w części mam rację, podyskutuj o tym. Ze mną, w gronie rodzinnym, z przyjaciółmi... Pora aby rzeczy wyprostować i postawić na nogi. Pogadaj o tym temacie i moim blogu w rodzinie, przy piwie, na raucie, imprezie. Zachęcam do własnego zdania i komentarzy, a kto wie, może do obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec zakusów haniebnych.
Pozdrawiam z wiejskiej, prowincjonalnej Norwegii.






Nie mam praw autorskich do tekstu, zamieściłem jedynie w celach edukacyjnych. Niech żyją Artyści!

do Bożego Narodzenia AD 2019 niedaleko

    Z a miesiąc już będę w Kraju. Długo mnie nie było. Od maja. A przynajmniej tak się czuję (Gosia mnie koryguje że nie aż tak długo, No...