Przedmowa
U początku Roku Jubileuszowego 2000 do Ziemi Świętej bezprecedensową pielgrzymkę odbył człowiek – głowa kościoła
rzymskiego. Nasz znakomity rodak, święty Jan Paweł II. Zdjęcie papieża modlącego się pod Ścianą Płaczu w Jerozolimie
obiegło świat. Poruszyło wiele ludzkich serc przynosząc opamiętanie i uznanie
dla wspólnej drogi. Jeszcze wcześniej papież przekroczył prób synagogi. Miało
to miejsce w Rzymie- wiecznym mieście. Od tamtych zdarzeń dzieli nas niemal dwadzieścia lat. I oczywiście śmierć Jana Pawła.
Parę lat wcześniej doszło do formalnego
uznania państwa Izrael przez Watykan. Zanim jednak doszło do wizyty w roku 2000,
papież Jan Paweł II dokonał oficjalnych przeprosin za grzech antysemityzmu,
który był udziałem wielu rzymskich katolików na świecie. Publicznie określił on
żydów[1]
jako „starszych braci w wierze”. Obok takiego zachowania nie można przejść
obojętnie. Skrucha okazana wobec obrazy boskiej była posunięciem bardzo
odważnym (i kontrowersyjnym). Rozmaicie do dziś komentowanym, także w łonie samego
kościoła rzymskiego.
Przykro mi to stwierdzić, ale plan
nazistowski biologicznego wyniszczenia ludności żydowskiej w Polsce powiódł
się, niestety. Nie ma zgodności co do tego, ile ofiar pochłonęła ludzka podłość
wobec narodu Księgi[2]. Dziś
żydów widać tylko w telewizji gdy przy okazji jubileuszy przyjeżdżają i
wypowiadają kilka ważnych słów. Wielce niedostrzeganym faktem jest nasz wspólny
–polski i żydowski dorobek. A nierzadko i historia. Ostatnimi laty daje się
zauważyć w tej materii pewne ożywienie.
Serdecznie zapraszam do wędrówki
śladami starożytnej cywilizacji. Prawie nieobecnej w dzisiejszych czasach. Moi
rodacy dzisiejsi, pozbawieni punktu odniesienia, nie rozumieją złożoności
wspólnych dziejów żydostwa i ludności autochtonicznej.
Z cywilizacji ukształtowanej przez
żydów wyłoniły się młodsze, siostrzane kultury: chrześcijańska oraz
muzułmańska. Rozejście się trzech gałęzi wyrastających ze wspólnego pnia było
procesem krwawym. Złożyły się na to ułomności natury ludzkiej, zaślepienie i
niezrozumienia. Nie pragnę tu roztrząsać przyczyn zejścia ze wspólnej drogi i
wzajemnego późniejszego odnoszenia się do siebie ludów wierzących w Jedynego
B*ga[3].
To raczej zadanie dla religioznawców i historyków. Ja pragnę naświetlić
polskiemu czytelnikowi jeden z aspektów życia żydów. Może to dziwne, ale
pomógł on istotnie przetrwać wielu tysiącleci narodowi bez własnego
państwa. Życie ludzi pozbawionych ziemi rodzinnej naznaczone było niewolą,
wygnaniem, szykanami, okupacją i wreszcie: realnym widmem zagłady biologicznej.
Aspektem, o którym opowiem w tej książeczce, jest koszerność artykułów
spożywczych ich przygotowywanie i odżywianie się.
Nie
ukrywam, iż nie jestem prawnikiem ani religioznawcą. Jestem jedynie głodnym
faktów badaczem pewnego zagadnienia. Człowiekiem, który chciał -najlepiej jak
umie- opowiedzieć o koszernej żywności i sferze z nią związanej. Nie znam
hebrajskiego, aramejskiego ani jidysz co – przyznaję- dość utrudniało
poszukiwania literaturowe.
Otrzymałem
wykształcenie techniczne na Wydziale Technologii Żywności Akademii Rolniczej w
Poznaniu. W końcu lat osiemdziesiątych. Tam też kilka lat pracowałem. I właśnie liczne pytania moich studentów o
koszerność po raz pierwszy pobudziły mnie do poszukiwania odpowiedzi. Spytali mnie, potem także profesorów. I nic. Ja postanowiłem zrobić krok dalej. Ku swemu
zdziwieniu wszak, w mojej macierzystej bibliotece, ba nawet w księgarni położonej na żydowskim Kazimierzu (jednej z
najpiękniejszych, acz mało znanych części Królewskiego Grodu Kraka) nie
potrafiono mi wskazać żadnej pozycji zawierającej te dane. W księgarniach można
spotkać wiele opracowań dotyczących diet i arkanów sztuki kulinarnej. Brak
jednak było kompendium zawierającego choćby pobieżne dane dotyczące żywności
koszernej. W antykwariatach być może uda się komuś nabyć reprint książek
kucharskich pełnych koszernych receptur, ale pozycje te były w założeniu
przeznaczone dla odbiorcy świadomego, toteż nie przybliżały podstaw uznawania
czegoś za koszerne lub nie. Bo gospodyni domowa czy matka w razie wątpliwości
pytała o radę rabina. I tyle. A teraz nie ma nie tylko rabinów, ale i żydówek.
Są natomiast (o dziwo!) w polskich sklepach koszerne produkty żywnościowe. I
nie bardzo wiemy jako klienci co z takim fantem począć.
Ludzie
nie rozumieją w dalszym ciągu znaczenia i sensu przepisów o koszerności. Wśród
Polaków narosło przez dziesięciolecia wiele nieporozumień, które mam nadzieję
wyjaśnić. Niepokojącym jest że w oczach wielu narodów jesteśmy dziś postrzegani jako antysemici w kraju bez żydów. Tylko najstarsi pośród nas pamiętają w ogóle, że byli tacy ludzie jak żydzi-sąsiedzi. Tym trudniej jest pojąć, że bardzo wielu z tych nam bliskich, po dziesięcioleciach przechowuje w swych wspomnieniach bardzo niekorzystny wizerunek żyda jako takiego. Czy to powodowani kompleksami, grzechami na sumieniu, czy będąc zmanipulowani propagandą, czy rzeczywistymi nieprzyjemnymi doświadczeniami życiowymi, czy złą pamięcią, nasi nestorzy niosą w nowe pokolenia przesłanie o żydzie-człowieku, który Polskę znienawidził od zarania i do dziś jest jest przeciwny. Jak też Narodowi, który Ją zamieszkuje.
W trakcie lektury osoby wyznania mojżeszowego pewnie mnie okrzykną
ignorantem nie mającym prawa wypowiadać się w tego typu kwestiach. Zarzucą mi pewnie
woluntarystyczne i bardzo wybiórcze traktowanie tematyki Prawa, rytuałów i masę
innych usterek. Pragnę na swoje usprawiedliwienie powiedzieć jedynie, iż nie
było moją intencją pisać ani „katechizmu”, ani dzieła prawniczego, ani pracy
historycznej. Wolałbym, jeśli mam być szczery, aby to opracowanie stało się
raczej wkładem technologa żywności w
ekumenizm, porozumienie między religiami. A także by każdy, kto chciałby
coś wiedzieć o koszerności, mógł poznać jej zarys jako konsekwencję i ciągłość
Prawa Objawionego w Starym Testamencie.
A to na pewno niniejsza blog-książka zapewni.
Przypatrz się dobrze tym trzem hebrajskim literom. Są czytane od prawej ku lewej stronie: Kaf, Szin i Resz. Układają się w wyraz "koszer". Zaś żydowskie przepisy pokarmowe dotyczące
żywności koszernej noszą nazwę kaszrut.
Koszerność
jest zagadnieniem dość złożonym i „niemożliwym do opowiedzenia na tysiącu
stron. Może nawet na dwóch tysiącach” jak określił to pewien rabin na co dzień
zajmujący się koszernością. Proszę się jednak nie przerazić! Konsumenta dotyczy
to w stopniu ograniczonym i właściwie polega na zrozumieniu zasad i przyczyn
koszerności artykułów spożywczych. Ma on widzieć jedynie "czubek góry lodowej", to jest na półce: produkt będący lub niebędący uznanym za koszerny. Książeczka ta nie ma, jak Państwo widzicie tysiąca stron, toteż możecie z góry
założyć, iż poruszana tematyka jest mocno niekompletna. Ale się starałem by obraz był w miarę pełny.
Pragnąłem
nadać jej wymiar refleksyjno-poznawczy. Dla większej przejrzystości
rozdziałom nadałem formę dialogu, pytań i odpowiedzi. Będzie parę koszernych
dowcipów. Poruszony fenomenem koszerności, postanowiłem zająć się gromadzeniem
i opracowaniem danych na rzeczony temat. Przeważnie traktowano moje
przedsięwzięcie z dużą życzliwością i niemal zewsząd otrzymałem wsparcie. Jest
faktem, iż gromadzenie materiałów było procesem długotrwałym i niemal ciągłym.. Moje zainteresowanie tematem, ba! niemal pasję życiową - spotkało niepowodzenie. W kilkunastu wydawnictwach napotkałem mur obojętności, skrytej lub nie, niechęci do poruszania tematu, prawie wrogości (a tyle się mówi o ekumeniźmie). Toteż w dobie internetu postanowiłem wstrzymać dalsze poszukiwania i nieco "kuchennymi drzwiami" czyli na moim blogu - opublikować mój "koszerny projekt". Ku, mam nadzieję, wspólnej korzyści i wzbudzeniu zainteresowania tym jakże ciekawym tematem. Po z górą dwudziestu latach zabrałem się do opublikowania mojego dzieła z desperacji. Nie ukrywam, ze chciałem aby mój wysiłek został wynagrodzony finansowo. skoro nie ma na to widoków niemal żadnych = pozostało mi blogowanie i trzymanie kciuków za powodzenie przedsięwzięcia.
Być
może ktoś z Państwa chce uruchomić produkcję żywności koszernej a nie ma
pojęcia, gdzie skierować swoje kroki? Również na to jest gotowa odpowiedź.
Nawiasem mówiąc: Inspekcja Handlowa zakomunikowała mi telefonicznie, że w
Rzeczpospolitej Polskiej nie ma żadnych przepisów normujących koszerność
wyrobów, nie ma też kar za nadużycia w tym względzie. Producenci żywności
odpowiadają jedynie za spełnianie Polskiej Normy.
Czy
jest coś tajemnego w wytwarzaniu koszernych artykułów spożywczych? Nie powinno
być! Wiele firm zajmujących się wytwarzaniem wyrobów koszernych zasłania się
tajemnicą technologiczną. Jest to podejście wypaczone. Kaszrut jako zbiór praw żywnościowych nie dotyczy tajemnic technologicznych jako takich,
ale raczej zagadnień surowcowych, czasem prawnych czy osobowych. Kto wie, może
po lekturze uznacie Państwo, że warto? Zasiądziecie do sporządzenia business-planu i buch na otwarte wody
wolnego rynku!
Pomimo
oczywistej niekompletności, ci z Państwa którzy chcieliby poznać obraz
koszerności produktów -znajdą tu wiele szczegółów.
Znakomity reportażysta i pisarz,
nieżyjący już pan Melchior Wańkowicz,
opowiadał kiedyś jak ważne znaczenie dla przetrwania miały dla żydów szczegóły
prawa, a zwłaszcza kłótnia
przy ich ustalaniu i interpretacji. Osobiście, zachęcam do lektury i refleksji
nad kartami Starego Testamentu (jako
nieprzemijającej spuścizny wieków, skarbnicy cywilizacji judeochrześcijańskiej.
Żydzi, rzuceni przez Los we
wszystkie krańce Ziemi, zostali wyposażeni przez B*ga w Prawo. Fascynowali i
wzbudzali bojaźń swymi zwyczajami, filozofią życiową. Pielęgnując przykazania
życia w świętości i czystości - gdziekolwiek się znaleźli - starali się w miarę
swych zdolności i zależnie od konieczności - przystosowywać do lokalnej zastanej rzeczywistości. Z reguły nie
oznaczało to jednak zerwania z Tradycją. Oświeceni nakazami życia w czystości,
osiedlając się wśród autochtonów - wyraźnie się od nich odróżniali. Bywało też,
że goim - nie-żydów[4] (gojów) traktowali z pogardą jako
ludzi niechlujnych i niecywilizowanych. Owi zaś, widząc ten swoisty apartheid - trzymanie się „swoich” i
zachowywanie pełnej lub bardzo daleko posuniętej odrębności kulturowej,
odkrywali w sobie zaciętość. Widok świadomego, przekonanego o swej życiowej
misji członka miejscowej społeczności żydowskiej - dziwnego, czystego,
pracowitego i ambitnego mógł u ludności miejscowej pobudzać, po skonfrontowaniu
z własnym lenistwem, ciemnotą, niewykształceniem[5] do upustu swej niechęci.
Bywały szyderstwa i kpiny, bywały i gwałty. Czasem nawet
nienawiść, oszczerstwa, przelew krwi. Żydzi z kolei, jako mała grupa etniczna
widziała swoją szansę pośród historii (do chwili odbudowy Świątyni) poprzez
zapewnienie przetrwania swojej rasie. Wiele razy dokonywali fatalnych wyborów. Uciekali się pod
prawną opiekę ze strony znienawidzonych władców, czasem obracali z nadzieją
oczy ku nowym ośrodkom władzy (nawet obcej!), dającej w ich mniemaniu perspektywę okiełznania
opresorów - często sąsiada zza miedzy czy płotu. Stąd moim zdaniem brały się
bolesne oskarżenia o zdradę narodową, pogromy, obejmowanie stanowisk w
totalitarnych rządach w krajach komunistycznych czy haniebne wydarzenia z
Grodna z początków II wojny światowej. Te i inne nieszczęścia będące wspólnym
doświadczeniem Żydów i ludności okolicznej, wynikały m.in. z braku znajomości
reguł rządzących „po drugiej stronie”. Każda inicjatywa odsłaniająca oblicze
inności winna być popierana jako przyczynek do godnej koegzystencji.
Dziś w społeczeństwie polskim możemy
zaobserwować wzmożone zainteresowanie pewnym fragmentem tego jakże innego
świata. Oto w Polsce zaczynamy coraz częściej kupować koszerne artykuły
żywnościowe. Skłoniło mnie to do zajęcia się tym problemem. W mej pracy
starałem się przedstawić na podstawie dostępnych mi danych piśmienniczych i
innych, możliwie najbardziej syntetyczny obraz koszerności historycznej i
współczesnej. Próbuję naświetlić szerszy aspekt poprzez ukazanie jej jako ważnego
elementu: moralnej, uniwersalnej więzi etnicznej, higieny, żywienia, życia
społeczności. Wreszcie jako religijnego i prawnego wyznacznika postępowania.
Praca ta zawiera również teksty źródłowe, dotyczące artykułów żywnościowych,
surowców, sposobów ich pozyskiwania, określonego ich łączenia, zabiegów
towarzyszących, sposobu spożywania oraz czynności rytualnych. Zamieszczam
również dane dotyczące dzisiejszych konsekwencyj nakazów koszerności oraz
zmiany w rozumieniu pewnych aspektów kaszrutu. Nie oparłem się też, (może z
racji swego wykształcenia) kilku refleksjom nad tym np., jak nasz obecny stan
wiedzy i dzisiejsze osiągnięcia ma się do nakazów i zakazów narzuconych czy to
przez Księgę, czy będących wynikiem rozwinięcia poprzez wieki interpretacji prawnej
pojęć biblijnych przez żydowskich rabinów. Kaszrut wg mnie to nie tyle technologia, co często teologia w
praktyce: odgadywanie zamysłów Boga jako "chleb powszedni". Zarys praw
żywnościowych podany w Torze zdaje się niekiedy wymagać bardziej szczegółowego
„dopracowania” i interpretacji. Zajęli się tym rabini uważając, że mają po temu
szczególne prawo.
Moim zdaniem, w sprawach religijnych trzeba się
generalnie wykazać olbrzymią delikatnością, taktem i uwagą. Jak bowiem uczy
historia, religia nie jest demokracją
(Chociaż niektórzy myślą może inaczej!) i nie raz okazywało się, że to jednostka ma rację, a nie tłum. Choćby
nie wiem jak liczny.
Oczywiście,
gdyby chcieć napisać na temat kaszrutu dzieło kompletne, trzeba by przestudiować
setki, tysiące stronic Talmudu[6],
literatury rabinicznej oraz książek o wytwarzaniu poszczególnych asortymentów
żywności i innych artykułów konsumpcyjnych. Przeczytać, wychwycić istotne
wiadomości opracować i napisać kolejnych wiele tysięcy stron. Rzecz jest dość
skomplikowana, gdyż trudno jest oddzielić kaszrut od ducha i litery
dynamicznego prawa rabinicznego, biegu dziejów narodu żydowskiego oraz poglądów
na prawo dotychczasowe. Chcę przeto, aby ta książeczka nie odstraszyła Państwa,
lecz przybliżyła niektóre aspekty kaszrutu, jego postać i praktyczne skutki dla
stosujących się do jego zaleceń ludzi. Aha, zanim przejdziemy do „literatury
faktu” powiem jeszcze, czym jest a czym nie jest moja książka. Nie jest czymś
napisanym „na zamówienie”. Ani kręgi kościelne, ani szkolnictwo wyższe ani
wspólnota wyznania mojżeszowego nie zwracały się do mnie z prośbą o tego typu
opracowanie.
Kilka akapitów dotyczących podstawowych praw żywnościowych zostało przed laty opublikowane w poznańskim miesięczniku Poradnik Handlowca jako pozycja towaroznawcza. Koszerność produktów spożywczych jest natomiast owocem lat dociekań zarówno literaturowych sensu stricto, jak też przemierzania ogólnoświatowej sieci internetowej.
Skoro już mowa o internecie, to należy sobie uświadomić, iż judaizm jest przykładem niesłychanie prężnego organizmu obecnego i rozwijającego się w tej wszechświatowej sieci. Nie mam pojęcia, jak w chwili obecnej przedstawia się istnienie kościoła rzymskiego w „infostradzie” ale z niemałym zaskoczeniem obserwuję jak intensywny i efektywny użytek robią żydzi z tego medium. Do tego stopnia, że ktoś, kto zechce „pomyszkować” zamiast w książce – w internecie, dostrzeże niemal równoległą bibliotekę – wszechnicę wiedzy o tym zagadnieniu. Ale i tak najważniejsza jest Księga. I nieważne czy wyświetlana na monitorze komputera, czy rozłożona na kolanach w podróży. Grunt, że istnieje w naszym życiu, ma na nie (często nieuświadamiany sobie) wpływ i jest po prostu potrzebna. W egzystencjalnej wędrówce dość powszechnie zwanej życiem.
Kilka akapitów dotyczących podstawowych praw żywnościowych zostało przed laty opublikowane w poznańskim miesięczniku Poradnik Handlowca jako pozycja towaroznawcza. Koszerność produktów spożywczych jest natomiast owocem lat dociekań zarówno literaturowych sensu stricto, jak też przemierzania ogólnoświatowej sieci internetowej.
Skoro już mowa o internecie, to należy sobie uświadomić, iż judaizm jest przykładem niesłychanie prężnego organizmu obecnego i rozwijającego się w tej wszechświatowej sieci. Nie mam pojęcia, jak w chwili obecnej przedstawia się istnienie kościoła rzymskiego w „infostradzie” ale z niemałym zaskoczeniem obserwuję jak intensywny i efektywny użytek robią żydzi z tego medium. Do tego stopnia, że ktoś, kto zechce „pomyszkować” zamiast w książce – w internecie, dostrzeże niemal równoległą bibliotekę – wszechnicę wiedzy o tym zagadnieniu. Ale i tak najważniejsza jest Księga. I nieważne czy wyświetlana na monitorze komputera, czy rozłożona na kolanach w podróży. Grunt, że istnieje w naszym życiu, ma na nie (często nieuświadamiany sobie) wpływ i jest po prostu potrzebna. W egzystencjalnej wędrówce dość powszechnie zwanej życiem.
PS. Nie posiadam praw autorskich na artefakty zamieszczone w moim blogu. Umieściłem je wyłącznie w celach edukacyjnych. NIECH ŻYJĄ ARTYŚCI i AUTORZY!!
[1]
Proszę się ni obruszać na zastosowaną pisownię! Zasady pisowni głoszą, że
wielką literą piszemy nazwy narodowości (np. Amerykanin), natomiast nazwy wyznań
pisane są z małej litery.
[2]
Mianem „ludu Księgi” określają się żydzi, którzy czcią szczególną otaczają
prawdę objawioną poprzez święte pisma zebrane w postaci Pięcioksięgu – jednej z
części Starego Testamentu.
[3]
Proponuję ten sposób pisowni przejęty od żydów. Podkreśla on zakaz używania
Imienia Wszechmogącego nadaremno. Zamiast litery – wpisują oni symbol
graficzny, np. asterysk i tym samym nie przyczyniają się do naruszania zakazu
sformułowanego w Dekalogu.
[4]
- Innym określeniem na nie-żyda jest słowo Gentile.
[5]
- nie aby gloryfikować ani dyskredytować
kogokolwiek! - i tu bowiem, i tam trafiali się ludzie bardzo różni!
[6]
O Talmudzie opowiem więcej w
późniejszych rozdziałach. Póki co powiem o tym dziele jedynie dwie rzeczy:
v jest
wielotomowym kompendium prawnym równoległym do Starego Testamentu.
v jako kompletne dzieło nie jest wg mojej wiedzy dostępna w języku
polskim (poza pewnymi skróconymi przedrukami lub opracowaniami).
No comments:
Post a Comment