:D O ZWIERZĄTKACH


Nie ma na świecie lepszego psychiatry niż szczeniaczek liżący cię po twarzy.
(Ben Williams)

Do Puszczy Białowieskiej, po tej „lepszej stronie” Niemna wpada zziajany zajączek, a zaaferowane zwierzątka pytają.
 -Zając, przed czym tak uciekasz?
 -Uciekam, bo po tamtej stronie rzeki słoniom jaja ucinają!
 -No źle, ale przecież ty nie jesteś słoń.
 -No niby tak, ale zanim wytłumaczę...


„Gardzę ludźmi, którzy trzymają psy. To tchórze, którym brakuje odwagi aby pogryźć kogoś osobiście.”
(August Strindberg)

Krótki Quiz
Oto krótki test na sprawdzenie czy jesteś profesjonalistą  Składa się z 4 niezbyt trudnych pytań.
1. Jak wsadzić do lodówki żyrafę?
Odpowiedź prawidłowa: Otworzyć lodówkę, wsadzić żyrafę, zamknąć lodówkę.
To pytania sprawdza, czy nie masz tendencji aby rzeczy naprawdę proste rozwiązywać w sposób nazbyt zawiły.
2. Jak do lodówki wsadzić słonia?
Czy powiedziałeś: ‑Otworzyć lodówkę, wsadzić słonia i zamknąć lodówkę?
Źle!
Odpowiedź prawidłowa: Otworzyć lodówkę wyjąć żyrafę, wsadzić słonia i dopiero zamknąć drzwi.
To pytanie ma na celu określenie czy jesteś zdolny do myślenia w kategoriach następstwa swych poprzednich działań.
3. Król Lew zwołał zebranie. Wszystkie zwierzęta przyszły, z wyjątkiem jednego. Które zwierzę nie przyszło?
Odpowiedź prawidłowa: Słoń. Słoń siedzi w lodówce. Zostawiłeś go tam.
To było pytanie na pamięć.
OK, nawet jak nie odpowiedziałeś prawidłowo na pierwsze trzy pytania, nadal masz szansę aby potwierdzić swe zdolności.
4. Przed tobą rzeka zamieszkała przez krokodyle. Musisz się przedostać na drugą stronę a nie masz łodzi. Co robisz?
Odpowiedź prawidłowa: wskakujesz do wody i przepływasz. Nie uważałeś czy co? Wszystkie krokodyle  są na zebraniu.
 To było na sprawdzenie, czy uczysz się na własnych błędach…

Gospodarz kupił nowego koguta żeby się "zajął" jego kurnikiem. Ale miał też starego koguta. Młody orientując się w sytuacji postanowił zrobić ze starym porządek. Wezwał go na grzędę i kazał się raz na zawsze wynosić. Stary kogut zaproponował:
- OK, odejdę jeżeli wygrasz ze mną wyścig naokoło podwórka, 30 okrążeń.
- Nie ma sprawy! zaczynamy?- odrzekł młody.
- Dobra, ale wiesz co? Ja znam teren, dam ci pól okrążenia forów.
Młody kogut pewien zwycięstwa zaraz się rzucił do biegu i tak się gonią, ale odległość pozostaje ta sama. W pewnym momencie słychać strzał z dubeltówki młody kogut  leży rozniesiony na strzępy. Z okna gospodarza słychać przekleństwo:
- Q*wa, to już czwarty kogut- pedał w tym miesiącu!


Pchła do pchły:
- Gdzie ostatnio byłaś ?
- Na krecie!


Z cyrku uciekły dwa lwy. W mieście panika. Lwy skierowały się na plażę. Ludzi wymiotło w parę sekund.
Jeden lew do drugiego mówi oglądając się dookoła:
Zupełnie nie rozumiem tych ludzi! Pełnia sezonu, upał a tu ani żywej duszy!...


- Wyobraź sobie, wczoraj na imprezie postanowiliśmy najarać kota.
- I on co na to?
- Nic, siedział z nami, palił, śmiał się, dyskutował...


Gospodarz spotyka gospodarza:
- Sąsiedzie! Czy wasze konie palą?
- A zaś-by tam, czyście się kumie szaleju najedli? Co za bzdura? A czemu to o takie głupoty pytacie?
- Bo stajnia się wam pali...


Idzie podekscytowany zajączek przez las, spotyka niedźwiedzia i mówi:
- Słuchaj niedźwiedź normalnie nie uwierzysz, rypałem lwicę!
- Co ty pieprzysz zajączku! to niemożliwe...
- No, ale uwierz mi!
Za krzakami siedział lew, wszystko usłyszał. Wyskoczył zza krzaków i goni zajączka. Zajączek przebiegł pod pniem a lwu się łeb zablokował. Zajączek podchodzi do niego od tyłu, rozpina rozporek i mówi:
- Nie, w to już q*wa nikt mi nie uwierzy!


Turyści wpadają na niedźwiedzia. Ten widząc ich parę metrów od siebie, staje na tylnych łapach i ryczy. Rusza do ataku. Goście są naprawdę w opalach. Jeden z nich spokojnie siada, zdejmuje ciężkie buty łazika i nakłada adidasy.
Drugi widząc to krzyczy:
-Czyś ty zgłupiał! Myślisz, że w nich prześcigniesz niedźwiedzia?!?!
Tamten, kończąc sznurować, odpowiada z uśmiechem:
-Wcale nie muszę prześcignąć niedźwiedzia. Wystarczy, że prześcignę ciebie…


Przychodzi żaba do lekarza i mówi:
-Panie doktorze, coś mnie łupie w stawie...


Ryba-piła mówi do rekina młota:
- Założymy jakiś warsztacik?...


Wozak przywozi węgiel do miasteczka. W tym celu z mozołem wóz ciągnięty przez konia posuwał się z wielkim trudem pod górę. Metr po metrze... Wreszcie wóz dojeżdża na główny rynek. Wozak zaczyna wykrzykiwać:
-Węgiel przywiozłem!
Słysząc to, koń odwraca łeb i wkurzony mówi:
-No jasne,  ty przywiozłeś...

Zima, legowisko niedźwiedzi. Mały miś budzi starego siwego niedźwiedzia:
- Dziadku, dziadku! Nie mogę zasnąć! Opowiedz mi bajeczkę!
- Śpij... - Mruczy dziadek miś- Nie czas na bajki.
- To pokaż chociaż teatrzyk!
- No dobrze - Mówi dziadek niedźwiedź i sięga za konar. Wyciąga stamtąd dwie ludzkie czaszki wkłada w nie łapy robiąc z nich pacynki i wyciągając je przed siebie mówi zmienionym głosem:
- Docencie Malinowski, co tak hałasuje w zaroślach?
- Eee, to pewnie świstaki panie profesorze...



Słyszeliście o ślepym skunksie?
…usiłował zgwałcić  pierdnięcie


Piękny lipcowy dzień. Las, ćwierkanie ptaszków, gdzieniegdzie przebiega sarenka. W tle słychać stukanie dzięcioła. Nagle z głębi lasu wyłania się potężna chmura kurzu, która w szaleńczym pędzie przemierza las. Tumult, hałas, nic nie widać. Aż wreszcie chmura zatrzymuje się na leśnej polanie.
Kurz powoli opada. Na polance dziesiątki, setki... jeży. Sapią, dyszą, łapią dech. Tylko jeden, ten który prowadził tabun, błogo się uśmiecha, wchodzi na kamień i z zachwytem i rozmarzeniem zwraca się do pozostałych:
-Kurwa, jak mustangi!!

Pewien synek kupił mamie na urodziny egzotycznego ptaka, który umiał mówić siedmioma językami. Przesłał go jej przez posłańca. Nazajutrz zadzwonił.
-No i jak się mamie podoba ptaszek?
-Fajny. Trochę tylko za twardy. Mogłam go trochę dłużej poddusić…
-To mamusia go zjadła? Mamusiu przecież to był bardzo kosztowny ptak! Ta papuga umiała mówić siedmioma językami!
-Oj bardzo cię przepraszam. Ale skoro był, jak mówisz takim bystrzachą, to czemu nic nie powiedział jak go wkładałam do piekarnika?

Jak odróżnić gatunki niedźwiedzia (metoda praktyczna).

  Najpierw trzeba znaleźć niedźwiedzia, podejść do niego po cichutku i kopnąć go w jaja, oczywiście z całej siły.
Następnie spierdalamy i teraz:
- jeśli spierdalamy, a niedźwiedź nie goni nas, to jest to miś
pluszowy
- jeśli spierdalamy na drzewo a niedźwiedź wchodzi za nami to jest to niedźwiedź brunatny.
- jeśli spierdalamy na drzewo a niedźwiedź zaczyna nim trząść tak, że spadamy w jego łapska, to jest to niedźwiedź Grizzly
- jeśli spierdalamy na drzewo a niedźwiedź wspina się za nami i wpieprza liście to jest to miś koala
- jeśli spierdalamy i nigdzie nie ma drzew to jest to niedźwiedź polarny...
- A jak spierdalamy, a niedźwiedź zaczyna płakać, to jest to miś Kolargol - największa pipa wśród niedźwiedzi...

Niedźwiedź spotyka jeżą, który coś żuje. Zaciekawiony pyta:
- Co jesz?
Na to jeż:
- Co niedźwiedź?
Zrozumiawszy nieporozumienie niedźwiedź poprawia się i grzecznie ponawia pytanie:
- Co jesz, jeżyku?
- Co niedźwiedź misiu?


W rzeźni jedna krowa do drugiej:
-Cześć jestem Mućka...
-A ja Krasula.
-...Boisz się?
-No pewnie. A ty?...
-Ja też ... a ty pierwszy raz w rzeźni?
-Nie, kuźwa! DRUGI!!!

Do sklepu zoologicznego przychodzi dziewuszka i prosi:
- Dzień dobly, poplose tego sarego królicka z wystawy...
Na to sprzedawca z użmiechem:
- A nie wolałabyś tego białego? Albo tego czarnego?...
- Plose pana, mojego węza wali jakiego on jest kololu!

Wokół samicy pływa wieloryb i narzeka:
- Dziesiątki organizacji ekologicznych, setki aktywistów, tysiące polityków i naukowców, dziesiątki tysięcy ludzi na manifestacjach, rządy w tylu krajach robią wszystko, by zachować nasz gatunek, a ty mi mówisz, że głowa cię boli ?

Spotyka pająk pająka.
- Cze, co robisz?
- Gram w motylki.
- O! A skąd masz?
- A, ściągnąłem sobie z sieci...

Patrzy niedźwiedź na zająca i pyta:
-Czy masz może problem z przyklejaniem się kupy do futra?
Zając na to:
-Nie…
Więc się podtarł zającem.
Leci wróbel. Stęka, "kwęka", poci się, ale twardo trzyma w dziobie
antylopę.
Całą tą sytuację obserwują dwie wrony:
- Co on q*na wyprawia ? - pyta jedna
- A wiesz, słyszałam, że ma trochę przerąbane. Ponoć kukułka podrzuciła mu  jajo krokodyla...

Rozmawia dwóch myśliwych.
- Stary mam nową metodę na schwytanie lisa. Sto procent skuteczności.
- Jaką?
- Na chomika!
- Na chomika?
- No. Bierzesz chomika. Dajesz mu do łapki pół litra i wpuszczasz do lisiej nory.
- No i co?
- Piętnaście minut później chomik wychodzi z lisem żeby zajarać.


Przychodzi zajączek do nowo otwartego sklepu misia i mówi:
 - Misiu, poproszę pół kilo soli.
 - Wiesz zajączku, nie mam jeszcze wagi... Nasypię ci na oko...
 - Do dupy se nasyp, debilu!!!
Smok był bardzo głodny, przyleciał więc do lasu i spotkał niedźwiedzia.
- Ty, niedźwiedź chodź tu! Masz żonę?
- Mam. - Masz dzieci? - Nie.
- To spadaj...
Za chwilę koło smoka przechodził wilk.
- Ty, wilk, chodź tu! Masz żonę?
- Mam.
- Masz dzieci?
- Mam.
- Przyjdź jutro o 10:00, to cię zjem. Są jakieś pytania?!
- Nie.
- To spadaj! Zaraz potem pojawił się zajączek.
- Ty, zając, chodź tu! Masz żonę?
- Nie.
- Masz dzieci?
- Nie.
- Przyjdź jutro o 11:00, to cię zjem. Są jakieś pytania?!
- Można nie przychodzić?
- Można!

Żabka i kaleka

Przyszedł raz pacjent do seksuologa i mówi:
-Panie doktorze nie może prowadzić normalnego życia płciowego. Mam za długiego!
Po zdjęciu bielizny lekarzowi ukazał się penis jakiego by ze świecą szukać. PÓŁ METRA długości! Aż biedny doktor oczy ze zdumienia przetarł.
-No tak, seks z kobietami w takim stanie rzeczy odpada. Z panami tym bardziej. Ale wie pan co, chyba coś znajdziemy...
Obejrzał z bliska schorzenie (tak to umownie nazwijmy), powetował trochę w szpargałach na najwyższej półce biblioteczki, odłożył wielkie tomisko na biurko i mówi:
-Proszę pana niech pan jedzie 50km trasą A234 w głąb matecznika Puszczy Białowieskiej. Jak się droga skończy, trzeba przez krzaki iść 2 kilometry. Potem będzie bajoro. A w nim mieszka zaczarowana żaba. Kto wie, może pomoże. Chodzi o to, że należy ją spytać, czy wyjdzie za pana. I: tyle razy, ile panu odpowie „NIE”- tyle razu członek utraci 10cm.
Pacjent zdębiał, ale opis trasy wziął. Pojechał w weekend. I rzeczywiście, było bajoro i żaba.
-Żabko! Wyjdziesz za mnie za mąż? –zawołał.
Żaba zmierzyła go lekceważącym spojrzeniem od stop do głów i mówi:
-Nie.
Facet zagląda w slipki. Rzeczywiście! UBYŁO mu 10 centymetrów.
No nieźle! myśli sobie i zaciera ręce. No to próbujemy znowu.
-Żabko! Wyjdziesz za mnie za mąż?
Żabka znowu swoje:
-Nie…
Facet zagląda w slipki i widzi... ZIUCH! Następne dziesięć centymetrów mniej. “No bomba” –myśli „jeszcze dziesięć I będzie git”.
-Żabko, wyjdziesz za mnie?
Żabka na to odkrzykuje:
-Słuchaj durniu, ile razy mam ci tłumaczyć: Nie. Nie. NIE!

Przychodzi do lekarza-okulisty stary wąż i mówi:
Panie doktorze, niech mi pan przepisze jakieś okulary. Ostatnimi czasy kiepsko widzę…
Lekarz zbadał go, przepisał mu okulary i polecił przyjść za tydzień.
Za tydzień wąż przychodzi ale jeszcze bardziej zdołowany niż poprzednio.
Doktor pyta:
-I co, niedobre okulary? W czym problem?
-Okulary są dobrane OK. Po prostu odkryłem, że przez ostatnie 2 lata współżyłem z ogrodowym szlauchem...

Mała żabka pyta się mamusi:
-Mamusiu, a skąd ja się wzięłam na świecie?
-Widzisz córuś… pewnie trudno ci będzie w to uwierzyć, ale bocian cię przyniósł...

Skacze zajączek po lesie. Spotyka niedźwiedzia. Ten go pyta:
-Zajączku, też masz problem z kupą przylepiajacą się do futra?
-Nie misiu, a czemu?
Niedźwiedź łapie zajączka i podciera sobie nim tyłek. ..
Franek na wsi chwali się kolegom jakiego strasznego stracha na wróble zrobił onegdaj jego tatuś.
-Mówię wam, zrobił takiego strasznego stracha, że od tej chwili jak go wystawił na polu, to wróble się boją wlatywać na nasze pole!
Jasiu na to:
-Ueeee, to jeszcze nic! Jak mój tato zrobił stracha, to wróble mu odniosły żyto, które mu buchnęły w zeszłym roku!

- Kaziu, czy są jakieś zwierzęta, które nie słyszą?
- Owszem, panie profesorze, są i głuche...

Co otrzymamy gdy filmowego delfina Flippera skrzyżujemy z rekinem ze “Szczęk”.?
-Rybę, która cię przegryzie na pół a potem uratuje przed zatonięciem.

Weszła dżdżownica w dwie dziury tak, że z jednej dziury wystawał jeden koniec, a z drugiej- drugi. Jeden koniec mówi do drugiego:
- Cześć koleżanko!
- Co ty, własnej dupy nie poznajesz?


Dwie myszki wyglądają wieczorem z dziury. Jedna do drugiej:
- Ty, idziemy grzecznie spać, czy straszymy gospodynię?
Stoją dwie owce na łące. Jedna mówi: “Beeeeeeeeeeeee!”
Na to druga:
-Cholera! Miałam to właśnie powiedzieć!

Do nieba trafiły przed sąd boży kot, owczarek niemiecki i doberman. Bóg patrzy w oczy owczarkowi i pyta:
-Co dla ciebie jest najważniejsze?
Owczarek mówi:
-Najważniejsza jest dyscyplina i lojalność wobec mego pana.
Bóg uśmiecha się i orzeka:
-Zatem usiądź po lewej stronie niebiańskiego tronu.
Po czym zwraca się do dobermana:
- A co dla ciebie jest najważniejsze?
Doberman mówi:
-Wiara w miłość, troskę i opiekę nad moim panem.
-Usiądź zatem po prawicy mojej...
Zwraca się do kota:
-A co ty uważasz za najważniejsze?
Kot na to:
-Mmmmmrrr... Wydaje mi się, że usiadłeś na moim miejscu... 

Pewnemu facetowi nie układało się z żoną więc postanowił kupić do domu jakiegoś zwierzaka (żeby mu się zaczęło układać). Idzie do sklepu i widzi, że w klatce siedzi papuga. Ale nie ma pazurków ani w ogóle nóżek.
- O rany! A co jej się stało?
Na to papuga mówi:
-Już się taki urodziłem. Jestem papugą-inwalidą.
-Ha ha ha! –zaśmiał się facet. – Ta papuga brzmi jakby zrozumiała co mówiłem i mi odpowiedziała!
-Bo ja wszystko rozumiem! Jestem wysoce inteligentnym, wszechstronnie wykształconym ptakiem.
-Taaaaaaaaaaa? – facet zgłupiał na te słowa. – To mi powiedz, jakim cudem bez nóżek siedzisz na szczebelku?
-No wieeesz, to trochę krępujące, ale jeśli musisz wiedzieć, to ci powiem: owijam mojego papuziego penisa wokół gałązki. Jak taki jakby haczyk. Nie widać tego, bo jest zakryty piórami.
-Ja cię kręcę! – mówi gość. – Ty naprawdę rozumiesz i inteligentnie odpowiadasz!
- Oczywiście. Do tego mówię po hiszpańsku i niemiecku. Rosyjski słabiej. Potrafię prowadzić rozmowy na prawie każdy dowolny temat: religia, sport, fizyka, filozofia. ...Jestem szczególnie dobry z ornitologii. Powinieneś mnie kupić. Jestem świetnym kumplem.
Gość patrzy na cenę: 400 złotych. – „Może być, jeszcze mnie stać!” – myśli.
- Te, facet – szepcze tajemniczo papuga i mruga porozumiewawczo okiem jakby chciała się podzielić sekretem.
- Nikt mnie nie chce, bo jestem bez nóg. Idź do właściciela i wytarguj mnie za cztery dychy.
Po chwili gość płaci 40 PLN i uradowany idzie do domu.
Mija parę tygodni. Papuga jest niesamowita. Zabawna, świetny kumpel, wszystko rozumie, daje dobre rady, i te de. Pewnego dnia gdy gość przychodzi po robocie, papuga porozumiewawczo szepcze do niego:
- Facet, pozwól na chwilkę. Nie wiem, jak ci to powiedzieć, ale chodzi o twoją żonę i listonosza...
-Co???? – facet jest totalnie zaskoczony.
- No więc jak dzisiaj przyszedł, to go przywitała w tej fikuśnej podomce i dała mu buzi w usta.
- A co było potem?
- Potem on wszedł, podniósł jej ciuszki i zaczął ją całą macać. Po całym ciele...
- Och nie!  i Co dalej? – pyta facet.
- Potem z niej to wszystko ściągnął i zaczął się powolutku, centymetr po centymetrze gapić na jej nagie ciało. Zaczął od piersi i powoli schodził coraz to niżej... i niżej... – papuga robi długą przerwę.
- A dalej!? -Facet zaczyna szaleć. -Co było dalej!!?!!
- Nie wiem. Spadłem ze szczebla.


Czterech mężczyzn : inżynier, chemik, księgowy oraz pracownik administracji państwowej spierało się, czyj pies jest najmądrzejszy...
Inżynier zawołał do swojego psa:
- Pi, pokaż co umiesz !!!
Pies momentalnie wskoczył na biurko, wziął ołówek papier i narysował, idealne koło, kwadrat i trójkąt...
Księgowy zawołał swojego:
- Bilans ! Wiesz co masz robić !!
Bilans pobiegł do kuchni, przyniósł 12 ciastek, po czym podzielił je na cztery równe kupki.
Chemik tylko spojrzał i zawołał:
- Probówka ! Do roboty !!
Suczka podbiegła do lodówki, wyciągnęła karton z mlekiem, po czym nalała dokładnie 180 ml do szklanki bez rozlania kropelki...
Wszyscy spojrzeli na pracownika administracji państwowej i spytali:
- A co potrafi Twój pies ??
Mężczyzna spokojnie powiedział do swojego pieska:
- Przerwa Śniadaniowa!! Do dzieła !!
Pies natychmiast zjadł ciasteczka, wypił mleko, narobił na papier, przeleciał pozostałe trzy psy, po czym zaczął narzekać, że zwichnął sobie podczas tego kręgosłup, wypełnił wniosek o odszkodowanie za pracę w szkodliwych warunkach i poszedł na chorobowe...

Przyjechał kogut ze wsi do miasta. Idzie sobie ulicą i widzi jak kurczaki kręcą się na rożnie. Patrzy tak na nie i mówi:
- No proszę karuzela, opalanko, a na wsi nie ma co posuwać.

Idą dwaj faceci ulicą. Patrzą, a tu pies siedzi na trawniku i liże sobie jaja. Jeden z facetów będąc wyraźnie pod wrażeniem mówi:
- Kurczę, też bym tak chciał…
- Pogłaszcz go, może ci pozwoli…

Przychodzi kura do kury:
- Dzień dobry, jest mąż?
- A jest, jak zwykle, grzebie przy aucie...

- Tato, opowiedz coś o słoniach!
- Dobrze. Jak wiadomo są dwa rodzaje słoni: szare i różowe. Słonie różowe tym się różnią od słoni szarych, że są bardziej inteligentne.
- Jak można złapać słonia szarego?
- Trzeba wyszukać jego ścieżkę do wodopoju, wykopać głęboki rów, zasłonić rów gałęziami i czekać, aż słoń wpadnie.
- Rozumiem. A jak łapie się słonia różowego?
- Oooo, to już nie jest takie proste! Wyszukujemy jego ścieżkę do wodopoju i piszemy na niej: 2 + 2 = 5.
Słoń różowy zacznie się zastanawiać, po co ktoś na jego ścieżce napisał to dodawanie, w dodatku z błędem. Tak długo będzie się zastanawiać, aż... stanie się szary. A słonia szarego już wiesz, jak złapać!

W parku miejskim na ławce siedzi jakiś dżentelmen i czyta Times’a. Obok niego siedzi... pies i wertuje Observera. Jakiś przechodzień nie kryjąc zachwytu woła:
-Niesłychanie inteligentny ten pański pies!
-Wypraszam sobie! Mój pies też czyta Times’a!

Pewnego razu w ZOO mały niedźwiadek wylazł z klatki i spaceruje po alejkach. Podchodzi do klatki z hipopotamem i myśli sobie
"O kurczę. Taką mordą to by się miodu liznęło..."

W gospodzie przy butelce wódki spotykają się chłopi. Jeden mówi:
- Mój koń jest bardzo mądry.
- Dlaczego? - pyta drugi.
- Gdy gadam: "Idziesz, czy nie?", to on idzie albo nie...

Pewnego razu sołtys spogląda na ręce Antka i pyta:
- Gdzieś stracił palce u prawej ręki?
- A no ze dwa roki temu włożyłem rękę koniowi do pyska, żeby zobaczyć ile ma zębów. Wtedy koń zamknął pysk, żeby zobaczyć ile ja mam palców.

Jak wykąpać kota

1. Dokładnie wysprzątać toaletę.
2. Do muszli wlać potrzebną ilość szamponu o podnieść obie klapy.
3. Pochwycić kota i uspokajająco głaskać niosąc do kibla.
4. Jednym płynnym ruchem włożyć kota do muszli i opuścić klapy. (być może trzeba będzie stanąć na kablu żeby nie zwiał.) UWAGA: Nie wolno znajdować się zbyt blisko kota gdyż jego pazury będą się czepiały wszystkiego czego tylko można.
5. Spuścić wodę trzy lub cztery razy. Zapewnia to mycie “z siłą wodospadu” , które jest niesłychanie efektywne.
6. Niech ktoś otworzy drzwi i usunie wszystkich ludzi na trasie: ubikacja – podwórko.
7. Stań jak tylko się da za muszlą i szybko podnieś klapę.
8. Świeżo wykąpany kot wystrzeli z kibla jak rakieta. Wybiegnie na dwór gdzie dokładnie wyschnie.
Z poważaniem,
Wasz Pies

Kąpiel kota jako sztuka walki

Niektórzy powiadają, że kotów nie potrzeba kąpać. Mówią, że same się do czysta potrafią wylizać. I jeszcze że w ich ślinie jest zawarty pewien specyficzny enzym, który rozpuszcza nawet niewidoczny brud. Większość życia, tak jak pozostali naiwni- wierzyłem w te gusła. Ale zacząłem rewidować moje poglądy gdy ze wszystkich zakamarków zaczął do mnie dochodzić koci odór, a na dywanie przy kominku zaczęły być poprzylepiane jakieś ohydne plamy i inne świństwa. Przychodzi czas, gdy człowiek musi stanąć twarzą w twarz z faktami. Musi spojrzeć krytycznie na wszechobecne frazesy i powiedzieć wreszcie jak naprawdę się sprawy mają, czyli: „Ten kot cuchnie jak giczoły u kloszarda”
Kiedy taka chwila nadejdzie do waszego domostwa tak jak to się stało w naszym wypadku, to mogę się podzielić pewną radą, którą jeśli taka wasza wola – możecie wykorzystać gdy będziecie ładować sobie pod pachę waszego pupilka i udacie się do wanny.
Wiedzcie, że choć kot jest stworzeniem szybkim i nieokazującym szacunku dla ludzkiego życia, wy macie nad nim przewagę w postaci siły fizycznej. Skupcie się na tej strategicznej przewadze gdy będziecie wybierać pole bitwy. Nie próbujcie go kąpać na otwartej przestrzeni, gdzie będziecie zmuszeni go ścigać. Wybierzcie maciupeńką łazieneczkę.  Jeśli wasza łazienka ma więcej niż dwa na dwa, radzę wejść z kotem do kabiny prysznicowej i zasunąć szczelnie drzwi. Zasłonka nie zda egzaminu – kot w amoku potrafi się uporać z trzywarstwową zasłonką prysznicową w czasie szybszym niż polityk zmieniający zdanie.
Przyjmij do wiadomości, że kot posiada pazury i nie zawaha się obedrzeć cię ze skóry. Masz tę przewagę, że jesteś istotą przemyślną i zastosujesz właściwy ubiór. Polecam fartuch malarski wpuszczany w wysokie buty stosowane na budowach, parę rzeźnickich rękawic metalowych, hełm wojskowy, maskę hokejową oraz kurtkę strażacką z długimi rękawami.
Przygotuj wszystko zawczasu. Nie będzie potem czasu żeby pójść po ręcznik gdy kot ci wyskrobie dziurę w kurtce. Puść wodę, umieść butle kociego szamponu w kabinie. Upewnij się, że dosięgniesz ręcznika nawet gdy będziesz leżał na plecach pod wodą.
Zastosuj element zaskoczenia. Podnieś kotka nonszalancko, jakbyś chciał do zanieść do kojca (kot zwykle nie zauważa twego dziwnego ubioru. Z zasady nie interesują się modą. Jeśli spostrzeże odmienność stroju, chłodno mu wyjaśnij, że chcesz coś namalować albo testujesz ubranie wędkarskie z supermarketu).
Gdy już jesteś w łazience, twe przeżycie będzie zależało od szybkości. W okamgnieniu zatrzaśnij drzwi, wejdź do kabiny i zasuń za sobą drzwi prysznica. zanurz kota pod strumień i zlej go szamponem. Zaczęło się 45 najdzikszych sekund twojego życia. Koty nie mają uchwytów.
Dodaj do tego fakt, że teraz jest pokryty namydlonym futrem i już masz problem do kwadratu. Nie spodziewaj się że utrzymasz go w ręku więcej niż 2,3 sekundy za każdym podejściem. Gdy go jednak trzymasz, pamiętaj aby go każdorazowo podlać szamponem i szorować jak szalony. On potem wyskoczy i wleci do wody tym samym płucząc się. (Rekord kraju wynosi trzy „namydlenia”, więc nie spodziewaj się za dużo).  
Następnie kota należy wysuszyć. Nowicjusze powinni zawsze zakładać, że ta część procesu będzie najtrudniejsza gdyż ludzie są na tym etapie wyczerpani a koty ostatecznie zdeterminowane. Tak naprawdę to suszenie jest stosunkowo proste w porównaniu z tym, co już mamy za sobą. A to dlatego że kot jest już na stałe przymocowany  do naszej prawej nogi. Wtedy po prostu zamykamy wodę, wyciągamy korek i sięgamy po ręcznik. I czekamy. (czasami może się zdarzyć, że kot osiądzie ci na czubku hełmu. W takim przypadku, należy strząsnąć go podsuwając mu nogę. Po spłynięciu wody starczy po prostu chwycić go i osuszyć.
Po kilku dniach kot wreszcie się uspokoi. To znaczy na tyle, że będzie go można usunąć z nogi. Zwykle nie będzie się do nas odzywał przez około 3 tygodnie. Będzie się od nas odwracał plecami. Może nawet dojść do nabycia zespołu psychoceramicznego – to znaczy będzie się wglapiał godzinami w jakąś figurkę z porcelany. Będzie cię kusiło zakładać że może jest głodny. Zwykle nic z tych rzeczy. Najczęściej po prostu knuje podły plan jak cię dorwać poprzez wszystkie twe ubiory ochronne i obrzydzić ci na zawsze życie tak, żeby ci się odechciało kiedykolwiek jeszcze w przyszłości go chcieć wykąpać.
Ale przynajmniej o wiele przyjemniej pachnie...

W barze nad ranem:
Z dziury wychyla łeb niemiecka mysz, zerka na boki, kota nie ma, wyskakuje, ile sił do barku, nalewa sobie browara, wychyla i wraca czym prędzej do nory.
Za chwilę wychyla łeb mysz francuska - zerka na boki, nie ma kota, biegiem do baru, winko i z powrotem do norki.
Za moment mysz ruska, zerka na boki, kota nie ma, biegiem do baru, wali spirytus i z powrotem do dziury.
Następnie mysz polska, zerka na boki, nie ma kota. Biegiem do baru, wali setę, rozgląda się na boki, sierściucha nie ma, wali drugą setę, patrzy dookoła, nie ma kota, wali trzecią setę, potem czwartą i piątą, po piątej siada, rozgląda się dookoła, kota nie ma i mruczy:
-No to, q...a, poczekamy!...
(albo):
-Co?!? Nie ma go? Budzić sukinsyna!!!


Patrzy niedźwiedź na zająca i pyta:
-Czy masz może problem z przyklejaniem się kupy do futra?
Zając na to:
-Nie…
Więc się podtarł zającem.


Mała myszka chce wyjść z nory, ale usłyszała ciche miauczenie. Przerażona skuliła się w kąciku i od razu jej się odechciało zwiedzać szeroki świat. Po jakiejś godzinie usłyszała w oddali pianie koguta. Wyszła więc z dziurki i... Cap! Pochwyciło go stare kocisko. Gdy pożarło małą myszkę, zwróciło się do małego kotka słowami:
-Widzisz synku! Oto dlaczego przydaje się w życiu nauka języków obcych...


„Dla swego psa, każdy człowiek wydaje się być Napoleonem. Stąd wielka popularność psów.”
(Aldous Huxley)


Facet siada na fotelu w samolocie i zdziwiony spostrzega, że na fotelu obok siedzi zapięta pasami papuga. Przywołał stewardesę i poprosił ją o kawę. A papuga dodała skrzekliwie:
- A dla mnie podwójną whisky, krowo!
Panienka pobiegła i za chwilę wróciła z whisky, ale bez kawy. Papuga znowu:
- Jeszcze raz to samo, zdziro!
Sytuacja się powtórzyła, znowu facet kawy nie dostał. Postanowił więc potraktować dziewczynę tak jak ptaszysko obok bo widocznie inaczej się nie da ujechać.
- Hej ty! Już dwa razy prosiłem cię o kawę. Idź-że wreszcie i zrób mi kawy bo ci dupę skopię- wykrzyknął podochocony.
Papuga z uznaniem pokiwała głową i mówi:
- No no! Jak na  nieumiejącego latać, to odważny jesteś...


Mały żółwik stanął u stop wielkiego drzewa, westchnął głęboko i zaczął się w spinać. Po jakiejś godzinie był już na gałęzi. Poszedł na sam jej koniec. Rozłożył swoje łapki i odbił się z gałęzi szybko machając. Wylądował na miękkiej stercie suchych liści. Otrząsnął się, wrócił pod drzewo i znów zaczął się wspinać na gałąź. I znowu po godzinie był na końcu gałęzi. Znowu: wyskok, rozłożenie łapek, szybkie machanie. Po wylądowaniu, znów się otrząsnął, wetchnął i zaczął wspinaczkę. Widząc te poczynania, Mama-ptak mówi do Taty-ptaka:
-Kochanie, nie uważasz że nadszedł czas by mu powiedzieć że był  adoptowany?


Żyrafa opowiada zajączkowi:
- Nawet nie wiesz, jak to wspaniale mieć taką dłuuugą szyję. Sięgnę wszędzie, do każdej gałązki, a potem.... Pomyśl, każdy listek, który zerwę i przeżuje, wędruje potem tak dłuuuguo, dłuugo w
 dół... Ach... jaka to rozkosz...
 Zajączek słucha, nie reagując. Żyrafa ciągnie dalej:
- A gdy przychodzi upał... Idę nad rzekę, pochylam głowę, zaczerpnę wody... Nie wyobrażasz sobie, jaka to rozkosz, gdy zimna, ożywcza woda spływa w dół, chłodząc mnie coraz bardziej i bardziej... Moja szyja rozkoszuje się tym chłodem, centymetr po centymetrze, metr po metrze, a ja wraz z nią... Ech, gdybyś wiedział, zajączku, jak to wspaniale mieć taką dłuuugą szyję...
 Zajączek przechyla tylko lekko głowę i pyta:
- A powiedz...  Rzygałaś kiedyś?


Mama tygrysica pokazuje po raz pierwszy małemu tygryskowi swój występ.
-A tam kto siedzi?
To są widzowie. Ale ich się nie musisz bać. Przecież widzisz, że wszyscy są za kratami...


„Nie widzę przeszkód” – powiedział pewien ślepy koń, gdy go spytano czy wystąpi na najbliższej Wielkiej Pardubickiej..
(Nazwa jednego z najsłynniejszych wyścigów konnych w Europie) 

Kurki sobie grzebią łapkami na podwórku. Jedną z nich upatrzył sobie młody kogut. Co do niej jednak podbiegnie, ta mu ucieka dookoła domu. Po którymś razie koleżanka mówi:
-No coś ty!? Uciekasz przed nim a on taki przystojny?!? Nie uciekajże!
- Eee... Przebiegnę się jeszcze raz wokół podwórka żeby sobie o mnie nie pomyślał, że jestem łatwa...


Idą sobie dwa węże przez pustynię. Po paru godzinach jeden do drugiego:
-Ty, już nóg nie czuję!


Na wierzbie siedzi sobie krowa. Druga podchodzi pod drzewo i mówi:
Ty, złaź na dół bo chcę tam wejść, a obie się nie zmieścimy!
A po co chcesz tu włazić?
Chcę sobie pojeść bananów!
Ale przecież to jest wierzba!
Nie szkodzi! Banany mam w plecaku...

Zagadka podziemna

Co to jest: Mieszka pod ziemią i robi „brrrruummmm”
- Kret na motorze.
A po czym poznać, że kret jest w kawiarni?
- Bo przed kawiarnią stoi motor.
A po czym poznać, że w kawiarni są dwa krety?
-Bo na motorze są dwa kaski.
A po czym poznać, że w kawiarni jest pięćdziesiąt kretów?
- Bo przed kawiarnią stoi autokar.
A po czym poznać, że w kawiarni nie ma kreta?
Bo pod ziemią słychać „brrrruummmm”.  Kret dopiero jedzie!!!


Siedzi sobie Wilk pod sosną, przewiązał już rękę opaską i już-już ma sobie wstrzyknąć „działkę”, a tu podbiega zajączek.
-Wilku! Czyś ty zgłupiał?! Przecież to śmierć. Popatrz na mnie. Widzisz jaki jestem wysportowany? Tyle razy mnie goniłeś i dogoniłeś kiedyś? Nie dogoniłeś! A widzisz! A to wszystko dlatego, że dużo biegam. Rzuć to świństwo i pobiegaj ze mną!
Wilk pomyślał, że zajączek ma rację. Rzucił to świństwo i pobiegli.
Za czas jakiś spotkali lisa, który na jakimś pieńku usypał sobie „kreskę” i już-już miał wciągnąć nosem. A zajączek:
-Lisie! No co ty?! Przecież to biała śmierć jest! Popatrz na mnie. Widzisz jaki jestem wysportowany. Tyle razy mnie goniłeś i dogoniłeś kiedyś? Nie dogoniłeś! A widzisz! Wilk też nigdy nie dogonił! A to wszystko dlatego, że dużo biegam. Rzuć to świństwo i pobiegaj ze mną!
Lis rzucił to świństwo i pobiegli we trójkę.
Na polance nieopodal strumyka niedźwiedź właśnie sobie rolował jointa. Zobaczył to zajączek i swoje:
-Niedźwiedź! Czyś ty zgłupiał?! Przecież to śmierć. Popa...
W tym momencie dostał od niedźwiedzia taka latarę w łeb, że aż się girami nakrył.
Na to wilk i lis:
-No co ty, niedźwiedź!?! Przecież on Ci tylko chciał pomóc!
-Pomóc!? Ostatnio jak się gnojek naspeedował, to z nim trzy dni non-stop biegałem!!!


Mały chłopczyk wraz z tatusiem znaleźli w lesie małego jeżyka. Leżał pod
kępką trawy i drżał z zimna. Chłopczykowi zrobiło się żal jeżyka i poprosił
tatusia, żeby zabrali jeżyka do domu. Tata się zgodził, i tak jeżyk
zamieszkał u nich.
Chłopczyk bardzo dbał o jeżyka, poił go mleczkiem i dawał mu najlepsze
owoce. Jeżyk zajadał ze smakiem i nieraz- ku zdziwieniu chłopca -
pomrukiwał z zadowoleniem.
Na zimę jeżyk- jak przystało na wszystkie porządne jeżyki- zapadł w zimowy
sen. A na wiosnę jeżykowi urosły skrzydła, na czole wyrósł róg i odleciał
przez niedomknięte okno.
Wtedy stało się jasne, że chłopczyk z tatusiem nie przynieśli z lasu jeżyka,
tylko jakieś chuj wie co...

Żaba u wróżki

Do wróżki przychodzi żaba i prosi, żeby je wywróżyć przeszłość.
-Niedługo spotkasz piękną dziewczynę, która będzie chciała się o tobie wszystkiego dowiedzieć.
Zaintrygowany żabi amant dopytuje się:
-Ale gdzie się z nią spotkam? Na dyskotece czy gdzie?
-Nie- mówi wróżka – ...w przyszłym semestrze na zajęciach z anatomii kręgowców.



Historia kury i jej przejścia przez drogę

Słynne wypowiedzi na temat "Czemu kura przeszła przez drogę?”

Pani przedszkolanka: Żeby przejść na drugą stronę.
Arystoteles: W naturze kury jest aby przechodzić przez drogę.
Budda: Tym pytaniem ujawniasz twoją własną kurzą naturę...
Leibnitz: Szuka najlepszego ze światów.
Platon: Dla ważniejszego dobra
Bill Clinton: Nie przechodziłem przez drogę z TĄ kurą! Co w ogóle macie na myśli mówiąc: kura? Czy ktoś nie mógłby zdefiniować kury, bardzo proszę...
Louis Farrakhan: Droga, widzicie, symbolizuje czarnego człowieka. Kura przeszła przez drogę – czarnego człowieka -aby go zdeptać!
(charyzmatyczny przywódca ruchu amerykańskich czarnoskórych o nazwie „Naród Islamu”. Spadkobierca duchowy innego radykała - Malcolma X.)
Pułkownik Polko: Spudłowałem?
(swego czasu dowódca jednostki specjalnej GROM)
Komisariat Policji: Dajcie nam kwadrans sam na sam z kurą to wszystko wyśpiewa.
Jerry Falwell: Ponieważ ta kura była gejem! Czyż to nie oczywiste? Czy wy nie widzicie najoczywistszej prawdy nawet gdy macie ją przed oczyma? Kurczak przeszedł na drugą stronę. To właśnie jest ta „druga strona”. Tak moi przyjaciele, ta kura jest gejem. A jeżeli ją zjecie – również staniecie się gejami!
(fundamentalistyczny biskup amerykańskiego Kościoła Baptystów)
Ronald Reagan: Jaka kura?
Saddam Husajn: Był to niczym nie sprowokowany akt rebelii. W pełni uzasadniający zrzucenie na nią 50 ton gazu bojowego!
Józef Piłsudski: Wysiadła z czerwonego tramwaju na przystanku niepodległość.
ROBERT DE NIRO: Ty mi mówisz, że kura przeszła na drugą stronę? Mówisz do mnie?
(nawiązanie do roli aktora w "Taksówkarzu" gdy ufryzowany na Irokeza cedzi do odbicia w lustrze słynne "Are you talkin' to ME"?)
Ernest Hemingway: By zdechnąć. W deszczu.
Martin Luther King, Jr.: Widzę mymi oczyma świat gdzie wszystkie kury, czy czarne, czy białe, brązowe czerwone czy nakrapiane będą wolne. Będą przechodzić przez drogę i nikt nie będzie dochodził, jakie nimi kierowały motywy.
Dziadek: Za moich czasów nie pytaliśmy dlaczego kura przeszła przez drogę. Ktoś nam mówił że przeszła i to nam w zupełności wystarczało.
Karol Marx: Jest to proces dialektyczny będący nieuchronną koniecznością dziejową.
Ernesto Che Guevara: Kura jest jak rower - kiedy nie jedzie, to się przewraca.
Kapitan Krzysztof Baranowski: Aby odważnie udać się tam, gdzie jeszcze nigdy dotąd nie stanęła stopa żadnej kury.
Fox Mulder: Widzieliście jak przechodzi przez drogę na własne oczy! Ile jeszcze kur będzie musiało przejść abyście wreszcie uwierzyli że to prawda?
(nazwisko agenta z serialu TV „Z Archiwum X”)
Adolf Hitler: Aryjskich kur nie powstrzymają drogi wytyczone na mapie świata przez żydowską plutokrację!
Freud: Fakt że w ogóle zainteresowałeś się tym, że kura przeszła przez drogę obnaża twe kompleksy seksualne. Co czujesz do swojej matki?
Bill Gates: Właśnie wypuściliśmy eKurę2000, która nie tylko będzie przechodzić przez drogę, ale również znosić jaja (jedynie w odpowiednim brązowym formacie MS.Jajo), katalogować wasze dokumenty i prowadzić budżet domowy. Będzie zawierać w sobie aplikację Internet Explorer, która jest bezpłatną ale nieodłączną częścią eKury.
CIA: Kto ci powiedział o kurze? Widziałeś jak przechodziła? Nie było żadnej kury. Proszę wsiadać z nami!
Rzecznik prasowy Policji: Trwają czynności procesowe zmierzające do ustalenia przebiegu zdarzenia. Ze względu na dobro sprawy, na obecnym etapie śledztwa nie mogę nic więcej Państwu powiedzieć.
Mojżesz: I Bóg zstąpił z niebios i rzekł do kury: “Ty przejdziesz drogę”. I kura przeszła drogę, i nastała wielka radość.
Richard M. Nixon: Kura nie przekroczyła ulicy. Powtarzam, kura NIE przekroczyła ulicy! 
Machiavelli: Najważniejsze jest to, że kura drogę przekroczyła. Kogo interesują powody? Przekroczenie drogi usprawiedliwia wszelkie motywy.
Charles Darwin: Kury po wielu erach zostały tak naturalnie dobrane, że obecnie są genetycznie predystynowane do przechodzenia przez drogi.
Einstein: Czy kura naprawdę przechodzi przez drogę czy raczej to droga przemieszcza się pod kurą?…
ANDERSEN CONSULTING: Deregulacja na dotychczasowej stronie ulicy zagrażała dominującej pozycji rynkowej kury. Kura rozpoznała wyzwanie w rozwinięciu swoich kompetencji, które są niezbędne do przetrwania na nowych rynkach nacechowanych wysoką konkurencją. W partnerskiej współpracy z klientem Andersen Consulting pomógł kurze przemyśleć fizyczną strategię dystrybucji i procesów przetwórstwa. Stosując Model Integracji Drobiu (MID) Andersen pomógł kurze zastosować jej umiejętności, metodologię, wiedzę, kapitał i doświadczenie, w celu nakierunkowania pracowników, procesów i technologii kury w ramach Program Management na wspomaganie jej całościowej strategii. Andersen Consulting zaangażował zróżnicowane Cross-Spectrum analityków ulic i najlepsze z kur, jak również doradców Andersena z szerokimi doświadczeniami w przemyśle transportowym, którzy podczas dwudniowych narad sprowadzili swój osobisty kapitał wiedzy do wspólnego poziomu i stworzyli synergię, aby osiągnąć konieczny cel, a mianowicie wypracowanie i wdrożenie ogólnoprzedsiębiorczej ramy wartości w procesie drobiowym średniego szczebla. Spotkanie miało miejsce w parkowej okolicy, aby zapewnić atmosferę testową, która bazuje na strategach, na których skupia się przemysł, i która zaowocowała jasną i jedyną w swoim rodzaju teorią rynku. Andersen Consulting pomógł kurze przemienić się, żeby stała się jeszcze bardziej kurą sukcesu.
(firma doradcza z USA współodpowiedzialna za jeden z największych przekrętów finansowych – afera ENRON z roku 2002.)
A. Lepper: Balcerowicz musi odejść!


Przychodzi zajączek do sklepu i pyta od progu :
- Jest zgniła marchewka ?
- Nie ma- mówi sprzedawca.
Następnego dnia znowu zajączek przychodzi do sklepu i pyta:
-Jest zgniła marchewka?
- Nie ma- odpowiada sprzedawca.
Facet się wkurzył, bo przez następne 3 dni zajączek przychodził i pytał o zgniłą marchewkę. To pomyślał „A zostawię na ladzie marchewkę sprzed tygodnia".
Następnego dnia przychodzi zajączek i pyta:
- Jest zgniła marchewka ?
- JEST !!! -warknął rozdrażniony sprzedawca.
Zajączek wyciąga na to legitkę i mówi:
- Dzień dobry... Sanepid...
 
Świstak mówi do Bogusława Lindy:
- Co ty k...wa wiesz o zawijaniu?


Przychodzi żaba do lekarza ze skarpetą na głowie.
- Co ci dolega?- pyta doktor.
- Nic mi, q...wa nie dolega, to jest napad!!!
 

Zima w pełni. Po ulicy idzie bogata dama w futrze. Podbiega do niej nawiedzony „ekolog” i wytykając palcem pyta:
- Nie wstyd pani paradować w futrze z lisa?
Dama wzrusza ramionami i mówi:
- To nie lisy, tylko poliestry!
- Taaak? A ma pani pojęcie, ile poliestrów musiało oddać życie, żeby pani sobie mogła w futrze chodzić?!?


Pewna pani wybrała się do Afryki na safari i zabrała ze sobą swojego pupila - pudelka. W trakcie wyprawy piesek wypadł z jeepa, czego nikt nie zauważył. Biegł za samochodem, biegł, biegł... ale nie dogonił. Nagle słyszy gdzieś za sobą szelest i kątem oka dostrzega zbliżającego się lamparta. Zadrżał ze strachu, przed oczami przeleciało mu całe życie. Wtem jednak patrzy, a kawałek dalej w trawie leżą jakieś poobgryzane szczątki. "Może nie wszystko stracone" - myśli pudelek i dopada do padliny. Lampart wyłazi z krzaków, patrzy - a tam jakiś dziwaczny mały stwór coś zajada, ciamka, mlaska. Lampart już - już ma na niego skoczyć, ale słyszy jak stwór mruczy do siebie:
-Mmmmniam... jaki smaczny ten lampart... rarytas... mięsko - palce lizać!... a kosteczki - co za rozkosz...-. Lampart przeraził się i dał nura w krzaki. "Całe szczęście, że mnie nie widział ten mały diabeł, bo zeżarłby mnie jak dwa razy dwa" - myśli uciekając.
Pudelek odetchnął, ale zauważył, że na drzewie siedzi małpa, która najwyraźniej obserwowała całą sytuację, bo minę ma zdziwioną. Nagle małpa puszcza się biegiem za lampartem i wrzeszczy.
"Oj, niedobrze" - myśli pudelek. "Ta cholerna małpa wszystko mu wygada. Co robić?"
Małpa faktycznie dopada lamparta i opowiada mu, jak to został wystrychnięty na dudka. Lampart wnerwił się strasznie. Kazał małpie wsiąść mu na grzbiet i wrócić ze sobą na polankę, żeby była świadkiem tego, jak rozprawi się z tym stworem. Wracają, patrzą, a tam pudelek rozwalony na grzbiecie, dłubie w zębach pazurem i gada do siebie:
-Gdzie ta cholerna małpa? Wysłałem ją po następnego lamparta, a ta cholera nie wraca i nie wraca..."


Pojechał facet na polowanie na niedźwiedzia. Idzie po lesie patrzy, jest! Bierze dubeltówkę i strzela. Niedźwiedź znika. Facet biegnie w to miejsce rozgląda się, nagle z tyłu staje niedźwiedź i mówi:
- Chciałeś mnie zabić, za karę zrobisz mi dobrze po francusku...
No i co biedak miał zrobić, zaczął działać. Wkurzony poszedł do domu.
Na drugi dzień znowu wybrał się na polowanie i zabrał ze sobą większą broń, idzie po lesie i szuka niedźwiedzia. Patrzy, jest. Strzela i znowu niedźwiedź znika, podchodzi w miejsce gdzie trafił a niedźwiedź pojawia się za nim, klepie go z tyłu i mówi :
- No chłopie, wiesz co masz robić...
Na trzeci dzień facet wkurzył się niemożliwie, wziął broń większego kalibru i znów szuka niedźwiedzia. Patrzy, jest! Strzela, niedźwiedź znika. Podbiega, a niedźwiedź klepie go z tyłu, uśmiecha się, mruga porozumiewawczo i mówi:
- Co? Widzę że ci się spodobało!..


Jakimi słowy oświadczył się młody ośmiornic swej umiłowanej ośmiorniczce?
- Kocham Cię! Chcę cię prosić o twą rękę, rękę, rękę, rękę, rękę, rękę, rękę i rękę...


Łosie górą (zagadki polonistyczne)

Jak się nazywa: łoś morski?
- Łośmiornica.

Jak się  nazywa środkowa część łosia?
- Łośrodek

8 Łosi
- Łosiem

głupi Łoś
- Łosioł

Łoś złapany w rybackie sieci?
- Łośtrobok

Jasny Łoś
- Łoświecony

zły Łoś
- zŁość

Łoś Ryba (zjedzona)
- Łości

Ulubiona zakąska łosi?
- Łośtrygi

Łoś wiszący na ścianie?
- Łościenny.

Samica Łosia?
- Łośka.

Łoś wysmarowany klejem?
- Łoślepiający

Brama dla łosi?
- Łościeżnica

Łoś kochanki?
- Łośnieżony

Łoś po sterydach?
- Łosiłek

i na deser mój ulubiony:
Gdzie zamieszkują łosie?
- Na łosiedlach. (ew.: na łOsiedlu łOświecenia)


Kupiłem sobie kiedyś psa. Nazwałem go Waruj. Fajnie go było przywoływać: Waruj, do nogi! Waruj do nogi. Waruj, aport!  Oszalał.


Mały Franio jest w ogrodzie. Przechodzący koło płotu sąsiad zagadnął małego urwisa:
- A co ty tam smyku robisz?
- Moja złota rybka nie żyje... Musiałem ją pochować – mówi i wskazuje na dość spory kopczyk świeżej ziemi pod krzakiem.
Sąsiad przejęty zauważa:
- Ale jak na złotą rybkę to strasznie duży dół wykopałeś!
- Tak, bo ona jest w środku twojego wstrętnego kota!


Założyłem mojemu psu szkła kontaktowe. Takie z maleńkimi kotkami. Potem mu jedno wyjąłem. Zaczął zapieprzać w kółko.


Facet przychodzi do baru z małą małpką na ramieniu, zamawia drinka i  gdy pije to małpka zaczyna skakać po całym barze. Podkrada oliwki z  baru i je zjada. Następnie bierze pokrojone cytryny i je również pałaszuje. Potem wskakuje na stół bilardowy bierze jedna bile i ku zdumieniu wszystkich jakoś ją połyka. Barman krzyczy do faceta:
- Widział pan co zrobiła pańska małpa?!
- Nie, co?
- Właśnie zjadła jedną bilę z mojego stołu bilardowego!
- Tiaa, to mnie nie dziwi, ona je wszystko w zasięgu wzroku, łajdaczka... Przepraszam, zapłacę za wszystko!
Gość kończy drinka, płaci i wychodzi z małpką. Dwa tygodnie później znowu przychodzi do tego samego baru, z małpką na ramieniu, zamawia drinka a małpa zaczyna znowu hasać po barze. Kiedy kończy drinka, małpka znajduje wisienkę na talerzyku. Bierze ją, wsadza sobie w tyłek, wyjmuje, a następnie zjada. Barman jest wyraźnie zdegustowany:
- Widział pan co zrobiła tym razem?!
- Nie, co?
- Hmm, wzięła wisienkę, wsadziła sobie w tyłek, a potem zjadła!
- Tiaaa, to mnie nie dziwi, ona je wszystko w zasięgu wzroku, ale odkąd połknęła bilę, najpierw wszystko mierzy...


Na rogu ulicy stoi niewidomy z psem-przewodnikiem. Nagle piesek podnosi nóżkę i luuu! oblał ślepcowi jego spodnie. Niewidomy sięga do kieszeni po ciasteczko i woła pieska. Przypatruje się temu jakiś biznesmen i mówi:
- No wie pan, po co panu taki niewychowany pies?
- Wiem- mówi ślepiec – próbuję go właśnie od tego odzwyczaić...
- Nie moja sprawa, ale czy nie uważa pan że częstowanie pieska w nagrodę za to co zrobił raczej go do tego zachęca? –dziwi się przechodzień.
-Ale ja go wcale nie zachęcam! Próbuję tylko ustalić, gdzie jest jego głowa. Bo jak już to wiem, to go mogę w dupę  kopnąć!

Jak wyleczyć kotka

1. Weź kota na ręce i otocz go lewym ramieniem tak, jak się trzyma niemowlę. Umieść palec wskazujący i kciuk prawej ręki po obu stronach pyska i naciśnij lekko trzymając tabletkę w pozostałych palcach prawej  ręki. Gdy kot otworzy pysk- wpuść tabletkę, pozwól kotu zamknąć pysk i przełknąć.
2. Podnieś tabletkę z podłogi i wyciągnij kota spod tapczanu. Ponownie otocz kota lewym ramieniem i powtórz cały proces jeszcze raz.
3. Wyciągnij kota z sypialni i wyrzuć rozmemłaną już tabletkę.
4. Wyjmij nową tabletkę z opakowania, otocz kota lewym ramieniem jednocześnie trzymając lewą ręką wierzgające tylne nogi. Rozewrzyj pysk kota i palcem wskazującym prawej ręki wepchnij tabletkę tak głęboko jak się da. Przytrzymaj kotu zamknięty pysk i policz do dziesięciu.
5. Wyciągnij tabletkę z akwarium a kota z garderoby. Zawołaj żonę do pomocy.
6. Przyduś kota do podłogi klinując go miedzy kolanami jednocześnie trzymając wierzgające przednie i tylnie łapy. Nie zwracaj uwagi na niskie warczące odgłosy wydawane w tym czasie przez kota. Niech żona przytrzyma głowę kota jednocześnie wpychając mu drewnianą linijkę między zęby. Następnie wsuń tabletkę wzdłuż linijki między rozwarte zęby i intensywnie pogłaszcz kota po gardle co skłoni go do przełknięcia.
7. Wyciągnij kota siedzącego na karniszach i rozpakuj nową tabletkę. Zanotuj sobie, żeby wymienić firanki. Pozbieraj kawałki porcelany z potłuczonej wazy, możesz je posklejać później.
8. Owiń kota w ręcznik kąpielowy, a następnie niech żona położy się na kocie tak, żeby tylko jego głowa wystawała spod jej pachy. Umieść tabletkę w środku plastikowej rurki do napojów. Przy pomocy ołówka otwórz kotu pysk i wcisnąwszy rurkę miedzy rozwarte zęby mocno wdmuchnij tabletkę do środka.
9. Sprawdź na opakowaniu, czy tabletki nie są szkodliwe dla ludzi, a następnie wypij jedną butelkę piwa żeby pozbyć się nieprzyjemnego smaku w ustach. Zabandażuj żonie rozdrapane ramię, a następnie przy pomocy cieplej wody z mydłem usuń plamy krwi z dywanu.
10. Przynieś kota z altanki sąsiada. Rozpakuj następna tabletkę. Przygotuj następna butelkę piwa. Umieść kota w drzwiczkach od kredensu tak, żeby przez szczelinę wystawała tylko jego głowa. Rozewrzyj mu pysk łyżeczka od herbaty i przy pomocy gumki "recepturki" strzel tabletką między rozwarte zęby.
11. Przynieś śrubokręt i przykręć wyrwane zawiasy z drzwiczek na swoje miejsce. Wypij piwo. Weź butelkę wódki. Nalej do kieliszka i wypij. Przyłóż zimny kompres do policzka i sprawdź, kiedy ostatnio byłeś szczepiony na tężec. Przemyj policzek wódką w celu zdezynfekowania rany i wypij kolejny kieliszek aby ukoić ból. Podartą koszulę możesz już wyrzucić.
12. Zadzwoń po straż pożarna, żeby ściągnęli tego pier... kota z drzewa. Przeproś sąsiada, który wjechał samochodem w płot próbując ominąć kota przebiegającego przez ulice. Wyjmij kolejna tabletkę z opakowania.
13. Skrępuj tego drania przy pomocy sznurka od bielizny związując razem przednie i tylnie łapy, a następnie przywiąż go do nogi od stołu. Weź grube skórzane rękawice ogrodnicze. Wciśnij tabletkę kotu do gardła popychając dużym kawałkiem polędwicy wieprzowej. Już nie musisz być delikatny. Przytrzymaj głowę kota pionowo i wlej mu dwie szklanki wody wprost do gardła żeby spłukać tabletkę.
14. Wypij pozostałą wódkę z butelki. Pozwól żonie zawieźć się na pogotowie. Siedź spokojnie, żeby doktor mógł zaszyć ci ramię i wyjąć resztki tabletki z oka. Po drodze do domu wstąp do sklepu meblowego i kup nowy stół.
15. Zadzwoń do schroniska dla zwierząt, żeby zabrali tego mutanta z piekła rodem i sprawdź, czy w pobliskim sklepie zoologicznym nie mają chomików.


Miś przyjeżdża pod dom Zajączka super nowoczesnym motorem japońskim i mówi:
-Cześć zając, chcesz się przejechać
-Jasne!
-No to wsiadaj!
Miś ruszył, rozpędza maszynę do 100 km/h...140...180... 220 ... drzewa przy drodze tylko migają ...   Po piętnastu minutach Miś zatrzymuje się i pyta:
-No i co Zając, posikałeś się w spodnie ?
-Noooo...
Po tygodniu do dom Misia przyjeżdża (super szybkim i nowoczesnym japońskim motorem) Zając i pyta:
-Cześć Misiek, chcesz się przejechać ?
-Jasne ...
-No to wsiadaj...
Zajączek ruszył ostro, rozpędza motor 120 km/h .... 160.... 220 ..... 240 ..... maszyna już prawie leci! Nagle zajączek pyta misia nie zatrzymując motoru:
-No i co Misiu, posikałeś się w spodnie ?
-Noooo!...
-To się zaraz sfajdasz, bo nie mogę dosięgnąć hamulca!!!!!!!


Po jarmarku chodzi facet z niedźwiedziem polarnym na smyczy. Ludzie z przerażeniem wołają:
Czyś pan zwariował?!? Co pan robi z tym bydlakiem!?!
-Szukam tego gościa, co mi rok temu sprzedał  białego chomika...


W londyńskim parku miejskim przy stoliku siedzi jakiś dżentelmen i gra z psem w szachy. Gromadzi się wokół nich kilku gapiów. Po paru minutach jeden z widzów stwierdza:
-Ma pan niesamowicie inteligentnego psa.
Właściciel słysząc to wzrusza ramionami i mówi:
-Inteligentnego? To kompletny debil! Już trzecią partię przegrał!...


Było sobie młode małżeństwo. Mieli maciupeńkie mieszkanko. I papugę. Mieszkanko to było typową „kiszką” właściwie jeden długi pokój z oknem. Kuchnia i łazienka. Niestety papuga miała w zwyczaju na głos komentować wyczyny miłosne. Denerwowało ich to bardzo, ale ponieważ niewiele się dało zrobić, odwracali klatkę tyłem do łóżka przywiązując papudze nóżki do huśtawki. Nie pomogło. Spróbowali więc zastosować zasłonkę. Też nie bardzo. Pewnego razu pan domu postanowił zastosować rozwiązanie ostateczne: wyjął papugę z klatki, wcisnął ją na siłę między żeberka kaloryfera, zasłonił zasłonką i dawaj się miłować z żonką. Ale pech chciał  że w miłosnym zapamiętaniu para niemal nie urwała zasłonki. Żona widząc co się stało mówi cichutko do męża:
-Popraw nogą...
Usłyszawszy to papuga, wciśnięta łbem pomiędzy żeberka, desperacko usiłuje się obrócić. Skrzeczy przy tym:
-No nie, Qrwa! kark skręcę, ale ten numer muszę zobaczyć!


Wilk spotyka w lesie Czerwonego Kapturka:
Dawaj koszyczek! –woła groźnie.
- Nie mam koszyczka, ale jak chcesz, możesz mieć mnie – i zadziera spódniczkę.
Po skończeniu numerka, wilk zaczyna zabierać się do zjadania Czerwonego Kapturka.
- Wilku!! Tak dobrze mi było! Zróbmy to jeszcze raz...
Wilk ochoczo zabrał się do dzieła.... Potem jeszcze raz... I jeszcze raz...
Nazajutrz, nad grobem wilka niedźwiedź wygłasza mowę pożegnalną.
- Składamy dziś do mogiły naszego drogiego brata Wilka... A niech mi tu ktoś  jeszcze raz wpuści tę Qrwę do lasu!!!


Mały mól po raz pierwszy wyleciał w świat. Rozpostarł skrzydełka i wyleciał z szafy. Po dłuższej chwili wraca do ojca, który z niepokojem czekał na niego na kołnierzu wyleniałego kożucha.
- No jak było mój synu?
- Chyba nieźle. Wszyscy klaskali...


Zagrożenie dla bydła

Rozmawiają dwie krowy przy płocie:
Wiesz moja droga, słyszałam, że panuje straszna choroba. Choroba szalonych krów. Mówiła mi o tym Mućka od Maliniaków spod lasu. Podobno strasznie szybko się szerzy. Wykryli już kilka przypadków w powiecie.
Na co druga:
-Tak, ale ja się tam nie boję. Nas kaczek nie zaatakuje…


Idzie sobie chodnikiem dwóch facetów. Jeden na smyczy prowadzi mini dobermana, a drugi ratlerka. Przywitali się i stwierdzili, że warto by coś przekąsić.
- Chodźmy do tej restauracji. Niezła wyżera...
- Nie wpuszczą nas, przecież jesteśmy z psami.
- Nic nie szkodzi, patrz tylko jak to się robi- powiedział właściciel mini dobermana. Nałożył ciemne okulary i wszedł.
Szef sali go nie wpuszcza:
- Nie wolno z psami!
- Ale to mój przewodnik...
- Mini doberman?
- Tak, teraz takie szkolą. Podobno są najlepsze...
Na takie słowa, szef sali wpuszcza faceta. Kolej na drugiego. Nałożył ciemne okulary jak kolega i wchodzi niespeszony do lokalu.
- Z psami nie wolno!
- Kiedy to mój przewodnik!
- Ratlerek?
Na co facet:
- O q***rde! Mówisz pan że mi dali  ratlerka?!?


Nigdy nie gadaj z papugą

Pani Michalska zatelefonowała po majstra, bo jej się zlew zepsuł. Ponieważ nie mógł przyjść „po godzinach” musiała mu zostawić klucze i iść do pracy. Przekazuje przez telefon dyspozycje:
-Zostawiam panu klucze pod wycieraczką, niech pan otworzy. Proszę naprawić co trzeba i zostawić rachunek na blacie. Wyślę panu czek. Tak przy okazji, po mieszkaniu będzie chodził mój rottweiler. Wabi się Kiler, ale jest niegroźny. Proszę na niego nie zwracać uwagi. Mam również papugę. I mam do pana wielką prośbę. Cokolwiek pan ma zamiar robić, nie pan nie wdaje się z tym ptakiem w rozmowę!
Majster przyszedł i przekonał się, że rottweiler Kiler całkowicie ignorował pobyt obcego w domu. Zabrał się do roboty. Przez cały jednak czas, papuga komentowała jego działania, wygląd i zachowanie. A klęła przy tym gorzej niż szewc. Aż dostawał piany na ustach. Ale pracę skończył. Stojąc już przy drzwiach wyjściowych nie mógł się powstrzymać i powiedział:
-A może być wreszcie zamknęła dziób!
Na co papuga:
-Kiler! Bierz go!!!



Przychodzą raz do fotografa zebra z pingwinem.
- Dzień dobry! Chcielibyśmy sobie zrobić wspólne zdjęcie...
- Oczywiście. –mówi z uśmiechem fotograf. – Życzą sobie państwo kolorowe czy czarno-białe?
Na to zwierzątka zgodnym chórem:
- A  w  mordę chcesz?!?


Co dostaniemy, gdy skrzyżujemy wieloryba ze słoniem?
- Łódź podwodną z trąbą...

Co dostaniemy, gdy skrzyżujemy słonia z kangurem?
-Mnóstwo dziur, jak Australia długa i szeroka.

Jakie to zwierzę: ma cztery łapy i rękę?
-Zadowolony pit bull.

Słyszałeś! Podobno skrzyżowali psa collie i pittbulla!
...Odgryza ci nogę i wyrusza po pomoc...

Nie będę jadł tego kurczaka. Proszę sprowadzić kierownika!
- To nic nie da. Też nie mógł zjeść...

Dlaczego kury znoszą jaja?
-Bo jak by je po prostu upuściły, to by się potłukły...

Co mówi słoń do naturysty?
- Niezłe, a czy TO umie podnosić orzeszki?


Bajka o jaskółeczce

Była sobie jaskółeczka, która za nic nie chciała lecieć do ciepłych krajów. Wkrótce jednak zrobiło się naprawdę zimno i uznała, że nie ma wyboru. Po chwili na skrzydełkach osadził się lód i ptaszek runął jak kamień na podwórko. Po jakimś czasie nad ptaszkiem przeszła krowa, której spod ogona wyleciał spory placek zakrywając całą zziębniętą jaskółeczkę. Ptaszek już myślał że będzie po nim, ale ciepłe odchody stopiły lód i ogrzały małe ciałko. Ogrzana i zadowolona jaskółeczka zaczęła z radości szczebiotać. Na to przyszedł kot, który usłyszał świergolenie. Wygrzebał ptaszka z kupy i szybciutko pożarł.
Morał z opowieści:
1.         Nie każdy, kto cię obrzuca gównem jest koniecznie twoim wrogiem
2.        Nie każdy kto cię z gówna wyciągnie musi być twoim przyjacielem
3.        Jeśli w kupie gówna jest ci dobrze i cieplutko to stul pysk!


Dziennik kota

Dzień 752 – Moi oprawcy nadal mnie chcę poirytować niewielkimi dyndającymi przedmiotami. Zasiadają z gestem nad świeżym mięsem, a mnie karmią jakimiś płatkami. Jedyna rzecz jaka mnie trzyma przy życiu jest nadzieja na ucieczkę i satysfakcja jaką mam gdy im porysuję meble. Jutro zeżrę im jakąś inną roślinkę i wykaszlę im to na dywanik.
Dzień 761 – Dziś moja próba zabicia moich oprawców poprzez plątanie się pod nogami niemal się udała. Muszę kiedyś powtórzyć jak będą schodzić po schodach. Aby zgorszyć moich wrednych prześladowców, znowu zwymiotowałem na ich ulubione krzesło. Muszę kiedyś (znowu) wypróbować na łóżku!
Dzień 762 – Żeby zdenerwować moich oprawców - przespałem cały dzień skazując ich na moje nieustanne nocne dopraszanie się o karmę!
Dzień 765 – Odgryzłem dziś myszy głowę i zaniosłem jej bezgłowe truchło, żeby im uświadomić do czego jestem zdolny, zaszczepić w ich sercach przerażenie. Hmmmm… coś poszło niezgodnie z planem. Pogłaskali mnie i pochwalili jakim jestem łownym kocurem. Muszę to wypróbować z tym ich dzieckiem!
Dzień 768 – Wreszcie sobie uświadomiłem jakim są sadystami. Bez żadnego powodu wybrano mnie do wodnej tortury. Tym razem przy użyciu piekącego chemicznego świństwa o nazwie „szampon”. Co za chory bydlak mógł wymyślić coś takiego? Moim jedynym pocieszeniem jest kawałek kciuka, który utkwił mi między zębami i trochę mięsa pod pazurami.
Dzień 771 – Było dziś jakieś zgromadzenie ze znajomymi. Na ten cały czas wsadzono mnie do izolatki. Słyszałem jednak hałasy i czułem smród jakichś szklanych rur nazywanych piwem. Co ważniejsze, usłyszałem że moje uwięzienie jest spowodowane wywoływaniem PRZEZE MNIE alergii. Muszę się więcej na ten temat dowiedzieć. I jak to można w przyszłości będzie obrócić na moją korzyść...
Dzień 774 – Jestem pewien, że inni pojmani to kolaboranci a może i kapusie. Taki pies na przykład często jest stąd zabierany. A po powrocie wydaje się być bardziej zadowolony niż przed wyjściem. Ciekawe, dlaczego. Oczywiście pies jest półgłówkiem. Ale ten ptaszek musi być kapusiem. Za dużo szczebiocze. Cały czas nadaje. Wysokim głosem. Na pewno donosi o każdym moim kroku. Niestety jego obecne metalowe lokum zapewnia mu póki co bezpieczeństwo. Ale ja poczekam. To jedynie kwestia czasu...


Dwaj właściciele psów rozprawiają o inteligencji swych ulubieńców.
Najinteligentniejszy pies, jakiego miałem to był labrador, Rex. Nauczył się grać w karty. Był świetny w pokera. Ale w końcu były na niego skargi od znajomych i musiałem się go pozbyć...
- Pozbyłeś się takiego psa? Przecież on by był wart z milion dolarów!
- Musiałem. Przyłapali go jak grał znaczoną talią!


Po pracowitej nocy zmęczona Komarzyca wracała do domu. Marzyła tylko o jednym: Przysiąść w spokoju i przetrawić krwistą kolację, za którą musiała się tyle nalatać.

Pracowity Kornik rył kolejne tunele i drążył przez cały dzień.. Zleceń napływało mnóstwo, nie miał nawet chwili wytchnienia. Postanowił zrobić sobie przerwę na papierosa i wyszedł na zewnątrz.

I wtedy się spotkali. Kornik patrzył na ponętne ciało Komarzycy, a ta obrzucała zaciekawionym spojrzeniem jego muskularne ciało.

-Bzzz bzzz... - Szepnęła Komarzyca

-Bezy bezy -odparł Kornik.

To była miłość od pierwszego bzyknięcia. Kochali się jak szaleni, nie przejmując się niczym. Plotka z szybkością błyskawicy rozeszła się po łące. I wtedy zaczęły się trudności... Świat stanął przeciw nim!

Postanowili zalegalizować związek. Rodziny odwróciły się od nich, a znajomi nie chcieli już ich znać. Zostali wyklęci odrzuceni od reszty społeczeństwa. Niedługo później urodziło się dziecko... Potwór zrodzony z krwiopijcy Komarzycy i niestrudzonego drążyciela Kornika. Poczwara, przed którą wszyscy będą uciekać. - Dziecko, które tylko rodzice będą kochać.... Z kołyski swymi złośliwymi oczkami spoglądał na rodziców.....
Tak narodził się... KOMORNIK


Bardzo inteligentny pies

Poszedłem kiedyś do kina. Przede mną siedział jakiś stary facet ze swym psem. Film był chwilami smutny, chwilami wesoły. Przy fragmentach smutnych pies wypłakiwał sobie oczy, a w momentach zabawnych zaśmiewał się do łez. Przez cały film. Po napisach zdecydowałem się zagadać do właściciela:
- To najniezwyklejszy pies, jakiego w życiu widziałem. Naprawdę sprawiał wrażenie, że film mu się podoba!
- Rzeczywiście. A książki nie cierpiał! 


Facet przywiózł do weterynarza swego psa.
- Doktorze, chyba mi zdechł!
Weterynarz położył psiaka na stół i wyszedł. Wkrótce wrócił z kotem. Kot obwąchał psu uszy, pysk, wlazł na niego i przespacerował się.
Weterynarz rzekł:
-Taaa... Pański pies nie żyje. To razem będzie 250 złotych...
- Dwieście i pięćdziesiąt! Za co?- pyta zszokowany klient.
- 50 za sama wizytę i 200 za skaning KOTem...
(skrót: „Komputerowa Osiowa Tomografia”, ang. „CATscan”)


Do urologa przyszedł mężczyzna uskarżający się na problemy ze wzwodem. Doktor zbadał go i stwierdził, że mięśnie odpowiedzialne za erekcję są nieodwracalnie uszkodzone wskutek infekcji wirusowej i nic się nie da zrobić. Słyszał jednak o pewnej terapii, i o ile pacjent zgodzi się na ryzyko, może go polecić w klinice. Nie namyślając się długo- facet zgodził się i nazajutrz siedział już na fotelu, słuchając profesora- specjalisty od urazów penisa.
- Terapia polega na tym, że brakujące mięśnie zostaną zastąpione mięśniami z trąby słonia. Zapewniam, że jest to metoda, w wyniku której słoń nie odniósł szkody. Jeżeli się pan zdecyduje, to...
Pacjent myślami był już daleko. Wizja życia bez seksu była nie do zniesienia. Oczyma wyobraźni widział siebie ponownie kosztującego rozkoszy, które jeszcze do wczoraj wydawały mu się absolutnie poza zasięgiem.
- Zgadzam, się, niech pan daje wniosek, podpisze co trzeba.
Operacja się udała, po tygodniu facet wybrał się do miasta na podryw. W galerii poznał ładną panienkę i zaprosił ją do restauracji na kolacje mając cicha nadzieje na możliwość wypróbowania nowego „sprzętu”. Romantyczny wieczór zapowiadał się wspaniale, ale w pewnej chwili poczuł w spodniach zamieszanie pomiędzy nogami. Po chwili zaczął odczuwać dość mocny ból. Aby dać upust nieznośnemu ciśnieniu, facet dyskretnie rozpiął rozporek. Penis natychmiast wyskoczył zaczął pełznąć po stole w stronę koszyka, w którym leżały bułki. Chwycił czubeczkiem jedną i wrócił w spodnie. Dziewczynę w pierwszej chwili zamurowało, ale po chwili uśmiech rozjaśnił jej oblicze.
- To było niesamowite! Mógłbyś to powtórzyć?
Facet ze łzami w oczach mówi:
- Chyba mogę, tylko nie wiem, czy mi się w d**ie zmieści jeszcze jedna bułka!


Przez las maszeruje sobie dziarsko Czerwony Kapturek. Wtem z krzaków wypada na nią wilk.
-Cześć wilku! – woła dziewczynka
-Jak to? To ty się nie boisz? –pyta zdumiony wilk.
-A czego? Przecież pieniędzy nie mam, a pieprzyć się lubię!


Dwa misie samce uprawiały seks zimą, pod lasem. Aż nagle spostrzegły, że widzi je zając:
- Trzeba go złapać zanim rozpowie w całym lesie, że jesteśmy homo!!!
Gonią go, gonią, zając wypadł na zamarznięte jezioro i wpadł do zamaskowanej przerębli. Jeden z niedźwiedzi wsadził do przerębli łapę, gmera, gmera i wyciąga bobra:
- Ty, gadaj gdzie zając?!
- Utonął, ty pedale!


Idzie sobie Czerwony Kapturek lasem, koszyczek se niesie,  a tu zza krzaka wyskakuje wilk:
- Haaa, Kapturku. A teraz, skoro cię złapałem, to cię pocałuję w takie miejsce jakie cię nikt jeszcze nie całował!
Kapturek na to:
-...To chyba  w  koszyczek...

Wraca nawalona wrona do domu i kracze:
- Krrra, krrra, krrra!
Nagle palnęła w drzewo. Wstaje, otrzepuje pióra:
- Hau hau? miau miau? q*wa, jak to było?

Hydraulik przyszedł

Starsza pani nazwiskiem Malinowska spodziewała się hydraulika. Miał przyjść o dziesiątej. Ale nie przyszedł. O dwunastej nadal go nie ma. O pierwszej pani Malinowska musiała pójść na targ kupić coś na obiad. Oczywiście, pod nieobecność starszej pani hydraulik przyszedł. Zapukał do drzwi. Pani miała papugę. A ta na dźwięk pukania -wydarła się:
- KTO TO?
-Hydraulik – odpowiedział hydraulik myśląc, że to właścicielka. Drzwi jednak nie otwarły się. Więc zapukał znowu.
- Kto to?- zaskrzeczała papuga.
-Hydraulik!
Odczekał chwilę, ale znowu brak reakcji.
Pytanie „Kto to?” i odpowiedź „Hydraulik” zabrzmiało jeszcze kilka razy, ale coraz głośniej. Za którymś razem majster nie wytrzymał i z całej siły łupnął oburącz w drzwi. Aż wpadły do środka wyleciawszy z zawiasów. Niestety serce nie wytrzymało i- za drzwiami – do mieszkania wleciał hydraulik. Padł bez ducha tuż za progiem.
Pani Malinowska wróciła z zakupów i zobaczyła, że w jej domu leży ciało i nie rusza się. Wykrzyknęła bezwiednie:
-Trup! Mój Boże! ale KTO TO?
Na to papuga:
-HYDRAULIK!!!!!

Tresura psa

(opowiadać powoli, niejako z grobową powagą)
Kupiłem psa... Bardzo pojętny.
Dzień pierwszy...
Pies nasrał na dywan.
Wytarzałem go w gównie i wyrzuciłem przez okno.
Dzień drugi... Pies nasrał na dywan.
Wytarzałem go w gównie i wyrzuciłem przez okno.
Dzień trzeci... Pies nasrał na dywan.
...Wytarzał się w gównie i wyskoczył przez okno!



- Teraz zostałaś mi tylko ty!- z płaczem powiedział do żony leśniczy, któremu zdechł pies...


Idzie sobie lew i spotyka w buszu zająca. Patrzy na niego zaczepnie i pyta:
-Zając, kto jest królem zwierząt?
- Nie wiem... mówi zając.
Słysząc to – lew spuszcza długouchemu łomot.
-Teraz będziesz już pamiętał? – spytał lew. Zając potulnie przytaknął. Lew ruszył w dalszą drogę. Spotkał po drodze misia. I znowu się pyta:
-Misiu, wiesz kto jest królem zwierząt?
-Nie i nic mnie to nie obchodzi. – powiedział niedźwiedź. Lew się znowu zabrał do bójki. Spuścił łomot niedźwiedziowi. Puścił go i na odchodne pyta:
-Teraz już będziesz pamiętał, kto jest królem zwierząt?
-No... – odpowiedział zapuchnięty misio.
Idzie się lew dalej, aż tu na drodze stoi słoń.
- Słoniu! Wiesz, kto jest królem zwierząt?
Słoń zamiast odpowiedzieć – owinął lwa trąbą, uniósł do góry i cisnął nim o glebę. I tak ze trzy czy cztery razy. Lew pogruchotany podnosi ciężko łeb i z wyrzutem stęka:
-Słoń, jak kurwa czegoś nie wiesz, to po prostu zapytaj, a nie od razu się wkurzasz!


Dwa psy, pudel-miniaturka i owczarek spotykają się w lecznicy dla zwierząt. Owczarek pyta pudelka:
-A ty tu co robisz?
- Miałem pecha, nasikałem na dywan w salonie i państwo postanowili mnie uśpić. A ty?
- Zobaczyłem panią, gdy pastowała podłogę, tyłek w niebo, żadnych majtek. Nie mogłem się powstrzymać!
-I co, teraz ciebie uśpią?- pyta przerażony pudelek.
- Nie, dlaczego?- dziwi się owczarek- Mają mi tylko spiłować pazury...


Leśniczy i niedźwiedź byli dobrymi znajomymi. Często przebywali w swoim towarzystwie i doszło do tego, że dzień bez kontaktu z kumplem był dniem straconym. Pewnego dnia idzie sobie niedźwiedź po ciemnym lesie. Nagle wpada do głębokiej dziury. I to tak pechowo, że wybija sobie przednie zęby. Gdy minął jeden dzień a po misiu ani śladu, myśliwy zaniepokoił się. Ruszył więc na poszukiwanie. Zeszło mu do wieczora, ale kolegi misia nie znalazł. Wyjął latarkę i szukał dalej. Po jakimś czasie znalazł się na tej samej drodze, koło dołu, do którego wleciał miś. Słyszy dochodzący z dołu hałas. Świeci w dół latarką i pyta hardo:
-A kto tam siedzi w dole?
Niedźwiedź na to:
-Nieświeć! Nieświeć!


Przewodnik metodyczny do latania najnowszą metodą ekologiczną KK (dla miłośników zwierząt)

Opanowawszy zagadnienie kontroli wysokości, chcemy zaproponować dalszy stopień wtajemniczenia. Być może się wam spodoba. Z powodów, które za chwilę staną się oczywiste, znajduje ona zastosowanie jedynie w samolotach o dużych, łatwych do wyczyszczenia kabinach. Metoda jest znana jako “KK” – czyli “Metoda Kota i Kaczki”. Jest to metodologia instrumentalna zyskująca sobie ostatnimi czasy coraz szersze kręgi zwolenników pośród tych, którzy jej wcześniej nie próbowali. Nie ma dostępnych żadnych doniesień ze strony tych, którzy jej próbowali i nie oczekujemy takowych. Pilotów uprasza się o ocenę metody w sposób obiektywny. 
Podstawowe zasady Metody KK latania instrumentalnego są powszechnie znane i niesłychanie proste. Oto jak się rzecz przedstawia:
1. Na podłodze w kokpicie stawia się żywego kota. Koty zawsze zachowują pozycję pionową. Można ich więc używać jako zamienników dla żyroskopów. Wystarczy jedynie obserwować, w którą stronę kot się wychyla a mamy jak na widelcu wynik analizy, czy i które ze skrzydeł jest niżej. 

2. Kaczka jest z kolei instrumentem poglądowym dla programu podejścia do lądowania. Ponieważ kaczka nie działa w obecności instrumentów pokładowych, należy ją koniecznie wyrzucić z samolotu, następnie iść w jej ślady aż do samej ziemi. 

Istnieją pewne ograniczenia jeśli idzie o Metodę KK, ale ścisłe przestrzeganie pewnych przytoczonych poniżej w formie listy kontrolnej zasad, zapewni powodzenie w pracy zawodowej oraz powszechny podziw wśród pasażerów, u was samych, a nawet u kilku kontrolerów ruchu lotniczego:

1.         Używajcie obudzonego kota. Większość kotów nie chce stać. Może być koniecznym umieszczenie w kabinie dużego psa aby utrzymać kota w pogotowiu.
2.        Kot musi być czysty. Zabrudzone koty większość czasu spędzają na lizaniu się w celach higienicznych. Próbowanie metody KK poprzez reagowanie na myjącego się kota prowadzi zwykle do wykonania beczki i korkociągu.
3.        Używać należy jedynie kotów starszych. Młode koty mają dziewięć żyć, więc im nie zależy. Natomiast stare używane koty nie mają do stracenia nic oprócz swego ostatniego życia. Są więc przez to bardziej rzetelne.
4.        Strzeżcie się tchórzliwych kaczek Jeśli kaczka odkryje, że do zachowywania pionu w kokpicie wykorzystujecie kota, może odmówić wykonywania lotu poza kabiną jeśli kot nie będzie jej towarzyszył. Będąc w stresie z powodu kota, kaczki nie na wiele się przydadzą.
5.        Sprawdź, czy kaczka ma dobry wzrok. Kaczka -krótkowidz może nie zdawać sobie sprawy, że jest punktem odniesienia i może skierować się ku najbliższemu wzniesieniu. Kaczki bardzo krótkowidzące czasem nie zdają sobie sprawy nawet z tego, że zostały wyrzucone i zbliżają się do ziemi będąc ciągle w pozycji siedzącej. Manewr ten jest bardzo trudny do powtórzenia przez samolot.
6.        Należy używać kaczek lądowych. Jest bardzo nieprzyjemną sprawą wypuścić podwozie i przekonać się, że wylądowałeś na polu ryżowym lub w sadzawce. Zwłaszcza jeśli w pobliżu czatują myśliwi (bo jest akurat sezon na kaczki). Myśliwi tacy cierpią na czasową niepoczytalność siedząc zamaskowani długi czas w lodowatej wodzie. Zwykle strzelają wtedy do wszystkiego co się rusza.
7.        Kaczkę należy wybierać bardzo ostrożnie. Łatwo pomylić kaczki z gęsiami, bo ptactwo wodne wygląda jak jedna swołocz. Choć gęsi są jako takie bardzo kompetentnymi lotnikami, najczęściej rzadko kiedy lecą w tym samym kierunku, co wy.


Z Ameryki przyjechał na polowanie turysta dewizowy. Zabrał sztucer, wynajął sobie najlepszego przewodnika. Ten zabrał ze sobą myśliwskiego psa i ruszyli w tajgę. W pewnej chwili tubylec zatrzymuje się, wskazuje ręką na wielką sosnę i mówi:
- Widzisz? Tam na górze siedzi niedźwiedź i wybiera miód z dziupli! Teraz wejdę na drzewo i strącę go kijem. Na dole czeka już pies, który bydlaka zagryzie...
- To po jaka cholerę ja tacham ten sztucer?
- A bo widzisz kochanieńki, jeżeli zamiast niedźwiedzia z drzewa spadnę JA, to ty natychmiast strzelaj do psa!!!


Siedzą sobie na stajennej belce trzy nietoperze. Jeden z nich wyfruwa przez wrota. Po kwadransie wraca. Cały ryj ma umorusany krwią:
-Pamiętacie koledzy Burka? No wiecie, ulubieńca gospodyni.
-Tak, a co?...
-Możecie o nim od dzisiaj zapomnieć...
Po chwili drugi z nietoperzy puszcza się łapkami belki i wyfruwa. Po chwili wraca z zakrwawionym ryjem:
-Pamiętacie Siwka? Gospodarz go dzisiaj zostawił na noc na pastwisku...
-No, a co?..
-Możecie o nim zapomnieć...
Za chwilę ze stajni wyfruwa trzeci z nietoperzy. Po paru minutach wraca na belkę z zakrwawionym ryjem:
-Pamiętacie ten słup naprzeciwko wrót od stajni?
-No...?
-Możecie o nim zapomnieć...


Pani poprosiła dzieci o przyniesienie do szkoły na lekcję biologii
zwierzątek domowych i zaprezentowanie klasie efektów tresury. Kasia przyniosła kotka. Kiedy tupnęła, kotek zamiauczał. Dostała za to piątkę.
Marcin przyniósł pieska. Po klaśnięciu w ręce piesek zaszczekał. Marcin dostał piątkę.
- A co ty przyniosłeś, Jasiu?- pyta pani.
- Żabę- odpowiada Jasiu i uderza zwierzę po grzbiecie.
- Kuaaa...- reaguje żaba.
Pani twierdzi, że to za mało na piątkę.
Jasiu prosi o jeszcze jedna szansę i znów uderza żabę.
- Kuaaaa...- odpowiada zwierzę.
Pani chce zobaczyć inne zwierzęta, ale Jasiu prosi o ostatnia szansę i wali żabę z całej siły. Żaba na to:
- ¯ Kuaaa... nta na mera... ¯


Pan Jerzy dostał na urodziny papugę. Była już dorosła, cechowało ją nie najlepsze usposobienie i wręcz potworne słownictwo. Klęła jak nie przymierzając przysłowiowy szewc. Niemal co drugie słowo było z tych najgorszych. A pozostałe były nie lepsze. Pan Jerzy był bardzo z tego powodu zażenowany i nieszczęśliwy. Próbował usilnie zmienić zachowanie papugi używając bardzo grzecznych sformułowań, puszczał jej muzykę ludową i w ogóle czepiał się każdej możliwości jaka mu się nasunęła. Niestety na próżno. Próbował groźbą i prośbą. A papuga była coraz bardziej nieznośna. Zrozpaczony włożył krnąbrną papugę do lodówki. Po chwili z lodówki zaczęły dobiegać dziwne odgłosy. Ptaszysko zakwiczało jakby przejechał je walec,  zaczęła kopać w drzwiczki i pukać. Po chwili wszystko ucichło. Pan Jerzy przestraszył się nie na żarty że zranił biednego ptaka więc otworzył szybko drzwiczki. Z lodówki wyszła papuga, która błagalnie wyciągnęła ku niemu skrzydła i mówi:
-Bardzo cię przepraszam Jurek, że cię obraziłem. Już nie będę. Nigdy. I będę słuchać cię we wszystkim. Spróbuję być bardzo grzeczny.
Pan Jerzy zdębiał na taką postawę i zaczął się głęboko namyślać co też było przyczyną tak gwałtownej przemiany. Z zamyślenia wyrwało go pokornym głosem zadane pytanie:
-Pani Jurku... Mogę spytać, co ten kurczak przeskrobał?


Po ulicy gna zziajany doberman. Za nim goni jakiś mały psiak. Jakiś facet zatrzymuje dobermana i mówi:
Przed takim szczeniakiem zwiewasz?!? Raz byś go dziabnął zębami i...
- A ty wiesz, jaki on ma zimny nosek!?!...


-Kto cię tak pogryzł?
-Mój pies.
-A co mu się stało?
-Wróciłem do domu trzeźwy!
-I co?
-Nie poznał mnie!


- Dostaniesz jak będziesz grzeczny- mówi chirurg przed operacją.
- Do kogo pan to mówi, doktorze?- pyta się pacjent.
- Do kota, który siedzi pod stołem...


Leci nietoperz przez las, leci, aż nagle walnął w drzewo. Podniósł się, leci dalej, znowu walnął, ale leci dalej i wreszcie walnął w trzecie- podnosi się i mówi:
Q*a, ja się  kiedyś przez tego walkmana zabiję!


Nauczycielka się pyta dzieci, jakie zwierzęta maja w domu. Uczniowie
kolejno odpowiadają:
- Ja mam psa...
- Ja kota...
- U nas są rybki w akwarium...
Wreszcie zgłasza się Kazio:
- A my mamy kurczaka w zamrażarce...


Zaczaił się wilk na czerwonego kapturka. Gdy dziewczynka nadeszła  wilk rzucił się na nią. ... i ją zgwałcił. Spodobało mu się, to ją zgwałcił jeszcze raz, i jeszcze raz. Po kilku następnych razach pada wycieńczony obok Kapturka. Czerwony Kapturek unosi się na łokciach i spokojnie pyta:
- Wilku, masz ty chociaż zaświadczenie, że nie jesteś chory na AIDS?
- Pewnie, że mam!
- No to możesz je podrzeć...


Idzie Czerwony Kapturek przez las do babci i myśli:
„Oj, żeby tylko nie spotkać wilka, bo jak mówiła babcia, pewnie mnie zgwałci...”
Nagle, z krzaków wyskakuje wilk. Czerwony Kapturek przerażony tym co się zaraz stanie (wedle opowiadań babci), powoli ściąga majtki, a wilk na to:
- Co ty? Srać tu przyszłaś ???? Dawaj koszyczek !!!!


Idzie sobie Czerwony Kapturek przez las do babci. Wtem, zza krzaków wypada straszny wilk. Staje przed dziewczynką i mówi:
-Dzień dobry, głupia cipo.
-Dzień dobry panie wilku. Ale ja się nie nazywam Głupia Cipa, tylko Czerwony Kapturek!
-Dobra, dobra. Gdzie idziesz, głupia cipo?
-Ja przepraszam, ale już panu mówiłam, że jestem Czerwony Kapturek, a nie Głupia Cipa.
-Po co tu przyszłaś głupia cipo?
-Idę do mojej babuni która mieszka w domku na leśnej polanie. A poza tym, już panu mówiłam, że nie jestem Głupia Cipa, tylko Czerwony Kapturek!
-Dobra dobra, po co idziesz do babci, głupia cipo?
-Proszę pana, po raz któryś już panu mówię, że się nie nazywam Głupia Cipa, ale Czerwony Kapturek. Ale jak pan chce wiedzieć, to panu powiem, babcia jest bardzo chora, więc niosę jej koszyczek z jadłem, flaszeczką wina oraz lekarstwami...
-Dobra, dobra... Gdzie masz koszyczek!?
-Och! Ale ze mnie  głupia cipa!!!!!!!!!


Zając spotkał bociana i poprosił, aby go zabrał na podniebną przejażdżkę. W trakcie lotu zaczął go wypytywać, w jaki sposób się lata. Na prośbę zająca, bocian wypuścił go z łap, a zając zaczął machać intensywnie naśladując ptaki. W końcu spadł z wielkiej wysokości i upadł na plecy tracąc momentalnie życie. Bocian kołuje nad leżącym na plecach zającem. Widzi, że ma wyszczerzone zęby. Z pewna troską mówi do trupka:
-Ty się zając śmiej, ale ty żeś nieźle przyjebał!


Nad rzeczką, opodal krzaczka... siedzi sobie krowa i pali trawkę. Zadowolona, klimat i te sprawy. Podpływa do niej bóbr, wychodzi na brzeg i pyta:
- Te, krowa, co robisz?
- Aaaa, widzisz, bóbr, jaram jointa, jest OK!
- Daj trochę, jeszcze nigdy nie kurzyłem.
- Jasne, ściągnij bracie bucha i poczuj się cool!
Bóbr wciągnął dym do pyska i od razu wypuścił. Na to krowa:
- Eeeee, bracie, nie tak! Patrz: ściągnij bucha i trzymaj go w płucach przez dłuższą chwilę.., Albo wiesz co? Najlepiej to w tym czasie przepłyń się kawałek w dół rzeki, wróć tu i wypuść powietrze- będzie OK!
Jak uradziła, tak bóbr zrobił. Zaciągnął się głęboko i płynie pod wodą. Jako, że już po kilku chwilach zrobiło mu się happy, wyszedł na brzeg i orbituje sobie na trawie. 
Podchodzi do niego hipopotam i pyta:
- Te, bóbr, co robisz?
- Aaaa, widzisz hipciu, fazuję sobie, ale jest pięknie!
  - Daj trochę towaru.......... ja też chcę!
  - Podpłyń sobie do krowy, ona ci da.
Hipopotam podpłynął kawałek w goreć rzeki do krowy i wychodzi na brzeg..., a krowa wybałuszyła oczy i ryknęła:
- Bóbr, kurwa! WYPUŚĆ POWIETRZE!!!


Wchodzi facet do baru z krokodylem.
- Proszę wyjść ! On jest niebezpieczny !
- On jest bardzo miły, i nikomu nie zrobi krzywdy, mogę to udowodnić.
Facet prowadzi krokodyla na środek, wali pięścią trzy razy w łeb krokodyla
i mówi: -Otwórz gębę! Krokodyl otwiera, a facet zdejmuje gacie i wkłada prącie w paszczę, następnie wali znowu trzy razy i mówi:- Zamknij
gębę ! Krokodyl zamyka paszczę, ale zęby krokodyla zatrzymują się o milimetry od organów. Facet chowa interes i mówi:
- Może ktoś chce spróbować?
Odzywa się kobiecy głos:
- Ja, tylko niech pan tak mocno nie bije w głowę!


Na obozie naukowym w okolicach Gizy w Egipcie siedzi grupka studentów i ich profesor. Ponieważ dojechał do nich dopiero parę dni temu, nie orientuje się w obowiązujących zachowaniach.
-Chłopcy, hę... tego... A jak w sprawach, nazwijmy to, damsko-męskich? – bąka wstydliwie profesor.
-Tam za namiotami stoi wielbłądzica... –mówi jeden ze studentów
Profesor po pewnej chwili wstaje chyłkiem i udaje się za namioty. Słychać szamotaninę i ryki zwierzęcia. Profesor wraca poturbowany, cały w sińcach.
-A jak wy go chłopaki na grzbiet przewracacie? – pyta.
W ogóle go nie wywracamy, panie profesorze. My na nim jeździmy do Kairu na dziewczynki!...


Idzie sobie facet po imprezie do domu, ale strasznie chce mu się kupę. Nie wytrzymuje, przeskakuje przez pobliski płotek i załatwia się. Gdy jest już po wszystkim, odwraca się by zobaczyć jak mu poszło. Zdziwiony patrzy- kupy nie ma. Dokładnie obmacuje całe miejsce- kupy nie ma.
„Delirium czy co?”- pomyślał i poszedł do domu.
Następnego dnia, gdy przechodził obok miejsca intrygującego zdarzenia nie wytrzymał, przeskoczył przez płotek i zaczął szukać zaginionej kupy. Wtem, z domu wychodzi właściciel:
- Panie! Co mi pan tu szuka?!
- A..., bo mi się tu gdzieś długopis zgubił...
- A to przepraszam. Ja tu pilnuję... Bo mi wczoraj jakiś ch*j na żółwia nasrał!


Pewien Rusek złowił w rzece złotą rybkę.
- Puść mnie, a spełnię twoje jedno życzenie.
- No, nie wiem.. Ładną żonę mam, pieniądze mam... nic mi nie potrzeba.
Chyba że... Już wiem! Chcę zostać bohaterem Związku Radzieckiego.
W jednej chwili pojawiają się wokół czołgi, w rękach Ruska dwa kałasze, a pół metra przed nim pojawia się gąsienica Tygrysa. Rusek widzi, że to śmierć zagląda mu w oczy i krzyczy:
- Kypba! pos’miertna priznajut!!!


Pewien pan przyjechał odwiedzić swojego kolegę. Podjeżdża pod jego dom i oczom nie wierzy: mnóstwo zagranicznych aut, wchodzi na podwórko, a tam przepiękny kort tenisowy! Na korcie turniej, a w nim biorą udział same gwiazdy ze szczytu listy rankingowej tenisistów. Cała śmietanka jednym słowem. Pooglądał sobie kilka wspaniałym zagrań, po czym udał się do kolegi. Po uściskach na powitanie spytał kolegę na stronie:
-Stary, skąd ty to wszystko masz?
-Złapałem złotą rybkę, tu u nas niedaleko. Wypowiedziałem życzenie i wypuściłem z powrotem do wody.
-Myślisz, że i ja bym mógł?... –pyta z nadzieją przyjaciel.
-Oczywiście, tylko gdy ją już złapiesz, mów głośno i wyraźnie...
-OK. – mówi gość i zbiera się do wyjścia. –To ja tu niedługo wrócę...
Poszedł we wskazane miejsce, siedział siedział, aż wreszcie złapał złotą rybkę.
-Dobry człowieku, puść mnie do wody. W zamian spełnię twe życzenie...
Człowiek wypuścił rybkę i rzekł:
-Chcę, abyś mnie obdarowała górą złota!
I ledwie to powiedział, od stóp do głów zalała go istna góra ...błota. Cudem wydostał się na jej powierzchnię i straszliwie umorusany wrócił wściekły i rozżalony do swego przyjaciela.
-Słuchaj, byłem tam. Złapałem rybkę i wypowiedziałem życzenie, że chcę mieć górę złota. Wpuściłeś mnie w maliny, bo zamiast tego przywaliła mnie góra błota!
Na to tamten:
-A ty myślałeś, że mi się marzył wielki tenis?!?


Zajączek został wysłany do lisicy bo jego żonie była potrzebna patelnia. Idzie sobie lasem i rozmyśla:
„Poproszę Lisową, żeby mi pożyczyła patelnię. Na pewno pożyczy. Chociaż, jak ją znam to pewnie mi będzie marudzić, że mam szybko oddać. Ale jej powiem, że żonie jest bardzo potrzebna, to się zgodzi. Tyle, że z tymi lisami to różnie bywa. Na pewno mi wypomni, że poprzednim razem nie oddałem na czas wiertarki. Ale jak jej powiem, że żona zrobi na zapas i że przyniosę na spróbowanie jak będę wracał z patelnią, to się zgodzi. Z drugiej strony...”
I tak rozmyślając dociera do drzwi lisicy. Puka.
Otwierają się drzwi. Stoi w nich uśmiechnięta Pani Lis. A zajączek do niej:
-A wsadź sobie w dupę tą twoją zasraną patelnię!!!
(Ten kawał daje dużo do myślenia. Bardzo życiowy. Nieśmiało nadmienię, że mój Tato po usłyszeniu go powiedział, że niemal przewartościował Mu jego postawę.)


Przed lisią norką stoi zajączek. Dzwoni do drzwi. Po chwili otwiera je mały lisek, z tyłu stoi i ciekawi patrzy reszta rodzeństwa.
-Dzień dobry. Jest mamusia?
-Dzień dobry. Nie ma.
-A tatuś jest?
-Też nie ma.
-A chcecie dostać po tych waszych rudych mordach?


Do znajomego na wieś przyjechał kolega -zapaśnik. Żeby uczcić spotkanie udali się do knajpy. Kiedy wracali, nagle

w polu zaatakował ich byk. Zapaśnik nie uląkł się i złapał byka za rogi. Rozpoczęła się walka. Byk kilka razy podniesiony do góry jakoś się oswobodził i uciekł.
Zapaśnik mocno zdegustowany zwrócił się do znajomego:
- Kurde, jakbyśmy nie zamówili tej ostatniej kolejki to normalnie bym go ściągnął z tego roweru.
..




W wigilię chłop jedzie furmanką, a obok biegnie pies. Ponieważ koń idzie strasznie leniwie, chłop bije go batem.
- Jeszcze raz mnie uderzysz, to cię tak kopnę że w powietrzu z głodu zdechniesz!- mówi koń.
- Olaboga! Pierwszy raz słyszę, coby koń gadał!- dziwi się chłop.
Na to biegnący obok wozu pies odwraca się i mówi:
-Ja też!


Zajączek wychodzi z baru, za chwilę wraca. Jest wściekły. Aż się rwie, żeby komuś przylać. Warczy:
-Kto kurwa?!?
(wstaje niedźwiedź)
-Ja, kurwa!
(zajączek straciwszy mores)
-O kurwa...!


Idzie sobie niedźwiedź i ma ochotę komuś przywalić. Patrzy a tu zajączek na łące. Ale tak głupio bez powodu, więc mówi:
- Te zajączek, czemu bez czapki chodzisz?- I jeb go w czachę!
 Wyładował się i poszedł dalej. Wtem patrzy, a tu jego stary przyjaciel Wilk. I mówi:
Cześć Niedźwiedź! Jak leci? Gładko przez gardło? He! he.!
Chodź komuś przywalimy! Może by tak zajączkowi?... 
No to niedźwiedź:
- Już mu dzisiaj przywaliłem. A preteksty już mi się skończyły...
- Jaki problem? Poproś go o szluga. Jak da ci bez filtra, to powiesz że  chciałeś z filtrem i jeb go w łeb. A jak z filtrem, to że chciałeś bez. Po krótkim namyśle poszli pobawić się z zajączkiem. Wreszcie doszli i niedźwiedź mówi do zajączka:
- Zajączek, daj szluga !
- Z filtrem czy bez?
- Te, Zajączek! Ty znowu BEZ CZAPKI!


Przyszedł facet do sklepu zoologicznego i prosi o ośmiornicę. Sprzedawca
podaje mu zapakowaną ośmiornicę i łyżeczkę od herbaty. Mocno zdziwiony
klient pyta po co mu ta łyżeczka.
- Należy jej użyć jak się ośmiornica do czegoś przyssie..
Facet zabrał ośmiornicę do domu. Przychodzi następnego dnia z pracy, a tu ośmiornica nic- do niczego nie przyssana. To samo 2 i 3 dnia. 4 dnia facet przychodzi do domu a tu ośmiornica obejmuje wszystkimi ośmioma kończynami krzesło i nie zamierza się odessać. Wziął więc łyżeczkę i próbuje.. Najpierw jedną kończynę.. z trudem udaje mu się odczepić, potem drugą, trzecią, ale w międzyczasie ośmiornica znów przysysa się pierwszą łapą. Mocno wkurzony gość próbuje raz po raz, ale zawsze ośmiornica jest szybsza.
Zdenerwowany przychodzi do sklepu z reklamacją:
- Panie, ta łyżeczka do niczego się nie nadaje! Żądam zwrotu pieniędzy! a
sprzedawca:
- Jak to? Nie możliwe! Niech pan przyniesie ją razem z krzesłem to
spróbujemy razem.
Nie przekonany facet przychodzi następnego dnia do sklepu z ośmiornicą
przyssaną do krzesła. Bierze łyżeczkę i zaczyna odklejać kończyny, ale
sprzedawca na to:
- Eee, nie tak! Niech mi pan poda tą łyżeczkę!
Wziął łyżeczkę i pac! ośmiornicę w łeb. A ośmiornica (łapiąc się wszystkimi
ośmioma ramionami za głowę)- auć!! moja głowa!!


-Są papużki nierozłączki? – pyta sadysta w sklepie zoologicznym
-Są!
- Poproszę jedną!


W ZOO miejskim padł goryl. Rozpoczęto więc starania o sprowadzenie nowego, ale ponieważ zajmuje to trochę czasu, kierownictwo zamieściło ogłoszenie o pracy. Zgłosił się gość, więc mu wyjaśniono, co ma robić. Huśtał się więc w przebraniu goryla codziennie aż razu pewnego przesądził i przeleciawszy ogrodzenie wpadł do klatki z lwem.
Biega od kraty do kraty i drze się:
- Lew, lew, ratunkuu!!!
Lew patrzy z przerażeniem i pewnej chwili nie wytrzymuje:
- Ty, cicho bądź, bo nas obu z tej roboty wywalą!


- Tato dlaczego pies sąsiadów już nie szczeka?
- Nie pyskuj smarkaczu, jedz co ugotowałem!



Przychodzi dżdżownica do dżdżownicy.
 -Cześć!
 -Cześć!
 -Jest Twój stary w domu?
 -Nie, przyszli chłopaki i wyciągnęli go na ryby.


Spotyka słoń nagiego mężczyznę na sawannie. Przyglądają się sobie dłuższą chwilę i wreszcie słoń mówi:
-hmmm... ciekawe jak ty 'tym' będziesz jadł???


Mrówek i słonica stają przed urzędnikiem USC. Ten zdziwiony pyta:
- WY chcecie się pobrać?
 Mrówek rozdrażniony przedrzeźnia:
Chcecie, chcecie.... MUSIMY!


Dobrali się kiedyś w parę mrówek i żyrafa. Pasowali do siebie, zwłaszcza jeśli idzie o seks. Żyrafa namiętnie co chwila żąda zaspokojenia:
-Buzi!... – na co mrówek pędzi w górę aby ją pocałować.
-Dupci! – sygnalizuje żyrafa. Na to mrówek biegnie w dół aby odbyć stosunek.
Analogiczne polecenia wydawane są przez roznamiętnioną żyrafę jeszcze kilka razy. Za którymś razem mrówek mruczy pod nosem:
-Taaa... „Buzi- dupci”, „Buzi- dupci”, a kilometry lecą!


Pacjent radzi się lekarza co zrobić, aby pozbyć się tasiemca.
- Proszę przez tydzień jeść ciastka i popijać je mlekiem.
Po tygodniu pacjent wraca.
- Panie doktorze, nie pomogło.
- Niech pan pije samo mleko!
Chory zrobił, jak mu radził lekarz, a tu na drugi dzień tasiemiec wychodzi i pyta:
A ciacho gdzie?


Jedzie sobie turysta przez pustynię na wielbłądzie. Gorąco jak diabli. Facet spocony jak mysz kościelna. Nagle z tyłu dobiera do dźwięk jakby dzwonka rowerowego. Odwraca się i widzi jakiego facecika który po piasku zapindala sobie na rowerku i najwyraźniej dzwonkiem sygnalizuje mu, że będzie wyprzedzał. Turysta zamachał ręką aby rowerzysta się zatrzymał. Facet zszedł z roweru a turysta zaczął mu się ze zdziwieniem przyglądać. Nie mógł uwierzyć własnym oczom: rowerzysta w ogóle nie był mokry!
-Szanowny panie! Jak to jest możliwe? Ja tu jadę na wielbłądzie i płynie ze mnie wszystkimi porami, a pan nawet kropelki potu nie ma na czole?!?
Rowerzysta uśmiechnął się promiennie i odrzekła:
-Jak ja się mam pocić? Proszę pana to są elementarne prawa fizyki.
-Nie rozumiem...
-No bo nie się pan zastanowi: jeżeli ktoś porusza się szybko, to jest silnie owiewany przez powietrze. Im więc ktoś szybciej podróżuje, tym silniej jest chłodzony! Przyzna pan, że dość szybko sobie poczynam na tym rowerku. No a skoro tak, to jakbym miał być spocony?
Turysta burknął słowa podziękowania, pożegnał się z rowerzystą który niebawem zniknął za pobliską wydmą. Po chwili zastanowienia dał wielbłądowi trzcinką po boku. Wielbłąd przyśpieszył. No to ten go jeszcze silniej. No to wielbłąd jeszcze szybciej. Po kilkunastu minutach szaleńczej jazdy nagle... ŁUUUUPS. Wielbłąd potknął się i padł na piasek. Turysta zszedł z niego, zaczął go ze wszech stron oglądać. Nagle przerażony ze łzami w oczach wykrzyknął:
-Kurwa mać! ZAMARZŁ!!!!


W kinie w pierwszym rzędzie siedzi sobie jeleń, a między rogami usiadła mu żaba. I się wierci. Na to koń, który siedzi za nimi cichutko prosi, żeby usiadła porządnie bo mu pół ekranu zasłania. Żaba ogląda się za siebie i jak nie wybuchnie śmiechem:
- He, he! Bo padnę!  KOŃ W KINIE!!!


-Cześć krecik!
-A cześć lisek! Gdzie tak pędzisz?
-A na q*rwy sobie idę.
-Weź mnie ze sobą!
-Przecież ty nie umiesz.
-To się nauczę, przy tobie nie zginę...
-Ale ty nic nie widzisz na te swoje ślepia...
-Weź mnie ze sobą, jakoś to będzie. Jak już będziemy na miejscu to nas sobie przedstawisz i będzie klawo!
Lisek uległ namowom. Idą więc w głęboki las. Nagle lisek paskudnie się potknął o korzeń. Padając zdołał jedynie  krzyknąć:
-O, Qrwa!
Na to krecik mruży ślepka i poprawia berecik:
-Dzień dobry...


Spotykają się na łące 3 bociany. Odbywa się sejmik przed odlotem. Każdy bocian opowiada, jak mu minął ubiegły sezon w Polsce.
Pierwszy: No... Ja uszczęśliwiłem paru pięćdziesięciolatków w Kielcach
Drugi: No... Ja uszczęśliwiłem kilkoro trzydziestolatków w Szczecinie
Trzeci: A ja  straszyłem studentów w Krakowie!!!


Spotyka lew w buszu słonia, który się śmieje do rozpuku.
- Co ci tak wesoło?
- A bo się kochałem z małpą.
- No i co?
- I  jak się spuściłem, to pękła!



Facet idzie sobie drogą i spotyka żabę która odzywa się do niego w te słowa:
- Jeśli mnie pocałujesz, zmienię się w piękną księżniczkę!
Facet słysząc to, zatrzymuje się, schyla i podnosi żabkę. Wkłada do kieszeni. Żaba znowu swoje:
- Jak mnie pocałujesz, zmienię się w piękną księżniczkę. Opowiem wszystkim jak odważnym i mądrym człowiekiem jesteś i żeś moim bohaterem”. Facet wyciągnął żabę popatrzył na nią, uśmiechnął się i z powrotem włożył do kieszeni. Żaba ponownie:
-Jeśli mnie pocałujesz, zmienię się w piękną księżniczkę, będę cię seksualnie obsługiwała choćby i przez tydzień.
Facet znowu wyciągnął żabę, popatrzył na nią, uśmiechnął się i z powrotem włożył do kieszeni. Po chwili żaba wrzeszczy: 
- Jak mnie pocałujesz, to zmienię się w piękną księżniczkę. Pozostanę przy tobie przez rok i zrobię WSZYSTKO, na co będziesz miał ze mną ochotę!
Facet znowu wyjął żabę, uśmiechnął się i schował do kieszeni.
Po jakimś czasie żaba zrezygnowana pyta:
- Co jest z tobą? Powiedziałam ci, że jestem piękną księżniczką  a jak mnie pocałujesz to zostanę z tobą przez rok i będziesz ze mną mógł robić co zechcesz. Czemu mnie nie chcesz pocałować?
Na to gość:
- Słuchaj, jestem programistą. Nie mam czasu na dziewczyny, ale gadająca żaba jest COOL!


Po pustyni idzie turysta a obok niego wielbłąd. Wyraźnie zwierzę nie ma ochoty posuwać się naprzód. Nagle, zza wydmy wyłania się... warsztat. Stojący przed nim mechanik widząc, co się dzieje, zaoferował pomoc.
-Co, nie chce mu się iść? Postaw go pan na kanał!
Po ustawieniu opornego wielbłąda na kanale, mechanik chwycił dwie spore cegłówki i... jak nie gruchnie zwierzaka w jaja! Ten nieziemsko ryknął i jak nie ruszy z kopyta! W parę sekund już go nie było.
-No widzi pan! –tryumfuje mechanik. Grunt to podejście i odpowiednie narzędzia!
-Co żeś pan najlepszego narobił! – wykrzykuje na to turysta
-O co panu chodzi? -dziwi się majster. –Przecież nie chciał iść!... A teraz pędzi aż się kurzy!
-Tak! A jak ja go niby dogonię?
-Nie ma problemu- uśmiecha się fachowiec. – Stań pan na kanał...






3 comments:

  1. Jestem pod wrażeniem. Bardzo dobry artykuł.

    ReplyDelete
  2. Cieszę się że się spodobało. Zachęcam do lektury innych rozdziałó tematycznych. Choć wolę uprzedzić że jako "old school" nie cenią w ogóle tzw. "politycznej poprawności". Uważam ją za córę (Koryntu) cenzury politycznej. Tyle tylko, że nie komunizm nią powoduje. Pragnę polecić uwadze Pani moją ukochaną kategorię dowcipów : o Sztyrlicu oraz czarny humor. Trochę trudno je może odnaleźć ale po prawej stronie jest spis treści i można się w nim dokopać do odpowiednich linków. Przepraszam ale nie jestem zbyt biegły w tworzeniu bloga i wyszło mi trochę grochu z kapustą. Ale proszę się nie zniechęcać. Pozdrawiam, BP

    ReplyDelete
  3. Świetnie napisany artykuł. Jak dla mnie bomba.

    ReplyDelete

do Bożego Narodzenia AD 2019 niedaleko

    Z a miesiąc już będę w Kraju. Długo mnie nie było. Od maja. A przynajmniej tak się czuję (Gosia mnie koryguje że nie aż tak długo, No...