„Drogi Boże, jak
na razie idzie mi dobrze. Nie plotkowałem ani nie straciłem panowania nad
swoimi nerwami. Nie byłem upierdliwy, wstrętny ani samolubny. I cieszy mnie to!
Ale za parę minut, Panie Boże, mam zamiar wyjść z łóżka i od tej chwili będę
bardzo potrzebował Twojej pomocy. Amen.”
Niedaleko małej
parafii, zbudowanej przy drodze, stoją rabin i ksiądz.
Piszą na tablicy
wielkimi literami: ''KONIEC JEST BLISKI! ZAWRÓĆ, NIM BĘDZIE ZA PÓŹNO!''
Jak piszą już
ostatnią literę, zatrzymuje się samochód. Wychodzi kierowca i mówi:
- P***ni religijni fanatycy! Zostawcie nas w spokoju!
Wsiada z powrotem
do samochodu, odjeżdża po czym wielki huk....
BRUMBUMBUM!!!
Duchowni patrzą
na siebie i ksiądz mówi:
-Eeee...może po
prostu napisać ''Most zniszczony!'', co?...
I Bóg rzekł: I nich się stanie szatan.
Żeby ludzie nie zwalali wszystkiego na mnie.
...I niech się staną prawnicy. Żeby
ludzie nie zwalali wszystkiego na szatana...
Był sobie raz człowiek dobry, mądry, ale bardzo, bardzo
brzydki. Namówiony przez przyjaciół, poddał się operacji plastycznej. Niestety,
kiedy wychodził ze szpitala, wpadł pod ciężarówkę i zginął. Jego dusza
powędrowała do nieba. Kiedy stanął przed obliczem Najwyższego, zapytał z żalem:
- Dlaczego mi to
zrobiłeś, Boże?
- Wybacz synu, ja cię po prostu nie poznałem...
Jak jest różnica między Bogiem a absolwentem
medycyny?
-Bóg nie uważa się za lekarza.
I
Mojżesz spojrzał na Pana i rzekł:
-I
staliśmy się Twoim ludem wybranym... I na znak tego mamy sobie obciąć czubek
CZEGO?!?...
Pewien
kierowca wsiadł do auta, przeżegnał się i zmówił „Ojcze Nasz” i „Aniele Stróżu
mój”. Nagle usłyszał w głowie głos tegoż Anioła:
-Zapomniałeś
o czymś!..
Mężczyzna klepnął się w głowę jako oznakę roztargnienia
i szybko zmówił litanię strzelistą do świętego Krzysztofa – patrona kierowców.
Anioł nadal swoje:
-Zapomniałeś
o czymś!
-No
jasne, jak mogłem. Zdrowaś Maryjo...
Anioł
nadal:
-Zapomniałeś
o czymś!...
Gość
odmówił Credo .
-Zapomniałeś
o czymś!...
Zdezorientowany
gość pyta:
-Jak
to?
-Zapiąć
pasy...
Trzech
Króli wchodzi do stajenki w Betlejem, a jeden uderza głową o belkę i głośno
krzyczy:
-
O Jezu!.
Na
to Matka Boska do Józefa:
-Widzisz, "JEZUS". To jest imię, a nie jakiś "Stefan"...
-Widzisz, "JEZUS". To jest imię, a nie jakiś "Stefan"...
Mojżesz
i Jezus grali sobie we trójkę w golfa. Mojżesz wyciągnął kij i starannie
wymierzył długi lot. Piłeczka wylądowała niebezpiecznie blisko stawu. Mojżesz
podniósł kij do góry, wody rozstąpiły się, Mojżesz uderzył jeszcze raz i
piłeczka potoczyła się w stronę chorągiewki.
Następnie
zagrał Jezus. Zamachnął się i piłeczka poszybowała na sam środek stawu i
spoczęła na tafli. Jezus podszedł po wodzie do piłeczki zamachnął się i
piłeczka poszybowała w pobliże dziury.
Trzeci
gracz niedbale stanął i od niechcenia dość mocno uderzył kijem. Piłeczka
poszybowała w totalnie odwrotnym kierunku niż dziura. Po długim locie,
przeleciała przez płot otaczający pole golfowe i upadła na ulicę. Odbiła się od
ciężarówki, potoczyła wzdłuż krawężnika, wpadła do studzienki kanalizacyjnej i
podziemnymi rurami doturlała się do wspomnianego już wcześniej stawu na polu
golfowym. Tam, osiadła na liściu lilii wodnej. Nagle na liść wskoczyła wielka
żaba i pochwyciła piłeczkę w pysk. W tej chwili nadleciał orzeł i pochwycił
żabę i odleciał. W momencie gdy przelatywali nad polanką, przerażona żaba
wypuściła z pyska piłeczkę, która wpadła do dziury. Jedno uderzenie i piłka w
dołku! Mojżesz nachyla się do Jezusa i szeptem pyta:
-Jak
sądzisz, czy –jakbym poprosił- szanowny Tatuś nauczyłby mnie tego zagrania?...
Pewnego
dnia jadąc w przedziale, rabin, pastor i ksiądz postanowili zagrać sobie kilka
partyjek pokerka, ale żeby było ciekawie, postanowili grać na pieniądze. W
pewnej chwili dostrzega ich konduktor. Jak wiadomo, gry hazardowe są zakazane w
pociągach. Konduktor czysto formalnie zwraca się z pytaniem do księdza:
-Czy
ksiądz grał na pieniądze?
Ksiądz
zwrócił oczy do nieba i westchnął w myślach: „Panie przebacz mi to, co za
chwilę uczynię”. Po czym spojrzał konduktorowi w oczy i powiedział:
-Nie
synu, nie grałem.
Konduktor
zwraca się do pastora:
-Czy
wielebny uprawiał hazard?
Pastor,
podobnie jak ksiądz, wzniósł oczy ku niebu, w myślach zaapelował do Boga o
wybaczenie, a po chwili odparł:
-Nie
bracie, nie uprawiałem hazardu...
Konduktor
zwrócił się zatem do ostatniego:
-A
ty rabbi, czy grałeś na pieniądze?
Na
to ten wzruszył ramionami i spytał:
-
Z kim?
Prezes spóźniony na superważne
spotkanie krążący bezowocnie po parkingu w poszukiwaniu wolnego miejsca zaczyna
się modlić:
-Panie Boże, znajdź mi miejsce. Jeśli
mi znajdziesz, to obiecuję chodzić na msze co niedziela do końca życia.
Niemal natychmiast pojawia się wolne
miejsce. Prezes wjeżdża, wznosi oczy ku niebu i mówi:
-Nie kłopocz się, już se sam
poradziłem...
Jezus wisi na krzyżu, wokół zebrani
Jego uczniowie. Płaczą i rozpaczają. Piotr widzi, że Pan zdaje się go
przyzywać. Nadstawia ucha i rzeczywiście, słyszy jak Jezus szepce:
- Piotrze, powiadam ci, przyjdźtu do
mnie.
Piotr natychmiast zaczyna biec ku krzyżowi,
ale po paru krokach zostaje ciężko poturbowany przez rzymskiego żołdaka
pilnującego krzyża. Upada na ziemię, podnosi się i zawraca. I nagle znów
słyszy:
- Piotrze, przyjdź do mnie…
Znów staje na nogi podchodzi do
krzyża i zaczyna się na niego skrabać. Już prawie mu się udało, ale rzymski
strażnik ściągnął go na ziemię i skatował.
Piotr jest bardzo zagniewany. Wraca
do kolegów ale ponownie słyszy:
- Piotrze, przyjdź tu do mnie…
Rzymski strażnik nie wierzy własnym
oczom, ten Piotr ZNOWU próbuje! Niewiele myśląc, ucina mu ramię. Piotr cały
zakrwawiony rezygnuje. A Jezus mówi:
- Piotrze, przyjdź do mnie.
Tym razem rzymianin odpuszcza kalece.
Wierny apostoł wspina się przy pomocy jednej ręki i kikuta po drugiej
(wyobraźcie to sobie!). po długich trudach jest na górze, okaleczony,
wykrwawiony, obolały i pobity. Patrzy w oczy Pana Naszego i rzecze:
-Tak, Mistrzu?
Jezus uśmiecha się do niego, patrzy w
dal, i (nie do wiary!), na Jego Twarzy pojawia się nikły uśmiech:
-Zobacz Piotr! widać stąd twój dom…
Rabin
i ksiądz postanowili kupić na spółkę nowy samochód. Następnego dnia za
kierownica usiadł ksiądz i pojechał z nim do myjni. Zapytany o przyczynę,
odparł, że zgodnie z jego religią, jest zwyczajem, aby nowe rzeczy i ludzi
poddać rytuałowi chrztu. Następnego dnia ksiądz zdumiony ujrzał przez okno, że
rabin odpiłował końcówkę rury wydechowej...
Przychodzi Rambo do spowiedzi. Po
wyznaniu grzechów ksiądz mówi:
- Bardzo zgrzeszyłeś synu...
- Tylko nie mów „synu”, bo ci ten
kiosek rozpier*ę!
Zakonnica ucząca dzieci w szkole
religii zadała im pytanie:
- Kiedy człowiek umiera i idzie do nieba, to która cześć ciała idzie najpierw?
Mała Ania podnosi rękę i mówi:
- Wydaje mi się, że to będą ręce.
- Dlaczego uważasz, że to są ręce - docieka zakonnica.
- No, bo jak człowiek się modli, to trzyma ręce złączone i wyciągnięte przed sobą i Pan Bóg bierze te ręce i dlatego uważam, że to ręce idą pierwsze.
- Wspaniała odpowiedź - chwali ją zakonnica.
W tym momencie zgłasza się mały Jasio.
- Siostro, wydaje mi się, że to będą nogi.
Zakonnica spojrzała na Jasia z najdziwniejszym wyrazem twarzy, jaki umiała zrobić i pyta:
- Jasiu, powiedz nam, dlaczego tak uważasz.
- Bo ostatnio, jak wszedłem do sypialni rodziców w nocy, mama miała nogi w górze i krzyczała: "Boże, dochodzę!", i gdyby tatuś jej nie przyszpilił, to byśmy ją stracili, biedaczkę...
- Kiedy człowiek umiera i idzie do nieba, to która cześć ciała idzie najpierw?
Mała Ania podnosi rękę i mówi:
- Wydaje mi się, że to będą ręce.
- Dlaczego uważasz, że to są ręce - docieka zakonnica.
- No, bo jak człowiek się modli, to trzyma ręce złączone i wyciągnięte przed sobą i Pan Bóg bierze te ręce i dlatego uważam, że to ręce idą pierwsze.
- Wspaniała odpowiedź - chwali ją zakonnica.
W tym momencie zgłasza się mały Jasio.
- Siostro, wydaje mi się, że to będą nogi.
Zakonnica spojrzała na Jasia z najdziwniejszym wyrazem twarzy, jaki umiała zrobić i pyta:
- Jasiu, powiedz nam, dlaczego tak uważasz.
- Bo ostatnio, jak wszedłem do sypialni rodziców w nocy, mama miała nogi w górze i krzyczała: "Boże, dochodzę!", i gdyby tatuś jej nie przyszpilił, to byśmy ją stracili, biedaczkę...
Pewnego razu Bóg chciał sobie zobaczyć,
jak żyją ludzie na Ziemi.
Wiec kazał sobie sprowadzić telewizor,
włączyć, akurat kobieta
rodziła. Męczy się okrutnie, krzyczy,
więc Bóg się pyta:
- Co to jest? Dlaczego tak kobieta się
tak męczy?
- No bo powiedziałeś: "I będziesz
rodziła w bólu"- odpowiada któryś anioł .
- Tak? No... Tego... Ja tak
żartowałem...
Przełącza- górnicy. Zaharowani,
spoceni, walą kilofami. Bóg się pyta:
- A to co to jest? Oni muszą się tak
męczyć?
- Ale sam powiedziałeś: "I w
trudzie będziesz pracował..."
- Oj, "powiedziałeś,
powiedziałeś"- mówi Bóg, drapiąc się w głowę- to takie żarty były, ja
żartowałem...
Przełącza, a tam piękna, wielka
świątynia, bogato zdobiona. Od zewnątrz i wewnątrz, przed nią
luksusowe lśniące samochody, w środku
gromada biskupów. Dobrze odżywieni, pięknie ubrani, złote łańcuchy, itp., itd.
Bóg się uśmiecha promieniście:
- O, to mi się podoba! A co to jest?
- A to są właśnie ci, którzy wiedzieli, że żartowałeś...
Do zakonu przystąpił młody kandydat.
Zaprowadzono go co sali kopistów. A tam widzi wielu braciszków, którzy ślęczą
nad pulpitami i żmudnie kopiują opasłe tomiska.
Kandydat zrobił wielkie oczy:
Te grube księgi to wszystko oryginały?
Nie bracie, to kopie... Bracia ćwiczą
się tu w wytrwałości i skupieniu...
Ale to bez sensu! Gdy robicie kopię z
kopii, to jeżeli kiedyś po drodze przydarzy się komuś pomyłka to będzie ona
powielana przez wieki...
Przeor słysząc to, zmarszczył brew i
zamyśłił się.
-Słuszna uwaga braciszku. Na razie idź
sobie do ogrodu, ja muszę coś sprawdzić...
Ale do wieczora przeor się nie pojawił.
Gdy zaniepokojony nowo przyjęty zakonnik zapukał do jego celi, ujrzał
zapłakanego przeora siedzącego w kącie. Obok niego leżała gruba księga.
-Ojcze przeorze, co się stało!? Wszyscy
się niepokoimy.
Przeor przetarłszy zapłakane
zaczerwienione oczy wyszzeptał:
W przedziale jechał stary żyd i pastor.
Starszy pan nigdy nie widział pastora, więc bacznie zaczął mu się przyglądać i
stwierdził, że ten nosi koloratkę, która w jego rozumieniu była jedynie
odwrotnie założonym kołnierzykiem. Nie mogąc poskromić swej ciekawości żyd
zapytał:
-Przepraszam szanownego pana, dlaczego
szanowny pan nosi kołnierzyk tył do przodu?
Pastor uśmiechnął się i odparł:
-Bo ja jestem Ojciec O’Brian...
-Ja bardzo przepraszam, ale ja też
jestem ojcem. Nawet dziadkiem jestem. Ale kołnierzyk noszę tak jak inni...
Pastor uśmiechnął się i pobłażliwie
zaczął naprowadzać starszego pana:
-Widzi pan, ja nie jestem takim sobie
ojcem. Ja jestem ojcem dla wielu...
-Ja też dla wielu. Mam trzech synów i
cztery córki...
- Nie proszę pana, ja jestem ojcem dla
wręcz setek ludzi...
Starszego pana zatkało. Długo siedział
w skupieniu. Dopiero wychodząc z przedziału nachylił się do pastora i rzekł:
-To
może raczej powinien pan nosić spodnie
tył do przodu?
Na wizytację przyjechał do proboszcza ksiądz biskup.
Gospodarz widząc że zbliża się noc, oferuje nocleg. Gość wzbrania się
tłumacząc, że to za duży kłopot. Na to proboszcz mówi, że wcale nie, bo Biskup
może spać w jego łóżku, a on z gospodynią prześpi się w drugim. Biskup ze
zgrozą nie może zrozumieć jak to może być, że ksiądz z gospodynią mają spędzić
noc w tym samym łóżku. Bierze go więc na spytki.
-Jak to możliwe? Przecież to jedno łóżko, a was jest
dwoje...
-To nic, pośrodku między nas położy się na sztorc
deskę...
-A gdy się księdzu no, że tak powiem... zachce? No wie
ksiądz, „tych rzeczy”...
-To wtedy pójdę sobie na spacer!
-Proszę księdza. Przecież różnie bywa... Niech ksiądz
powie, co będzie gdy się tej gosposi zachce?
-To ona wtedy pójdzie na spacer.
-A gdy wam obojgu się zachce?
-To wtedy deska pójdzie na
spacer...
Wchodzi kościelny do kościoła na godzinę przed sumą i
widzi jakąś kobiecinę klęczącą przed figurką i modlącą się. Ale nic tam,
przygotował kościół do mszy i poszedł do zakrystii. Po mszy pogasił świece i
inne tam duperele i wychodzi, ale widzi tę samą babcię jak się dalej modli.
Podszedł i pyta: -A co wy tu starowinko tak się długo
modlicie?
-A bo mi ksiądz kazał 50 zdrowasiek do Św. Piotra
zmówić!
-Ale dyć to jest święty Antoni!!!!
Na to babka pod nosem:
-Kurwa mać, 47 zdrowasiek psu w dupę!
Do miasteczka sprowadziła się nowa rodzina. Pobożne
małżeństwo z kilkuletnia córeczką. Regularnie uczęszczali do kościoła ale
pewnego dnia zdarzyło się że zorganizowano dla parafian wycieczkę. I na zbiórkę
młody wikary stawił się ubrany w szorty i t-shirt. Mała dziewczynka do tej pory
widywała księdza jedynie w sutannie. Gdy go zobaczyła w stroju świeckim, na
cały glos przy wszystkich zawołała z uznaniem:
- No no... W ubraniu to ksiądz wygląda całkiem całkiem...
Pytanie: Jesteś na żydowskim ślubie w kościele
ortodoksyjnym, reformowanym i liberalnym. Po czym poznać orientację wiernych?
Odpowiedź: W zgromadzeniu ortodoksyjnym matka panny
młodej jest w ciąży. W zgromadzeniu reformowanym, w ciąży jest panna młoda. U
liberałów- w ciąży jest rabin...
Koło księdza w
tramwaju usiadł sobie pijaczek zalatujący alkoholem. Wyciągnął zza pazuchy
jakąś gazetę i zaczął czytać. W pewnej chwili zwraca się do księdza:
- Bardzo przepraszam, czy może mi ojciec powiedzieć, od
czego się dostaje artretyzmu?
Ksiądz obejrzał go podejrzliwie od stop do głów i
powiedział:
- Synu, przyczyn
może być wiele. Alkohol w zbyt dużych ilościach, przebywanie w towarzystwie
osób lekkiego prowadzenia, swobodny tryb życia...
- A niech mnie... – zamruczał pijaczek i wrócił do
lektury.
Po chwili księdzu zrobiło się żal nieboraka. Przysunął
się do niego i pojednawczo zaczął:
- Przepraszam, że tak obcesowo pana potraktowałem. Nie
powinienem... Od dawna ma pan artretyzm?
- Wcale nie mam artretyzmu! Tylko właśnie przeczytałem,
że papież na to choruje...
McTavish, szkocki wędkarz umarł i poszedł do bram raju.
Święty Piotr odczytał rejestr żywota i rzekł:
- Zaiste, zbyt wiele było kłamstw w twoim życiu.
Na to nieszczęśnik pada na kolana i mówi:
- Miej pan litość! Przecież sam pan żeś kiedyś łowił
ryby...
Dwóch pastorów dyskutowało na temat upadku moralności we
współczesnym świecie.
-Ja na ten przykład nie sypiałem z moją żoną przed
ślubem – powiedział z dumą pierwszy duchowny. – A ty?
-Nie wiem! A jak się nazywała z domu?
Pewien rabin praktykował obrzezania i tak się złożyło,
że nazbierał mu się przez te wszystkie lata spory worek napletków, z którymi
nie bardzo wiedział co zrobić. Postanowił zanieść wszystko do rymarza. Ten
powiedział mu, że ma przyjść za dwa dni.
Tak więc przyszedł rabbi w wyznaczonym terminie i
zdumiony widzi, że rymarz wręcza mu portfel...
-Tylko tyle? Jeden wszawy portfel z takiej ilości
surowca?!? – krzyczy oburzony.
-Spokojnie! Niech go pan nieco pomasuje to się zmieni w walizkę...
W buddyjskim klasztorze panowała
reguła milczenia. Jeden ze zgromadzenia mógł powiedzieć tylko jedno zdanie na
rok, w trakcie rytualnej kolacji. Gdy nadszedł wreszcie ów dzień, padło na
jednego z mnichów, a ten zwracając się do drugiego mówi:
-Wyjadłeś mi ryż z miseczki.
Mnisi powrócili do posiłku i swych
codziennych zajęć. Po roku zgromadzili się przy stole. W pewnej chwili odzywa
się ten drugi mnich:
-Wcale że nie.
Po tym wydarzeniu, minął kolejny rok
i nadeszła kolej na najwyższego kapłana. Podczas rytualnej kolacji wstał i powiedział:
-Ej, wy dwaj tam przestańcie się
kłócić!
Było sobie dwóch smyków. Bardzo niesfornych. Jeden miał
lat 8 a drugi 10. Zapracowali sobie na opinie w miasteczku: gdy tylko zdarzyło
się niedobrego, można było iść o zakład, że chłopcy w ten czy inny sposób
chłopcy byli w to zamieszani. Rodzice nie mieli na nich sposobu. Pewnego dnia
matka usłyszała, że w sąsiednim mieście jest ksiądz, który odnosił wielkie
sukcesy w dziedzinie wychowywania młodzieży. Zadzwonili do księdza a ten
zgodził się na spotkanie. Zaznaczył jednak, że chłopcy powinni się z nim
spotkać każdy z osobna. Tak też się stało. Do pokoju gdzie był duchowny wszedł
pierwszy z braci. Ksiądz spojrzał mu w oczy i spytał napominająco:
- Gdzie jest Bóg?
Cisza. Powtórzył więc pytanie nieco twardszym tonem:
- Gdzie jest Bóg?
Chłopak spuścił
głowę i nie wydobył z siebie dźwięku.
Duchowny wycelował w chłopca swój palec i podniesionym
głosem zawołał?
- Gdzie jest Bóg!?!
Na te słowa malec wypadł z pokoju jak pocisk. Pobiegł do
domu i zamknął z hukiem drzwi do toalety. Za chwilę przybiegł za nim starszy
brat
- Co się stało?
- Tym razem tośmy się władowali nieźle! Nie wiadomo
gdzie jest Bóg, a oni myślą, że to nasza sprawka!
Pewnego dnia naukowcy zadecydowali, że nie potrzeba już
Boga na tym świecie. Wybrali spośród siebie jednego z misją aby powiadomił
Najwyższego, że losy ludzi i Boga powinny się na zawsze rozdzielić.
Naukowiec stanął przed tronem bożym i rzekł:
- Boże,
zadecydowaliśmy że już Cię więcej nie potrzebujemy. Doszliśmy do moment, w
którym możemy klonować ludzi robić inne cuda. Tak że powiem otwarcie: Może byś
się stąd zabrał i poszedł sobie gdzie indziej?
Pan cierpliwie i uprzejmie wysłuchał tego, co Mu miał do
powiedzenia naukowiec, w końcu odezwał się w te słowa:
- No dobrze, a co byś powiedział na małe zawody w
tworzeniu człowieka?
- Nie ma sprawy – hardo odpowiedział naukowiec.
- Dobra, to będziemy robić teraz to, co ja zrobiłem z
Adamem dawniej u zarania rodzaju ludzkiego...
- Żaden problem! – powiedział naukowiec, schylił się po
garść prochu i...
- Zaraz zaraz! bez takich! – przerwał mu Bóg. Idź sobie
przynieś swój własny proch...
I Pan rzekł do Mojżesza na górze Synaj:
-Mojżeszu pamiętaj: Aby pozostać koszernym: Nie będziesz
gotował koźlęcia w mleku jego matki! Toby było okrutne...
-Och Panie, czyli nie wolno nam gotować mleka i mięsa
razem!
-Nie! Mówię tylko, żebyś nie gotował
koźlęcia w mleku jego matki...
-Och Pani! Wybacz mi moją ignorancję...
Oczywiście! miałeś na myśli to, aby nie spożywać potraw mlecznych po mięsnych i
odwrotnie zanim nie upłynie sześć godzin... aby się nie mieszały w naszych
żołądkach!
Bóg:
-Nie Mojżeszu! Mówię ci tylko, żeby nie
gotował koźlęcia w mleku jego matki!
-Och! Panie! wybacz mą głupotę! W
pierwszej chwili nie dotarło do mnie, iż zamiarem Twym jest, abyśmy w naszych
domach mieli dwa osobne zestawy do potraw mlecznych oraz mięsnych!
I Pan Wszechrzeczy słysząc to - machnął
zrezygnowany ręką na Mojżesza i mruknął:
-A rób sobie jak tam chcesz...
("koźlę w mleku matki"-Takie sformułowanie znajduje się w Starym Testamencie. Z biegiem lat, pod wpływem tradycji, żydzi zaczęli interpretować ten zakaz w sposób bardzo rozszerzony nadając mu nowe oblicza, o których mowa jest w dalszej części dowcipu. Ta interpretacja nie ma jednak rodowodu biblijnego jednak jest dość powszechna w świecie żydowskim jako wymóg czystości pokarmów.)
Pewnego dnia nad brzegiem morza
przechadzała się mamusia ze swą siedmioletnią córeczką. Nagle, jak grom z
jasnego nieba z morza wyłoniła się GIGANTYCZNA fala, która ku rozpaczy matki
zabrała ze sobą córeczkę!
Matka wpadła w czarną rozpacz. wzniosła
oczy ku niebu, załamała ręce i zaczęła się modlić:
-Boże! Wiem, że tak było pisane, ale
zważ na to, że to moje jedyne dziecko. To światło moich oczu krew z krwi mojej.
Moja jedyna radość i pociecha! To moja jedyna miłość i światło. Czciłam każdy
dzień od czasu kiedy była wśród nas. Oddaj mi ją, a będę Cię wielbiła w kościele
co dnia przez resztę moich dni!
Nagle z morza wyłania się ponownie
GIGANTYCZNA fala i składa swą zdobycz całą i zdrową u stóp zrozpaczonej matki.
Ta ociera łzy, patrzy na córeczkę. Potem zwraca swe oczy ku niebu i mówi:
-Była
w czapeczce!
Rabin, pastor i ksiądz dyskutują nad
momentem, w którym zaczyna się życie człowieka.
Ksiądz mówi:
-Nad tym nie ma co deliberować.
Odpowiedź przynosi bulla papieska sprzed kilku stuleci. Jednoznacznie stwierdza
się w niej, że bez wątpienia życie rozpoczyna się w momencie poczęcia.
Pastor na to:
Nie zgodziłbym się z kolegą; według
mnie, życie rozpoczyna się dla człowieka w chwili gdy płód staje się widoczny w
łonie matki...
Rabin na to:
-A ja wam mówię, że życie rozpoczyna
się dla człowieka kiedy dzieci wreszcie skończą studia medyczne (i pies
zdechnie)!
Trzy matrony
W kawiarni przy malej czarnej siedzą
sobie cztery pobożne niewiasty i rozmawiają o swym potomstwie. Pierwsza dama
mówi z nieukrywaną dumą:
- Wiecie drogie panie? A mój syn został
księdzem. I jak się teraz u nas pojawia, to wszyscy się do niego zwracają per
„Ojcze”...
Druga na to:
-
A mój Tomassino został kardynałem. I teraz wszyscy do niego mówią „Wasza
Eminencjo”...
A trzecia:
A mój Pablo to ma siusiaka długiego na
trzydzieści centymetrów. Ostatnio dostał pracę w męskim striptizie... I jak się
pojawia, to wszyscy mówią: „O mój BOŻE!!!”
Pewnego
dnia pobożny pan Jan Iksiński udał się ze strapioną miną do swego umiłowanego
proboszcza.
-Księże
proboszczu. Co ja mam zrobić? moja żona stale przysypia na księdza kazaniach!
Na
to proboszcz, uśmiecha się i mówi:
-Wiesz
co, synu? Mam pewien pomysł. Weź tę szpilkę. W czasie kazania będę na twoją
żonę patrzył i jak zobaczę, że przysypia to ci skinę głową, a ty ją ukłujesz
szpilkąw nogę.
Przychodzi
niedziela. Odbyło się czytanie i zaczyna się kazanie. Proboszcz w pewnej chwili
widzi, że żona pana Jana zasnęła. Widząc to daje umówiony znak panu Janowi a
sam mówi:
”Gdy
widzimy Pana na krzyżu, to co nam najbardziej zapada w pamięć?
(Pan
Jan kłuje w udo swoją żonę)
-Rany
boskie! -wrzeszczy obudzona pani Iksińska.
-Tak,
właśnie - wchodzi w słowo proboszcz i kontynuuje. Po chwili widzi, że Iksińska
znów zasnęła.
-„Lecz
zanim zawisł na krzyżu, jak ludzie się do Niego zwracali (daje znak panu
Janowi).
-
Jezusie Nazareński!! - piszczy obudzona pani Iksińska.
-
Dokładnie, pani Genowefo. - uśmiecha się
z ambony proboszcz. I kontynuuje.
Iksińska
zaczyna się domyślać, że to jej własny mąż ją kłuje. Powili zaczyna być na
niego wściekła, ale senność zdaje się powoli tryumfować.
Ponownie
proboszcz kiwa lekko głową do pana Jana i zadaje kolejne pytanie wiernym:
-A
jak sądzicie, co powiedziała nasz pramatka Ewa w raju, gdy urodziła Adamowi
setne dziecko?
W
tym momencie następuje ukłucie szpilą i słychać wrzask żony pana Jana:
-
Jak mnie jeszcze raz dziabniesz, to ci to wyrwę i wsadzę w tyłek!!!!
Leopold Blumfeld poszedł do nieba,
gdzie w bramie powitał do Bóg.
-Głodnyś, Leopoldzie?
-Możnaby coś przekąsić -przyznał
skwapliwie zapytany.
Poszli więc do lodówki, tam Bóg wyjął
puszkę tuńczyka, wyjął z szafki chlebek ryżowy i posmarował topionym serkiem.
Jedząc swój poczęstunek Leopold
spojrzał w dół i ujrzał mieszkańców piekła opychających się homarami, szynką,
markowymi winami. Ale się nie odezwał. Następnego dnia to samo. W końcu przy
kolejnej puszce tuńczyka Leopold nie wytrzymał i mówi:
-Panie! Jestem ci wdzięczny za
przyjęcie mnie do Nieba jako nagrodę za to, żem moje życie pędził bogobojnie i
dobrze. Ale jem tu wszak tylko tuńczyka z puszki, podczas gdy w Tamtym Miejscu
oni spożywają kawiory jak królowie jacyś albo wręcz cesarze! Panie Mój wybacz,
lecz nie rozumiem!
I Bóg westchnął i rzekł:
-Leopoldzie bądźmy szczerzy, czy dla
dwóch osób opłaca się gotować?
Dwie zakonnice jadą sobie rowerami do
bazyliki. W pewnej chwili jedna obraca się do drugiej i mówi:
- Dziwne, nigdy wcześniej nie jechałam
tą trasą!
Druga na to szeptem:
- No... To się nazywa „KOCIE
ŁBY”...
Jezus zmartwychwstał i pojawił się
apostołom. Rzekł im, że zanim wróci do Ojca, spełni ich życzenie.
Apostołowie zaczynają się naradzać.
Wysyłają w końcu Piotra, który rzecze:
- Panie, mógłbyś się przejść po
wodzie? Takie fajne ostatnim razem to było!..
Jezus uśmiecha się i mówi, że
nazajutrz mają przyjść pod chatę Piotra, nad brzegiem Morza Galilejskiego.
Przyszli wsiedli na łódź, odpłynęli i czekają.
Przybywa Jezus, wchodzi na pomost a z
pomostu schodzi do wody kierując się ku uczniom.
PLUSK!!! Wpada do wody i znika pod
powierzchnią. Apostołowie rzucają się w toń i wyciągają Go. Płacząc
przepraszają Go za poddawanie próbie.
Jezus ponownie wychodzi na taflę i
znowu znika pod powierzchnią. Uczniowie znów wciągają Go na pokład i lamentują.
Ale w głowie Piotra pojawiło się zwątpienie.
Zaczyna zastanawiać, się, czy to na
pewno mesjasz. Podchodzi do Pana i pyta, czemu ten nie zdołał powtórzyć cudu.
-Ależ ja potrafię! - mówi Jezus. -A
przynajmniej do niedawna potrafiłem, tylko że teraz mam dziury w stopach!
Modlitwa Zestresowanego
Ojcze nasz, daj cierpliwości aby
pogodzić się ze sprawami, których nie mogę zmienić. Odwagę aby zmienić rzeczy,
na które nie mogę się zgodzić. I oświeć mnie mądrośćią gdzie mam ukryć ciała
tych, których będę musiał dzisiaj ukatrupić bo mnie wkurzyli.
Proszę, pomóż mi uważać, na czyje
odciski nadepnę dziś. Bo jutro może się okazać, że należą do dupy, którą mi
przyjdzie całować jutro.
Pomóż mi dawać z siebie w pracy 100%...
12% w poniedziałek,
23% we wtorek,
40% we środę,
20% w czwartek,
i 5% w piątki
12% w poniedziałek,
23% we wtorek,
40% we środę,
20% w czwartek,
i 5% w piątki
Pomóż mi pamiętać, że gdy mam naprawdę
zły dzień I bliźni mnie wkurzają, że aż 42 mięśni potrzeba aby zmarszczyć brew,
a tylko czterech aby wyciągnąć środkowy palec i pokazać im „F*ck You”. Amen
Jak jest różnica między Jezusem a Meksykaninem?
-Jezus
by sobie nie wytatuował Meksykanina…
Dwie
siostry zakonne : Matematyka i Logika przechadzają się po parku blisko zakonu.
Jest późno i zaczyna się ściemniać.
SM: zauważyłaś tego mężczyznę, który nas śledzi? Kto wie, czego chce.....
SL: to logiczne: chce nas zgwałcić .
SM: O Boże, o Boże, zbliża się do nas! Dogoni nas za 5min i 18sek. Co robimy??
SL : Jedyne logiczne rozwiązanie to przyspieszyć kroku.
SM: O Boże, o Boże, to nic nie dało...
SL: Oczywiście. Logicznie rzecz biorąc, on także przyspieszył.
SM : O Boże, o Boże, dystans się zmniejszył, dogoni nas za 104 sek!
SL: Jedyne logiczne rozwiązanie, to się rozdzielić: ty idź na prawo, a ja na lewo. Logicznie rzecz biorąc, nie może iść za obiema.
Mężczyzna decyduje się iść za siostrą Logiką. Siostra Matematyka dociera do zakonu cała i zdrowa, ale bardzo zaniepokojona o drugą, która wraca kilkanaście minut później.
SM: Siostro Logiko, Bogu niech będą dzięki, o Boże!! Opowiadaj, opowiadaj!!
SL: Logicznie rzecz biorąc, mężczyzna mógł iść tylko za jedną z nas i wybrał mnie.
SM: (trochę wkurzona) tak, tak to wiem, a potem??
SL: Zgodnie z zasadami logiki, ja biegłam coraz szybciej i tak samo robił on.
SM: Tak, tak, a potem??
SL: Zgodnie z logiką ,dogonił mnie.
SM: O Boże, o Boże i co zrobiłaś??
SL: Jedyną logiczną w tej sytuacji rzecz: podciągnęłam habit do góry!
SM: O Boże, o mój Boże! A on?
SL: Zgodnie z zasadami logiki- opuścił spodnie!
SM: O Jezus Maria! I co się stało??
SL: Logiczne!! Siostra z podkasanym habitem biegnie szybciej niż mężczyzna z opuszczonymi spodniami!!
A WY WSZYSCY, KTÓRZY MYŚLICIE O ŚWIŃSTEWKACH........ NA KOLANA I PIĘĆ
ZDROWASIEK!!!!!!!!!!!!!
SM: zauważyłaś tego mężczyznę, który nas śledzi? Kto wie, czego chce.....
SL: to logiczne: chce nas zgwałcić .
SM: O Boże, o Boże, zbliża się do nas! Dogoni nas za 5min i 18sek. Co robimy??
SL : Jedyne logiczne rozwiązanie to przyspieszyć kroku.
SM: O Boże, o Boże, to nic nie dało...
SL: Oczywiście. Logicznie rzecz biorąc, on także przyspieszył.
SM : O Boże, o Boże, dystans się zmniejszył, dogoni nas za 104 sek!
SL: Jedyne logiczne rozwiązanie, to się rozdzielić: ty idź na prawo, a ja na lewo. Logicznie rzecz biorąc, nie może iść za obiema.
Mężczyzna decyduje się iść za siostrą Logiką. Siostra Matematyka dociera do zakonu cała i zdrowa, ale bardzo zaniepokojona o drugą, która wraca kilkanaście minut później.
SM: Siostro Logiko, Bogu niech będą dzięki, o Boże!! Opowiadaj, opowiadaj!!
SL: Logicznie rzecz biorąc, mężczyzna mógł iść tylko za jedną z nas i wybrał mnie.
SM: (trochę wkurzona) tak, tak to wiem, a potem??
SL: Zgodnie z zasadami logiki, ja biegłam coraz szybciej i tak samo robił on.
SM: Tak, tak, a potem??
SL: Zgodnie z logiką ,dogonił mnie.
SM: O Boże, o Boże i co zrobiłaś??
SL: Jedyną logiczną w tej sytuacji rzecz: podciągnęłam habit do góry!
SM: O Boże, o mój Boże! A on?
SL: Zgodnie z zasadami logiki- opuścił spodnie!
SM: O Jezus Maria! I co się stało??
SL: Logiczne!! Siostra z podkasanym habitem biegnie szybciej niż mężczyzna z opuszczonymi spodniami!!
A WY WSZYSCY, KTÓRZY MYŚLICIE O ŚWIŃSTEWKACH........ NA KOLANA I PIĘĆ
ZDROWASIEK!!!!!!!!!!!!!
Drogie
dzieci, powiedzcie mi, co należy zrobić aby uzyskać rozgrzeszenie?
-
ZGRZESZYĆ!!!
Tak
się zdarzyło, że umarły trzy blondynki i przyszło im stanąć przed obliczem
świętego Piotra. Ten powiedział im, że będą mogły wejść do Raju, jeśli
odpowiedzą na jedno proste pytanie. Zapytał więc pierwszej z nich:
- Co to jest Wielkanoc?
- O, to proste! Wielkanoc to takie święto. W listopadzie... kiedy odwiedzamy
groby i modlimy się za zmarłych!
- Źle! - wykrzyknął św. Piotr i to samo pytanie skierował do drugiej blondynki.
- Wielkanoc to święto w grudniu, kiedy ubiera się choinkę, daje prezenty i świętuje narodziny Jezuska.
- Źle! -znów oburzył się św. Piotr i bez żadnej już nadziei powtórzył pytanie trzeciej z blondynek.
Ta spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się z pobłażaniem:
- Wielkanoc, to chrześcijańskie święto, które zbiega się w czasie z żydowskim Świętem Paschy. Jezus i jego uczniowie spożywali wtedy ostatnią wieczerzę. Jeden z nich zdradził Chrystusa Rzymianom, którzy później go ukrzyżowali. Wcześniej był poniżany i zmuszany do znoszenia różnych cierpień. Po śmierci, jego ciało zostało pochowane w pobliskiej grocie, do której wejście zastawiono olbrzymim głazem...
Święty Piotr słuchał wszystkich słów dziewczyny z satysfakcją wyrysowaną na twarzy, tymczasem blondynka kontynuowała...
- ...Od tamtej pory, raz do roku głaz jest odsuwany, żeby Jezus mógł wyjść na zewnątrz. I jeśli zobaczy swój cień, zima będzie trwała sześć tygodni dłużej...
- Co to jest Wielkanoc?
- O, to proste! Wielkanoc to takie święto. W listopadzie... kiedy odwiedzamy
groby i modlimy się za zmarłych!
- Źle! - wykrzyknął św. Piotr i to samo pytanie skierował do drugiej blondynki.
- Wielkanoc to święto w grudniu, kiedy ubiera się choinkę, daje prezenty i świętuje narodziny Jezuska.
- Źle! -znów oburzył się św. Piotr i bez żadnej już nadziei powtórzył pytanie trzeciej z blondynek.
Ta spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się z pobłażaniem:
- Wielkanoc, to chrześcijańskie święto, które zbiega się w czasie z żydowskim Świętem Paschy. Jezus i jego uczniowie spożywali wtedy ostatnią wieczerzę. Jeden z nich zdradził Chrystusa Rzymianom, którzy później go ukrzyżowali. Wcześniej był poniżany i zmuszany do znoszenia różnych cierpień. Po śmierci, jego ciało zostało pochowane w pobliskiej grocie, do której wejście zastawiono olbrzymim głazem...
Święty Piotr słuchał wszystkich słów dziewczyny z satysfakcją wyrysowaną na twarzy, tymczasem blondynka kontynuowała...
- ...Od tamtej pory, raz do roku głaz jest odsuwany, żeby Jezus mógł wyjść na zewnątrz. I jeśli zobaczy swój cień, zima będzie trwała sześć tygodni dłużej...
Dwie
zakonnice jadą samochodem. Zabrakło im benzyny. Jedna z sióstr postanowiła iść
na stację benzynową i wzięła ze sobą jedyne naczynie, jakie było dostępne -
nocnik. Wróciła i z tego nocnika wlewa benzynę do baku.
W tym momencie samochodem przejeżdżają obok dwaj księża.
Jeden mówi do drugiego:
- Siła ich wiary rzuca mnie na kolana...
W tym momencie samochodem przejeżdżają obok dwaj księża.
Jeden mówi do drugiego:
- Siła ich wiary rzuca mnie na kolana...
Pewien rabin miał wypadek i musieli go
zawieźć do katolickiego szpitala. Gdy oprzytomniał, ujrzał przy drzwiach
wiszący krzyż.
Gdy na poranny obchód przyszła siostra
zauważyła, że krzyż gdzieś zniknął. Pyta więc rabina:
-Co pan zrobił z krucyfiksem?
-Och siostro! Tak sobie myślę, że jeden
cierpiący żyd w zupełności tu wystarczy...
Widzisz wnusiu – mówi babcia.- Jak
będziesz grzeczny, to pójdziesz do Nieba. A jak będziesz psocił, to pójdziesz
do piekła.
-Babciu! A co trzeba robić, żeby
pójść do
kina?
Było sobie czterech rabinów którzy
uwielbiali prowadzić dysputy na tematy teologiczne. Aby wątpliwe kwestie
rozstrzygnąć zwykle głosowali i uznawali rację
gdy wynik był 3:1.
Pewnego jednak dnia gdy zaczęli się
spierać i zagłosowali, rabin, który przegrał dysputę stwierdził z goryczą:
-Boże mój! Ty wejrzeć umiesz w moje
serce i wiesz, że to ja mam rację a nie oni. Daj znak. Na te słowa choć nie
było najmniejszego wiatru drzewko stojące przed nimi zostało przygięte do ziemi
jakby przeszedł nad nim tajfun. Pozostali trzej rabini zignorowali to
twierdząc, że mogła to być zwyczajna anomalia pogodowa. Rabin ponownie,
wyciągnął ramiona ku niebu i krzyknął.
-Panie! Jakiś większy znak aby
przejrzeli, że ja mam rację, nie oni!
I w tej chwili rozpętała się burza. I
piorun uderzył o dwa metry od nich.
Trzej nieprzejednani rabini
stwierdzili, że to również nie jest dowodem na prawdziwość tezy głoszonej przez
czwartego, bo burza to normalna rzecz.
Zrozpaczony rabin po raz trzeci wyciągnął
błagalnie ręce:
-Panie! daj im jeszcze bardziej widomy
znak!
Na to rozstąpiło się niebo, ziemia
zatrzęsła się a z góry dobiegł ich głos niby grzmot:
-ON MAAA RACJĘĘĘĘ!
-No i co koledzy na to? -pyta z wyrazem
tryumfu „przegrany”
Jeden z zapytanych wzrusza ramionami i
mówi:
-No i nic. Teraz jest 3:2...
Młoda zakonnica zwraca się do siostry przełożonej:
- Zgwałcono mnie! Co mam robić?
- Wycisnąć cytrynę i wypić!
- I to pomoże?
- Nie, ale zniknie siostrze z twarzy ten błogi uśmiech...
- Zgwałcono mnie! Co mam robić?
- Wycisnąć cytrynę i wypić!
- I to pomoże?
- Nie, ale zniknie siostrze z twarzy ten błogi uśmiech...
Prawdziwe pochodzenie Jezusa
3 dowody na to, że Pan Jezus był Żydem:
1-przejął interes po Ojcu
2-mieszkał w domu a do 33. roku życia
3-był pewien, że jego Matka była Dziewicą, a Jego Matka
była pewna, że był On Bogiem
3 dowody na to, że Pan Jezus był Irlandczykiem:
1-nigdy się nie ożenił
2-nigdy nie miał stałej pracy
3-jego ostatnim życzeniem było się napić
3 dowody na to, że Pan Jezus był Puertorykańczykiem:
1-na pierwsze imię miał Jesus
2-zawsze miał kłopoty z prawem
3-Jego Matka nie wiedziała nic o Jego Ojcu.
3 dowody na to, że Pan Jezus był Włochem:
1-rozmawiał przy użyciu rąk.
2-do każdego posiłku spożywał wino
3-pracował w branży związanej z budownictwem
3 dowody na to, że Pan Jezus był czarnym:
1-do każdego mówił „bracie”
2-nie miał stałego miejsca zameldowania
3-nikt by Go nie najął do pracy
3 dowody na to, że Pan Jezus był Kalifornijczykiem:
1-nigdy nie ścinał włosów
2-chodził boso
3-założył nową religię
Młoda zakonnica idzie do spowiedzi:
- Ojcze, przebacz mi, bo zgrzeszyłam...
Mam straszliwy sekret.
- Córko. Jestem spowiednikiem, twoja
tajemnica pozostanie bezpieczna.
- Ojcze widzisz... ja nie noszę majtek
pod habitem...
- To nic poważnego córko. Zmów dwie
tajemnice różańca i po drodze od ołtarza wykonaj pięć młynków...
-Księże biskupie! Nie rozumiem
dzisiejszej młodzieży: „Na stówę”, „Się ma”, „Nara”, „Spoko” O co im chodzi?
Niby po polsku mówią, ale ja nic nie rozumiem...
-Na pewno ksiądz znajdzie radę.
Przecież to proste. To co ksiądz proboszcz słyszał to po prostu skrócone
wyrażenia, które ksiądz zna: „Na razie”, „Spokojnie”, „Jak się macie”, „Na sto
procent”... Nic trudnego. Trzeba po prostu sprawę przemyśleć i „przespać się z
problemem”. Potem pójdzie jak z nut.
Ksiądz proboszcz sprawę przemyślał,
nazajutrz wychodzi do młodzieży zebranej przed dyskoteką, podnosi rękę do góry
i po młodzieżowemu woła:
-POCHWA!
Para oblubieńców przyszła do rabina po
ostatnią poradę przedślubną. Przyszły mąż jest gojem.
-Rabbi! Czy to prawda, że według naszej
wiary mężczyźnie nie wolno tańczyć z kobietą?
-Tak. To prawda – mówi nobliwie rabin.
– Mężowie i niewiasty winni tańczyć
oddzielnie!
-Więc nie będę mógł zatańczyć na ślubie
z własną żoną?
-Nie.
-No dobra a jeśli idzie o sprawy
łóżkowe?
-Nie ma najmniejszych problemów –
odpowiada rabin.
-A różne pozycje są dozwolone?
-Pewnie, że dozwolone! -uśmiecha się
rabin pojednawczo
-Nawet
gdy partnerka jest na górze? – upewnia się chłopak
-Nie ma najmniejszego problemu.
-A na stojąco?
-Nie! Absolutnie zabronione! To by mogło
prowadzić do tańca!
Organizowane są przejażdżki łodzią po
Jeziorze Genezaret. Bilet kosztuje 500 dolarów.
- To strasznie dużo - mówi zbulwersowany turysta.
- Owszem, ale to przecież po tym jeziorze chodził piechotą Jezus!
- Nie dziwię się, przy takich cenach!
- To strasznie dużo - mówi zbulwersowany turysta.
- Owszem, ale to przecież po tym jeziorze chodził piechotą Jezus!
- Nie dziwię się, przy takich cenach!
I Pan rzekł do Noego:
-I gdzież jest arka, która poleciłem ci
zbudować?
Noe: Panie! Niestety, cieśle zawalili
sprawę. Drzewo cedrowe nie przyszło na czas z Libanu, choć termin minął przed 2
miesiącami. Co mogę poradzić?
-Masz skończyć arkę zanim upłynie 7 dni
i 7 nocy!
-I tak się stanie – rzekł bogobojny
Noe.
I tak się nie stało. Gdy Pan przyszedł
po 7 dniach spytać o postęp prac, rozgniewał się. Noe rozłożył ręce i rzekł:
-Panie! Kontrahent mi zbankrutował.
Smoła do uszczelnienia okazała się do bani, hydraulicy strajkują. Sem, mój syn
zamiast mi pomagać, razem z Chamem i Jafetem założył grupę rockową. Ręce mi
opadają!
-A co ze zwierzętami, które ci
przykazałem zgromadzić?
-Jednorożce nie dojechały, za Chiny nie
można skompletować parki murchli! (Była tylko samiczka). Drób domowy sprzedają
tylko po 16 sztuk. Panie! Panie Ty to wiesz!...
-Noe, synu mój. Wiem. A ty myślisz,
że dlaczego
mam zamiar spuścić na ziemię Potop?
Abraham Lustiger postanowił się
nawrócić na katolicyzm. Złożył właśnie śluby i wygłosił pierwsze w życiu
kazanie. Po zakończeniu, podszedł do niego kardynał aby mu pogratulować. Ksiądz
Abraham spytał speszony jak mu poszło.
-Księże Abrahamie. Wszystko było
doskonale. Tylko... następnym razem niech ksiądz nie zaczyna kazania od słów:
„Moje wy kochane GOJE”...
Na plebani w małej wiosce proboszczował
sobie bardzo przystojny proboszcz. Mawiano o nim, że taki to potrafi się nie
tylko za spódniczką obejrzeć ale i coś więcej. Pewnego dnia przysłali mu do wsi
młodego diakona na praktykę. Zbliżała się droga krzyżowa więc proboszcz ubrał
się w szaty liturgiczne, pomógł młodemu diakonowi i nieśmiało bąknął:
-Wiesz co, mam do załatwienia pewną
pilną sprawę u takiej jednej pani, tu niedaleko. To nie potrwa długo, jakieś
pół godziny. Ja zacznę, ty to pociągnij jakiś czas potem po cichu wrócę i dokończymy.
Młody duchowny przystał na to. Zaczęli
odprawiać mszę. Po paru chwilach proboszcz wymknął się chybcikiem do wdówki, a
tam rzucił się w jej stęsknione ramiona... Zresztą, co wam będę opowiadał...
Kochliwy proboszcz dość mocno
„zasiedział się” u wdówki, toteż po solidnym uniesieniu miłosnym przysnął był
nieco. Gdy się obudził z przerażeniem stwierdził, iż wedle zegara mija już
trzecia godzina nabożeństwa. W te pędy zerwał się i rzucił do wyjścia. Po
głowie chodziły mu czarne myśli gdyż był pewien, iż młody diakon nie podołał
zakończyć nabożeństwa gdyż jak sam mówił tego jeszcze nie przerabiali w
seminarium. Jakież było jego zdumienie, kiedy biegnąc w stronę kościoła ujrzał
w nim zapalone światło i ludzkie głosy. Wzruszył się: A więc młodzianek boży nadal
trwał na posterunku! Naciskając klamkę zakrystii usłyszał:
-... stacja pięćdziesiąta druga: Pan
Jezus idzie do wojska. Cały kościół śpiewa „Przyjedź mamo na przysięgę”...
Młody kleryk ma wygłosić pierwsze w
życiu kazanie. Proboszcz udziela mu ostatnich instrukcji co i jak. Po czym, dla
kurażu aplikuje mu dwie solidne szklanice mszalnego wina. Na wszelki wypadek
trzecią też. Trema minęła jak ręką odjął. Tyle tylko, że jak wchodził na ambonę
to go trochę zamroczyło. Potknął się i zaklął. Potem naprawdę go zamroczyło. Nic nie pamiętając, nieśmiało podchodzi do
proboszcza prosząc go o komentarz jak wypadł.
-Czy ja wiem? – mówi proboszcz. Wierni
byli zachwyceni. Dostałeś oklaski na stojąco. Trzymaj tak dalej kontakt z
ludźmi a daleko zajdziesz. Ale moim zdaniem, powinieneś w następnych kazaniach
unikać pewnych kwestii...
-Jakich? –spytał z troską młodzieniec.
-... Po pierwsze: na powitanie nie
mówimy „SIĘ MA!”, tylko „Niech będzie pochwalony”. Po drugie: to nie Ain
ciągnął kabla, tylko Kain zabił Abla. Po trzecie: Jezusa ukrzyżowali Rzymianie,
a nie oskalpowali Indianie. No i po czwarte na sam koniec po kazaniu z ambony
schodzi się po schodach, a nie zjeżdża po poręczy...
(Inna
wersja:)
...Młody kleryk poszedł jak burza.
Tylko że nic nie pamiętał. Więc spytał proboszcza jak mu poszło.
- Nie było najgorzej. Ale mam parę uwag technicznych i
merytorycznych... Jak już sobie dolewasz wina, to staraj się przy ludziach
raczej je sączyć, a nie jednym haustem...
Dawid pokonał Goliata. Nie trzeba używać sformułowań typu
„ukatrupił zasrańca”...
Pan Jezus dostąpił oświecenia. A nie doznał zatwardzenia...
Poza tym, przykazań było dziesięć nie dwanaście. To apostołów było dwunastu a nie dziesięciu...
Na to się mówi „krzyż”, a nie „duże t”...
Jezus na ostatniej wieczerzy powiedział
„Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy, bo to jest ciało moje”, a nie „Zjedzcie
mnie”.
I
się na końcu mówi „Ojciec, Syn i Duch Święty, a nie „Tatko, Junior i
Kacperek”...
Po dwóch milleniach Jezus postanawia
spełnić dane słowo i dokonuje paruzji w dwudziestym
pierwszym wieku. Niestety, chodzi po ulicach Rzymu i ze zgrozą zauważa, że nikt
absolutnie go nie poznaje. Nawet w kościołach ludzi mijają go zupełnie
obojętnie. Przenosi się do Rzymu. Też nikt nie widzi, kto zstąpił na ziemię. To
samo W Moskwie, Konstantynopolu, w Paryżu i Madrycie. O Warszawie nie wspomnę.
Przygnębiony przybywa wreszcie do
Jerozolimy. Przechadza się po bulwarach. Nikt go nie poznaje. Miał już wracać
do Ojca. Wtem przeciskając się przez ciżbę na targu, wyłapał z tłumu pojedyncze
zmęczone spojrzenie. Siedzący pod murem stary Żyd rzucił na niego okiem i było
widać, że „coś zaiskrzyło”. Jezus zobaczywszy starca, przecisnął się z trudem i
stanął przed starym. I odzywa się do niego:
-Jedynie pan zwrócił na mnie uwagę. Pan
WIE, kim ja jestem! Prawda?
A na to stary Żyd zakłopotany:
-Noo... Wie pan... tak całkiem to nie
jestem pewien.. Ale niech pan szanowny będzie łaskaw zrobić tak: (Stary Żyd „pozuje do krucyfiksu”: rozkłada
wyprostowane ręce na boki i zwiesza głowę)
(paruzja- czyli powtórne przyjście Jezusa na ziemię)
W konfesjonale klęczy młodzieniec:
-
Proszę księdza ... bardzo przeklinam i nie wiem jak sobie z tym poradzić...-
- Módl się synu, żyj pobożnie i panuj
nad sobą...- radzi ksiądz
Oboje pogrążają się w modlitwie. Wreszcie
udzieliwszy rozgrzeszenia, ksiądz puka w ściankę konfesjonału.
- O kurwa, ale mie ksiądz wystraszył!
W towarzystwie
jeden żyd do drugiego mówi z wyrzutem:
-Ciągle słyszymy
żydowskie dowcipy! Trzeba to zmienić. Mam tu jeden dowcip o gojach:
„Wchodzi goj do
sklepu z odzieżą i pyta, po ile ten garnitur. Tamten mu odpowiada, że po 800
złotych. A ten na to: W porządku, BIORĘ!”
(Dla tych co nie rozumieją: ŻYD NA PEWNO BY SIĘ TARGOWAŁ!)
Po imprezie w Kanie Galilejskiej Jezus
skosztowawszy sporą ilość wina wracał na skróty przez działki do Nazaretu. Ale
że było ciepło i przytulnie, położył się był w zagonie marchwi. Klimat tam
ciepły, a że nie przeszkadzał mu nikt, zasnął sobie głęboko. Leżał tak dwa dni,
a na trzeci dzień z marchwi wstał...
Był raz rabbi, który był zapalonym
graczem w golfa. Był niemal uzależniony. I pewnego dnia nałóg wziął górę.
Zamiast być w bóżnicy i razem z innymi wyznawać swe winy w święto Jom Kipur,
nasz rabbi pomyślał sobie: ‘Nie zaszkodzi gdy się wysmyknę bocznym wyjściem, na
uroczystości wieczorne będę z powrotem...” I udał się na pole golfowe. A
widział to z góry Mojżesz i Pan. Mojżesz rzekł:
-Spójrz jak ohydne są czyny tego
człowieka...
Na to rzekł Bóg:
-Zobacz, jaką karę przygotowałem dla
niego!
Mojżesz patrzy na pole i widzie, że
rabin szykuje się do rozpoczęcia następnej rozgrywki. Otwór znajduje się o 300m
od niego, w ręku ma niewłaściwy kij,
Bierze zamach i... Piłeczka wznosi się do góry, odbija się od drzewa,
potem rykoszetem uderza w kamień, przelatuje niczym kaczka po powierzchni
małego stawu-pułapki i powolutku zmierza do dziury. Niewiarygodne! Rabbi miał
zagrywkę życia! Jednym uderzeniem wbił piłeczkę!
Mojżesz z wyrzutem patrzy na Boga i
pyta:
-I Ty to nazywasz karą?
- A komu się będzie mógł tym pochwalić?...
Zszedł sobie Pan Bóg na Ziemię i tak
spaceruje sobie. Zaszedł na Jamajkę. Patrzy, a tam pod palmą siedzą sobie ludzie
podobnie jak i on odziani- w białe szaty, z długimi włosami i palą faję.
-Co robicie? - pyta Pan Bóg zaciekawiony
-A palimy sobie - odpowiadają - Siadaj z nami, zajaraj ...
No to Pan Bóg ściągnął bucha, zrobiło mu się dobrze, rozluźnił się:
- Wiecie co chłopaki? Jestem Bogiem.
Na to rastamani:
-Co robicie? - pyta Pan Bóg zaciekawiony
-A palimy sobie - odpowiadają - Siadaj z nami, zajaraj ...
No to Pan Bóg ściągnął bucha, zrobiło mu się dobrze, rozluźnił się:
- Wiecie co chłopaki? Jestem Bogiem.
Na to rastamani:
-I oto chodzi stary, o to chodzi...
W czasie wieczerzy Jezus odkłada chleb,
wymownie patrzy na Judasza i mówi do apostołów:
-Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jest
wśród nas jeden co wyda Syna Człowieczego...
Po chwili odmówiwszy błogosławieństwo
nad winem mówi:
-Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam:
Jeden z was już mnie zdradził!... i znów spogląda na Judasza. ten na to:
-Oj Jezu, ty jak se łykniesz, to od
razu się do mnie przypieprzasz!
Onegdaj w miejscu, gdzie nauczał,
przyłapano nierządnicę. Zabrano ją tedy za miasto, aby ją ukamieniować. Gdy się
o tym dowiedział, Jezus pobiegł tam i wystąpił przed tłum mówiąc:
-Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: kto
z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem!
Tłum zamilkł i zawstydzony cofnął się,
poniechawszy kary. Wtem, w stronę nierządnicy szybuje cegłówka. Jezus podchodzi
do osoby, która się na to odważyła.
-Tyle razy Mamusię prosiłem, niech się
Mamusia do nie swoich spraw nie miesza!
Przychodzi ateista do sklepu z
dewocjonaliami w pyta wskazując na krucyfiks:
-Po ile ten samolocik?
-Szesnaście dwadzieścia – odpowiada
sprzedawczyni.
-A ten bez pilota?
Na jeziorze Genezaret trwa połów, Jezus
naucza rybaków w łodzi. Wychodzi z niej i krocząc po powierzchni jeziora
dociera do brzegu. Zasypia. Nagle wzmaga się burza. Piotr woła:
-Panie ratuj!
-Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, chodź
do mnie, małej wiary! wykrzykuje Jezus. Piotr wychodzi z łodzi i momentalnie
wpada w kipiel. Desperacko macha rękami i woła:
-Nauczycielu! Tonę!
Jezus wyciąga ku niemu rękę i woła:
-Po
palach idioto, po palach!
Na drugi dzień po weselu w Kanie
galilejskiej budzą się goście weselni. Strasznie boli ich głowa. Któryś z nich
pyta gospodarza:
-Nie posłałbyś tam kogo po wodę?
Na to reszta biesiadników:
-Byle nie Jezusa!
Jan Paweł II umarł, poszedł do nieba i przyjmuje go św.
Piotr:
- Ty, Janie Pawle
II, za twoje zasługi dla ludzkości i Kościoła dostaniesz najszybszy samochód i
najlepszą chatę w niebiesiech!
JPII zadowolony
jedzie sobie po Niebieskiej Autostradzie, wyprzedza wszystkich, aż tu nagle
„Wuuuum!” w sekundę wyprzedza go jadący o wiele szybciej sportowy motocykl, za
kierownica którego siedział jakiś młody facet z długimi włosami. JPII zawraca z
piskiem opon do Św. Piotra i mówi:
- Ja tu św. Piotrze poczyniłem wielkie
zasługi dla ludzkości i naszej matki
Kościoła. Myślałem że naprawdę dostanę najszybszą brykę..., a tu mnie
jakiś długowłosy motocyklista wyprzedza!!! Jakże to tak?
Św. Piotr z
smutno potrząsa głową:
-Niestety, nic się nie da zrobić, to Syn Szefa...
Wiele wieków temu w Rzymie podniósł się
tumult i postanowiono, iż wszyscy żydzi mają się wynieść z Wiecznego Miasta.
Słysząc o tych planach, diaspora żydowska rzecz oprotestowała. Papież
postanowił więc pójść na następujący układ: urządzi się debatę religijną z
członkiem społeczności żydowskiej. Jeśli żydzi ją wygrają – mogą zostać. Jeśli
przegrają – dostaną trzy dni na wyniesienie się poza mury. Żydzi nie mieli
wyboru. Wybrali więc do dysputy starszego człowieka imieniem Mosze, człowieka
wielkiej pobożności i wiary. Który niestety, strasznie słabo mówił po łacinie.
Papież słysząc o tym zatarł ręce, bo cóż może był łatwiejszego niż debata w
milczeniu?
Nadszedł dzień debaty. Mosze i papież
zasiedli naprzeciwko siebie. Papież wyciągnął w górę trzy palce. Na to Mosze
wyprostował jeden palec. Papież zatoczył ręką wokół siebie, zaś Mosze wskazał
palcem na miejsce gdzie siedział. Papież nieco zbladł i wyłożył przed siebie
chleb oraz wino. Mosze, widząc to wyjął jabłko. Debata skończona. Papież
wyszedł z sali i strapiony powiedział do oczekujących kardynałów:
-On jest za dobry. Na każdą kwestię
miał lepszą odpowiedź.
-Jak to? – spytali kardynałowie.
-Najpierw uniosłem w górę trzy palce
symbolizujące Trójcę Świętą. Na to on mi pokazał, że jest tylko jeden Bóg.
Potem zatoczyłem ręką koło wskazując, że Bóg jest wszędzie. On mi na to pokazał
że jest również tu, gdzie my jesteśmy! A potem pokazałem mu chleb i wino aby
pojął, że jest jeden sposób odkupienia grzechów naszych. On zaś wyjął jabłko
aby pokazać nam, iż jest to wszystko od grzechu pierworodnego. Koledzy
niestety, on jest za dobry. Żydzi mogą zostać w Mieście...
Ucieszeni tak pomyślnym obrotem spraw
żydzi wnieśli na rękach starego Mosze. I zaczęły się pytania. Stary Mosze uśmiechnął
się i zaczął wyjaśniać.
- Na początku pokazał mi, że mamy trzy
dni aby się wynieść z miasta. To mu pokazałem, no wiecie... palec. Na to on mi
pokazał że z całego miasta żydów ma to dotyczyć. Ja mu na to, że i tak tu
zostaniemy.
- A potem?
- Nie wiem! On wyciągnął swoje
śniadanie, a ja swoje...
Ksiądz, pastor i rabin zaczęli się
zastanawiać, jakie słowa chcieliby usłyszeć gdy będą już leżeć w trumnach.
Ksiądz mówi:
-Chciałbym, aby ktoś powiedział: „Był
prawym człowiekiem, hojnym i szczerym.”
Pastor mówi:
- Chciałbym, aby ktoś powiedział: „Był
bardzo uczciwy, dbał o dobro swych parafian”
A rabin na to:
-A ja bym chciał usłyszeć: „Hej
patrzcie! ON SIĘ RUSZA!”
Kogo uzyskamy gdy skrzyżujemy „Anioła
piekieł” ze Świadkiem Jehowy?
- Kogoś, kto w niedzielny poranek
zapuka do twych drzwi i powie: „PIEPRZ SIĘ”
NASA wysłało na orbitę okołoziemską
trzech duchownych: pastora, rabina i księdza. Po powrocie zwołano konferencję
prasową. Poproszono o wrażenia. Ksiądz powiedział:
-To było zachwycające. Widziałem wschody
i zachody słońca. I Oceany i góry...
Pastor dodał:
-I ujrzałem wspaniałą ziemię stworzoną
ręką Boga. Nasz dom. I widziałem słońce. Byłem oniemiały...
Spytano wreszcie rabina:
-A co rabbiego najbardziej zachwyciło?
-Zachwyciło? – rabin z niedowierzaniem
wybałuszył oczy. – A czym się tu niby
zachwycać?
Co pięć minut wschód słońca, co pięć
minut zachód słońca, nakładaj tefilin, zdejmuj tefilin,
nakładaj tefilin, i znów zdejmuj tefilin.
Modlitwa poranna, modlitwa wieczorna, modlitwa poranna, modlitwa wieczorna...
Oj gewałt!
(część rytualnego stroju żydowskiego)
(część rytualnego stroju żydowskiego)
Pewnego dnia Jezus zwołał w niebie swoich apostołów, i powiedział:
-
Na ziemi źle się dzieje. Słyszałem na temat rozprzestrzeniającej się tam
narkomanii i musimy coś z tym zrobić. Problem w tym, że niezbyt wiele o tym
zjawisku tutaj wiemy. W związku z tym wysyłam
was wszystkich z misją na ziemię: idźcie i zdobądźcie próbki różnych
narkotyków. Kiedy to się wam uda, wróćcie tutaj do mnie. Razem przyjrzymy się,
z czym mamy do czynienia...
Jak
postanowił, tak się też stało. Apostołowie udali się na ziemię i po jakimś
czasie zaczęli powracać ze zdobytymi próbkami.
Puk, puk!- rozległo się u drzwi Jezusa.
- Kto tam?
- Św. Piotr.
- Co przyniosłeś?
- Marihuanę z Kolumbii.
- Ok. wchodź...
Puk, puk!
- Kto tam?
- Św. Marek.
- Co przytargałeś?
- Haszysz z Amsterdamu.
- Ok. wchodź.
Puk, puk!
- Kto tam?
- Św. Paweł.
- Co jest?
- Konopie z Indii.
- Ok. wchodź.
Puk, puk!
- Kto tam?
- Św. Łukasz.
- Co zdobyłeś?
- Opium z Indonezji.
- Ok. wchodź.
Puk, puk!
- Kto tam?
- Św. Krzysztof.
- Co tym razem?
- LSD i trochę kompot z jakichś
akademików w Europie.
- Ok. wchodź.
I tak po pewnym czasie zebrał się już
prawie cały komplet.
Puk, puk! Rozległo się raz jeszcze.
- Kto tam?
- Judasz.
- Co masz?
- FBI!!! Łapska na kark, gębami do
ściany, nie ruszać się!!!!
Spotykają się dwaj kumple:
- Cześć, co słychać?
- A no wiesz różnie bywa.
- Słyszałem że się ożeniłeś?
- Zgadza się...
- Ładna ta twoja żona?
- Wszyscy mówią że jest podobna do Matki Boskiej.
- Pokaż zdjęcie.
- O Matko Boska!
Na Ostatnią Wieczerzę przychodzi Jezus
z Nazaretu i zdumiony widzi, że odbywa się niezła balanga. Wino i napoje mocne
leją się strumieniami. Po stołach skaczą rozochocone niewiasty. Piotr apostoł
wita go i zachęca do przyłączenia się do balangi. Jezus przestraszony ucieka.
Następnego dnia jest jeszcze gorzej. Znów w progu wita go Piotr i zaprasza na
kielicha. Jezus protestuje załamując ręce:
-Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam:
opamiętajcie się!
Po chwili zastanowienia się pyta
Piotra:
-A tak w ogóle, to skąd wy na to
wszystko macie pieniądze?
Piotr wzrusza ramionami:
-Nie wiem, podobno Judasz coś tam
sprzedał...
Do biskupa dosiadł się w przedziale
rabin. W pewnym momencie biskup wyjął kanapki z szynką. Wyciągnął rękę ku
rabinowi i powiedział:
-Proszę, niech się pan poczęstuje.
Rabin na to grzecznie:
-Ależ nie, dziękuję. Zakon nie pozwala...
-Biskup wzruszył ramionami i odrzekł z
uśmiechem:
-Szkoda, bo to bardzo dobre...
Rabin nic nie odpowiedział. Gdy
dojeżdżał do swej stacji, stojąc w drzwiach przedziału, ukłonił się biskupowi i
rzekł:
-Do zobaczenia. I pozdrowienia również
dla szanownej małżonki!...
Biskup prostuje:
-Przepraszam, ale nam nie wolno mieć
żon. Zakon nie pozwala...
-A szkoda, bo to bardzo dobre...
(wedle Biblii, Bóg zabronił swemu ludowi jeść mięso świni. Jest ono dla żydów trefne)
Ksiądz i rabin jechali w przedziale
kolejowym. Po chwili ksiądz pyta konfidencjonalnie:
-Pan wybaczy, ja wiem, że panu zakazuje
religia... Ale niech mi pan szczerze powie: czy zdarzyło się panu skosztować
wieprzowiny?...
Rabin odłożył gazetę, westchnął i
odrzekł:
-Powiem panu prawdę. Tak miałem raz
życiu okazję.
Po długiej chwili milczenia, rabin
zaczerpnął tchu aby zadać pytanie:
-Ja wiem, że wy u was musicie żyć w
celibacie ale...- ksiądz uśmiechnął się i wszedł mu w słowo:
-Wiem o co mnie pan chce spytać. Tak
zdarzyło mi się ulec pokusie raz czy dwa razy.
Rabin na to puszczając oko do księdza:
-I co, przyzna pan że to lepsze niż
wieprzowina!
Pewne miasteczko na kresach słynęło z
tego iż żydzi, którzy w nim zamieszkiwali, tonęli w rozpuście i
nieprzestrzeganiu nakazów religii mojżeszowej. Trafił się im nader święty
rabin, który po wielokroć nawoływał ich do opamiętania. Kiedy pomimo ponawiania
wysiłków, ludzie nie zmieniali się, rabin umarł ze zgryzoty. Po wielu
trudnościach mieszkańcom udało się sprowadzić do gminy nowego rabina.
gdy ów przybył na miejsce, zwołał na
głównym placu wszystkich mieszkańców i zawołał gromkim głosem:
-Gdzie w tym miasteczku jest największe
gniazdo rozpusty?
Żydzi pokazali mu i zaciekawieni
ruszyli za nim aby być świadkami nieuchronnej awantury i rękoczynów. Jakież
było ich zdumienie gdy wkroczywszy do burdelu, rabin podszedł do najładniejszej
dziewczynki i... puścił się z nią w taniec.
-Co ty wyprawiasz, rabbi?! –
Zakrzyknęli gromko przerażeni członkowie gminy.
Rabin na to zawołał:
Jak ja mam umierać za wasze grzechy, to
lepiej wy umierajcie za moje!
Patrzę ja sobie, a tu mój kolega,
zagorzały wegetarianin pałaszuje sobie jak gdyby nigdy nic kotlet schabowy. W
dodatku w piątek. Podchodzę do niego i mówię:
-Własnym oczom nie wierzę! Wcinasz
kotleta a wy nie jecie mięsa... Przecież jesteś jaroszem!
Znajomy odłożył sztućce i powiedział:
-Tak, ale dzisiaj mamy post...
Zmarł raz
niesłychanie pobożny kardynał. Nad łożem boleści zdołał jedynie przyrzec
kolegom, że jeżeli będzie mu dane – nawiąże kontakt z zaświatów i opowie swoim
kolegom kardynałom, jak wygląda Bóg. W
jakiś czas po śmierci, kardynałowie nawiązują kontakt ze zmarłym. Pytają:
-Czy oglądałeś
Boga?
-I jak wygląda?
-Złe wieści
koledzy: ONA JEST CZARNA!
Pociąg gwałtownie zahamował i młoda dziewczyna z
rozpędem wpada na księdza.
- Przepraszam, tak szybko stanął....
- Nie stanął, nie
stanął. To klucz od plebanii!
Bóg wypisał Dziesięcioro Przykazań na
kamiennych tablicach i poszedł je zaproponować narodom. Francuzi byli chętni,
ale gdy zobaczyli „Nie cudzołóż” to zaczęli kręcić nosem. Zaniósł je Niemcom.
Ci jak zobaczyli ‘Nie zabijaj” to grzecznie podziękowali. W końcu zaniósł
Żydom. Ci pogłówkowali przez chwilę i zapytali:
-A ile one kosztują?
-Są za darmo –odparł Bóg Ojciec
-To bierzemy OBIE!
W podróży w interesach kupiec Moryc
Bloomfeld zasłabł. Nie było rady, trzeba go było oddać na leczenie do
najbliższego szpitala. Jak raz był to szpital prowadzony przez zakonnice. W
sali, w której położono chorego żyda nad łóżkiem znajdował się krucyfiks.
Po paru dniach o chorobie żyda
dowiedział się lokalny rabin. Poszedł zatem do szpitala aby porozmawiać i
dowiedzieć się czy czegoś mu nie potrzeba. Usiadł przy łóżku:
- Powiedz mi – pyta rabin –Czy w tym
szpitalu jest jeszcze jakiś żyd?
Moryc uśmiechnął się, spojrzał na
zawieszony nad głową krucyfiks
-Tylko On i ja...
Pewien hojny filantrop przez całe życie
zasilał pokaźnymi datkami gminę żydowską zbór protestancki oraz kościół. Gdy
umierał, wezwał pastora rabina i księdza.
Słuchajcie, niedługo odejdę, ale mam
prośbę. Nie wiadomo co mnie spotka po śmierci. Może się okazać, że będę
potrzebował pieniędzy. Dlatego proszę was, aby, gdy już mnie będą chowali,
każdy z was włożył mi do trumny te koperty. W każdej z nich jest po 3 tysiące
dolarów. Może to zabrzmi głupio, ale te pieniądze może rzeczywiście będą mi potrzebne...
i oddał ducha Bogu. Każdy z obecnych
zabrał kopertę.
Na pogrzebie do trumny włożyli koperty,
po czym zaczęli się dzielić wrażeniami:
Ksiądz mówi:
-Przyznam się wam, że do koperty
włożyłem tylko dwa tysiące, bo akurat dach trzeba było naprawić...
Pastor na to:
No to jak ty szczerze, to i ja
szczerze. Włożyłem tylko tysiąc. Wydatki na szkółkę są w tym roku straszne. A
ty – i zwraca się do rabina. ten wzrusza ramionami.
-Ja wrzuciłem trzy tysiące. Tyle, że
gotówkę wziąłem, a do koperty włożyłem czek...
W przedziale do biskupa dosiadł się
rabin. Zaczęli pogawędkę.
-O widzę, że wielmożny pan już jest
biskupem. Pogratulować...
-Dziękuję. – odpowiada biskup.
-Czy szanowny pan zechciałby mnie
oświecić w pewnej kwestii dotyczącej religii katolickiej.
-Słucham?
-No bo ja nie do końca rozumiem tę
waszą hierarchię... Na początku się jest diakonem, tak?
-Tak...
-Potem można być, przepraszam za
wyrażenie, zwykłym księdzem, a dalej dziekanem?
-Zgadza się. – mówi biskup.
-A potem, jeśli Pan pozwoli, zostaje się
biskupem?
-Y-hmmm- kiwa głową ksiądz.
-Potem o ile mnie pamięć nie myli można
otrzymać kapelusz kardynalski.
-Tak...
-Następnie jeśli taka wole Ducha
Świętego, można być wybranym papieżem...?
-Tak, teoretycznie tak właśnie wygląda
hierarchia.
-Jak to, a dalej? – dopytuje się rabin.
-Co dalej, na tym koniec.
-Nie można awansować bardziej?
-Nie, wyżej niż papieżem być nie można.
Nad papieżem jest jedynie Bóg. Człowiek, jak panu zapewne wiadomo, nie może być
Bogiem... -mówi zirytowany biskup. Na to rabin przekornie:
-A
jednemu z naszych się udało!...
Wchodzi zakonnica do tramwaju i mówi:
-Medaliki do kontroli...
Powódź w prowincjonalnym miasteczku. Ewakuacja ludności.
Wojsko puka do kaplicy:
- Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi!
- Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boską.
Po trzech godzinach ksiądz siedzi na ostatnim piętrze
parafii. Podpływają motorówką:
- Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi!
- Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boską.
Minęły kolejne godziny, ksiądz na szczycie dzwonnicy.
Podpływają znowu.
- Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi!
- Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boską...
Piętnaście minut i ksiądz już z wyrzutami u Pana Boga.
- Panie Boże, no jak tak można? Swojego wiernego sługę?
A tak wierzyłem w Opatrzność...
- Głupcze! Trzy razy po ciebie ludzi wysyłałem!!!
W szkole na lekcji religii dzieci
opowiadają, jak wyobrażają sobie wygląd Matki Boskiej. Joasia mówi, że
wyglądała tak, Marylka że owak. Zapytany o to samo Jasio- mówi:
-Tu nie ma co sobie wyobrażać. Ja wiem dokładnie, jak Matka Boska
wygląda!
Ksiądz zdumiał się bardzo i prosi, aby
Jaś opowiedział. Ten mówi, że Matka boska to... młoda, seksowna dziewczyna.
Niczego jej nie brakuje, ostro umalowana, długie nogi, zgrabny tyłeczek,
miniówa. Słysząc te bluźnierstwa księdzem zatrzęsło. Ale pohamował się i
powstrzymując wybuch prosi:
-To może mi Jasiu powiesz, skąd wiesz
te wszystkie „rewelacje”?
-Bo jak wczoraj nad ranem szłem ojcu
zanieść jedzenie do fabryki, to widziałem jak z pokoju, w którym ksiądz
mieszka, wyłaziła przez okno właśnie ta pani, co ją opisałem... I jeszcze
wyraźnie słyszałem, jak ksiądz do niej mówił:
„Matko Boska, żeby cię tylko nikt nie
zauważył!”
Do przedziału wagonu kolejowego wchodzą trzy osoby:
kobieta, młody mężczyzna i ksiądz. Zaczyna się długa podróż, więc aby skrócić
czas wszyscy wyjmują gazety, traf chciał, że takie same i zaczynają rozwiązywać
krzyżówkę. W pewnej chwili odzywa się kobieta:
- Czy któryś z panów może wie, co to może być: „7
pionowo, część ciała kobiety, na pięć liter, pierwsza "p", ostatnia
"a".
- Pięta- podpowiada chłopak.
- Czy ktoś z państwa ma gumkę?- pyta ksiądz.
Pedał przyglądając się z bliska
procesji spostrzega księdza, który dzierży w ręku kadzielnicę, z której unosi
się wonny dym. Widząc to wszystko, delikatnym głosem zwraca się do duchownego:
-Te! Lala! Torebka ci się pali!
No comments:
Post a Comment