:S O JASIU (I INNYCH DZIECIACH)

Mój znajomy Anglik powiedział mi kiedyś nad kufelkiem:

„Dzieci... Zmieniają twe życie w piekło. Ale to nieistotne...”
Dzięki, Steven!

A więc macie jakieś dzieci... Hmmm. Skoro już są, to pamiętajcie! Nigdy nie dyskutujcie z dziećmi. Są cwane, przebiegłe i zagną Was bez trudu. Czasem niezamierzenie, ale zawsze... Nie wierzycie? Poniżej kilka dowodów:

Chcecie mieć dzieci?

Ale jeśli dopiero chcecie mieć dzieci, warto się zastanowić, czy jesteśmy już na tę zmianę gotowi. Odpowiedzcie sobie szczerze: Czy jesteście gotowi na dzieci?

Test na bajzel

Wysmaruj „Nutellą” sofę i zasłony. Posmaruj ręce ziemią z doniczki i wytrzyj o ścianę. Pokredkuj ścianę. Włóż za tapicerkę resztki ryby i pozostaw tam przez całe lato.

Test z ubierania

Spraw sobie dużą, żywą, niezadowoloną ośmiornicę. Wpakuj ją do reklamówki pilnując aby wszystkie ramiona pozostawały w środku.

Test zabawkowy

Kup sobie 10-litrowe pudło klocków Lego. (Jak nie ma Lego – mogą być gwoździe „papiaki” albo potłuczone butelki). Niech któryś ze znajomych rozsypie je po całym domu. Nałóż na oczy opaskę. Spróbuj przejść do łazienki, względnie do kuchni. Nie krzycz (mógłbyś w przyszłości zbudzić dziecko).

Test na dni targowe

Wypożycz jedno, dwa nieduże zwierzątka (najlepsze byłyby kozy) i weź je ze sobą na targ na zakupy. Stale utrzymuj je w polu widzenia. Pokrywaj straty gdy coś zniszczą lub zjedzą.

Test karmienia

Kup sobie dużą butlę po szamponie. Do połowy napełnij wodą. Zawieś pod żyrandolem na gumie od bielizny. Rozbujaj. Spróbuj wcelować do butli łyżeczką pełną namokniętych płatków (jak np. Cheerios), udając przy tym że jesteś samolotem. Potem wywal zawartość słoja na podłogę.

Test na porę nocną

Zrób z gałganków nieduży woreczek i napełnij go mokrym piaskiem. Około 6 kilo. Zanurz na 5 minut w misce z wodą. O ósmej wieczorem krokiem tanecznym krąż po pokoju do dziewiątej. Odłóż worek i nastaw budzik na 22:00. Wstań, podnieś worek i zacznij śpiewać po kolei wszystkie piosenki, jakie pamiętasz/słyszałeś w ciągu całego życia. Dołóż do tego jeszcze z tuzin utworów nie znanych ci w ogóle i dociągnij nimi do godziny czwartej nad ranem. Nastaw budzik na piątą. Wstań i przyrządź śniadanie. I tak trzymaj. Przez jakieś 5 lat. Wyglądaj pogodnie.

Test na tężyznę fizyczną (dla Pań)

Zdobądź worek pełen fasoli. Przymocuj go sobie pod stanikiem. Noś przez 9 miesięcy. Potem wyjmij 10 fasolek.

Test na tężyznę fizyczną (dla Panów)

Idź do najbliższej apteki. Połóż portfel na ladzie. Powiedz sprzedawcy, żeby się sam obsłużył. Potem idź najbliższego supermarketu. Następnie idź do działu płac i wydaj dyspozycję, żeby pobory wpływały na stałe zlecenie od razu do sklepu. Kup gazetę. Idź do domu i w spokoju przeczytaj. Ostatni raz.

Ostatnie Zadanie

Znajdźcie parę, która już ma małe dziecko. Pouczcie je, jak mogą poprawić dyscyplinę, zwiększyć cierpliwość tolerancję, wyszkolić w kwestii korzystania z toalety i manier przy jedzeniu. Zasugeruj wiele metod na ulepszenia. Podkreśl, że nigdy nie powinny pozwalać dziecku na gwałtowne reakcje. Naciesz się tą chwilą. To ostatni raz w twym życiu gdy znasz wszystkie odpowiedzi...

Mama zbywa Jasia bo nie bardzo chce mu wyjaśniać, czym są piersi. Idzie więc do taty.
-To synku są balony. Jak ktoś umiera, to się je pompuje, one wtedy unoszą tego kogoś do Bozi.
Za parę godzin przestraszony Jasio przybiega do taty do pracy i woła od progu:
-Mamusia umiera! Wujek Rysio już pompuje jej balony a ona woła:
-O mój Boże, dochodzę!..

Małżeństwo ma od niedawna dzidziusia. Spotkali się ze znajomymi po raz pierwszy od narodzin.
-Ojoj, jakie słodkie maleństwo! Jak imię mu nadajecie?
-W dzień czy w nocy?...
Na lekcji dzieci mówiły jakie znają waluty. Jasiu powiedział, że zna 'razy'.
- Nie ma takiej waluty Jasiu - upiera się pani.
-Jest, bo jak siostra wróciła z wycieczki do Turcji, to ojciec ją zapytał, ile dała za taki ładny sweterek, a ona powiedziała że dwa razy.

W parku na ławce siedzi Jasio, a obok niego siedzi kobieta w ciąży. W pewnym momencie Jasio nie wytrzymuje i pyta kobietę:
- Co tam pani ma?
- Dzidziusia.
- A kocha go pani?
- Oczywiście.
- To dlaczego go pani zjadła?
Policjant do małego chłopca palącego papierosa :
- Wcześnie zacząłeś palić!
- E tam wcześnie, już jedenasta!

Wraca Jasio ze szkoły. Mama pyta:
- Co mieliście dziś na chemii?
- O materiałach wybuchowych...
- I zadała wam coś pani do domu?
- Nie zdążyła...
Wraca Jasio ze szkoły i pierwszym pytaniem jakim strzela w rodziców jest :
- Co to znaczy "robić loda" ?
Rodzice, którzy już dawno uzgodnili, że będą odpowiadać na każde
"trudne" pytanie ( bo po co ma dziecko szukać odpowiedzi na podwórku ),
spojrzeli porozumiewawczo na siebie i mama mówi :
- Widzisz "robić loda" to brać penisa do buzi.
Na to ojciec :
- Jakie brać?... dawać!. Mamy przecież  syna...

Jasiu wykopał z piaskownicy granat i pokazuje go mamie.
Mama:
-Wyrzuć to cholerstwo do pieca, bo nas pozabija!
Poniedziałek, szkolna ławka. Godzina 08: 16.
Jasiu do siedzącego obok kolegi Michała:
-Która godzina?
- Ósma szesnaście, a co?
- Choroba, strasznie się ten tydzień wlecze...
Jasio przybiega do mamusi I pyta:
-Mamo, czy dzieci mogą mieć dzieci?
-Nie, oczywiście że nie – mówi z uśmiechem mama.
Na to Jasio krzyczy do sąsiedniego pokoju:
-Gośka, OK! Możemy się znowu w to zabawić!

Stoi na korytarzu szkoły podstawowej dziewczynka pierwszej klasy i pali papierosa. Podchodzi do nie wychowawczyni i mówi:
- Aniu! Ty palisz ?!?
- Tak, - odpowiada rezolutna Ania - palę.
- I może jeszcze pijesz ?
- A tak, pewnie że piję.
- A od kiedy to tak ??
- A od pierwszego stosunku ...

Pani w szkole pyta dzieci jakie znają smakołyki. Uczniowie wymieniają rożne: owoce, słodycze itp. Pani pyta się w końcu Jasia:
- A ty Jasiu, co nam powiesz?
- Ja myślę, że lampa.
- Co ty, jak to? Skąd ten pomysł?
- Bo kiedyś jak rodzice leżeli w łóżku, to słyszałem jak mama powiedziała do taty: "Zgaś lampę, to wezmę do buzi"...

Mama Jasia postanowiła odbyć z nim lekcję anatomii. Zdjęła więc ubranie I wskazała na swoją pochwę mówiąc:
- Widzisz Jasiu, stąd przyszedłeś na świat...
Nazajutrz Jasiu poszedł do szkoły cały uśmiechnięty i od tego dnia kazał się nazywać „Jasio Szczęściarz”
Gdy jeden z kolegów go zapytał, dlaczego – ten pokazał na palcach odległość około 3 cm i powiedział:
- Bo jakby było o tyle dalej, to bym był  kupą!

Jasio idzie z mamą do sklepu. Przed sklepem widzi pijaka z krzywymi nogami. I głośno mówi do mamy:
 - Mamo, ale ten pan ma krzywe nogi!
- Jasiu, ale tak nie wolno! Możesz tego pana obrazić!
Następnego dnia Jasio znowu idzie z mamą do sklepu, widzi tego samego faceta z krzywymi nogami i głośno mówi:
- Ale ten pan ma krzywe nogi! -Wtedy mama już straciła cierpliwość i mówi do Jasia:
- Jasiu, ile mam ci powtarzać że tak nie wolno! Za karę będziesz siedzieć w domu i nie wyjdziesz dopóki nie przeczytasz Szekspira.
Po trzech miesiącach Jasio znowu idzie z mamą do sklepu i widząc faceta  z krzywymi nogami mówi:
- Cóż to za moda nastała w tych czasach, żeby swe jaja nosić w nawiasach...

Przychodzi Jasio do sklepu mięsnego:
- Ma pani mózg ???
- Nie.
- To i dlatego pani tak głupio wygląda!

Pewnego dnia pani weszła do klasy i ku swemu zaskoczeniu zobaczyła, że na tablicy napisane jest małymi literkami słowo "penis". Obróciła się groźnie ku klasie, szukając winnego. Nie znalazłszy, sięgnęła po gąbkę i zmazała i kontynuowała lekcję. Nazajutrz wchodząc do klasy zobaczyła słowo „penis” napisane tym razem większymi literami. Znowu usiłowała wybadać, kto w klasie urządził psikusa i znowu spełzło na niczym. Zmazała więc słowo w pośpiechu i zaczęła lekcję.
Sytuacja powtarzała się mniej więcej przez tydzień. Po tygodniu litery były wielkie. Nazajutrz wchodząc do klasy zamiast słowa „penis” zobaczyła napis:
„Im bardziej się to trze, tym większy się robi!”

Wizyta premiera RP na oddziale dla dzieci niedorozwiniętych:
 - Piotrusiu! Powiedz kto nas dzisiaj odwiedził? – pyta opiekunka.
 Piotruś wbija wzrok w podłogę, zaciska rączki i milczy.
 - A może ty Stasiu nam powiesz? - próbuje dalej opiekunka.
 Stasiu zachowuje się podobnie, tylko trochę się ślini.
 - Jasiu... - mówi zakłopotana opiekunka  - Ty lubisz oglądać telewizję, powiedz nam: kto to jest?  - wskazuje na Premiera.
 Jasiu nie podnosząc wzroku z podłogi, nieśmiało:
 - Nowy...?

- Powiedz mi, Jasiu - zwraca się narzeczony siostry do jej brata – Czy podpatrujesz nas przez dziurkę od klucza, kiedy tu siedzimy sami w pokoju?
- Tak, czasami - pada odpowiedz - ale rzadko, bo przeważnie robi to mama i babcia...

Parę tygodni po rozwodzie rodziców, mały Jasio przechodząc koło sypialni usłyszał dziwny hałas. Przez dziurkę od klucza jak jego mamusia leży naga na łóżku, pociera się w intymnym miejscy i wzdycha:
-Chcę mężczyzny!… Chcę mężczyzny…
Od tego czasu Jasio podpatrzył takie zachowanie jeszcze kilka razy. Pewnego dnia, gdy wrócił ze szkoły nieco wcześniej, usłyszał jęk mamusia, ale trochę inny. Zajrzał do sypialni i zobaczył, że na jego mamusi leży jakiś mężczyzna. Podekscytowany – pobiegł do swego pokoju, zdjął z siebie całe ubranie, rzucił się nagi na łóżko i zaczął się pocierać jęcząc:
- Chcę rower… Chcę rower…

Dwie dziewczyny stoją przed kinem. Jedna mówi:
- Nie wpuszczą nas na ten film! Jest od 18 lat.
- Nie szkodzi, i tak bym nie poszła - nie mam z kim zostawić  dziecka.

W przedszkolu pani pokazuje dzieciom obrazek i pyta się Jasia co na nim widzi.
- Ogrodnik szczyna trawę.
- Ależ Jasiu. Nie mówi się „szczyna trawę”, tylko ścina trawę, a poza tym poprawniej jest: kosi trawę. Siadaj!
Po chwili kolega Jasia krzyczy:
- Proszę pani! A Jasiu kosi pod ławkę!

Kobieta w ciąży wchodzi do banku i staje przy pierwszym z brzegu okienku. W tym momencie bandyci dokonali brutalnego skoku na bak i niedoszła matka dostaje trzy kule w brzuch. Zawożą ją do szpitala gdzie po długim zabiegu doprowadzają ją do jako takiego porządku. Na odchodne doctor mówi:
-Będzie pani miała trojaczki. Niestety nie udało się nam usunąć kul, ale proszę się nie martwić . Co prawda każde dostało kulkę w brzuch, ale pociski te opuszczą organizm w drodze normalnego metabolizmu.
Minęło trochę czasu, kobieta urodziła trojaczki: dwie dziewczynki i chłopca. W dwanaście lat później, jedna z córek przychodzi do mamy i rumieniąc się mówi:,
-Mamusiu stało mi się coś bardzo dziwnego!
Na pytanie cóż takiego odparła, że oto przed chwilą sisusiając wydaliła z siebie kawałek ołowiu wyglądający jak kula.
Kobieta uspokaja córkę i wyjaśnia co się zdarzyło w banku gdy była z dziewcznką w ciąży.
Parę tygodni potem przychodzi ze łzami w oczach druga córka:
-Mamo, zrobiłam coś okropnego!" – łzy lecą strumieniami. Matka na to:
-Niech zgadnę. W toalecie wysiusiałaś pocisk?
-Dziewczynka podnosi zdumione oczy na mamę i mówi:
-Tak, ale skąd ty to wiesz?
Mama uspokaja córkę i opowiada co się wydarzyło w banku 12 lat temu.
W miesiąc potem do mamy przychodzi przygnębiony synek i mówi:
-Mamo, stało się coś okropnego!
-Wysiusiałeś pocisk do toalety? – uśmiecha się z wyrozumiałością mamusia.
-Nie. Trzepałem sobie kapucyna i ni stąd, ni z owąd zastrzeliłem Reksa!

- I znowu pała z historii!- krzyczy tato
- Bo to wszystko przez Jagiełłę! – płacze Jasio
- To się nie zadawaj z tym łobuzem!!!

Pewnego razu do burdelu wchodzi mały Jasio. Na sznurku ciągnie zdechłą żabę. Szur, szur….Podchodzi do burdelmamy i mówi:
-Chciałbym dziewczynkę. Ale koniecznie taką z francuską chorobą...
Burdelmama zaszokowana odsyła chłopca do domu, ale ten jest zdesperowany. Gorąco zaczęła zaprzeczać, że u niej wszystkie dziewczynki są czyste, a tak w ogóle to on jest za młody i powinien iść do domu. Widząc, że z małym nie ujedzie, zrezygnowana wskazuje mu pokój na strychu gdzie jest Zocha, która ma wstydliwą chorobę. Mały wyciąga z kieszeni należność, płaci i idzie na górę. Stuk, stuk (żaba po schodach). Po godzinie schodzi na dół. Burdelmama pyta jak było, ale trawi ją ciekawość z innego powodu. Wreszcie nie wytrzymuje i pyta:
- Chłopczyku, ale dlaczego ci tak zależało na dziewuszce z francą?
Chłopczyk smutno spogląda na kobietę i mówi:
- Bo widzi pani jest tak: Jak teraz wrócę do domu, to rodziców nie będzie, ale będzie tam moja niania. No to się z nią prześpię zanim pójdzie do siebie. Złapie syfa. Potem jak ją tato będzie odwoził to ją w swoim mercedesie bzyknie i też coś złapie. Potem w nocy wskoczy na mamę i ona załapie. A rano jak w domu pojawi się mleczarz to się zarazi od niej. I dobrze mu tak bo to właśnie ON MI ROZJECHAŁ MOJEGO ŻABCIA!!!

Randka w ciemno

Jasio, lat 6, był chłopcem ciekawym życia. Dużo słyszał od innych chłopaków o randce i wiele rozmyślał co to jest i do czego służy. Gdy zaczął pytaniami zadręczać mamę – usłyszał coś zaskakującego. Mamusia kazała mu się schować za zasłoną i obserwować co się będzie działo gdy do jego starszej siostry przyjdzie jej chłopak. Tak też uczynił, gdy przyszła pora odwiedzin. Następnego ranka wszystko wyjaśnił mamie:
- Jolka i Andrzej przez chwilę sobie siedzieli i rozmawiali, potem pogasili prawie wszystkie światła. Potem zaczął ją przytulać i całować. Chyba potem Jolka się źle poczuła, bo miała dziwny wyraz twarzy. Andrzej też to zauważył, bo zaczął ją badać. Włożył jej rękę pod bluzkę żeby obadać serce. Jak lekarz. Tyle że oczywiście on nie jest doktorem, bo nie mógł tego serca znaleźć. Też się pochorował bo po chwili zaczęli dyszeć. Drugą rękę włożył jej pod sukienkę. Wtedy siadła na skraju kozetki. I wtedy zaczęła się gorączka. Wiem na pewno, że to była gorączka bo Jolka mu powiedziała że jest cała bardzo napalona. Potem było gorzej. Z jego spodni wyskoczył żywy węgorz. Miał jakieś ćwierć metra. Naprawdę. Andrzej go chwycił i trzymał, żeby nie uciekł. Jak go Jolka zobaczyła, to bardzo się zlękła. Oczy jej się zrobiły jak dwa spodki, szczena jej opadła. Zaczęła wzywać Pana Boga i takie tam różne. Widziałem większe węgorze u nas w rybnym... Nieważne. Jolka nabrała odwagi. Usiłowała go zabić odgryzając mu łeb. Nagle wydała okrzyk i puściła węgorza. Andrzej wyjął z kieszeni kaganiec i nasunął mu na łeb żeby nie gryzł. Jolka się położyła i rozłożyła nogi żeby go ścisnąć (chwytem nożycowym). Pomagał jej od góry. Była niezła walka. Chyba chcieli tego węgorza zadusić brzuchami. Po chwili ciężko jęknęli. Zabili węgorza. Albo tak im się podówczas zdawało. Jolka i jej fagas byli bardzo zmęczeni. Węgorz był zdechły, zwisał mu na nogę i miał wywalonych trochę bebechów. Po chwili zaczęli znowu randkować. Zaczął ją całować i tulić. O rany. Nie uwierzysz! Węgorz wcale nie zdechł. Wyskoczył i znowu zaczął walczyć! Węgorze są chyba jak koty. Mają dziewięć żyć. Albo jak…  Tym razem Jolka postanowiła zabić węgorza siadając na nim. Po jakichś 30 minutach walki w końcu jej się udało. Zabiła bestię. Tym razem byłem pewien, że zdechł, bo Andrzej obdarł go ze skóry i wrzucił ją do kibla i spłukał.
...Mamusia zemdlała.

Idzie sobie facet ulicą i widzi jak Jasiu siedzi na czerwonym wózku przebrany za strażaka. Wózek ciągnął wielki Doberman. Kiedy facet podszedł bliżej, skonstatował, że pies ciągnie wózek dlatego, że linka od wózka jest zawiązana na psich jajcach. I pewnie dlatego pies ciągnął wózek dość powolnie. Uśmiechając się do Jasia facet mówi:
Ale masz fajny wóz strażacki. Ale wiesz co? Tak sobie myślę, że pies na pewno by go ciągnął szybciej gdybyś tę linkę przywiązał mu do obroży…
-Taaaak – odrzekł Jasio. Ale wtedy bym nie miał syreny!

Mały Jasio wraca po pierwszym dniu szkoły. Rodzice pytają, jak mu się podobało.
- Eeee tam, lipa. Na drzwiach napisali „pierwsza klasa” w środku  ławki twarde...

Jasio siedzi sobie jak luzak na ławce w parku. Pali fajkę. Przechodzi koło niego Małgosia i żuje sobie gumę. Zalotnie mruga rzęsami i pyta:
-Jasiu! Pobawimy się w doktora?
Jasio wypuszcza dymka, krzywi się i mówi:
Eee tam… To staromodna zabawa. Zaciąga się i proponuje: Wypluj tą gumę. Zabawimy się w prezydenta…

Małgosia przychodzi do mamy:
- Mamo, jak będę duża i znajdę sobie mężczyznę to jak wyjdę za mąż, to będzie tak jak Ty z Tatą?
- Tak, córeczko.
- A jak bym nie wyszła za mąż, to będę taką starą panną jak Ciocia Ola?
- Tak, córeczko.
- No to kurna, fajne perspektywy...

Jedna z  młodszych klas szkoły podstawowej. Pani nauczycielka stojąc na ławce zmienia jakiś obrazek, a  dzieci trzymają ławkę aby pani nie spadła.. Jasio korzystając z okazji zagląda pani pod spódniczkę. Wchodzi inny nauczyciel, zauważył co wyczynia chłopiec i mówi:
- Jasiu uważaj bo oślepniesz!
Jasio zakrywa jedno oko ręką i mówi:
- Pierdzielę, zaryzykuję na jedno  oko...

Jasio poszedł kiedyś z tatą na górę powiesić obrazek. Po dłuższej chwili Jasio zbiega na dół cały zapłakany.
-Co ci się stało, Jasiu? –pyta mamusia.
-A bo tato przybijał młotkiem gwoździa i zamiast w łepek, to se trafił w palec!
-I dlatego płaczesz?
-Nooo…
-Kochanie nie ma powodu, żeby tak płakać. Tacie na pewno nic nie będzie. No już nie płacz. Przecież jak się ktoś walnie w palec, to to jest raczej zabawne. Powinieneś się raczej śmiać!
-No i się właśnie zaśmiałem….

- Tato? umiesz się podpisać z zamkniętymi oczami? - pyta Jaś.
- Oczywiście!- odpowiada tata.
- To podpisz się w moim dzienniczku.

W  pierwszej klasie szkoły podstawowej, podczas lekcji biologii, pani pyta dzieci:
 - Jakie dźwięki wydaje krowa?
 Małgosia podnosi rękę:
 - Muuuu, proszę pani.
 - Bardzo dobrze Gosiu. A jaki odgłos  wydają koty?
Grześ  podnosi rękę:
- Miauuu,  proszę pani.
- Bardzo  dobrze, Grzesiu bardzo dobrze. A jaki dźwięk wydają psy?
 Jasio podnosi rękę.
 - No Jasiu powiedz - zachęca pani (nieco zdumiona, że się w ogóle zgłosił).
 - Na ziemię sq*wysynu! Ręce za głowę i szeroko  nogi!!!

Jasio z Markiem w piaskownicy:
-Gdzie się urodziłeś?
-Ja? Na wsi, a ty?
-Ja w szpitalu!
-A co ci było?

Nauczycielka do Jasia na lekcji matematyki:
- Jasiu, a Ty dlaczego się nie zgłaszasz?
- Bo ja mam taką wiedzę, że mi ręce opadają

Ministerstwo Edukacji odradza,

(lista książek zabronionych jako lektury w gimnazjum)
„Żonglowanie nożami jest łatwe”
„Gdzie mama i tata chowają fajne rzeczy”
„Kop, krzycz i rycz aby dostać czego chcesz”
„101 zabaw na ulicy”
„101 potraw z psa”
„Chomik robi „PUCH!” i inne wesołe zabawy z mikrofalówką”
„Jak fajnie podwiązać wiewiórkę do latawca”
„Jak przyrządzić sushi ze zwykłej złotej rybki”
„O małym kotku co był zbyt ciekawy”
„Babcia dostaje w czambuł”
„Jak z topionego serka zrobić miotacz ognia”
„O chłopcu, który był tak głupi, że go tatuś oddał do adopcji”
„Robert – nowa żona Tatusia”
„Magiczny świat zapomnianej lodówki”

Przedszkolne wyzywanki

Kolega mówił: „Powiedz: stół”. Ty mówiłeś „stół”, a on dorymowywał na przykład:
„Twój tata jest głupi jak wół”. Powiedz: „dama” – „Twój ojciec jest szeroki jak brama...”
Oto parę dorymowanek. Słowo-klucz, które należy powiedzieć pozostawiam inwencji osób, które odważa się określić mamę swego rozmówcy... Nota bene, nie zawsze się musi rymować. Wystarczy że opowiadający przeżyje do końca swojej kwestii (lepiej te porównania opowiadać w pewnej odległości od opowiadanego). Albo przynajmniej w kamizelce nożoodpornej.

Twoja matka jest tak wielka...

... że musieli na niej pomalować pasy żeby wiedzieć, czy idzie czy się turla.
... że używa autobusów jako wrotek.
... że nie może nosić biustonosza na miarę, bo helikoptery zaczęły jej lądować na plecach.
... że kiedy zanurzyłem w niej palce, zgubiłem zegarek i sygnet.
… że wokół niej krąży mniejsza stara
... że gdy wchodzi na plaży do morza to fala się cofa.

Twoja matka jest tak okropna...

... że jak poszła popływać, to się zrobiło Morze Martwe.
... że z jej piersi płynie kwaśne mleko.
... że gdy zadzwoniłem do niej chcąc seksu przez telefon to dostałem zakażenia ucha.

Twoja matka jest tak gruba...

... że gdy przychodzi do pralni to jej mówią: „Przepraszamy, nie pierzemy zasłon.”
... że gdy jej wyczyszczono buty to musiała uwierzyć na słowo.
... że jest pół-Indianką, pół-Irlandką i pół-Amerykanką.
... że nie jadła przez tydzień a i tak nie zrzuciła ani kilograma.
… że nie mieści się w trójwymiarze
... że gdy na nią wlazłem, poparzyłem sobie dupę żarówką.
... że musi zakładać pasek przy pomocy bumerangu
... że nosi pas asteroidów.
... że gdyby przytyła jeszcze ze trzy kilo toby dostała ubezpieczenie grupowe!
... że kiedy weszła na mówiącą wagę, ta powiedziała: “Spie*j ze mnie, słonico”
... że ludzie biegają wokół niej dla ćwiczeń.
... że w ZOO słonie rzucają jej fistaszki.
... że zawsze gdy chodzi w wysokich obcasach, przebija się do warstwy ropy.
... że kiedy pojawia się na plaży, małe dzieci zaczynają wołać: “Uwolnić orkę! Uwolnić orkę!”
... że jest wyższa gdy leży.
... że jedyna rzecz w sklepie odzieżowym w którą wchodzi jest przymierzalnia.
... że przyciąga mocniej niż czarna dziura.
... że gdy poszła na plażę to Greenpeace zepchnął ją do morza.
... że Wielki Ptak (z Ulicy Sezamkowej) wygląda jak gumowa kaczka.
... że szewc musiał zabić 3 krowy żeby mu starczyło na parę butów.
... że przy niej zawodnicy sumo wyglądają jak anorektycy.
... że nie wie sama czy idzie czy się kula.
... że gdy się wybrała kupić łóżko wodne to nakryli kocem jezioro Śniardwy.
... że jak poszła na casting “Indiana Jonesa," to dostała rolę toczącej się kuli…
... że pod zdjęciem w prawie jazdy jest napisane; ‘Fotografii ciąg dalszy na następnej stronie”.
... że gdy wchodzi do restauracji, to patrzy na menu i mówi: „Może być”.
... że mogłaby przez tydzień nie jeść i nie straciłaby na wadze
... że na obu nadgarstkach nosi zegarki, po jednym na każdą strefę czasową.
... że kiedy gra w piłę to gra w ataku i na obronie.
... że ubrania ma jedynie w trzech rozmiarach: XXL, jumbo, oraz “O-mój-Boże-TO-IDZIE-W-NASZĄ-STRONĘ!”
... że kiedy weszła na mówiącą wagę, ta powiedziała: “Proszę wysiąść z samochodu”
... że kiedy weszła na wagę – zobaczyła swój numer telefonu.
... że kiedy wchodzi na wagę pojawia się napis: “Ciąg dalszy nastąpi”.
... że kiedy wchodzi na wagę pojawia się napis: „Proszę wchodzić pojedynczo”
... przybywa mi kilogramów od samego patrzenia na nią gdy je.
... że ja weszła do restauracji to przysiadła się do każdego.
... że gdy wchodzi do restauracji to zamawia nawet “Dziękujemy i Zapraszamy Ponownie”
... że kiedy najechała na nią ciężarówka, spytała: “Kto rzucił tym kamieniem?”
... że cień jej dupska waży trzydzieści kilo.
... że wyskoczyła i powietrze i utknęła.
... że nakłada sobie szminkę wałkiem malarskim.
... że kiedy stanęła do zdjęcia przed zboczem z napisem „Hollywood”, było widać H d.
... że musi wychodzić z auta, żeby zmienić biegi.
... że kiedy chciała się opalić, słońce się wypaliło.
... że do podtrzymywania skarpetek używa Hula-Hop.
... że je płatki z satelitarnego talerza.
... że kiedy próbowałem objechać ją dookoła, zabrakło mi benzyny.
... że drogówka kazała jej nosić znak “Uwaga! niebezpieczny zakręt”.
... że do skoków bungee używają jej gumy od majtek.
... że gdy skoczyła na bungee, poleciała prosto do piekła.
... że gdy skacze na bungee, ciągnie za sobą także most.
... że gdy skacze na bungee, to leci prosto do piekła.
….że gdzie nie stąpnie to tryska ropa.
….że jak upadła to powstał Wielki Kanion
….że Instytut Meteorologii zaczął nadawać imiona jej pierdnięciom

Twoja matka jest tak stara,

... że prawo jazdy robiła na dinozaurze.
... że prawo jazdy ma napisane hieroglifami.
... że weszła do sklepu z antykami i ją tam zatrzymali.
... że “Park Jurajski” przywołuje wspomnienia.
... opiekowała się berbeciem o imieniu Yoda.
... że niańczyła Jezusa.
... że jej numer ubezpieczenia to 1.
... że jej metryka urodzin straciła ważność.
... że w pamiętniku Jezus jej się wpisał.
... że robiła za kelnerkę na ostatniej wieczerzy.
... że kiedy chodziła do szkoły to jeszcze nie uczyli historii.
... że gdy Bóg mówił “niech się stanie światłość”, to właśnie ona stała przy kontakcie.
... że ma autografy Adama i Ewy.
... była współautorką Dziesięciu Przykazań.
... że ma Biblię z autografem.
... że w trzeciej klasie siedziała w ławce z Jezusem.
... że kiedy się rodziła, to Morze Martwe było dopiero lekko chore.
… że jest winna Jezusowi 3 talary.
... ggdy Bóg powiedział “Niech się stanie światłość! – to on nacisnęła włącznik,

Twoja matka śmierdzi tak,

... że kiedy cię rodziła, lekarz odbierał poród w masce tlenowej.
... że ślepiec przechodzący koło niej zapytał: „A po ile ta sałatka z owoców morza?”
... że jak się bawiła w piaskownicy, to przyszedł kot i przysypał ją piachem.

Twoja matka jest tak włochata,

... że “Goryle we mgle” kręcili u niej pod prysznicem.
... że jak poszła do cyrku to kobieta z brodą zaczęła strajkować przeciwko pracownikom niezrzeszonym.
... że robi sobie afro na sutkach.
... że robiła za dublera Czubaki w „Gwiezdnych Wojnach”.
... że jej piersi wyglądają jak kokosy.
... że goli się haczką na chwasty.
... że jak się ostrzygła, to straciła 5 kilo…


Twoja matka jest tak głupia,
... że oglądanie magazynu „Tydzień w 60 minut” zajmuje jej dwie godziny.
... że myślała że menopauza to taki guzik na odtwarzaczu video.
... że myśli że jest cwana...
… że ziera grzyby z bomb atomowych


Twoja matka jest tak brzydka,
... że gdy wzięła udział w konkursie na największą brzydulę, to ją wyproszono bo to konkurs dla amatorów.
... że przesunięto święto Halloween na dzień jej urodzin.
... że na Halloween ludzie przebierają się za nią.
... że tato wozi ją ze sobą do pracy byle nie musieć jej dawać buziaka na do widzenia.
… że cebula potrafi na jej widok płakać.
… że kiedy się urodziła, to położnik dał klapsa na pupę jej rodzicom.

Twoja matka jest tak biedna,
... że gdy ją zobaczyłem na ulicy kopiącą puszkę i spytałem co robi – odpowiedziała mi “Przeprowadzam się”.
... że kiedy idzie do KFC, musi palce oblizywać innym
... że kiedy u drzwi naciskam na guzik to woła: "DING - DONG!"
... że wymachuje patyczkiem po lodach twierdząc że to klimatyzacja.
... że włamywacze wdzierają się jej do domu i zostawiają forsę.

i w końcu…
Twoja matka ma tak wielki łupież, że wszy chodzą w śniegowcach. 
Okulary Twojej starej są tak grube, że jak się pochyla na mapą to widzi jak ludzie do niej machają.

Jasio przychodzi do domu. Mama krzyczy:
- Dlaczego masz takie brudne ręce?
- Bo bawiłem się w piaskownicy!
- Ale dlaczego masz czyste palce?
- Bo gwizdałem na psa!

W Boże Narodzenie rano, Jasio postanawia wyruszyć nowym rowerkiem po parku. Spotyka go konny policjant.
- O, widzę rowerek! Od Mikołaja dostałeś?
- No… odpowiada chłopczyk.
-To następnym razem poproś go, żeeby ci sprezentował taki z lampką z przodu. Odpowiedział zgryźliwie gliniarz i wręczył dzieciakowi mandat stuzłotowy.
Dziecko bierze mandat i na odchodne pyta:
- A ten pana koń to też od Mikołaja?
- A pewnie! - mówi zadowolony policjant.
- To na następny rok niech pan poprosi, żeby koń miał ch*ja pod spodem.
Przedszkolna grupa Jasia była z wizytą na lokalnej komendzie policji. Zobaczyli tam zdjęcia na biuletynie – 10 najgroźniejszych poszukiwanych bandytów. Jasiu podnosi rękę do góry i pyta czy ci tutaj to naprawdę groźni bandyci
-Tak- mówi policjant. Wszyscy go bardzo intensywnie szukają, w całej Europie.
-Skoro tak – mówi zdziwiony Jasio – to czemuście go, qrwa po zrobieniu tego zdjęcia wypuścili?!?

- Jasiu, jesteś taki niegrzeczny, weź przykład z tatusia!
- Mama, ale przecież tatuś siedzi w więzieniu...
- Tak, ale niedługo wyjdzie za dobre sprawowanie!
W tłumie płacze zgubiony malec. Podchodzi do niego jakaś osoba i uspokaja:
- Nie płacz, pójdziemy do i ogłosimy, że się zgubiłeś. Tylko mi powiedz, jak się nazywają twoi rodzice?
- ‑Żabciu i ‑Misiu!!... :-((
Jasio którejś nocy udał się do ubikacji ale pod drzwiami sypialni usłyszał dziwne hałasy. Przez dziurkę zobaczył, że kołdra chodzi to w gore, to w dół. Wszedł i zaciekawiony pyta tatusia:
-Co robicie?
-eee… tego…Gramy W KARTY… - mówi tato chcąc zakończyć temat.
-A z kim grasz?
-Z mamusią.
Jasio poszedł do siebie. Przechodząc koło pokoju starszej siostry zauważył, że i u niej kołdra fruwa. Pyta więc:
-Co robisz, siostra?
- Gram w karty. 
- Taaak? A z kim? 
- Z Wojtkiem. Moich chłopakiem!
Nieco później koło pokoju Jasia przechodzi tato i widzi, że u Jasia kołdra szybko się podnosi i opada. Wchodzi do pokoju i pyta:
- Jasiu! Co ty robisz?
- Gram w karty! – mówi jak gdyby nigdy nic Jasio.
- Naprawdę? A kto jest twoim partnerem? – docieka tatuś.
- Jak się ma szczęśliwą rękę, to partner niepotrzebny…

Mała dziewczynka rozmawiała z nauczycielem o wielorybach. Nauczyciel twierdził, że jest fizyczną niemożliwością, by wieloryb mógł połknąć człowieka. Pomimo, że jest taki wielki, jego gardło jest zbyt wąskie. Dziewczynka upierała się, że przecież Jonasz został połknięty przez wieloryba.
Zirytowany nauczyciel powtórzył, że to fizycznie niemożliwe.
Dziewczynka powiedziała:
- Gdy będę w niebie, zapytam o to Jonasza.
Nauczyciel spytał:
- A jeśli Jonasz poszedł do piekła?
Odpowiedziała:
- Wtedy  pan go zapyta...

Zajęcia z przyrody. Pani prosi dzieci, aby powiedziały jakie znają zwierzęta prehistoryczne. Zgłasza się jedno dziecko:
- Proszę pani, ja słyszałem, że były pterodaktyle.
- Bardzo dobrze - odpowiada Pani. Jakie jeszcze znacie zwierzęta? - pyta. Zgłasza się drugie dziecko
- Proszę pani - mamuty.
- Bardzo dobrze - odpowiada znowu Pani. Może jeszcze jakieś znacie?
Zgłasza się Jasiu.
- Proszę Pani - ja jeszcze wiem - tatuty.
Pani się zamyśliła - patrzy na Jasia i mówi - pterodaktyle - tak, mamuty - tak, ale tatuty?
- No tak proszę Pani, były - odpowiada Jasiu - ktoś przecież musiał pie***ć mamuty!

Mały Jasio był dla ojca prawdziwym utrapieniem. I to akurat w najmniej pożądanym momencie. Tato właśnie miał plan, żeby wieczorem z wujkiem i sąsiadami pograć sobie w pokera, a Jasio nic tylko im przeszkadzał. Próby konstruktywnego zajęcia go czymś pożytecznym spełzały na niczym. Przekupstwo też niewiele wskórało. Ani gry video, ani słodycze, ani telewizja, ani odrabianie zadań do szkoły, ani książki… Niestety, Jasio był nieubłagany i ciągle graczy zamęczał. Ci tak się wkurzyli, że zapowiedzieli, że jak tak dalej pójdzie to rzucą karty w diabły i wrócą do domów. Słysząc to, od stołu powstał wujek Jasia. Wziął go za rękę i wyprowadził z pokoju. Po kilku minutach wrócił i z twarzą pokerzysty zasiadł do gry. Po Jasiu ani śladu. Przez następnych parę godzin jakby się pod ziemię zapadł. Aż się tatuś nie na żarty zaczął niepokoić. W pewnym momencie nie wytrzymał i nerwowo mówi do wujka:
-Co się stało Jasiowi? Nie pojawił się ani na chwilę. Coś ty mu właściwie powiedział?
-Niewiele…. Tylko mu pokazałem jak się masturbować…

Przedszkolanka przechadzała się po sali obserwując rysujące dzieci. Od czasu do czasu zaglądała, jak idzie praca. Podeszła do dziewczynki, która w skupieniu coś rysowała.
Przedszkolanka spytała ją, co rysuje. Dziecko odpowiedziało:
- Rysuję Boga.
Zaskoczona nauczycielka po chwili odpowiedziała:
- Ale przecież nikt nie wie, jak Bóg wygląda!
Nie przerywając rysowania dziewczynka odpowiedziała:
- Za chwilę będziecie wiedzieli...
 
W pierwszej klasie pani wita nowych uczniów i zauważa że trzech jest identycznych.
- Czy wy jesteście trojaczkami?
- Tak - odpowiadają chłopcy.
- A jak sięnazywacie?
- Krzysio - mówi piskliwym głosem pierwsze dziecko.
- Zdzisio - mówi piskliwym głosem drugie dziecko.
- Władysław - mówi grubym basem trzecie dziecko.
Pani pyta:
- A dlaczego wy dwaj macie takie normalne głosy, a ty taki gruby?
- Bo matka miała tylko dwie piersi, więc ja musiałem pić pywo...
Na lekcji religii nauczyciel omawia z 5 i 6-latkami 10 Przykazań. Właśnie omówili przykazanie o szanowaniu rodziców i nauczyciel spytał:
- A czy jest jakieś przykazanie, które mówi o tym, jak traktować braci i siostry? Mały chłopiec (najstarszy z rodzeństwa) odpowiedział:
- Nie zabijaj...

- Kaziu, jeśli powiem: "Jestem piękna", to jaki to czas?
- Przeszły, proszę pani!

Do szkoły zaproszono fotografa i nauczyciel namawia dzieci, by każde kupiło odbitkę zdjęcia grupowego.
 - Pomyślcie tylko, gdy już będziecie dorosłe, popatrzycie na fotografię i powiecie: "To Jennifer, teraz jest prawnikiem" ...albo "To jest Michael. Teraz jest lekarzem."
Na to cienki głosik z tyłu sali
- A to jest nauczyciel. Dziś już nie żyje...
 
Aby lepiej objaśnić problem klasie, nauczyciel posłużył się przykładem:
- Gdybym stanął na głowie, krew, jak wiecie, spłynęłaby do niej, i zrobiłbym się czerwony na twarzy.
 - Tak - odpowiada klasa.
 - Więc dlaczego, gdy stoję w pozycji normalnej, krew nie spływa z głowy do stóp? Jeden z uczniów odpowiedział:
 - Ponieważ pana stopy nie są puste...
 
Pewnego dnia mała dziewczynka przyglądała się, jak jej matka zmywa naczynia. Nagle zauważyła kontrastujące z brązowymi włosami matki siwe pasma. Spytała zatem:
- Mamo, dlaczego niektóre pasma Twoich włosów są siwe?
Matka odpowiedziała:
- Za każdym razem gdy mnie zdenerwujesz lub doprowadzisz do płaczu, niektóre moje włosy stają się siwe. Dziewczynka przemyślała chwilę tę rewelację i odrzekła:
- Musiałaś nieźle wkurzyć babcię!
 
„Proszę pani, przepraszam że się spóźniłem, ale pies mnie pogryzł jak tu szedłem...”

Jasio przyszedł do szpitala odwiedzić tatusia, który od stóp do głów leży w gipsie na wyciągu.
-Straszna szkoda, że sobie wszystko połamałeś, tatusiu. Ale dobrze że się przy okazji  odnalazła moja deskorolka!...

- Halo? proszę pani! Mój Jasio nie będzie mógł przyjść do szkoły w przyszły poniedziałek!
- A kto mówi?
- Mój ojciec!

Jasiu obserwuje matkę, która nakłada sobie starannie maseczkę na
twarz.
- Dlaczego tak się smarujesz mamo? - pyta.
- Żeby być piękną...
Po paru minutach matka czyści twarz. Na to Jasiu:
- Co jest? Poddajesz się?

- Jasiu, dlaczego nie byłeś wczoraj w szkole ?
- Bo wczoraj umarł mój dziadek...
- Nie kłam, wczoraj widziałam twojego dziadka w oknie...
- Tatuś wystawił go przy oknie, bo listonosz szedł z rentą...

Fizyka domowa

Czy zauważyliście, że w domu obowiązuje fizyka domowa? Zupełnie równoprawna w stosunku do innych reguł rządzących tym wszechświatem? Oto kilka przykładów:
1.         Umieść dwoje dzieci w salonie wypełnionym zabawkami, a wkrótce przekonasz się, że oboje zechcą się bawić tą samą zabawką.
2.        U dzieci chęć pomagania we wszelkich poczynaniach jest odwrotnie proporcjonalna do umiejętności wykonania poprawnie danej pracy.
3.        Świeżo umyte okno brudzi się z szybkością dwukrotnie większa niż okno nie umyte wcale.
4.        Dostępność długopisu jest odwrotnie proporcjonalna do absolutnej potrzeby użycia go w danej chwili.
5.        Trzy dzieciaki plus dwa ciastka równa się wojna.
6.        Możliwość dopustu bożego jest wprost proporcjonalna do ilości pilotów telewizyjnych dzielonej przez ilość chcących oglądać.
7.        Ilość otwartych drzwi jest odwrotnie proporcjonalna do temperatury na zewnątrz.
8.       Pojemność cieplna urządzeń podgrzewających wodę w instalacji wynosi zawsze półtora rodzeństwa.
9.        Co poszło w górę, musi zlecieć w dół. Z wyjątkiem: latawców, gumy do żucia i używanych trochę płatków ryżowych.
10.    Jeżeli jesteś w stanie zachować spokój – to po prostu nie znasz jeszcze wszystkich istotnych faktów


Pani na lekcji biologii pyta:
- Jasiu, powiedz mi ile pies ma zębów.
- Pies - odpowiada Jaś - ma cały pysk zębów.

Mąż wchodzi do domu i widzi, że żona w wannie myje chłopców.
-Ależ Jolu! Przecież my mamy tylko jedno dziecko!
- Przecież wiem, ale są tak brudni, że i tak muszę umyć obu żeby poznać, który jest nasz Jasio!

Kropeczka

W szkole dzieci miały jako zadanie domowe przynieść coś  ekscytującego i opowiedzieć o tym. Nauczycielka wywoływała dzieci po kolei ale w końcu przyszła kolej na Jasia. Pani niechętnie brała go do odpowiedzi bo był nieokrzesany. Mały Jasio wyszedł na środek klasy I na tablicy narysował kropeczkę. I usiadł na miejsce. Pani zdębiała. Pyta Jasia, co to.
-To jest kropeczka, pse pani – powiedział, zgodnie z prawda Jasio.
-No to akurat widzę – rzekła pani – ale co ma niby w tym być ekscytującego?
- No kiedy ja sam właśnie nie wiem! Moja siostra stawia taką kropeczkę na kalendarzu, A wczoraj  przy kolacji powiedziała, że kropeczki nie będzie. Jak to usłyszał ojciec to dostał zawału, matka zemdlała, a sąsiad się zastrzelił…

Przychodzi ojciec Jasia ze szkoły i mówi:
- Jasiu, zawsze byłeś taki dobry z historii, pani cię chwaliła, że masz taką dobrą pamięć. A teraz co? Ledwie trójka?
Jasiu na to:
- No tak, wiedziałem, że będzie niewesoło jak się amfetamina skończy...

- Ten rysunek jest bardzo dobry - mówi nauczycielka do ucznia. - Przyznaj
się kto ci go zrobił - ojciec, czy matka?
- Nie wiem, ja już spałem.

Dyrektor wezwał do szkoły matkę Jasia.
-Proszę pani, pani Jasio siusia do basenu...
-Ależ panie dyrektorze! Przecież – powiedzmy sobie szczerze- KAŻDE dziecko od czasu do czasu nasiusia do basenu...
-Doprawdy? –woła dyrektor –Z trampoliny?!?!?

Pani pyta dzieci:
- Powiedzcie mi dzieci nazwę jakiegoś ptaka na A.
Jasio wstaje i mówi:
- A może czyżyk???
- Nie Jasiu, siadaj. No dobrze powiedzcie mi teraz zwierzątko na B.
Jasio na to:
- Być może to czyżyk???
- Jasiu za drzwi!!!
Jasio wychodzi.
- Powiedzcie mi teraz zwierzątko na C.
Nagle drzwi się otwierają, Jasio wychyla się i:
- Czyżby czyżyk???

Jasio a promocja

Nauczycielka pierwszej klasy, Pani Magda miała ciągle kłopoty z jednym z uczniów. Nauczycielka spytała:
 - Jasiu, o co ci chodzi?
Jasiu odpowiedział:
 - Jestem za mądry do pierwszej klasy! Moja siostra jest w trzeciej klasie a ja jestem mądrzejszy od niej! Myślę, że też powinienem być w trzeciej klasie!
Pani Magda miała dosyć. Zabrała Jasia do gabinetu dyrektora. Kiedy Jasiu czekał w sekretariacie, nauczycielka wyjaśniła dyrektorowi całą sytuację. Dyrektor powiedział pani Magdzie, że chciałby zrobić chłopcu test i jeśli nie odpowie na żadne pytanie będzie musiał wrócić do pierwszej klasy i nie sprawiać więcej żadnych kłopotów. Nauczycielka się zgodziła. Jasiowi wytłumaczono wszystkie warunki i zgodził się na przeprowadzenie testu.
  Dyrektor: Ile jest 3 x 3?
 Jasiu: 9.
  Dyro: Ile jest 6 x 6?
 Jasiu: 36.
 I tak Jasiu odpowiadał na każde pytanie, które wymyślał dyrektor uważając, że trzecioklasista powinien znać odpowiedzi. Dyrektor spojrzał na Panią Magdę i powiedział:
  - Myślę, ze Jasiu może iść do trzeciej klasy.
 Pani Magda spytała czy i ona może zadać Jasiowi kilka pytań?
 Zarówno dyrektor jak i Jasiu zgodzili się (i się zaczęło...)
 Pani Magda spytała:
- Co krowa ma cztery, czego ja mam tylko dwa?
 Jasiu, po chwili: Nogi.
Pani Magda: Co ty masz w spodniach, a ja tego nie mam?
-Kieszenie.
Pani Magda: Co zaczyna się na K kończy na S, jest owłosione, zaokrąglone, smakowite i zawiera białawy płyn?
-Kokos
Pani Magda: Co wchodzi twarde i różowe a wychodzi miękkie i klejące?
Oczy dyra otworzyły się naprawdę szeroko, ale zanim zdążył powstrzymać odpowiedz Jasia, Jasiu odpowiedział:
- Guma do żucia.
Pani Magda: Co robi mężczyzna stojąc, kobieta siedząc, a pies na trzech nogach? Dyrektor ponownie otworzył szeroko oczy, ale zanim zdążył się odezwać...
-Podaje łapę.
Pani Magda: Teraz zadam kilka pytań z serii Kim jestem?, dobrze?
- OK.
Pani Magda: Wkładasz we mnie drąg. Przywiązujesz mnie. Jest mi mokro wcześniej niż tobie.
-Namiot
Pani Magda: Palec wchodzi we mnie. Bawisz się mną, kiedy się nudzisz. Drużba zawsze ma mnie pierwszy. Dyrektor patrzy niespokojnie i widać, ze jest nieco spięty.
- Obrączka ślubna.
Pani Magda: Mam różne rozmiary. Gdy nie czuje się dobrze, kapie. Kiedy mnie dmuchasz, czujesz się dobrze.
-Nos
Pani Magda: Mam twardy drążek. Mój szpic zagłębia się wychodząc z drżeniem.
-Strzała.
Dyrektor odetchnął z ulga: Wyślijcie Jasia od razu na studia! Ja sam na ostatnie dziesięć pytań źle odpowiedziałem!"

Jasiu mówi do taty:
- Już nigdy więcej nie pójdę z tobą na sanki!
- Nie marudź tylko ciągnij, smarkaczu!...

Jasiu został wysłany do łóżka przez tatusia...
[po pięciu minutach]
-Tatoooo...
-Słucham?"
-Pić mi się chce. Mogę dostać wody?"
-Nie. Czas minął. Gaś światło.
[po pięciu minutach]
-Tatusiuuuuu...
-Coooo
-PIIIĆ!  Mogę dostać wody?
-Już ci mówiłem. Jak mi jeszcze raz będzie zawracał głowę, to ci dam pasem!
[po pięciu minutach]
-Tatooooo...
-COOOOO?!?
-Jak już przyjdziesz z pasem, możesz po drodze wziąć szklankę wody?

W szkole pani kazała dzieciom narysować swoich rodziców. Po chwili podchodzi do małego Jasia i pyta:
- Dlaczego twój tata ma niebieskie włosy?
- Bo nie było łysej kredki...

Felczer na odległej wsi przyjechał do gospodarstwa. Nikogo w domu nie było tylko nieboga i jej czteroletni synek. Musieli we trójkę sprawić się ze wszystkim. .Ponieważ nie było prądu, felczer kazał małemu trzymać lampę. Matka zaczęła przeć i po chwili lekarz uniósł w górę nowonarodzone dziecię. Wymierzył mu klapsa w pupę aby nabrało pierwszego oddechu.
Doktor spojrzał na chłopca i spytał, co sądzi o nowym członku rodziny.
-Niech mu pan strzeli w dupę jeszcze raz. Nie powinien tam był włazić...

W rodzinie Iksińskich było wiele dzieci. Niestety, najukochańsze dziecko – Jasiu od urodzenia nie mówi. Żaden lekarz specjalista nie zdołał ustalić przyczyny. Z okazji trzydziestych urodzin Jana, rodzina zebrała się przy suto zastawionym stole. Rozpoczęto posiłek. W pewnym momencie, Jan rozgląda się po stole i nagle... wypowiada słowa:
- A gdzie musztarda?
W tym momencie rodzina skamieniała.
Po dłuższej chwili mamusia wybucha płaczem i mówi przez łzy szczęścia:
- Synku! Ty MÓWISZ!!! Odezwałeś się! Po raz pierwszy w życiu, od 30 lat! Co ci się stało? Czemu przez te wszystkie lata nie odezwałeś się do nas?!?
A syn:
- Bo zawsze była...

Jasiu! Dlaczego się już nie bawicie z Mareczkiem? – pyta mama.
A ty byś chciała się bawić z kimś, kto kłamie, pluje i tłucze?
No... nie... – mówi mama.
No i sama widzisz. Marek też nie chce!

-Jasiu! Zjedz chlebek.
-Ale ja nie lubię chlebka!
-Musisz jeść żebyś urósł!...
-A po co mam urosnąć?
-Żebyś się dobrze uczył.
-A po co mam się dobrze uczyć?
-Żebyś był mądry.
-A po co mam być mądry?
-Żebyś dostał dobrą pracę.
-A po co mi dobra praca?
-Żebyś zarabiał dużo pieniążków.
-A po co pieniążki?
-Na chleb!
-Ale ja nie lubię chlebka!

Pani w szkole ogłosiła konkurs na wypracowanie z udziałem sfer wyższych, o miłości, i w dodatku z wątkiem dramatycznym i religijnym.
I Jasiu napisał to tak:
„O Boże! (wątek religijny) krzyknęła hrabina (wątek historyczny z udziałem sfer wyższych). Zaszłam w ciążę (wątek miłosny), ale nie wiem z kim (wątek dramatyczny)!'
Wygrał ;-)

Święty Mikołaj przynosi dzieciom różne zabawki. Wręczając je zadaje pytania. Pięcioletni Jaś dostaje kredki i Mikołaj pyta go:
- Jasiu, powiedz ile znasz kolorów?
- Cztery: pik, kier, karo i trefl...

Była w szkole pogadanka o konieczności mycia ząbków przed spaniem. Nazajutrz dzień pani chce sprawdzić, czy dzieci zapamiętały. Wzięła do tablicy Jasia.
I pyta:
- Jasiu, co ludzi powinni robić przed spaniem?
Jasiu nic.
- No, drogie dziecko, podpowiem ci: a co takiego robią przed spaniem twoi rodzice?
Jasiu, już w lepszym humorze, bo już zna odpowiedz, ale trochę się waha.. - Pani to wie. I ja to wiem. Ale niech pani sama powie: czy to jest temat dla pierwszej klasy?

Na lekcji plastyki pani zadała dzieciom abstrakcyjny temat : panikę. Dzieci
się mozolą rysując sceny pożarów, terroru itp. Tylko Jasiu siedzi
beztroski. Narysował dużą, czerwoną kropkę.
- Co to ma być ?
- Panika.
- Dlaczego ?
- Moja siostra każdego miesiąca stawiała w kalendarzu taka kropkę. W tym
miesiącu nie postawiła. Żeby pani widziała, jaka w domu była panika!..

W autobusie pewna starsza pani mówi do Jasia:
- Czy mógłbyś chłopczyku wstać?
A Jaś na to:
- Nic z tego! Ja panią dobrze znam! Ja wstanę, a pani sobie usiądzie!

Późnym wieczorem ojciec przyłapuje Jasia gdy ten chyłkiem wymyka się z domu z latarką w ręku.
- A gdzie to się wybieramy? – grzmi ojciec
- Na randkę się umówiłem... – mówi Jasio.
- Ja jak chodziłem na randkę to się obywałem bez latarki – kpi tato.
- No i  sam widzisz jak trafiłeś...

Pani do Jasia: powiedz wierszyk ..
-„Morze, polskie morze,
Stoi w tobie dziewczę hoże.
A w tym morzu świzdy, gwizdy,
Woda sięga jej do kolan”
Pani:
-Jasiu, a gdzie tu rym ?
- wody przybędzie, to i rym będzie...

Masz tu 5 zł i idź do kina - mówi ojciec do syna w niedzielne popołudnie.
- Nie chcę!
- Dlaczego? Przecież lubisz kino!
- Tak, ale jeszcze bardziej lubię być jedynakiem...

Na lekcji religii ksiądz pyta dzieci:
- Kto z was chce iść do nieba?
Wszystkie dzieci podnoszą ręce tylko Jaś nie.
- A ty dlaczego nie chcesz - pyta ksiądz.
- Bo obiecałem tacie, że po lekcjach wrócę do domu.

Słyszeliście o Jasiu, który był niedoświadczony seksualnie?
Poszedł do księgarni i kupił książkę. Miała na grzbiecie napisane: JAK PIEŚCIĆ. Przyniósł do domu, otworzył i się okazało że to szósty tom Encyklopedii Powszechnej!

Jasiu wraca do domu po rozdaniu świadectw. Wyjmuje je z teczki, już już, ma je wręczyć ojcu, ale w pół drogi zatrzymuje się i powiada:
-Tato, chciałem ci tylko powiedzieć, że najważniejsze jest, że jesteśmy wszyscy zdrowi...

Mały Jasiu przychodzi zapłakany do mamy.
- Co się stało?
- Pomagałem tacie i tata uderzył się młotkiem w palec..
- To dlatego płaczesz? Powinieneś się raczej śmiać!
- Śmiałem się...

Pani poleciła dzieciom napisać wypracowanie na temat "Matka jest tylko jedna". Następnego dnia pani pyta dzieci:
- Aniu?
- „Wiele rzeczy i osób kochamy na świecie, ale najbardziej ukochanym człowiekiem jest Matka. Bo Matka jest tylko jedna ..”
- Bardzo ładnie...
W końcu przyszła kolej na Jasia, więc czyta:
"Wieczorem, gdy moja siostra Gośka przyszła do chaty to matka siedziała za stołem z dwoma jakimiś facetami. Jak ją zobaczyła to krzyknęła żeby poszła do lodówki dała na stół obie połówki „wyborowej”. Małgosia poszła do lodówki i krzyknęła:
- 'Matka! Jest tylko jedna!'"

Na lekcji geometrii dzieci uczą się rysować koła. Jasiu podchodzi do
tablicy i niewprawnie rysuje niezbyt udane, jajowate kółko.
Nauczycielka poprawia go:
- Oj, Jasiu, chyba wyszło ci jajko...
Jasiu patrzy w dół i pyta:
- Gdzie?!?

W szkole jest wizytacja. Pana wizytatora posadzono w oślej ławce obok Jasia, który znany był z brzydkiego zachowania, niestety, innych wolnych miejsc w klasie nie było. Tematem lekcji są pory roku. Pani napisała na tablicy zdanie na temat zimy.
-A teraz niech któreś z was mi na głos przeczy...- W tym momencie pani upadła na podłogę kreda. Schyliła się więc po nią wypinając jędrne pośladki w stronę klasy:
- Ale dupa... - zamruczał z uznaniem wizytator, spoglądając na krągłości wychowawczyni.
-...No proszę, kto przeczyta? – kontynuuje nauczycielka już po wyprostowaniu się.
Usłyszawszy, co wizytator zamruczał pod nosem, Jasio błyskawicznie wyciąga rękę do odpowiedzi.
-Coś podobnego, Jasiu sam się zgłosił?... – zdumiona nauczycielka
-No proszę, przeczytaj co napisałam na tablicy.
-Ale dupa! – radośnie „odczytuje” Jasio.
Nauczycielka słysząc to blednie i roztrzęsiona wskazuje ręką na drzwi.
- Jasiu! Ty świntuchu! Wyjdź stąd natychmiast! Idź do pana dyrektora a jutro przyprowadzisz ojca!
Jasiu pakuje swój tornister, wstaje i wychodzi. Zatrzymuje się w drzwiach i z wyrzutem smutno mówi do wizytatora:
-A ty, Qrwa, jak czytać nie umiész, to nie podpowiadaj!...

Był to pierwszy dzień Jasia w nowej szkole. Jest w trzeciej klasie. Lekcja matematyki. Tytułem sprawdzianu, pani prosi dzieci aby policzyły do trzydziestu. Las rąk w górze, ale dzieci nie bardzo sobie radzą. Do dziesięciu to jeszcze jakoś, klasowy prymus dociągnął do dwudziestu dwóch i ani rusz. Gdy doszło do Jasia, ten gładko liczy aż do czterdziestu. W nagrodę dostaje wpis do dzienniczka. Z dumą pokazuje w domu ojcu.
-To dlatego synku, że jesteś z Radomia! –mówi z dumą ojciec.
Następnego dnia sprawdzian z polskiego. Pan prosi aby dzieci powiedziały na głos alfabet. I znowu sytuacja się powtarza. Najlepsi dociągnęli najwyżej do litery „P”. A nasz Jasio zapytany wstaje i bez zająknięcia recytuje całe abecadło. I znów dostaje dobrą ocenę. Promieniejąc dumą przychodzi pochwalić się tacie.
-Znowu dostałem szóstkę! Popatrz
Ojciec ogląda i kiwa głową z uznaniem.
-Widzisz synku, to dlatego żeś z Radomia!
Następnego dnia, synek wraca ze szkoły jakby zmartwiony.
-Tatusiu... Dzisiaj mieliśmy lekcję WF. I przed ćwiczeniami poszliśmy pod prysznic. I ja patrzyłem co mają inni chłopcy. I oni tu mają ale takie malutkie. Ja mam chyba z dziesięć razy większe. Czy ja nie jestem na coś chory? A może to też dlatego, że jestem z Radomia?
-Nie synu, to dlatego że masz szesnaście lat...

- Jasiu, ile jest dwa dodać dwa? - pyta nauczycielka.
- 4,88 - odpowiada Jaś.
- Skąd  ci to wyszło?
- Bo dodałem 22% VAT! - powiedział z dumą Jasio.

Pani w szkole pyta się dzieci jakiej pasty do zębów używają. Małgosia: - - Ja używam Colgate.
- A dlaczego ?
- Bo to numer 1 na świecie...
- A ty Joasiu ?
- Colodent, bo popieram polskie produkty. –
- Bardzo dobrze..., a ty Jasiu jakiej używasz ??
- Blend-a-Med !
- A dlaczego ?
- Bo po niej są twarde jaja !

Tata wychodzi z mamą do teatru wieczorem, więc postanowił założyć małemu Jasiowi słuchawki na uszy, żeby mógł sobie posłuchać bajek z płyty. Po kilku godzinach, kiedy rodzice wracają ze świetnego przedstawienia widzą krzyczącego Jasia, walącego zakrwawioną głową w ścianę.
- Chcę!... Chcę!... Chcę!... - woła Jasiu.
Wtedy ojciec zdejmuje Jasiowi słuchawki z uszu i słyszy uroczą panią śpiewającą:
- Chcesz, opowiem ci bajeczkę... (trzask) chcesz, opowiem ci bajeczkę... (trzask)
chcesz, opowiem ci bajeczkę...

Dzieci miały przynieść do szkoły różne przedmioty związane z medycyną.
Małgosia przyniosła strzykawkę, Kasia bandaż, a Basia słuchawki.
- A ty co przyniosłeś ? - pyta nauczycielka Jasia.
- Aparat tlenowy!
- Tak...? A skąd go wziąłeś?
- Od dziadka.
- A co dziadek na to powiedział?
- (charcząc) Eeeech... cheeee....

- Chyba ożenię się z babcią - oznajmia tacie Jaś.
- Nie możesz ożenić się z moją matką! - odpowiada ojciec.
- A ty z moją mogłeś? - brzmi odpowiedź Jasia.

Mały Jasio pyta nauczycielkę:
- Plose pani, cy dzieci mogą mieć dzieci ?
Nauczycielka odpowiada mu:
- Ależ Jasiu, co ty pleciesz?! Oczywiście że nie, to zupełnie niemożliwe !
Jaś odwraca głowę do Oli i mówi:
- No i cego się bois, głupia?...

Jasiu na lekcji strzelił z torebki po cukrze w wyniku czego nauczycielka  wystraszyła się i zemdlała. Wezwano dyrektora i po ocuceniu nauczycielki Jasiu usłyszał:
 - Jutro do szkoły przyjdziesz z ojcem Nazajutrz Jasiu i jego Ojciec rozmawiają z nauczycielką (N)
 -(N) Syn pana zachował się wczoraj skandalicznie, strzelił z torebki po cukrze, to tak się wystraszyłam że zemdlałam!
 -(O) Proszę pani uczycielki to jeszcze nic! Kiedyś posuwam sobie spokojnie kozę za obórką, a ten szczeniak jak nie wystrzeli worka po cemencie! - To mi w rękach tylko rogi zostały...

Na lekcji polskiego każde z dzieci ma powiedzieć kilka słów o zimie.
Przychodzi kolej na Jasia:
- ...jest wielki mróz. Z drzew spadły już liście, ptaki odleciały do ciepłych
krajów, woda zamarzła w jeziorze, a na lodzie wilki się pier**lą...
- Jasiu, źle!
- No pewnie, że źle, bo im się łapy ślizgajom!!!

Pani pyta Jasia w szkole:
-Ile to jest dwa plus dwa?
Jasiu wystawia dłoń i na palcach liczy. Po chwili mówi:
-Cztery!
-Dobrze, ale to było ze ściągawką. Schowaj ręce i powiedz, ile jest pięć plus pięć?
Jasio przebiera rękami w kieszeniach i mówi:
- Jedenaście!

- Psze pani, ja się w pani zakochałem – z przejęciem mówi dziesięcioletni Jasiu.
- Przykro mi Jasiu, ja nie lubię dzieci!
Na to Jasiu uspokajająco:
- Nie szkodzi. Będziemy uważać.

- Jasiu, dlaczego wczoraj nie byłeś w szkole?
- Bo musiałem iść z krową do byka.
- A nie mógł tego zrobić twój ojciec?
- Nie, to musiał zrobić byk!

Przybiega dzieciak na stację benzynową z kanistrem:
- Dziesięć litrów benzyny, szybko !
- Co jest ? Pali się ?
- Tak, moja szkoła. Ale trochę jakby przygasa...

Nauczycielka pyta ucznia:
- Jasiu, dlaczego nie byłeś wczoraj w szkole?
- Bo przedwczoraj siedziałem sobie w parku na ławce, a pani przechodziła z koleżanką. Za wami szło dwóch facetów, którzy mówili: 'Ja będę rżnął tą z prawej a ty tą z lewej!'. No to myślałem, że pani nie żyje!

- Jasiu, masz dziś bardzo dobrze odrobione zadanie -
mówi nauczycielka - Czy jesteś pewien, że  twojemu tacie nikt nie pomagał?

List z wakacji:
„Tutaj jest pięknie, jestem bardzo zadowolony, dużo leżę i odpoczywam.
Bądźcie spokojni i nie martwcie się o mnie.”
P.S. Co to jest epidemia ?

Jasio wrócił ze szkoły i ojciec pyta go jak poszło.
- Z matematyki dostałem piątkę i raz w mordę.
- A za co?!
- Pani pyta: 'Ile to jest 6 razy 4'. No to powiedziałem, że  24. I dostałem piątkę.
'A ile to jest 4 razy 6' - ona mnie zapytała.
- A dyć to jeden chuj! – zauważa ojciec.
- No właśnie, dokładnie tak samo jej powiedziałem!

- Jasiu, wymień cztery żywioły - prosi nauczyciel.
- Ogień, woda, wojna i knajpa.
- Knajpa?! Chyba się pomyliłeś!
- Nie, jak ojca nie ma w domu długo, to wiadomo, że siedzi w knajpie.
No i matka wtedy mówi: "Ten znowu w swoim żywiole!"

- Mamo, choinka się pali! - wola Jasio z pokoju do matki zajętej w kuchni.
- Choinka się świeci, a nie pali - poprawia matka.
Za chwile chłopiec krzyczy:
- Mamo, mamo, firanki się świecą!

Jasio szepce z przejęciem do nowo poznanej koleżanki pierwszoklasistki:
- A ja wiem, co się robi, żeby mieć dzieci.
- A ja wiem - odpowiada koleżanka - co się robi, żeby ich nie mieć!

Trzech chłoptasiów opowiada jakich ma odważnych tatusiów. Maciuś mówi:
-A mój tatuś to bohater. Latem uratował dwóch żeglarzy na jeziorze jak im się łódź przewróciła...
Na to Karolek:
-A mój tatuś też jest bohaterem. Jak się stodoła zaczęła palić to pomagał wyprowadzać zwierzęta!
Jasiu smutno spuszcza głowę i mówi.
-A z mojego taty to jest taki straszny tchórz!
-Jak to? dlaczego?...
No bo wystarczy, że mamusia pojedzie w odwiedziny do cioci, to on zaraz się boi i musi spać z sąsiadką z naprzeciwka...

Pewnego dnia Jaś przyszedł ze szkoły bardzo poturbowany. Z rozbitego
 nosa cieknie krew, oko podbite, szczęka opuchnięta.
- Co się stało? - pyta ojciec opatrując rany syna.
- Wiesz tato, pokłóciłem się z Tomkiem i wyzwałem go na pojedynek po
 lekcjach - tłumaczy pochlipując Jaś. - I pozwoliłem mu wybrać rodzaj broni.
- To bardzo honorowo z twojej strony - stwierdził tata.
- No tak, ale on wybrał starsza siostrę...

Siedzi berbeć w piaskownicy, podchodzi do niego drugi.
 - Ile mas lat?
 - Nie wiem.
 - A palis?
 - Palem.
 - A pijes?
 - Pijem.
 - A chodzis na dziewcynki?
- Nie-e.
- To ćtely!

Nauczyciel na lekcji polskiego pyta się Jasia:
- Jaki to czas? „Ja się kąpię, ty się kąpiesz, on się kąpie...”
- Sobota wieczór, panie psorze!

Synek niespodziewanie wchodzi do łazienki, której przez nieuwagę ni zamknął tato biorąc właśnie kąpiel.
- Tato? A co to? -wskazuje na tatowego penisa, który wystaje ponad pianę.
- Widzisz synku... to jest... – zakłopotany, jakby tu...
- To jest taki  narząd...
- No, tak-em se właśnie myślał, bo na ch*ja to mi to nie wygląda!...

Tato, dlaczego ty masz 4 guziki przy rozporku, a ja tylko 2 ?
- Bo ty masz małego ptaszka, a ja większego.
Malec zobaczył księdza w sutannie i wola:
- Tato! A ten ksiądz to chyba ma  orła!

- Jasiu, umiesz liczyć? - pyta nauczyciel matematyki.
- Tak, tatuś mnie nauczył - odpowiada Jaś.
- Powiedz w takim razie, jaka liczba następuje po trójce?
- Czwórka.
- W porządku, a po szóstce?
- Siódemka.
- Bardzo dobrze, a po dziesiątce?
- Walet...

Kolega z klasy powiedział Jasiowi, że wymyślił dobry sposób na  szantażowanie dorosłych:
- Mówisz tylko: "Znam całą prawdę" i każdy dorosły głupieje, bo na pewno ma jakąś  tajemnicę, której nie chciałby ujawnić...
Podekscytowany Jasio postanowił wypróbować świeżo zdobyta wiedze w domu.
Przyszedł do mamy, powiedział "Znam całą prawdę" i... dostał 50 złotych, z przykazaniem, żeby nic nie mówił ojcu. Zachwycony pobiegł szybko do ojca, powiedział "Znam całą prawdę" i dostał 100 złotych - z zastrzeżeniem, żeby nic nie powiedział matce. Rozochocony Jaś postanowił więc wypróbować nowa metodę również na kimś spoza rodziny. Nadarzyła się okazja kiedy listonosz przyniósł pocztę.
- Znam całą prawdę! - powiedział z szelmowskim uśmiechem Jasio.
Listonosz pobladł, poczerwieniał, rzucił listy na ziemie, rozłożył ramiona i wzruszonym głosem wyszeptał:
- W takim razie uściskaj tatusia...

Siedzi Janko muzykant na wzgórku nad Wisłą i wzdycha:
- Echhh... Bach umarł. - po chwili
- Echhh... Beethoven nie żyje. - i jeszcze po chwili,
- ...A i ja kurde coś się dziś kiepsko czuję...

Idzie synek do domu z kiepskim świadectwem i myśli:
„No! jeszcze tylko  wpierdol od starego  i już wakacje!..."

Rozmowa między trzema dzieciakami w piaskownicy:
- A mój tatuś kupił mi za granicą siostsycke!
- Mój miał mało pienionsków i kupił mi blaciska w sklepie na osiedlu.
 - Buuu! - rozbeczał się trzeci
 - a my jesteśmy biedni i mój tatuś wszystko musi robić sam!

Stasiu pyta Jasia:
-Czego beczysz!
-Bo mi pies zdechł!
-E, mazgaj jesteś. Mnie wczoraj ojciec umarł, a nie płaczę!
-Jakbyś ty swojego ojca od szczeniaka chował to byś też ryczał jak ja!...

Przychodzi Jasiu do szkoły opowiada kolegom niedawne przeżycia:
- Byłem u dziewczyny...
- I co, i co???
- Waliłem caaaałą noc!!
- Uaaaaaaał!!!!!!
- ...Nikt nie otworzył...

U dentysty mama prosi synka:
- A teraz bądź grzeczny i powiedz ładnie "AAA", żeby pan doktor mógł wyjąć palce z twojej buzi...

Młoda nauczycielka geografii rozpoczyna swoja pierwsza lekcje w ekskluzywnej szkole im. Stefana Batorego w Warszawie. Najgorsza ze wszystkich klasa IV-ta "b" nie reaguje jednak na jej wejście. Trwają krzyki, bójki międzyławkowe, bieganina. W ogólnym tumulcie nikt nawet nie słyszy jej słów. Załamana biegnie do dyrektora i wybucha bezradnym szlochem:
- Nie nadaję się na wychowawczynię takiej młodzieży, proszę, od razu napiszę wymówienie!
-Niech Pani się nie martwi, pani koleżanko. Spokojnie...- mówi doświadczony pedagog.
- Proszę odłożyć długopis, wrócimy do klasy... Ja pani pokażę właściwe metody postępowania...
Powracają oboje do klasy, gdzie dyrektor uderza pięścią w katedrę, i mocnym, zdecydowanym głosem przemawia:
- Cisza, gnojki! Niech wstanie natychmiast ten, kto potrafi naciągnąć kondona na globus!...
Zapada w klasie skonsternowana cisza.
-Co nie ma ochotników? Jachu! –wskazuje na mieszkańca „oślej ławki”
- Przepraszam, panie dyrektorze... A co to jest globus?- odzywa się drżącym głosem najgorszy rozrabiaka, piegowaty Jachu.-
- Bardzo dobre pytanie, Kowalski!- uśmiecha się triumfalnie dyrektor.
– Od tego zaczniemy! To jest wasza nowa pani od geografii...

Jasio na lekcji religii z zakonnicą. Zakonnica zadaje dzieciom taką zagadkę:
-Jest rude, ma puszysty ogon, skacze po drzewach i je orzechy. Co to?
Jasio się zgłasza i odpowiada:
-Na 99% jest to wiewiórka.
... Ale jak znam siostrę, to to może być Jezus...

Jasio wracając ze szkoły rozmawia ze Zdzisiem o lekcjach wychowania seksualnego:
-Daleko już zaszliście?
-No... Jesteśmy już przy piersiach- mówi Zdzisio
-To my dalej. O ile dobrze zrozumiałem panią, to w przyszły piątek pójdziemy na całość...

- Tato, a Ameryka jest daleko?
- Nie gadaj tyle, ino wiosłuj!

Stoi mały Jasio na przystanku i czeka na tramwaj. Obok stoi elegancka
pani. Nagle zawiał wiatr i poderwał jej spódnicę do góry. Złapała,
szybko opuściła na dół i wyższością mówi do Jasia:
- Mam się ten refleks, co, chłopczyku!
- Nie wiem jak u pani, ale u nas na to mówią cipa.

Jasiu poznał fajną laskę na dyskotece.
Po kilku tańcach zdecydowali się na pójście do niego. Jasiu siada z nią na kanapie, a ona szepce:
 - A teraz mnie wypierdol...
Jasio otwiera drzwi i mówi:
 - Wypierdalaj!

Na lekcji polskiego w piątej klasie pan nauczyciel pyta się uczniów czy
znają znaczenie słowa "rarytas".
- No dzieci, powiedzcie co dla was jest rarytasem?
- Banany i pomarańcze - mówi Hania.
- Bułka z masłem i z szynką - mówi Stasiu.
- Tyłeczek szesnastoletniej dziewczyny - mówi Jasiu.
Pan nauczyciel wyrzucił go z klasy i kazał na drugi dzień przyjść z ojcem.
Na drugi dzień Jasiu przychodzi do klasy i siada w ostatniej ławce.
- Jasiu, dlaczego przyszedłeś bez ojca i dlaczego siadasz w ostatniej
ławce?
- Bo tatuś mi powiedział, że jak dla pana tyłeczek szesnastolatki nie jest rarytasem, to pan jest pedał i mam się od pana trzymać z daleka!

Nauczycielka do Jasia:
-Jeśli dam ci 200 złotych, a ty dasz 50 złotych Marysi, 50 Małgosi
i 50 Ani, to co będziesz miał?
-Orgię!

Dziadek opowiada wnuczkowi bajkę.
- ... był zamek, a w tym zamku same dziwy.
- Dziadku! To nie był zamek, to był burdel!

Ojciec z córką zwiedzają muzeum. Przed posągiem Wenus z Milo ojciec zauważa:
- No i widzisz, córeczko, do czego doprowadza obgryzanie paznokci?

Na wycieczce szkolnej w lesie Jasio pokazując palcem na czarne jagody i pyta nauczyciela:
 - Co to jest proszę pana?
 - Czarne jagody, Jasiu.
 - A dlaczego one są czerwone?
- Bo są jeszcze zielone!
- A kiedy będą czarne?
- Jak będą niebieskie!

- Basiu, która jest godzina? - pyta nauczyciel pod koniec lekcji.
- Nie wiem, panie profesorze, stanął mi!
- Stanął ci?!? To niemożliwe!!!

-Jasiu, ZASZŁAM!
-To odejdź.
-Ale to nie od chodzenia, tylko od pierdolenia!
-To odpierdol się...

Na ladzie w aptece pojawiają się dwie łapki i mozolnie podciąga się na nich mały gżdylek. Opiera się bródka o ladę i pyta:
-Cy to pan spsedaje tlan?
-Co takiego? Ach: tran? Tak! - mówi dobrodusznie aptekarz.
Na to Jasio mściwie syczy:
-Ty  skurwysynu!

Zdenerwowana mama do córeczki: - Wiesz co się dzieje z małymi
dziewczynkami, które nie zjadają wszystkiego z talerza?! - mówi
zdenerwowana mama.
- Wiem, pozostają szczupłe, zostają modelkami i zarabiają kupę forsy!

Jaś zrobił nauczycielce kawał. Narysował na jej stoliku muchę. A zrobił to tak doskonale, że  nauczycielka długo tłukła gazetą w blat, zanim zorientowała się w czym rzecz. Rozzłoszczona kazała przyjść jego ojcu do szkoły. Ten wysłuchał w spokoju historii, którą opowiedziała nauczycielka.
- Proszę pani to jeszcze nic! Jak w zeszłym tygodniu ten gówniarz narysował na płocie gołą babę, to jeszcze do dzisiaj wyciągam drzazgi z przyrodzenia!

- Tatusiu, nie za późno przyszliśmy do tego sklepu na zakupy ?
- Nie gadaj tyle, piłuj kłódkę...

Pani na lekcji rysunków zadała temat do rysowania "Lenin w Polsce". Dzieci narysowały Lenina w Poroninie, przemawiającego do Górali, Lenina na wycieczce w Tatry itp.
Jasia rysunek był inny: para dorosłych odstawiających ostre porno.
Pani nauczycielka wielce zgorszona rysunkiem zapytała:
-Co to ma znaczyć?
-No bo to proszę pani jest Nadieżda Krupska, a tu na niej Feliks Dzierżyński!
- Zaraz, zaraz, Jasiu. A gdzie Lenin?
- „Lenin w Polsce!”

-Tatusiu! A dlaczego świeca gaśnie, jak się na nią dmucha?
-Eeee... nooo... tego... ja ci dam dmuchać na świecę!...

Jasiu! Dziesięć razy cię wołam, a ty ciągle nie przychodzisz! Co z ciebie będzie?
-Najprawdopodobniej kelner...

-Tatusiu!  mówi synek zwiedzając ZOO – Czy osły też się żenią?
Ojciec ze smutkiem wzdycha:
-Niestety, tylko osły...

Wpada chłopiec do baru i mówi : "ble blebubu woao bleble PEPSI"
A barman do niego: "Dwie butelki czego?"

-Jasiu, podobno wasza pani od biologii jest strasznie ostra?
-To mało powiedziane. Na lekcji krzyczy nawet na rybki w akwarium jak nie chcą patrzeć na tablicę!

W mieście otwarli nową agencję towarzyską. 10-letni Jaś pyta ojca:
- Tato, co to właściwie jest agencja towarzyska?
Zakłopotany ojciec odpowiada:
- Tam robią dobrze za pieniądze.
Pewnego dnia Jaś dostaje od mamy pieniądze na kino, i poszedł do agencji. Drzwi otwiera zdziwiona kobieta i pyta się:
- Co ty tutaj robisz?
- Mam pieniądze, i chcę żebyście mi zrobili dobrze.
Kobieta zabrała go do kuchni i zrobiła mu 3 kanapki z masłem i miodem. Jaś wraca do domu i mówi:
- Mamo, tato byłem w agencji towarzyskiej!
Tata się pyta:
- I co synku?
- Dwie zmogłem, ale trzecią tylko wylizałem.

W szkole u Jasia ma być malowanie sali gimnastycznej. Pani nauczycielka w ramach zajęć z plastyki chciała sprawdzić czy dzieci mają zmysł plastyczny. Więc pyta się dzieci jak by to pomieszczenie pomalowały. Dzieci opowiadają swoje wizje klasy. Doszło do Jasia, ten po przyjrzeniu się sali stwierdza ze znawstwem:
- Sufit bym zostawił na biało tak jak jest. Lamperię jebnąłbym na seledynowo. Od lamperii do sufitu pieprznąłbym złamany błękit, ale pomiędzy lamperią a górą pierdolnąłbym szlaczek...
Po tych słowach nauczycielka zbladła, posiniała i mówi do Jasia :
- Jasiu! jutro widzę cię tu z ojcem!
Na drugi dzień Jasiu przychodzi do szkoły z ojcem. Nauczycielka zrelacjonowała mu więc treść wczorajszej lekcji:
-... i na koniec stwierdził, że na środku ściany „pierdolnąłby szlaczek”
Ojciec popatrzył na Jasia, na ściany i mówi:
- No co pani od dziecka chce? Przecież beż szlaczka by było chujowo!

- Jasiu kim jest twój ojciec?
- On jest chorym człowiekiem.
- Ale co on robi?
- Kaszle.

W czasie zjazdu absolwentów stary profesor pyta dawnego ucznia:
- A, ty Jasiu, ile masz dzieci?
- Ośmioro! - odpowiada z dumą były uczeń.
- No, tak - mruczy nauczyciel - W klasie tez nigdy nie uważałeś.

Jaś się nie przykładał do nauki, toteż został sługą Jaśnie Pana Hrabiego...


-Co to ma znaczyć? Czy Jan nie wie, że list należy podawać na tacy?!? - pyta oburzona pani domu.
-Ja wiem, ale nie wiedziałem,  że pani wie...

Wchodzi hrabia do pokoju. Patrzy, a tam wielka kupa. Woła:
- Janie !
- Ja też nie !

Hrabia:
- Janie, czy u nas w ubikacji są dwa sznurki, czy jeden ?
- Jeden.
- W takim razie znowu załatwiłem się pod zegarem.

Hrabia wraca wcześniej z polowania. Jan staje na drodze do sypialni:
Jan:
-Panie hrabio, nie wolno! Pani hrabina przyjmuje jednego pana...
- Szabli!!
Porwał szablę ze ściany i wbiegł do sypialni. Słychać okrzyk. Po chwili hrabia się wychyla:
- Janie, dla pana bandaże, dla pani korkociąg!

-Janie! – woła pan hrabia - zasłałem właśnie łóżko...
-Ależ jaśnie panie... Zupełnie niepotrzebnie się jaśnie pan fatygował, wszak ten obowiązek należy do mnie! – uniżenie mówi Jan.
-Dobła, dobła...

Koło zamczyska przechodzą dzieci i widzą, że hrabia przechadza się po murach.
- Proszę Pana, a to pan tu mieszka?
- Tak, ja.
- A w tym zamku nie ma żadnego straszydła?
- Nie, ja jestem kawalerem...
Przyjechała Hrabina, no i Hrabia postanowił zrobić małe BARA-BARA. Przygotował kolację, zrobił nastrój i dzięki udanym zagrywkom taktycznym wylądowali w łóżku. Jan stanął z kandelabrem, a Hrabia „pracuje”. Pracuje, pracuje, ale Hrabina kręci nosem, że robi to nie tak jak trzeba. Rozeźlił się Hrabia i kombinuje inaczej. Ale Hrabinie to też nie w smak. W końcu Hrabia się wściekł. Wstaje i bierze kandelabr od Jana i każe Janowi zadowolić Hrabinę.
Jan wskakuje i już po chwili Hrabina jęczy z rozkoszy. Na co Hrabia:
- Widzisz durniu! TAK trzeba trzymać kandelabr!

Po powrocie z kurortu, Jaśnie Pan widzi zdumiony że przed dworkiem na śniegu widnieje żółtawy napis: „Serdecznie witamy w domu Jaśnie Pana Hrabiego!”
- Janie ! A któż to wysiusiał na śniegu?
- Ja, proszę Jaśnie Pana!
- Ale przecież Jan pisać nie umie !
- Jaśnie Pani  wodziła...

Leży hrabia z hrabiną w łóżku. Nagle dzwoni na Jana:
- Janie, podaj mi prezerwatywę!
Jan przynosi prezerwatywę na złotej tacy i podaje hrabiemu. Ten:
- Nie tę, durniu! Tą z herbem!

Hrabia ma jechać na wojnę.
- Janie, masz tu klucz do pasa cnoty hrabiny. Pilnuj klucza i hrabiny!
- Dobrze hrabio.
Hrabia pojechał. Po dziesięciu minutach dogania go Jan:
- Jaśnie Panie, nie pasuje!

Hrabia ma ochotę zatańczyć z młodą dziewczyną, która po raz pierwszy pokazała się w salonach. Podchodzi do niej i pyta:
-Czy zadedykuje mi panienka następny taniec?
Panienka ma niewyraźną minę. Wstydliwe bąka:
-Nie mogę, panie hrabio... Bo mam krostkę...
-O! W rzeczy samej?
Panienka nie bardzo rozumiejąc odpowiada na to:
-Nie, obok...

- Janie - mówi hrabina do lokaja - hrabiego boli gardło. Proszę mu ukręcić dwa jajka...
- AAAAuuuuaaaa!

Janie, zdejmij stanik

Jaśnie państwo wybrali się na bal u sąsiadów. Zapowiedzieli Janowi, że ponieważ wrócą bardzo późno, więc jeśli chce, może się pod ich nieobecność trochę zabawić. Niestety, bal się pani nie spodobał. Wróciła do domu wcześniej zostawiając jaśnie pana samego. Jan siedział akurat przed kominkiem. Zawołała go do swej sypialni. Gdy wszedł, zamknęła za nim drzwi i władczym tonem nakazała:
Janie! Zdejmij swoją liberię... Teraz zdejmij moją suknię.... Dobrze, teraz zdejmij moje majteczki. I biustonosz. Jan posłusznie spełnił wszystkie polecenia. Nastała pełna napięcia cisza. Pani odezwała się marszcząc brew:
- Janie! Jak cię jeszcze raz złapię w mojej bieliźnie, to wyleję na zbity pysk!!!

- Janie, w nocy miałem przypadkowy wytrysk nasienia!
- Już zmieniam prześcieradło...
- Baldachim, idioto!!

Stary pan zwraca się do służącego przy śniadaniu
-Janie, mam dziś przemożną ochotę sobie popracować. Dla tego jajeczko obiorę dzisiaj sam!
Hrabia ze służącym jadą automobilem. Wyprzedza ich bryczka zaprzężona w 4 konie. Hrabia w zapamiętaniu do kierowcy:

- Janie! Dorzuć węgla... Spójrzmy śmierci w oczy...

No comments:

Post a Comment

do Bożego Narodzenia AD 2019 niedaleko

    Z a miesiąc już będę w Kraju. Długo mnie nie było. Od maja. A przynajmniej tak się czuję (Gosia mnie koryguje że nie aż tak długo, No...