Koszerne? To dawaj! 003- na dobry początek

 Na dobry początek

 Wielu najstarszych Polaków do dziś pamięta sprzed wojny swych żydowskich sąsiadów (i piękne żydowskie dziewczęta!). Tamto pokolenie pamięta również (choć wspomnienia ta przysnuwa już dziś coraz gęstsza mgła), jak smaczne były ongiś kulinarne specjały: czulent, chałka, karp po żydowsku, falafel, maca itp. Dziś po żydach nie ma praktycznie śladów w miastach i wsiach Rzeczpospolitej. Może jedynie w wielkich skupiskach miejskich. Jednak, w anonimowości aglomeracji giną nie zauważeni ze swą egzotycznością i innością obyczajów. Ich świat jest pod bardzo wieloma względami inny, zwłaszcza jeśli idzie o święta i organizację życia.
Żydowski kalendarz na przykład opiera się na cyklu siedmioletnim i roku wg biegu Księżyca. Jest (w roku zwykłym) 533, 534 - dniowy,  kalendarz jest 12 - miesięczny, zaś tydzień rozpoczyna się niedzielą[1].
      Wbrew powszechnemu dziś mniemaniu, wyznawców religii mojżeszowej i świat chrześcijański łączy bardzo wiele - w sferze etyki, religii czy wspólnej historii. Mówi się, iż „ludzie głosują nogami”. Nie bez przyczyny w swej historii Najjaśniejsza Rzeczpospolita była spokojną przystanią[2] dla innowierców, także dla prześladowanych żydów. Oba światy religijne określane są (podobnie jak Islam) jako religie monoteistyczne (czyli uznające, że jest tylko jeden B*g), lub abrahamiczne[3] i zgadzają się na przykład co do szczególnej roli pychy jako praprzyczyny wszystkich występków przeciw Woli Boskiej. Obydwa te światy mają wspólny fundament wiary. Jest nim Księga objawiona Mojżeszowi - Tora, inaczej: Pięcioksiąg. Jest ona obok m.in. Ksiąg Proroków, Psalmów, Pieśni nad Pieśniami, Trenów, Ksiąg Królewskich, Ksiąg Kronik i innych - częścią Starego Testamentu.
      Zbiór zakonów dla wybranego Ludu - Izraela powstał jak głosi tradycja, ponad 5 tysięcy lat temu.[4] Od tamtego czasu, z oczywistych względów narosło wiele niejasności co do wymowy poszczególnych zapisów Prawa. Dopisanie interpretacyj szczegółowych stało się koniecznością, tak w sferze religijnej, jak i prawnej czy każdej innej. Prawa Objawione posłużyły pobożnym autorytetom religijnym mozaizmu do opracowania spójnego zbioru bardziej szczegółowych omówień. W efekcie tych prac powstawały kolejne Święte Księgi, np. Talmud[5] Jerozolimski, Talmud Bizantyjski, Hagady. Niezliczone szkoły  autorytetów rabinicznych oraz postawy wywodzące się z niesłychanie osobistego stosunku do Boga - chasydyzmu oddziaływały na lokalne społeczności żydowskie i w efekcie - wykształciły swoiste kanony postępowania. Przykładem takich dociekań jest księga zawierająca 613 przykazań: 365 zakazów i 248 nakazów autorstwa Józefa Caro pt. „Szulhan Aruk” - „Nakryty stół”, dotycząca m.in. koszerności i Szabasu. Nieco więcej o nim i innych interpretatorach opowiem w części dotyczącej zmian w prawie rabinicznym.
      Pamiętać należy jednak, iż wszelkie późniejsze interpretacje są jedynie pochodną  Tory - dowodu szczególnej więzi Boga z Mojżeszem od chwili spotkania na górze Horeb (taka przynajmniej idea przyświecała autorom dokonującym tychże interpretacyj). Efektem tejże więzi był Dekalog (Dziesięć Przykazań), Przymierze z Izraelem oraz Prawo. Pięć Ksiąg Mojżesza zawiera to i całą masę mądrości stanowiących postawy współczesnej cywilizacji judeochrześcijańskiej.
      Setki przykazań objawionych Narodowi Wybranemu dotykają jego kultury materialnej, obyczajowości i wszystkich dziedzin życia. Są wśród nich opisy rytuałów, kodeksy postępowania, poglądy na higienę, zasady sztuki wojennej i td. Żydzi wierzą, że tylko dzięki swej tradycji i ufności w Obietnicę Bożą są pomimo przeciwieństw jednym Narodem. Narodem wybranym, który jest dziś tym, czym jest i który doświadczył tego, czego doświadczył...
      W książeczce tej spróbuję dać odpowiedź na kilka zasadniczych pytań, które zwykle padają przy dyskusji o koszernej żywności:

Pytanie: Co oznacza termin koszerność? Czy odnosi się on tylko do żywności?

Koszerność to termin określający, czy jakaś rzecz, np. pokarm, kombinacja pokarmów, czy też sposób pozyskania, wyprodukowania jakiejś rzeczy odbywał się zgodnie z zasadami biblijnymi (lub rabinicznymi[6]). Przez KASZRUT rozumieć należy zbiór praw rządzących spożywaniem i przyrządzaniem pokarmów, które - boskim nakazem - winny być czyste. Od razu nasuwają się tu wątpliwości, bo zależnie od punktu widzenia nawet samo pojęcie koszerności budzi spory. W tej książeczce będę rozumiał koszerność jako nakazy i zakazy o rodowodzie biblijnym. Z góry jednak anonsuje, że definicja koszerności może zależeć od tego, KOGO Państwo o to spytają. 
Dla jednych będzie to: 

  • żywność wytworzona podług nakazów Pisma (czyli: Tory), albo: 
  • pod nadzorem rabina, albo: 
  • pod nadzorem ortodoksyjnego rabina, albo: 
  • wykonana według tego, co prawo żywnościowe danego kraju rozumie pod pojęciem „koszerność”. 
W toku dalszej lektury mam nadzieję wykazać , że wymienione przed chwilą definicje są (subtelne, a nierzadko bardzo) od siebie różne, ponadto chcę zaprezentować Państwu, na czym polegają te różnice, na oko czasem niewychwytywalne. Nota bene, czasem treść będzie miała postać niemal akademickiego wykładu, czasem zaś będzie miała postać dialogu czy dysputy. 

      B*g powołując Lud Wybrany nakazał mu aby żył w świętości i przestrzegał objawionych mu zakonów Prawa. Jest to szczególny, bezprecedensowy przykład prawodawstwa, które rozciągnęło wymóg świętości życia według kodów kapłańskich na cały naród. Koszerność (dosł. czystość, prawość) to nie tylko higiena wytwarzania. Jest to termin ogólny, dotyczący całości sfery życia. Wielu badaczy Pisma jest dziś zdania, iż koszerność pod postacią Kaszrutu jest ukierunkowana bardziej na podkreślenie świętości, moralnej wrażliwości wiernych, dyscypliny niż ku względom higienicznym. W judaizmie trzeba być pobożnym żydem, żyjącym w czystości i świętości, to jest podług Praw Boskich. Dochowując dziedzictwa Bożego Przesłania, pamiętać że jest się jedynie sługą bożym. Za godziwe, bogobojne i prawe życie, na Sądzie Ostatecznym wszyscy otrzymają stosowną zapłatę.
Według prawa rabinicznego produkt jest koszerny jeśli:
1) wykonano go z koszernych surowców
2) przy użyciu czystych sprzętów, narzędzi
3) został pozyskany i wykonany przez osobę                uznawaną za czystą według Tory
4) jeśli stanowi fragment czystej całości - podano go w kombinacji nie stanowiącej o utracie koszerności
5) o ile wytwarzający go nie naruszył zakazu osiągania korzyści z rzeczy zakazanych (vide: szczegóły kaszrutu)
6) został wykonany bez niektórych innych naruszeń Prawa

Pytanie: Czym jest zatem owa czystość”?
Według mnie, tym, co można wynieść z Tory. Mówi nam między innymi o zachowaniach, zwyczajach, modelu życia. Określa co przeznaczone do spożycia jest koszerne - czyste, a co trefne - niedozwolone. Tak! wiele słów w gwarze i języku polskim pochodzi z kręgu języka hebrajskiego, aramejskiego czy jidysz: trefny, siksa, chałka, alleluja, hosanna, bubel, cadyk, dybuk, eden, kabała, kahał, kibuc, kitel, cymes, pascha, bejca, sobota, bachor, kapcanieć, szachrować, mamona, „mane, thekel, fares”,  plajta, koszerny, mecyje, menora, mesjasz, moloch, sanhedryn, serafin, szybolet, maca, rabin i inne.
      Czystość potraw jest sprawą bardzo drażliwą i delikatną z natury. W swej istocie jest bowiem płaszczyzną ścierania się świeckich celów legislacyjnych państwa ze sprawami religijnych przekonań i wiary. Zdarzało się w USA, że podnoszone kwestie lądują na wokandzie sądowej pod zarzutem, że ingerencja religii jest zbyt duża; Ba! zapadały nawet wyroki orzekające o niezgodności przepisów z... Konstytucją Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej!
      Na szczególną uwagę zasługuje fakt, iż w wytwarzaniu żywności nie mogą uczestniczyć osoby uznane za nieczyste (Dopóki nie zostaną ponownie uznane za czyste). Jest to bardzo wyjątkowy status, gdyż podyktowany nie tylko względami higieny, ale i religii. Sprawowanie urzędu lub wykonywanie zawodu, którego wszelkie aspekty są regulowane mocą Praw Objawionych jest unikalne. Istnieją oczywiście w pewnych reżimach technologicznych i profesjach rozmaite zakazy i nakazy, ale są one nakierowane na nieco inne cele: niestwarzanie zagrożeń (znanych, w tym głównie mikrobiologicznych), szkodliwość dla środowiska, sprawdzanie deklarowanego składu chemicznego i surowcowego, okresów trwałości, arbitrażu, egzekwowania zobowiązań płatniczych i reklamacji, nieoszukiwanie klienta, czy powagę urzędu. Zasady kaszrutu (micvos) również obejmują i te zakresy, ale tu są poparte uznaniem za kanon religijno-prawny ich wspólnej Genezy - Tory.
      Często ten element kultury narodu żydowskiego nazywano barometrem oddania swej religii. Choć zmieniły się czasy, to jednak -pomimo złożoności obecnego kaszrutu- coraz więcej ludzi chce być na bieżąco z technologiami, ale i w zgodzie z zakonami wyznania. Nie wystarczają im ogólnikowe zapewnienia o nieszkodliwości tego czy innego towaru. Do bardzo niedawna nie było konieczności zmiany filozofii kaszrutu. Wszystkie niemal pokarmy sporządzano w domach, przy troskliwym nadzorze matron, córek i służących. Nie można niemal było sobie wyobrazić, żeby jakaś operacja odbyła się bez uczestnictwa obeznanych z tajnikami kaszrutu osób. Dziś sytuacja diametralnie się odwróciła. Coraz więcej, niemal wszystkie pokarmy są dostarczane do domów konsumenta w postaci mniej lub bardziej przetworzonej (przez kogoś obcego). Wymogło taką sytuację życie, wygoda współczesnego człowieka, chęć przedłużenia przydatności dań i potraw do spożycia, masowe ruchy turystyczne, konieczność masowej produkcji żywności przez wyspecjalizowane, powiązane rynkiem wytwórnie. Samowystarczalność stała się w pojęciu globalnym przeżytkiem. Prawie nikt nie łowi dziś ryb czy ubija zwierząt na potrzeby własnego domostwa. Przepraszam wędkarzy i farmerów, ale mówię o skali globalnej. Dlatego właśnie, sprawą kluczową staje się świadomość zmian wizerunku koszerności doby dzisiejszej.
W czasach współczesnych czytelnik polski przeważnie nie miał możności zapoznania się z problematyką koszerności.

Pytanie: Jakimi zasadami kierowano się przy ustalaniu reguł koszerności w dzisiejszym świecie?
Dokładniej o tym zagadnieniu opowiem w kilku rozdziałach, na przykład poświęconym źródłowym zapisom biblijnym czy późniejszym interpretacjom tych praw przez rabinów. Zdaniem wielu współczesnych wyznawców mozaizmu, w Torze nie podano postaci ostatecznej, lecz podstawy prawne do szczegółowych ustaleń. Rozwój nauk stosowanych, jak na przykład technologii przetwórstwa, postawił przed światem nowe wyzwania, pobudzając tym samym do uwspółcześnianych interpretacyj. Trudno poznać boski zamiar, nieprawdaż? Próby naukowego nie teologicznego zrozumienia odbywały się w przeszłości wiele razy. Jednak rozumowe podejście celem usystematyzowania pogrupowania cech tak różnych przedstawicieli świata zwierzęcego jak zwierzęta czyste lub nieczyste, spełzały na niczym. Chciano sformułować reguły rozróżnienia np. czystych i nieczystych ptaków i ryb. Mało jednak łączy czaplę czy kruka z orłem. Podobnie, pojawienie się na stołach jesiotra również poruszyło rabinów do rewizji sądów, jako że ta ryba nie bardzo się w nakazanym zbiorze mieściła.
Zasadniczo mówi się o trzech nurtach tłumaczenia przyczyn obecnego kształtu kaszrutu, oraz w pewnym szerszym sensie, prawa rabinicznego jako całości. Wymienia się aspekty
v higieniczno-sanitarne,
v mistyczne i
v moralno-religijne.
Prawa kaszrutu nie są w opinii dzisiejszych ekspertów prawami dotykającymi zdrowia jako takiego, nie mają z zasady podlegać interpretacji współczesnej nauki. Znając jednak wyniki mikrobiologicznych, medycznych i pokrewnych doświadczeń praktycznych lat późniejszych i fakt ogólnego potwierdzania przez nie nakazów Tory przyznać muszę, że powód higieniczny wydaje mi się bardzo rzeczowy. W literaturze rabinów również wskazuje się właśnie na ten aspekt jako na najpopularniejsze wytłumaczenie podziałów. Rabini dzisiejsi chętnie skłaniają ucha ku nowym wynikom badań naukowych, starają się też wdrażać je we współcześnie stosowane technologie  i systemy nadzoru.
Przychylał się do tego zdrowotnego podejścia również słynny żydowski naukowiec Majmonides, dołączając przy okazji element estetyczny. Ciekawą interpretację podaje w odniesieniu do ryb Nachmanides. Według niego ryby czyste to przeważnie ryby pływające bliżej powierzchni, a zatem nie odżywiające się „podejrzanym” pokarmem z dna akwenu. Pochłaniają więcej słońca, zaś te o dennym trybie żerowania - bez łusek i płetw, zwłaszcza żyjące w wodach typu bagiennego, mogą w sobie nawet wytwarzać toksyny[7]
Przyznaję że doszukałem się pewnych „wyłomów” w materii higieny. Chodzi mi mianowicie o interpretację dotyczącą obrotu padliną oraz wodą, która miała z nią styczność. Oczywiście mówię to z pozycji człowieka znającego sanitarne konsekwencje postępowania dopuszczenia do takiego stanu rzeczy, jaki opisuje Lev. 11, 34-6. Wytłumaczeniem może być jednak fakt szczególnej roli, jaką dla ludów pustyni odgrywała woda. Dostęp do niej oznaczał życie. Dla ludzi, roślin i zwierząt. Jak sądzę myślą priorytetową było tu usankcjonowanie dalszego używania wody (ewidentnie zanieczyszczonej), które to zanieczyszczenie można z czasem zneutralizować. Behren wspomina w swej pracy „Communicability of Diseases From Animals to Man” z roku 1895 (Londyn), że biblijne i rabiniczne nakazy znajdują racjonalne uzasadnienie, gdyż jak wskazują także statystyczne badanie chorób odzwierzęcych u ludzi, udowadniają swe znaczenie jako środek profilaktyki wobec tego typu zagrożeń.
      Innym wymienianym powodem jest bardzo popularne twierdzenie o rozdziale na zwierzęta czyste i nieczyste jako akcie mającym na celu odróżnienie Izraelitów od innych prymitywnych klanów, które składały pewnym zwierzętom boski hołd, umieszczały na swych totemach i spożywały te zwierzęta. Pierwotne klany Izraela oddawały hołd Molochowi, bałwanom i innym idolom. Nie wyznawały zasad monoteizmu, przyjmując indyferentnie religie lokalne. B*g kilkakrotnie podkreśla w Torze, iż jest B*giem zazdrosnym, co potwierdza intencję wykluczenia bałwanów z życia Narodu Wybranego (Ex.34,13-4; Lev.18,3; Lev.19,4; Lev.26,1; Deut.4,3; 4,27-8; Deut.5,7-9; Deut.6,14-5; Deut.7,1-5; 7,25-6; Deut.12,2-4, 29-31)
      Trudno motywować racjonalnie przesłanki do podziałów na zwierzęta czyste i nieczyste, ale podział ten ma pobudzać do pobożności i wiary, formować charakter. Profesor Regenstein cytuje Grunfelda: „Świętość i samo-uświęcanie jest kwestią moralną; jest tożsame z... moralną wolnością czy autonomią. Jej celem jest dopełnienie się samodoskonalenia człowieka. Postronnemu obserwatorowi wyda się że ludzie, którzy praw nie przestrzegają są bardziej wolni od posłusznych prawom, ponieważ mogą pójść za swymi skłonnościami. W rzeczywistości są oni obiektem okrutnego zniewolenia; są niewolnikami swych własnych instynktów, impulsów i żądz. Pierwszym krokiem wyemancypowania się człowieka z tyranii zwierzęcych inklinacyj jest dobrowolne podporządkowanie się prawu moralnemu. Przymus prawa jest zaraniem ludzkiej wolności. Jest to fundamentalna idea etyki żydowskiej, świętości, i jest nierozerwalnie związana z pojęciem Prawa. Prawa żywnościowe zajmują pozycję centralną w tym systemie moralnej dyscypliny, która jest podstawą wszystkich praw żydowskich. Trzy najsilniejsze naturalne instynkty u człowieka to zew pożywienia, seksu i zdobywania. [...] nie zamierza ich zniszczyć, ale poprzez ich kontrolę a rzeczy samej uświęcenie. Jest to prawo, które uduchowia te instynkty i przekształca w prawomocne radości życia [8].”
Człowiek nie powinien twierdzić: „Mięso wieprza jest mi obrzydliwe,” ale: „Nie zjadłbym,  ani nie mógłbym tego zjeść, ponieważ zakazał mi był tego Ojciec Niebieski.” W „Mekor Hajjim” tłumaczenia się łączą: „Wszystkie te rzeczy są zakazane, ponieważ psują krew i czynią ją podatną na wiele chorób; zatruwają ciało i duszę.” Między zwolennikami obydwu racjonalnych hipotez na temat przyczyn podziału toczyły się spory. Ja myślę, że prawda jest po obu stronach, co z jednej strony potwierdzają osiągnięcia nauk medycznych i stowarzyszonych, z drugiej nauki antropologiczne, archeologia i tp., dostarczające dalszych dowodów na totemizm pierwotnych ludów. Koncepcja zwierząt czystych i nieczystych wydawała się istnieć jeszcze przed Mojżeszem, już za czasów Noego. Początkowo zakaz spożywania terefa i nebelah dotyczył czystości kapłanów. W Księdze Wyjścia (EXODUS) znajduje się fragment, w którym Pan B*g nakazuje prawa kapłańskich przepisów pokarmowych przestrzegać całemu ludowi:

II,19,6: A wy będziecie mi królestwem kapłańskim i narodem świętym. Takie są słowa, które powiesz synom izraelskim.

      Wspomnę jeszcze o interpretacji mistycznej kabalistów, która wbrew pozorom, jest również dość bliska naszemu pojmowaniu zakazów kaszrutu. Oto zwierzęta te podzielono, gdyż są niektóre z nich owocem niektórych, złych sfer tzw. sefirot, zawierają w sobie pierwiastek zła i dlatego są zakazane jako pokarm. To jeszcze nie tu stykają się nasze drogi, ale w następnym stwierdzeniu:

Czynniki środowiskowe

      Społeczność żydów osadzoną w przyrodzie pojmowanej jako Dzieło Boże nawiedzały klęski, choroby i plagi. Cierpieli także niewolniczy ucisk wynikający ze struktury społecznej i systemu własności w tamtych czasach. W Ziemi Obiecanej panowały określone warunki klimatyczne, żyły te, a nie inne zwierzęta i rośliny. Co prawda badania geologiczne potwierdzają pewną zmianę klimatu panującego dziś nad tym obszarem, ale nie wystąpiły żadne drastyczne zwroty. W Palestynie występowały trzy strefy klimatyczne: subtropikalna na wybrzeżu, kontynentalna w górach i tropikalna w dolinie Jordanu. Jest to fakt niebagatelny, gdyż żydzi mieli nakazy kaszrutu spełniać również dlatego, że żyli w pewnym środowisku przyrodniczym. Mając za zadanie przetrwać jako Lud Boży, otrzymali między innymi zakony kaszrutu. Ich cywilizacja stała początkowo na dużo niższym poziomie niż obecna. Życie codzienne miało zupełnie inny wygląd, przypominający dziś już rzadkie przykłady koczownictwa. Skoro o tym mowa, to wspomnę może, iż żydzi w swoich domostwach przechowywali żywność korzystając z szeregu sprzętów. Kuchnie sensu stricte znajdowały się jedynie przy domach możnych. Często używano węgla drzewnego, bardzo chłonnej substancji oraz wysuszonego nawozu. Żar wytwarzano za pomocą wachlarzy. Mąkę mielono najpierw ręcznie, potem z użyciem wołów. Naturalistyczny opis młócenia wołami podaje Prof. Gąsiorowski cytując wspomnienia Hebrajczyka współczesnego Jezusowi z Nazaretu. Z powodu nieapetyczności opisu - nie przytoczę go. Wodę przechowywano w jednej z dwóch kulistych glinianych kadzi - „kad.” W drugiej trzymano zboże lub mąkę. Mleko i wino przechowywano w naczyniach ze skór kozich - „hemet” lub „nad”. Oliwę i miód - w małych metalowych lub glinianych słojach, owoce i wypieki w różnego rodzaju koszach. W opisach spotyka się terminy: parur, sir, kallahat, kijjor, zalaha jako nazwy naczyń do gotowania ale brak dokładniejszych danych co do ich przeznaczenia. Ogólnie rzecz biorąc, sprzęt sporządzane z metalu spotykało się raczej w domach bogatszych. Przeważnie Hebrajczycy używali skórzanych bukłaków i glinianych garnków. Używano „sztućców” - noży do zabijania zwierząt i rozbioru tusz oraz trójzębnych widelców, które (podobnie jak do niedawna w Europie) służyły li-tylko do wyjmowania mięsa z garnka. Sfera życia codziennego, szczególnie widziana od strony sprzętów kuchennych i efektywnych sposobów przechowywania żywności są dość ważne z punktu widzenia higieny życia jako gwaranta zdrowia. Składa się na nią wiele elementów, także klimat.
      Generalnie, w Palestynie były dwie pory roku - lato: suche i gorące oraz zima: deszczowa i chłodna. Choć szybko topniał, śnieg często padał w Jerozolimie, podobnie jak grad. Do maja raczej nie było deszczu, dopiero od końca października, listopada. Najcięższe były deszcze styczniowe. Kwietniowe pobudzały wzrost zbóż. Pora deszczowa wahała się od 126 dni do 217, średnio 192 dni. Wegetacja kończyła się wczesnym latem, gdy rozpoczynała się pora gorąca i sucha. Średnia temperatura w Jerozolimie wynosiła w 1915 r. 17.2 o C. Najwyższa zanotowana to 44.4 o C, zaś najniższa -4 oC. Temperatura, zależnie od pory roku ulegała dobowym wahaniom i tak latem średnio o 12.95, zimą o 8.7 C o. [9] Większe zmiany miały miejsce w rejonach krainy wschodniego Jordanu. Latem znad krajów basenu M. Śródziemnego wiały suche chłodne pasaty - wiatry północne i pn.-zachodnie. Zimą - antypasaty, które niosły deszcz. Innym ważnym czynnikiem klimatycznym były dzienno-nocne, stałe zmiany kierunków wiatru od i ku morzu wskutek różnego tempa nagrzewania się gór i morza. Wiatry wschodnie były i są suche, kontynentalne. Bano się ich latem, gdyż wysuszały i „gotowały”, witano z radością i ulgą zimą. W okresie od maja do października wiał czasem kilka dni z rzędu wiatr sirocco. Powodował on bardzo silne zapylenie, niósł ze sobą rozmaite drobnoustroje, pył, kurz, ziemię uprawną. Często był przyczyną schorzeń górnych dróg oddechowych o naturze bronchitycznej. Powodowało to często wyczerpanie, bóle głowy, a nawet gorączki. Wybrzeże było o wiele cieplejsze. Śnieg w Jerychu nie padał wcale, zaś średnia temperatura wynosiła 20.5 oC. W dolinie Jordanu plony zbierano średnio na trzy lub cztery tygodnie wcześniej niż w górach. Opisy z Miszny wydają się całkowicie pokrywać z panującymi dziś.
      Palestyna była dość bogata i różnorodna jeśli idzie o florę. Rejony górskie miały roślinność śródziemnomorską, pokrewną tej, jaka rosła w Grecji, na Sycylii, w Algierii i w Italii. Wiele tedy było wiecznie zielonych kolczastych zarośli, wiosennych nietrwałych ziół. Rosły też hiacynty i tulipany, drzewa pomarańczowe, cytrynowe, oliwki, sosny, oleandry, mirty, anemony. Subtropikalna dolina Jordanu przypominała swą florą Abisynię czy Nubię. Calotropis procera, akacja sejal (Acacia Seyal), z której pozyskuje się gumę arabską, Balanites Aegyptiaca, róża jerychońska (Anasthatica Hierochuntina), Zyzypus lotus i Zyzypus Spina-Christi, papirus afrykański. W rejonach pustynnych brak było drzew, nic nie powstrzymywało tedy wiatru. Rosły jedynie niewielkie cierniste zarośla Poterium i traganku. Przy źródłach wody wyrastały bujne trawy, palmy daktylowe, oliwki, figowce. Prawdziwe lasy były tylko we wschodniej części krainy Jordanu. Rosło tam kilka odmian dębu, cyprysy, sosna Aleppo, Drzewo świętojańskie, czasem ledwie w postaci krzewów. Jeśli idzie o zoologiczną stronę, to w Palestynie spotykano wielką różnorodność gatunków. Wynikała ona z faktu położenia tego rejonu na granicy strefy palearktycznej (część północna) i rejonu etiopskiego (cz. południowa). Ssaki spotykane w Palestynie to: z dzikich - jeleń, daniel, mysz śnieżna, świstak, mysz koszatka, tchórz, gronostaj, kuna, borsuk, niedźwiedź (Paleoarktyka) i mysz afrykańska, skoczek pustynny, mysz piaskowa (Psamonnis obesus), Eliomys melanurus, zające synajski i egipski (Lepus sinaiticus i L. aegypticus), borsuk górski, koziorożec alpejski (Capra beden), gazela (Gazella dorcas), kot pustynny (Felis manicalata), leopard (Felis pardus), lis nilowy (Vulpes niloticus) i ichneumon (Herpestes ichneumon), wilk, szakal, lew, hiena, szczur polny (część Indo-Mezopotamii). Z domowych: osioł, pies, bydło rogate, konie, muły. Ptaki, głównie ze strefy palearktycznej były szczególnie liczne. Nad Palestyną łączą się bowiem szlaki ptaków wędrownych. Niektóre z nich mają tam kres (Dziś np. bociany kończą swą wędrówkę w Izraelu, a nie w Libanie - ich naturalnym miejscu docelowym, z powodu walk w tym kraju i zaciekłości, z jaką uzbrojeni ludzie przetrzebiają nadlatujące stada).
Niejaki Tristran wymienia trzydzieści trzy gatunki węży[10] i czterdzieści cztery gatunki jaszczurek. W bagnistych rejonach żerowały krokodyle. Podaje nadto, iż w wodach jezior żyło czterdzieści trzy gatunki ryb. Niektóre z nich to gatunki epifityczne, nie występujące nigdzie poza Nilem (Chronus niloticus i Cerrias macrocanthus).
Warto na marginesie wspomnieć ogromny wysiłek narodu izraelskiego włożony w użyźnianie pustyń i zmianę mikroklimatu jako skutek tych szeroko pojętych zabiegów. Wiele lat zapuszczenia środowiska przyrodniczego powodowało z jednej strony erozję, z drugiej pustynnienie. Miało to również odbicie w jakościowym i ilościowym składzie fauny zamieszkującej tamte tereny. W chwili tworzenia Państwa Izrael liczebność gatunków ptaków i dziko żyjących ssaków trudno było nazwać nawet ubogą. W dawnej Palestynie było natomiast ogromnie wiele gatunków owadów: komarów, much, pchły, ponad czterdzieści gatunków szarańczy a także skorpiony, pająki i in.

      Klimat, występowanie szkodników i dostępnych zwierząt oraz roślin ma wielki wpływ na kształt kaszrutu. Niebagatelny jest charakter natywnej mikroflory występującej w powietrzu nad danym obszarem. Wystarczy uświadomić sobie, że pozostawienie na przykład otwartej butelki na noc w bardzo wielu innych rejonach świata powoduje rzeczywiste jego zepsucie i zatrucia pokarmowe w przypadku spożycia. U nas jest to czynione celowo - dla uzyskania zdrowego i krzepiącego zsiadłego mleka. Podobnie rzecz ma się ze szkodnikami, zwierzętami dzikimi, szczególnie z ich skłonnością do przenoszenia zgubnych chorób odzwierzęcych i pasożytniczych, by wymienić tu choćby trychinozę czy wściekliznę. Również dostępność określonych gatunków gra tu pewną rolę. Pamiętajmy, że kultura żydowska rozwijała się jedynie w kręgu basenu Morza Śródziemnego i Azji Zachodniej. Nie znano warunków panujących w Afryce Południowej. Nie zdawano sobie sprawy w ogóle z istnienia Australii, Oceanii czy Ameryk. Poznawanie tych obszarów miało, co przyzna chyba każdy skutki nader doniosłe dla całego dziedzictwa ludzkości. To prawdą, że jedna z  zasad prawa rabinicznego głosi, iż wszystkie przyszłe zmiany zostały z góry przewidziane (vide: ustęp dotyczący uchylania prawa). Prawda również, że Prawodawca wiedział, że gdzieś tam, za morzami są nieodkryte lądy i nienazwane zwierzęta, które mocą zakonu kaszrutu zakazuje już dziś zawczasu spożywać. Róża nie przestaje wszak być różą pomimo, iż nie nadano jej tego imienia. Spróbujmy jednak oddać się na chwilę, refleksji jak mogły zachowywać się pokolenia, którym przekazanoby zakazy spożywania setek, ba, tysięcy rodzajów i gatunków zwierząt póki co nieznanych. Czy żydzi będąc przez długie wieki „Ludem Słowa”, a dopiero później „Ludem Księgi”, byliby w stanie przechować taki ogrom zakazanych (także: nakazanych) rzeczy, które dla nich nie istniały, do których w swej świadomości nie mieli żadnego odniesienia? Poza wyjątkami, byli to ludzie raczej prości, którzy najlepiej jak mogli, starali się wypełniać przykazania. W moim mniemaniu jednak, nawet jeśli nastąpiłby fakt szczegółowego przekazania kanonów Prawa, zwłaszcza czegoś tak blisko związanego z codziennością, jak kaszrut, regulujący spożycie jadła, z którego człowiek czerpał siłę do życia musiał skończyć się okrojeniem wiedzy do rozmiarów, które mogliby pojąć per analogia do własnego życia. Prawa termodynamiki mówią, iż z upływem czasu, bez przyłożenia interwencji z zewnątrz (czyli w tzw. układzie izolowanym) informacja może jedynie maleć. Moja teza jest następująca: Prawo, które mogło w momencie przekazywania go Mojżeszowi uwzględniać pojęcia nie istniejące w świadomości żadnego żyda, do chwili utrwalenia go jako słowa pisanego, mogło naturalnym biegiem rzeczy zatracić większą część dotyczącą obszarów nieznanych. Wskazywałaby na to filozofia języka. Zważywszy na to, że w czasach biblijnych (gdy spojrzeć na przykład na przebogate dżungle Ameryki Południowej) większości roślin i zwierząt  właściwie nie znano, to dla ocalenia wiedzy przekazanej pierwotnie, a obejmującej zawczasu również wiedzę o tej sferze pojęć, musiałyby się dokonać w językach używanych przez żydów kolosalne zmiany, które na pewno pozostawiłyby dziś ślad w ich umysłach -  jakieś dziwne rytuały lub pozostałości w języku. Sam fakt takich zakazów powinien na przykład poruszyć żydów do odkryć geograficznych tych lądów o wiele wcześniej niż poznała je cywilizacja Śródziemnomorska. Oczywiście, można bronić tezy, że prostu kaszrut ma po prostu postać niezmienioną, gdyż pochodzi od Boga i nie nastąpiła w nim od czasów Objawienia absolutnie żadna zmiana. Być może, ale tysiąclecia przekazów ustnych mogły spowodować erozję z umysłów. Z pewnością jednak zapuszczanie się cywilizacji judeochrześcijańskiej w nowe, dotąd niezbadane obszary i środowiska.  Zmuszało żydów do refleksji, czy Prawa nie odnosiły się w dawnych czasach tylko do znanego im otoczenia i zakresu pojęć i w związku z nowymi okolicznościami jak odkrycia i postęp nauk, powinny ulegać w jakimś stopniu zmianom (podobny pogląd na sam mechanizm procesu głosił Majmonides, jednak w jego dziełach dotyczył zupełnie innej problematyki. Cieszę się jednak, że ja również doszedłem, wkraczając nieco w teologię, do podobnego wniosku).
      B*g kierując swe przykazania do swego Ludu nakazał mu spożywać tylko to, co nie sprowadzi na niego zguby, zapewniając pomyślność obecnych i przyszłych pokoleń. Nakazał styl życia. Zakazał niektórych obrzędów i spożywania pewnych potraw. Nie ma jednak ani śladu wzmianki o zakazie spożywania licznych roślin, głównie tropikalnych, które są dla człowieka zabójcze. Takich roślin raczej nie było tam, gdzie mieszkali żydzi (bez wątpienia istniały). Ot, najwyżej ciernie, których i tak zjeść nie sposób. Według mnie, chcąc ich uchronić od przyszłej zguby, B*g mógł albo trzymać żydów w nieświadomości aby postąpili później (po odkryciu) wedle lokalnego doświadczenia lub zwyczajów, albo rzeczywiście ich ostrzec zawczasu. Przykład z ewidentnie toksycznymi nieznanymi roślinami jest tej natury, iż można go rozszerzyć także o szkodliwe, nieczyste (a nieznane jeszcze) zwierzęta. Sądzę, że ostrzeżenie takie mogło mieć miejsce, jednak ślad po nim mógł zaginąć. Tok myślenia przedstawiony powyżej daje tak pewne powody do krytyki ortodoksyjnego pojmowania niektórych kanonów judaizmu, zwłaszcza jeśli idzie o koszerność.

      Z posiadanych przeze mnie informacji, dopiero niedawno wydano broszurkę o zasadach kaszrutu w języku rosyjskim - dla emigrantów z krajów byłego ZSRS do Izraela. W USA (że nie wspomnę o samym Izraelu) natomiast od dawna istnieje i działa dobrze zorganizowana i bardzo liczna społeczność żydowska. W latach siedemdziesiątych za rządów Jimmy’ego Cartera mawiano nawet, że Stanami rządzą Żydzi, Niemcy i Polacy (głównie za sprawą Sekretarza Stanu, prof. Henry Kissingera oraz prof. Zbigniewa Brzezińskiego m.in. doradcy do spraw sowieckich).
      Po zalewie emigrantów, prężnych i odważnych warstw społeczeństw, zwłaszcza z Europy Wschodniej i Środkowej (żydzi aszkenazyjscy) i Afryki (żydzi sefardyjscy), uciekających przed nędzą i prześladowaniami (pogromy itp.) osiedlali się wraz z innymi nacjami w Nowym Świecie, stawiając czoła nieujarzmionej, dzikiej, niestałej przyrodzie. Nie tylko w Ameryce społeczność ta trwała pokładając ufność w Boską Opiekę nad Izraelem [11]. Dzięki postawieniu na rozwój następnych pokoleń, posyłaniu dzieci do szkół i uniwersytetów[12], w dość krótkim czasie wspięli się na szczyt drabiny społecznej Ameryki. Sytuacja taka ma miejsce właściwie po dziś dzień (choć oczywiście także inne nacje pracowitością i tradycją wychowania mieszczą się na jej szczycie. Mam na myśli np. Niemców, Polaków, Chińczyków, Koreańczyków i Irlandczyków). Świadczą o tym główne urzędy państwowe, grupy nacisku, prawnicy, finansjera czy twórcy świetności Hollywood. Żydzi amerykańscy nie są we władzach państwowych reprezentowani bezpośrednio, np. na zasadach mniejszości narodowej. Dla nikogo na świecie nie jest jednak tajemnicą, iż przy Kongresie USA działa prężnie lobby żydowskie. Przez wiele lat pomagało ono funkcjonować Państwu Izrael oraz znacząco wpływało na jego bezpieczeństwo. Są to solidne podstawy, aby w Stanach Zjednoczonych było zgoła inaczej. I jest. Na Brooklynie w Nowym Jorku, wydawany jest The Kashrus Magazine. Zainteresowani konsumenci żądają koszernej żywności i są przy tym zaopatrzeni w dość szczelny aparat weryfikacji - kontroli. Działają tam m.in.: Biura ds. Żywności Koszernej i Mięs, Rabinackie Rady Stanu, Biura ds. Wdrażania Koszerności, Związek Ortodoksyjny Kongregacji Żydowskich w Ameryce, by wymienić te ważniejsze. Czuwają one nad problemem koszerności produktów sprzedawanych w USA.
(Problem koszernych artykułów spożywczych jest bardzo złożony, o czym przekonamy się w dalszej części tekstu.)
Dawnymi czasy, nakazy koszerności miały bardzo poważny wpływ na społeczności mieszane. Choć nie ma praktycznie ograniczeń co do spożywania produktów roślinnych, to jednak wielu trudności nastręczało zastosowanie się do nakazu aby posiłki na święta - tradycyjne wino, soki gronowe czy chleb były sporządzane jedynie przez pobożnego żyda.  Zastrzeżenia takie skutecznie zniechęcały do małżeństw mieszanych czy kontaktów między religiami (pogromy były w tym względzie skuteczniejszym „zniechęcaczem”).
      Ortodoksyjni żydzi, a także wiele innych ugrupowań religijnych (nawet chrześcijańskich), starają się do dziś dochowywać zakonów czystości spożywanej żywności, podanych w Pięcioksięgu. Dyscyplina w tej mierze mocno została nadwątlona w XIX wieku, gdy przed żydami stanęły nowe wyzwania, na przykład rozwój nauk teoretycznych i stosowanych, w tym największy przełom w dziejach ludzkości, tj. rewolucja przemysłowa. Zauważyć można od tego czasu pewnego rodzaju rozłam na żydów ortodoksyjnych - konserwatywnych, ściśle dochowujących nakazów Tory oraz reformowanych, którzy stopniowo zaczęli łagodzić i znosić rygory rytualne, jak też pewne przepisy; podnosili raczej rangę Dziedzictwa jako spuścizny moralnej, etycznej. Ostatnio jednak daje się zauważyć powrót do korzeni u pokoleń najmłodszych. Dokładniej rzecz ujmując, zaczynają dominować tendencje do przestrzegania raczej ściślejszych rygorów kaszrutu (żydowskie prawo dopuszcza pobłażanie w kwestii zawieszania nakazów w pewnych zewnętrznych okolicznościach przymusowych).


Pytanie: Dlaczego konsumenci kupują produkty koszerne?

      Trudno mi dać na to jednoznaczną odpowiedź. Sprawa jest oczywista w wypadku żydów ortodoksyjnych i konserwatywnych: nakaz przestrzegania nakazu życia w świętości przez wszystkich zjednoczonych wspólną religią, jednak komplikuje się przy wyjaśnianiu tego fenomenu w krajach o znikomej ich liczebności. Salezjanin, ojciec Stanisław Jankowski, który mi pomógł w przygotowaniach tej książeczki, wysunął tezę, że być może całą swą umysłową sprawność przekazywaną  przez pokolenia, zawdzięczają żydzi właśnie posłuszeństwu kaszrutowi, którego podstawy nauka współczesna dopiero odkrywa. Z pewnością jest to dobitny powód dla żydów, jednak wątpię, czy mógłbym go podać jako powód zakupów przez Polaków z lat osiemdziesiątych. Spójrzmy jednak na obrazki z naszych powojennych sklepów. Życie polityczne pod dyktatem totalitaryzmu wpłynęło również w sposób drastyczny na tę grupę narodowościową. O ile do wydarzeń Marca 1968 r nie musiano ukrywać swej narodowości, o tyle po tym ostrym zwrocie, sprawy uległy komplikacji na tyle, że nawet nielicznych pozostałych żydów zmuszano do wyjazdu z PRL. Wyjeżdżali tam, gdzie ich chciano przyjąć - głównie do Izraela i USA. W Polsce Ludowej nie było zatem właściwie komu kupować rzeczy koszerne.
      Jeszcze parę lat temu, do początku lat osiemdziesiątych, w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej sporadycznie wytwarzano właściwie tylko wódkę koszerną. „Polmos” produkował tylko jeden lub dwa gatunki mocnego napitku popularnie zwanego „Pejsachówką”. Wytwarzanie było nadzorowane przez uprawnionego do tego rabina.
      Popularna opinia wśród spożywających wódki koszerne w Polsce głosi, że choć to trunek krzepki, to po wypiciu nawet sporych ilości takiego alkoholu - brak przykrych następstw nazajutrz. Polacy ruszyli po produkty koszerne (głównie alkoholowe), dając wyraz swemu zaufaniu do rygorów czystości. Dziś w sklepach ze spirytualiami widzimy istny zalew wódek sprzedawanych za koszerne: Koszerna, Passover Vodka, Prima Vodka, Paschalna, Koszerna Baczewski, Travka, Nissovka, Solomon, Cugel, Excite, Rebeka, Nisskosher, Zach Kosher, Avi Kosher, Szabasowa, Le chaim, Ojra, Extent, Towa, Select Vodka, Perfect Vodka, Złoty kłos, Bielska Wódka Żytnia, Happy Vodka, Anatewka, Pure Grain Kosher, Cymes, Rachela, Passover Sliwowitz, Passover Nissovka, Tevie, Herszl i inne. Stanowią one stale rosnący odsetek sprzedawanych w tych sklepach gatunków. Są modne. Bez wątpienia koszerność staje się w naszym kraju czymś w rodzaju marki świadczącej o dobrej jakości wyrobu. Nie prowadzono, jak się zdaje, badań marketingowych, ale wydaje się, że popyt na koszerne produkty spożywcze sprzedawane jest - z niemal całkowitą pewnością - pochodną popularności i popytu na koszerne wódki. Dziś z witryn i wystaw sklepowych stara się nas - konsumentów zachęcić koszerność emanując z etykiet piwa, spirytualiów, napojów (np. toników, oranżad, wód mineralnych), win, cukru i coraz szerszej gamy innych produktów spożywczych.
Gwałtowny rozwój sprzedaży w oparciu o nowe techniki marketingowe odkrył zdumionym producentom jeszcze jedną, do niedawna zaniedbaną niszę. W USA podaje się obecnie dane świadczące o gwałtownie rosnącej koniunkturze na produkty sprzedawane za koszerne. W ciągu dekady zmiana jest doprawdy oszałamiająca: było ich około tysiąca, teraz stanowią ponad 18000.  Jest to wprost wynik nacisku ze strony zamieszkujących w USA i Kanadzie 6,5 miliona żydów, z których wielu uważa kaszrut za rzecz bardzo istotną dla poczucia tożsamości narodowej i należenia do wspólnoty Klienci przynależący do wymienionych poniżej grup społeczności mają powody natury religijnej i zdrowotnej, co jednak powiedzieć o ludziach pozostałych? Zdaje się, że po prostu postrzegają oni żywność koszerną jako swoistą rękojmię szczególnej troski o dobro klienta, jako owoc wzmożonej kontroli jakości, której nie da się zbyć tak łatwo, jak innych. Jest to przecież kontrola oparta o solidne podstawy. Nic więc dziwnego, że koszerność jest w ich odczuciu pieczęcią lepszej jakości. Wstępne prognozy końca lat 80. w Stanach Zjednoczonych mówiły o coraz szerszym postrzeganiu żywności koszernej jako „Pieczęci - oznaki Dobrej Jakości Gospodarstwa Domowego Lat 90.” Istnieją już specjalistyczne firmy marketingowe i reklamowe specjalizujące się wyłącznie w koszernych produktach. Nic więc dziwnego, że według ustaleń Entermanna, rynek żywności koszernej to obecnie kwota 1,5 miliarda dolarów, a sprzedaż zwiększa się w USA o 6 milionów dolarów rocznie! Rzecz to nie bez znaczenia, skoro także polskie kulinaria i produkty mogłyby być w dużej mierze przyrządzane w sposób koszerny, zaś rynek amerykański (nie tylko zresztą) może jeszcze wiele pomieścić.
      Można z całą odpowiedzialnością ręczyć, że produkty koszerne są dobrami wytwarzanymi w naprawdę higienicznych warunkach, przez znających swe rzemiosło producentów. Higiena jest w dochowywaniu koszerności czynnikiem sięgającym o wiele dalej i to w rejony, które są niedostrzegane lub pomijane w nowoczesnej technologii.
     
Ruth Waxman, w nocie odredakcyjnej kwartalnika Judaism twierdzi: „Jedną z przyczyn jest znaczny wzrost pozycji ekonomicznej tych, dla których kaszrut jest ważny i poszukują oni obecnie możliwości rozszerzenia swych kulinarnych oczekiwań. Co więcej, są świadkami systematycznego wzrostu oferty koszernych sklepów, restauracji, przynajmniej jeśli idzie o większe miasta w Stanach Zjednoczonych i za granicą. Inną odpowiedzią na to może być to, że wiele żydowskich kobiet, podobnie jak ich nie-żydowskie koleżanki, pracują dziś z dala od domu, mając przez to mniej czasu na prace domowe, co tworzy z kolei większy popyt na przygotowaną żywność koszerną.
W wieku XIX, żydzi zachęceni zostali do porzucenia schizofrenicznej dwoistej postawy bycia żydem jedynie w domu, zaś poza nim, zachowywania się jak każdy inny obywatel.
Chrześcijaństwo i Islam często nazywa się młodszymi dziećmi judaizmu. Może to i racja, ale w tej rodzinie nie było za dużo harmonii. Wszystkie trzy są monoteistyczne, ale ich rozwój i ukształtowanie znacznie się oddaliły od podstaw.”



Pytanie: Skąd wiadomo że produkt nabywany jest koszerny?

      Utarło się w powszechnym mniemaniu proste rozgraniczenie: produkt jest albo koszer (prawy), albo terefa (nieczysty), Spotyka się również (pozbawione biblijnego rodowodu) sformułowanie parve, pareve (neutralne). Jest to jednak według „Encyklopedii żydowskiej” pewne uproszczenie, gdyż kategoryj tych jest nieco więcej. Wymienię je w rozdziale poświęconym interpretacjom Tory, w części dotyczącej przepisów pokarmowych. Zastanówmy się jednak najpierw, po czym poznać że kupowany produkt jest koszerny?
Chciałbym, aby udzielając odpowiedzi, stała się ona wskazówką dla kupujących i producentów. Może nawet wstępną propozycją prawnego uregulowania tego zagadnienia. Bardzo ciekawe wyjaśnienie samodzielnej oceny konsumenckiej czy coś jest koszerne, czy nie, podał Rabbi Yale Butler.  Jako dopełnienie powszechnego sądu iż można koszerność założyć zapoznawszy się szczegółowo ze składem surowcowym produktu[13]. Zamieszczę odnośny fragment jego odpowiedzi w rozdziale o prawie rabinicznym. Jest to bardzo ciekawa wykładnia prawa, zwłaszcza dlatego, iż porusza nie tylko problem artykułów spożywczych, ale rozwiewa kilka wątpliwości na temat dodatków syntetycznych i naturalnych do żywności (i nie tylko). Poza tym ostrzega: „przypatrzcie się bliżej! Czerwona lampka miga! Coś może być nie tak”. Przed czym ostrzega Rabbi Yale Butler? Już za chwilę znajdziecie się Państwo na stronicach, których treść zadośćuczyni Waszym dociekaniom.
     

      Aby zrozumieć problem koszerności i trefności wygodnie będzie posłużyć się pewnym modelem myślenia: proszę sobie na chwilę wyobrazić, że oto np. mleko jest koszerne, dopóki nie skwaśnieje (to oczywiście nieprawda, ale chodzi o zrozumienie mechanizmu utraty przez coś koszerności oraz przywracania jej). Jest więc zewsząd w procesach przetwarzania i produkcji narażone na zakażenie bakteriami i w konsekwencji - zepsucie. Jednorazowe skwaśnienie czyli „utracenie” przez jakąś partię mleka „koszerności” spowoduje, że pociągnie to za sobą cały łańcuch skutków: przestają być koszerne urządzenia i sprzęty, z którymi to mleko się zetknęło i konieczne stają się zabiegi koszerowania. Jest to o tyle podobne do rzeczywistości, że niektórzy ludzie lubią kwaśne mleko (vide: apetyt na wieprzowinę u chrześcijan) i nie uważają tego typu przemian za zepsucie i żyją! Bez zabiegów koszerowania czy wręcz wymiany części aparatury wszelkie produkty od tej chwili produkowane tracą atrybut koszerności.
Przyczyny i przesłanki za chwilę Państwu przedstawię, ale powiem na wstępie, że zasadniczo, produkty należą do jednej z następujących grup: koszerne, trefne, koszerne w czasie Paschy i neutralne.
      Stawiając sprawę jasno należy stwierdzić, iż tego czy coś jest koszerne nie da się przeważnie sprawdzić w miejscu nabycia. Kurczak zabijany podług żydowskiego prawa wygląda tak samo, jak każdy inny (traci swą koszerność nawet, gdy był przechowywany w tym samym naczyniu, co rzeczy nieczyste), ciastko usmażone na smalcu wygląda jak usmażone na oleju,[14] wino koszerne też może smakować identycznie jak trefne.
      Moim zdaniem, koszerność jest kwestią bardzo delikatną, podchodzić do niej trzeba więc bardzo ostrożnie. Obecna, bardzo chwiejna sytuacja rynkowa, niestabilne i pełne luk prawo, także żywnościowe, sprawiają, że łatwo tu o nadużycia. Sam fakt zyskania przez produkt atrybutu koszerności w świadomości kupującego uruchamia zgodę na to, aby kupić go może nawet za wyższą cenę, ale w zamian mieć pewność, że produkt ten jest czysty. Pozbawieni skrupułów ludzie skłonni do bogacenia się za wszelką cenę po najmniejszej linii oporu mogą więc usiłować sprzedawać żywność niekoszerną za koszerną. Tak więc summa summarum, musi sytuacja następująca: klient musi mieć zaufanie do maszgiaha, producenta i sprzedawcy i vice versa.
      Komplikacją jest również nieświadomość producentów w tej mierze. Bawiąc w Krakowie na Targach Żywności zorganizowanych przez Polskie Towarzystwo Technologów Żywności, miałem okazję rozmawiać z przedstawicielem jednego z browarów, chlubiących się produkcją koszernego piwa, opatrzonego certyfikatem w języku hebrajskim i podpisem maszgiaha. Rozmowa o istocie koszerności była nader krótka. Człowiek ów rozłożył bezradnie ręce i stwierdził (choć też nie wiadomo, czy mówił prawdę - bo niby czemu miałby mówić -być może potencjalnej konkurencji?), że: „My nic nie wiemy, to jest tajemnica tego rabina. On do nas przyjeżdża na inspekcję, coś ogląda, a potem dostajemy świadectwo.”
      Rzeczywistość jest nieco odmienna. Wymogi koszerności nie są (a raczej nie powinny być) żadną tajemnicą! Rzeczywiście, trudno jest w naszym Kraju zdobyć bardziej szczegółowe dane na temat kaszrutu (także na skutek małej dostępności Pisma Świętego ze Starym Testamentem), ale w innych krajach? Mam nadzieję zmienić ten obraz. Oczywiście, brak informacji o tym, czy coś jest czy nie jest koszerne, dotyczy zwłaszcza tzw. kuchni etnicznych, szeregu stosowanych syntetycznych i naturalnych dodatków do artykułów konsumpcyjnych, tzw. novel products (wchodzące na rynek nowo opracowane pokarmy) lub wytwarzane z użyciem bardzo nowoczesnych technologij, o jakich się nie śniło dotychczasowym interpretatorom Tory. Mam nadzieję, że pomocą będzie lektura tej publikacji. Zainteresowanym mogę drogą korespondencyjną podać adres czasopisma w języku angielskim The Kashrus Magazine, gdzie mogą Państwo uzyskać wiele interesujących informacyj.   
Najbardziej podstawowym źródłem pozostaje nadal Stary Testament. Nabycie go w Polsce, choć nie tak bardzo proste, jest rzeczą mimo wszystko łatwiejszą niż  kupienie The Kashrus Magazine.[15]

Profesor Regenstein sugeruje wprowadzenie w najbliższych latach uniwersalnych oznaczeń dla podstawowych kategoryj związanych z koszernością. Ma to być system oparty o terminy anglojęzyczne. Jego  celem jest jasna czytelna deklaracja pochodzenia i atrybutów dóbr mających wpływ na koszerność. Litera „P” oznacza u niektórych Parve (neutralne), a u niektórych: koszerne w czasie Paschy.  Propozycja brzmi:

D
produkt mleczny, mleko-pochodny
DE
Sprzęt od mleka
M
produkt odzwierzęcy, pochodna mięsa
ME
Sprzęt od mięsa
P
koszerne w czas Paschy
N
Parve, neutralne

Zbliżając się do końca powiem jeszcze o pewnych innych, nagannych aspektach, na przykład  o manipulowaniu rynkiem na produkty koszerne. Oto nadchodzą czasem sygnały od firm dostawczych, których oferty są odrzucane pomimo spełniania przez ich wyroby, surowce, norm ustalonych przez kupca. Jedynym problemem jest tu fakt, że dostawca nie posiada tej samej marki, nazwy wyrobu. Często firmy praktykują kupno i wymianę towarową jedynie wewnątrz jakiejś np. korporacji. Nie przyjmują do wiadomości spełniania przez innych dostawców dokładnie tych samych warunków[16] stawianych a priori. Jest to niezdrowa konkurencja, praktyka powstrzymująca rynek, godna napiętnowania. Nie tylko w świecie kaszrutu. Innym symptomem jest praktyka czy też usiłowanie ograniczania (przez agencje inspektorów kaszrutu) liczebności wytwórców koszernej żywności. Traci na tym wolny rynek i oczywiście klient. Nadzór powinien być rozciągany na wszystkich, którzy są gotowi stawić czoła wyzwaniu micvos (i płacić czesne). Wątpię, czy w obecnym okresie agencje mogą z czystym sercem deklarować taką politykę jako standard swej działalności.
Warto też dodać, że z powodu wielu rozbieżności co do wykładni prawa rabinicznego nie można samo przez się traktować produktów importowanych z Izraela jako koszernych. Za parę chwil zaproszę do wspólnego odkrywania zagadnień kaszrutu. Na początek w imieniu nie zaznajomionego z problemem czytelnika, prowadzę swoisty dialog na zasadzie: pytanie / odpowiedź.

Pytanie: Jakie są właściwie prawa dotyczące koszerności pokarmów? Jakie są ich podstawowe kategorie i terminy?

Ogólny zarys kanonów kaszrutu przedstawia się następująco: Pierwsze przepisy dotyczące pokarmów sięgają czasów Noego i, jak można zauważyć, były nakazem dla wszystkich ludzi zamieszkujących Ziemię, gdyż nie było jeszcze wybranego ludu, Izraela. Tak więc pierwsze prawa to tak zwane:
Prawa Noachijskie: Wedle Biblii, wszyscy ludzie wywodzą się od trzech synów Noego. Po Potopie, a więc jeszcze przed wyodrębnieniem Izraela i Przymierzem z nim, nakazano przestrzegać praw, które obowiązują wszystkich ludzi, nie tylko żydów. Początkowo uznano sześć praw: Nie czcić bałwanów; nie bezcześcić Imienia Pańskiego; powołać sądy sprawiedliwości; nie zabijać; nie cudzołożyć oraz nie rabować. Potem dodano siódme wnioskując je z Gen.9,4 i sformułowano je tak: Nie będziesz spożywał mięsa, które wycięto z żyjącego zwierzęcia. Usiłowano powiększyć je o następne, na przykład o zakaz czarów, kastrowania zwierząt, parzenia różnych rodzajów zwierząt i szczepienia różnych roślin. Przeważa jednak opinia, że istniało tylko siedem praw noachijskich Jedną z propozycji, czego miały dotyczyć była następująca:
1: bałwochwalstwa
2: cudzołóstwa
3: morderstwa
4: kradzieży
5: spożywania kończyn żyjącego zwierzęcia
6: kastrowania
7: krzyżowania różnych zwierząt
        Kary za przekroczenie tych praw można było uniknąć, jeśli stało się to wbrew naszej woli. Od odpowiedzialności nie zwalniała jednak nieznajomość praw. Izraelita pod przymusem winien raczej ponieść śmierć męczeńską niż złamać te nakazy. Traktat Hullin pisząc o degeneracji Babilonu podawał, że z praw Noachijskich przestrzegano tam właściwie trzech: nie sporządzano kontraktów małżeńskich z pederastami; nie sprzedawano w sklepach mięsa ludzkiego i okazywano respekt dla Tory.
Żydzi z przerażeniem oglądali okrutne męki zwierząt zadawane przez plemiona sąsiedzkie i wprowadzili zakaz ucinania kończyn żyjącym zwierzętom. Jeśli kończyna zwierzęcia czystego była słabo przytwierdzona do ciała, to zwierzę po rytualnym uboju mogło być uznane za koszerne, ale kończynę należało odrzucić. Jeśli zwierzę zdechło śmiercią naturalną lub zostało zabite w sposób inny niż podany dla rytualnego uboju „szehitah”, to stawało się nieczyste - nebelah i przydawało nieczystości wszystkim i wszystkiemu, co go dotknęło. Zwierzę czyste zabite przez drapieżniki lub ułomne staje się terefa i nie wolno go spożywać.
      W dawnych czasach mięso było rarytasem, jadano je tylko na stołach królewskich i kapłańskich (codzienne ofiary w Świątyni), w domach izraelskich - ze szczególnie odświętnej okazji: świąt religijnych, festynów i uroczystości rodzinnych, na przykład wesel, obrzezania. Potwierdza to następujący ustęp z Talmudu: „Bez mięsa nie ma przyjemności, toteż powinno być nieodmiennie podczas dni uczty”. Mięsa czystych zwierząt generalnie gotowano, czasem pieczono na rożnie, starannie przyprawiając. Zwykle jeden w ciągu dnia obfitszy posiłek składał się z faszerowanego kurczęcia, tłustego mięsa, chleba i wina. W dawniejszych czasach wolno było jeść mięso pod warunkiem, że jego krew została zabrana na ołtarze, spalona lub zakryta ziemią, nie zaś spożywana z mięsem.

Żydzi spożywali od dawna głównie potrawy roślinne, co do których Tora nie podaje żadnych ograniczeń. Z czasem jednak Lewitów, a potem cały naród, zaczęły obowiązywać pewne prawa o charakterze kultowym:
Orła: zakaz spożywania owoców przez pierwsze trzy lata od zasadzenia, w czwartym roku, owoce do Jerozolimy na święto Dziękczynienia.
Hadasz - spożywanie nowego plonu od zbioru do drugiego dnia Paschy, gdy w świątyni ofiarować miano „omer”. Ponadto, zakazane było używanie do czegokolwiek roślin wysianych na przykład w sadzie czy w polu, a więc mieszanych grzęd.

Pytanie: Czy istniała jakaś metoda klasyfikowania żywności?

Tak, żywność dzielono wedle nakazów Tory na rozmaite kategorie, nota bene liczniejsze nieco niż to się zwykło uważać. Wymienię je przy okazji omawiania prawa pokarmowego dotyczącego produktów odzwierzęcych. Dokładniejszym omówieniem zajmę się już teraz jedynie słowami kluczowymi dla pojmowania sensu kaszrutu.

Ścierwo, padlina: jest to ciało zwierzęcia, które zostało niepoprawnie ubite, nieczyste zwierzę lądowe, powietrzne czy wodne, które zanieczyszcza człowieka, który go dotknął do wieczora. Istnieje specjalny zakaz spożywania zwierząt, które zdechły. Początkowo odnosił się tylko do kapłanów. Niektóre „szerazim”- stworzenia pełzające zanieczyszczają nie tylko tego, kto ich dotknął, ale też drewniane sprzęty, narzędzia, ubiory, skóry i torbę. Należało je obmyć wodą, one zaś wieczorem stawały się czyste. Nie można tego uczynić z napojami, naczyniami i paleniskiem. Martwe ciała w stanie rozkładu winny być zabrane sprzed oblicza Pana i ludzi, którzy się mu poświęcili. Być może zakaz taki miał na celu odróżnienie Hebrajczyków od innych klanów, które oddawały hołd martwym zwierzętom. Talmud mówi, że zwierzę, które żyje, nie zanieczyszcza otoczenia. Choćby jednak odcięty ogon jaszczurki ruszał się, jest uznany za ścierwo. Padlina zwierząt parzystokopytnych jeśli była większa niż oliwka, zaś gadów - niż ziarnko soczewicy, zanieczyszczała. Wedle Karaitów, Izraelita nie będący kohenem nie jest zobowiązany do wystrzegania się padliny.

Nebelah: Jest biblijnym określeniem martwego ciała zwierzęcego, a czasem ludzkiego. Prawo mojżeszowe zabrania spożywania, przenoszenia czy dotykania takiego ciała, gdyż od dotknięcia człowiek staje się nieczysty. W trzech miejscach Tory kategorie nebelah i terefa  są wymienione razem. Według interpretacji rabinicznych, termin ten początkowo odnosił  się do sfer kapłanów, później dopiero mocą nakazu uświęconego życia, rozszerzono jego stosowanie na cały lud. Większość z ustępów mówiących o nebelah w sposób oczywisty dotyczy wszystkich ludzi, toteż rzeczywiście od czasów machabejskich, starano się tego przestrzegać. Społeczność judeochrześcijańska również się do tego stosowała: istniał zakaz spożywania „rzeczy zaduszonych”. Tylko śmielsze szkoły chrześcijańskie sprzeciwiały się lub najwyżej tolerowały, jako stojące w opozycji do wszelkich praw żywnościowych. W Talmudzie definiuje się nebelah jako przeciwieństwo terefa, czyli jako istotę nie zabitą według nakazów uboju rytualnego szehitah. „Cokolwiek przez szehitah nabierze nieczystości, staje się nebelah. Gdy szehitah wykonano poprawnie, a zwierzę nabrało wskutek innej przyczyny charakteru nieczystości, to staje się „terefah” powiada R. Jeszebab. R. Majmonides ujmuje to w „Yad” następująco: „Terefa, o której mówi Tora zachodzi wtedy, gdy jakieś zwierzę zostało zranione przez bestię lub ptak przez ptaka drapieżnego. Nie możecie powiedzieć, że zostało zranione i zabite, bo to uczyniłoby je nebelah, gdyż nie byłoby różnicy pomiędzy zwierzęciem, które zdechło naturalną śmiercią, a zwierzęciem, które zginęło od ostrza lub lwa. Konsekwentnie Pismo mówi o zwierzęciu, które zostało zranione i nie zdechło. Widzicie więc, iż Pismo zabrania zwierząt martwych, które nazywa nebelah i ciężko rannych, które nie są martwe, nazywając je terefa. (...) Padlina jest jednym z ojców nieczystości. Jeśli jest wielkości oliwki, przekazuje swą nieczystość na człowieka i na naczynia przez kontakt, zaś naczyniom glinianym samym nad nimi zawieszeniem, choćby nie dotknęły ich krawędzi. Przenosi nieczystość na szatę tego, kto ją dźwiga. Mięso zwierząt, tak nakazanych, jak zabronionych, przenosi nieczystość. Mięso zwierząt czystych, które zostały zabite prawidłowo pozostaje koszerne, chociaż może stać się niedozwolone do jedzenia z jakiegoś innego powodu (na przykład będąc terefa), gdy zaś mięso zwierząt nieczystych pozostaje nieczyste, chociażby je zabito wedle nakazów szehitah. Krew jako płyn nie przenosi nieczystości, chociaż prawo rabiniczne rozciągnęło ów zakaz na dotykanie krwi z ciała. Tłuszcz zwierzęcia nie przenosi nieczystości, gdyż napisane jest: „tłuszcz zwierzęcia, które zmarło własną śmiercią... może być użyty do czegokolwiek, ale spożywać go nie będziecie.” Skóra, rogi, kopyta, kości, ścięgna a nawet mięso, nawet jeśli tak zepsute, że nie nadaje się do użycia jako pokarm, nie posiada cechy nieczystości.[17] Inne wykorzystania nebelah niż jedzenie jest zdaniem R. Abbahu dozwolone: „Każdy zakaz jedzenia zawiera w sobie zakaz jakiegokolwiek innego używania, za wyjątkiem nebelah, o którym Pismo mówi wyraźnie coś przeciwnego” (Deut. 14,21). Można ją czynić zatem przedmiotem handlu. Talmud wysnuwa z tego koncepcję, że rzeczy, które są zabronione przez prawo mojżeszowe nie mogą być przedmiotem handlu, natomiast rzeczy zabronione przez rabbich mogą. Pogląd ten ogólnie przyjęto w kodach. Celem uniknięcia sprzeczności, wyjaśniono ponadto, że zakaz obrotu rzeczami zabronionymi jest zawężony do tych, które są wyłącznie przeznaczone do jedzenia i do normalnego handlu.

Terefah (albo terefa, trejfa, trefa): Jest to kategoria obejmująca pierwotnie ciała zwierząt czystych, które zostały rozdarte czy śmiertelnie zranione przez drapieżniki i nadające żywności charakter nieczysty. W literaturze rabinicznej stosuje się go do zwierzyny, której zadano śmiertelną ranę lub cierpiącą na wymienioną chorobę (choroby), albo też naznaczone wyszczególnioną ułomnością fizyczną, bez której byłoby uznane za koszerne. W szerszym sensie, terefa oznacza również zwierzę niestarannie zabite w czasie rytualnego uboju, w przeciwieństwie do nebelah, który to termin dotyczy padliny zwierzęcia zdechłego śmiercią naturalną lub zabitego w inny nieregularny sposób. Spożycie tak mięsa terefa, jak nebelah jest zabronione. Zasadą Talmudu jest, że mięso jest terefa, jeżeli zwierzę jest tak ciężko ranne, że nie przeżyje. Zatem dotyczy to tylko takiego zranienia, choroby lub anormalnej struktury, które spowodują nieunikniony zgon lub wpłyną na stan zdrowia zwierzęcia. Literatura rabiniczna podaje szereg sposobów interpretacji terefa. Ograniczę się z opisem tych różnic do minimum. Początkowo uznano, że prawo mojżeszowe wyróżniło osiem stanów terefa: derusah (gwałtowny atak ptaka drapieżnego), nekubah (perforacja witalnego organu), hasurah (naturalny brak organu), netulah (utrata organu), keru’ah (dziura, rozpadlina w ciele), nefulah (spadek mogący powodować obrażenia wewnętrzne), pesukah (poturbowanie lub przemieszczenie kończyny) oraz szeburah (złamanie żebra lub kości). „Misznah” mówi o osiemnastu, precyzują m.in. uszkodzenia płuc, jelit, przełyku, tchawicy, membran okołomózgowych, struny grzbietowej i kręgosłupa, serca, jamy brzusznej, żołądka, sposobu zaatakowania przez drapieżniki (w tym ptaki). Medyk Mojżesz Ben-Maimon w dziele „Yad” mówi natomiast o siedemdziesięciu symptomach „terefot” tak pisząc we wstępie: „ Siedemdziesiąt jest przyczyn terefot, której to granicy nie trzeba ani obniżać, ani oddalać, nawet jeśli naukowe badania wykażą kiedyś, że niektóre z wymienionych ułomności nie są zagrożeniem dla zdrowia zwierzęcia, lub pojawiły się inne, tu nie wyszczególnione.” Najbardziej szczegółowym było omówienie zamieszczone w „Szulhan Aruk” Rabbiego Józefa Caro. Opisuje on, narząd po narządzie, każde uszkodzenie, chorobę czy anomalię, od głowy po zadnie kończyny, które czynią mięso czystego zwierzęcia terefah. Szczególnie mocno opisano tam stany patologiczne płuc jako organu szczególnie podatnego na urazy i choroby. Oprócz zranień, braku kończyn i narządów, wymienia on także amputację i odbarwienia. Wymienia również, które ze skaz nie powodują trefności. Jeśli idzie o płuca, to opisuje on jako pierwszy skurcz będący dowodem strachu, stresu, którego przyczyną było oglądanie zabijania zwierzęcia obok w rzeźni czy przez drapieżniki w polu. Skurcz ten również powodował trefność. Podał również sposób sprawdzenia (przez odpowiednie zanurzenie), czy rzeczywiście skurcz taki nastąpił. W myśl reguły, iż nadmiar jest ułomnością, za trefne uważano też zwierzęta o podwójnej wątrobie, woreczkach żółciowych i tp. przypadkach. Rabin omówił również skutki ataku poszczególnych rodzajów drapieżników[18] na poszczególne zwierzęta czyste i wymagany rozmiar strat, np. użebrowania, aby mięso stało się terefa.
Spadek z wysokości dziesięciu szerokości dłoni czyni mięso terefa. Jeśli nawet z mniejszej, ale nagły - może on być, jeżeli pozostawiony bez możliwości nastawienia odpowiedniej części zwierzęcia, śmiertelny (przez spowodowane urazy wewnętrzne). W związku z tym, szczególną atencją należy otaczać zwierzęta pobierane do uboju rytualnego.
      Późniejsza literatura rabiniczna odnosiła termin terefa do wszystkich pokarmów, które nabawiły się nieczystości także jako mieszanina mleka i mięsa, rzeczy zabronione prawem pokarmowym i tych, do których odnosiły się terminy „pasul” i „asur” (często stosowane wymiennie).

Pytanie: Jakim zwyczajom i nakazom pokarmowym hołdowali żydzi w dawnych czasach? Jaka była codzienna praktyka tego ludu?

Archeolodzy odkrywając szczątki glinianych sprzętów, wytworzonych przez Semitów w dolinie Jordanu, datowali je na około 7500 lat p.n.e. Miały więc powstać w epoce neolitu. Badając geologię wywnioskowali, iż stosowali oni irygację i płodozmian. Późniejsza cywilizacja Akkadyjczyków umiała uprawiać niektóre zboża, zwłaszcza pszenice i jęczmień. W jej ślad poszła również cywilizacja egipska i semicka. Hebrajczycy spożywali chleb powszedni nie taki, jaki znamy dziś, tj. bochenkowy. Pierwotnie po prostu prażono kłosy jęczmienia czy pszenicy. Resztki tego zwyczaju zachowały się w rytualnej ofierze składanej z pierwocin płodów z roli. Dopiero później chleb pieczono (w postaci płaskiej - chleb plackowy), na rozżarzonych węglach, kamieniach, piasku lub na blasze, czy też piecach o specjalnej konstrukcji stożkowej (używanych na Bliskim Wschodzie do dziś). Ciasto przylepiano do wewnętrznych ścian kopuły, lub - na modłę egipską - na zewnątrz, co miało tę jeszcze zaletę, że łatwiej było nie przeoczyć momentu, gdy chleb zaczynał się przypalać. Ciepła dostarczał węgiel drzewny lub wysuszony nawóz bydlęcy. Temperatura płaszczyzny, na której odbywał się wypiek, po odgarnięciu żaru była tak wysoka, że chleb był „gotów” po paru minutach. Jak podaje Epifaniusz, niektórzy zasypywali ciasto w popiołach. Żydzi, jako osiadły naród, posiadali piece w obrębie swych domostw i tu też dokonywano wypieku dla własnych potrzeb.
Błogosławieństwo odmówione nad chlebem odnosi się do wszystkiego innego oprócz wina i deserów. Rytuał Świątyni wyróżniał 12 rodzajów darów. Opisana była dokładnie technologia przemiału, rodzaje uzyskanej mąki oraz sposoby przyrządzania ciasta. Do celów użytkowych poza Świątynią używano głównie ciasta fermentowanego. Talmud dokładnie podaje przepis przyrządzania tego rodzaju pieczywa (hamez) po to, aby odnieść go do chleba nie fermentowanego (maca), który żydzi mieli przykazany spożywać w święto Paschy. Chleb można było przyrządzać także w inny sposób: a to wlewając ciasto do wrzątku, a to wlewając tenże do mąki, potem ciasto miesiono. Po dokładnym wymiesieniu, ciasto umieszczano na stołach, gdzie je rozciągano, zagniatano, dzielono i formowano pożądane kształty. Zwykle ręcznie, choć sporadycznie stosowano też formy. Wielkość i gramatura bochenków pieczonych w piekarniach była zawsze jednakowa, różniły się natomiast znacznie chleby wypieku domowego. Piece były gliniane, metalowe lub kamienne. Używano do tego celu także konstrukcji rodem ze starożytnej Grecji. Spoczywała ona na czterech wspornikach, bochny wypiekano powyżej paleniska, wewnątrz pieca. Do wyjmowania bochnów bez ich uszkadzania potrzebna była nie lada wprawa i praktyka. Talmud kładł nacisk głównie na chleby ofiarne dla potrzeb Świątyni.
      Chleb można było sporządzać z mąki jęczmiennej, owsa, ryżu, prosa i pszenicy orkisz. Bardzo ceniono sobie chleb czyniony na mleku. Z biegiem lat, na chleb oprócz pszenicy, używano także innych surowców lokalnych, które w danej strefie klimatycznej bardziej się udawały: ryż, proso i kukurydzę. Za wyjątkiem dwóch chlebów na ofiary dziękczynne i dwóch na święto Zielonych Światek wszystkie chleby musiały być niekwaszone. Kapłani z wielką uwagą zagniatali różne rodzaje ciast osobno je przechowując i wypiekając. Wspomniane „dwa bochny” miały ściśle określone rozmiary i były zwieńczone czterema rogami. Talmud szczegółowo opisuje proces wytwarzania innego rodzaju chleba, zwany chlebem pokładowym przynoszonego do Świątyni. Bochny sporządzano osobno, ale wypiekano zawsze razem, po dwa. Używano trzech złotych form o różnym przeznaczeniu, zależnie od etapu produkcji. Do jego wyrobu, z uwagi na szczególną pracochłonność potrzebny był wręcz dar. Dawniej tajniki posiadała jedyna rodzina: Garmu. Członkowie tego klanu za swe usługi żądali bardzo wysokich opłat. Chleb pokładny dostarczano co tydzień, trzymano przez siedem dni Świątyni, następnie spożywali go kapłani.
      Od czasów talmudycznych piekarstwem zajmowały się również kobiety. Zwykle piekarnie w większych miastach nie sprzedawały chleba same - miały sieć dealerów, przez których go rozprowadzały. W niektórych dużych piekarniach dokonywano wypieku z materiału powierzonego, zwykle, aby unikać kłótni przy odbiorze, ciasto zaopatrywano w jakiś żeton lub wciskano dla odróżnienia jakiś drobiazg, np. ziarno fasoli.
Jako taki, chleb był dla żydów podstawowym artykułem żywnościowym, podczas gdy mięso, warzywa czy napoje podawano raczej okazjonalnie jako dania suplementarne. Chleb najwcześniejszych Hebrajczyków, jak też i wszystkich Beduinów był chlebem niefermentowanym, zwanym „macot”, „maca”. W życiu religijnym żydów nadal pełni doniosłą rolę podczas święta Paschy, gdzie stanowi przypomnienie pośpiechu, w jakim uchodzili z Egiptu - ziemi faraonów. Stanowić więc miał po wsze czasy rytualny „chleb udręki”. Zwykły chleb jednak składał się z ciasta zmieszanego z zaczynem fermentowanym - „se’or” dając „hamez”. Kształt tego chleba był zwykle okrągły (likkar lehem - okrąg chleba). „Chała” wyrabiana zaś była z ciasta perforowanego, zwijanego w wałek i wielokrotnie przed wypiekiem przeplatanego. Czasem w chleb przeznaczony na święta, zwłaszcza Purym, wkładano rodzynki lub figi. To samo odnosiło się do chlebów weselnych. Chleb noworoczny był powlekany specjalnym lukrem jajecznym, który bywał posypywany ziarnem sezamu lub makiem. Jak wspomniano, chleb wypiekały także kobiety, zwłaszcza jeśli szło o copiątkowy wypiek na Szabas. Chleb bywał zabierany w podróż. Pieczono również słodycze. Najpopularniejszymi były „tajglecz” i „ingberlacz” - kawałki słodkiego ciasta z imbirem, pieczone w miodzie. Przyrządzano także naleśniki, torciki, pierniki imbirowe, makaroniki
      W świadomości żydów chleb posiadał ważne znaczenie figuratywne: stanowił obraz pokarmu „wychodzącego z ziemi” i jako taki, dodawał mężom serca. Panowało również mniemanie, iż biały chleb rozjaśnia w głowie, czyniąc ją gotową do nauk. Z łamaniem się chlebem wiązało się u żydów pojęcie miłosierdzia jako boskiego nakazu względem uboższych. Ten, kto nie zostawia okruchów dla biednego, pozbawia się boskiego błogosławieństwa. Zaproszenie przybysza na spożycie chleba, a zwłaszcza przygotowanie z powodu jego przybycia było uznawane za szczególny dowód gościnności. Także braterska uczta, jaką swoim uczniom zgotował na pożegnanie Jezus z Nazaretu jest swoistym podkreśleniem szczególnej roli tego boskiego daru. Rabbi Juda powiedział kiedyś nawet, że: „drzewem wiadomości, z którego spożył Adam była pszenica”. Dla chleba ustanowiono w judaizmie specjalną modlitwę: „Bądź błogosławiony, który przynosisz nam pokarm z ziemi”. W czasie legendarnej podróży żydów do Ziemi Obiecanej, przez czterdzieści lat spożywali oni mannę, zwaną „chlebem z niebios”. Był to ich powszedni pokarm. Także chrześcijanie modlą się w swym codziennym błaganiu „Ojcze nasz” o chleb powszedni tak, jak nauczył ich Jezus. Także katolicka komunia jest pozostałością nakazu spożywania chleba niefermentowanego. Za czasów Jezusa z Nazaretu pieczono również „ciastka”: mąkę zagniatano z miętą, kminkiem, czarnuszką, cynamonem i czasem z szarańczą. W powszechnym odczuciu, chleb jęczmienny był uznawany za wytwór gorszej jakości. Często, co zalecała zresztą Tora, spożywano chleb wraz z gorzkimi ziołami, co miało pobudzać apetyt. Jaki by jednak nie był, musiał być traktowany ze szczególnym pietyzmem. Nie wolno na nim kłaść surowego mięsa, ani oblać go winem, nie powinno się nim rzucać przez stół, ani nic nim podpierać. Złego ducha biedy zwano Nibbul - „ten, który psuje chleb”, jego przeciwieństwem był Nakid - „czystość”, który sprzyja tym, u których na podłodze nie leżą liczne chlebowe okruchy. Uważano za niestosowne, aby chleb wieszać w koszu: „Kto tak czyni jakby wspomożenie swoje wieszał”. Nakazywano też, ażeby chleba nie zostawiać żadnym „opiekuńczym duchom”, jak to czynili ościenni poganie. Pewna legenda głosi, że w Sodomie mieszkańcy odmówili chleba przybyszom. Jakaś dziewczyna powodowana litością nakarmiła ich, zaś mieszkańcy miasta wysmarowali ją miodem, przez co zakłuły ją pszczoły. Księga Eccl. mówi „Rzuć swój chleb na wodę, a imię swoje odnajdziesz po wielu dniach”. Związane z tym cytatem podanie mówi, że za swą hojność, pewien rozbitek został ocalony, także opisana w „Rabbinische BlumenleseDukesa przypowieść opowiada o cudownym ocaleniu od głodu młodego syna kalifa Mutauakii z Bagdadu, który na wiele dni utkwił w skalnym potrzasku. Oto pewien człowiek chcąc sprawdzić prawdziwość tego zapisu wrzucał do wody setki chlebów. Okazało się, że niektóre z nich dotarły do młodzieńca uwięzionego w trakcie beztroskiej kąpieli i dzięki nim pechowy młody książę doczekał chwili, gdy wyłowił go nurek.
      Podsumowując stwierdzić można, iż żydzi mogli spożywać pieczywo tak przaśne, jak i ukwaszone. Przez wieki czerpali wiedzę na temat wyrobu chleba od cywilizacji ościennych, jak egipska, rzymska, grecka, perska, później zaś krąg kultury germańskiej, słowiańskiej (Polska, Ukraina i td.), Orientu i w ogóle - krajów, do których rzucał ich los. Mogło się tak dziać bez większej sprzeczności z nakazami wiary, gdyż o ile spełniano podstawowe, żaden z rodzajów pieczywa nie naruszał kaszrutu. Mając wszelako w pamięci ciężkie dni niewoli egipskiej, żydom nakazywano, aby w wyznaczone święta (Pascha) powstrzymywali się od spożywania wszelkiego pieczywa fermentowanego, uznanego z czasem za pracochłonny symbol luksusu.

Kuchnia żydów: Dawniej stosowano bardzo nieskomplikowane zabiegi kulinarne. Praktyką Świątyni było na przykład unikanie mieszania potraw, które wymagały różnej obróbki.[19] Żydzi zwykle opierali się na diecie rzec by można wegetariańskiej, gdyż mięsa spożywali jedynie w święta. Tora nie stanowi żadnych zakazów jeśli idzie o żywność roślinną. Należy wszelako dołożyć starań, aby na przykład w owocach lub warzywach nie zalęgły się jakieś nieproszone szkodniki, bo pokarm przestaje być wtedy koszerny.
Dania sporządzano między innymi z następujących płodów ziemi: ogórków, fasoli, rzepy, rzodkwi, kapusty, sałaty, czosnku, cebuli, porów, oliwek,[20] fig (wczesnych i późnych), roślin przyprawowych, melonów, winogron (i rodzynek), granatów, morw, daktyli, pistacji, owoców etrog,[21] migdałów, orzechów włoskich, jadalnych kasztanów, chleba świętojańskiego, (prawdopodobnie znano też jabłka), pszenicy, jęczmienia, pszenicy orkisz, łobody, owsa i td. Czasem, zależnie od ich charakteru, płody te spożywano na surowo, innym razem gotowano.
Czasem płody te spożywano na surowo, innym razem gotowano. Owoce suszono na słońcu i prasowano do konsystencji ciastowatej. Wytwarzano także sztuczny miód - rodzaj syropu.
 Z niego i z ziaren zbóż - przyrządzano swego rodzaju owsiankę. Inne typowe dania koszerne to: placki, ciasta, ciasteczka, piernik imbirowy, makaroniki, potrawki, sałatki, dania z koszernych mięs,[22] w tym z dziczyzny, z ptaków: turkawek, nadziewane gołąbki, pieczone gęsi, przepiórki, kuropatwy. Dawnymi czasy, jadano zwykle jeden solidniejszy posiłek, zagryzano go powszednim chlebem. Stosowano proste reguły dietetyki: „Chleb dla młodzieńców, oliwa dla starców, a miód dla dzieci”.[23] Sporą popularnością cieszyły się dostępne przyprawy (czasem Pan wręcz nakazywał solić ofiary).
Mięso zwierząt czystych przed spożyciem zwykle gotowano i takie podawano na stół Pana. We wczesnych latach, plemiona semickie powszechnie gotowały koźle mięso w mleku. Mocą nakazu boskiego zostało to zabronione, o czym wielokrotnie przypomina Tora. Mięso baranka paschalnego było zwykle pieczone, z czasem zaczęto preferować ten właśnie sposób przyrządzania mięs. Postęp cywilizacji w zetknięciu z rygorami religijnymi zaowocował znaczną poprawą, klarowniejszym obrazem kulinarnej maestrii kuchni żydowskiej. Szczególnymi czynnikami wyróżniającymi są: ustanowienie święta Paschy, nakaz powstrzymywania się od pewnych dał w określone dni, szczegółowe regulacje co do używania masła i mięsa, rozdział na żywność koszerną i zakazaną.
Ubój rytualny miał w gospodarczej historii Polski dość duże znaczenie, gdyż często rzezacy dostarczali mięso często dużej społeczności nieżydowskiej (zwł. w zaborze rosyjskim). W 1936 r, w wielu rejonach kraju obejmował on nawet 100 % uboju cieląt, owiec i bydła. Ubój bezpośredni jest przez współczesnych uznany za niehumanitarny mord [24] i został już dawno zakazany w wielu krajach Europy (Finlandia, Rosja, Niemcy, Szwajcaria, Hiszpania i in.) lub jest w drodze wyjątku dopuszczany przez prawa i przepisy lokalne [25] jako specjalny rytuał mniejszości religijnych. Obrońcy uboju rytualnego motywowali, że jeszcze do bardzo niedawna był to najmniej okrutny sposób pozbawiania zwierząt życia. Ubój rytualny jest oczywiście dozwolony w krajach o prawnie określonej religii państwowej (islam, mozaizm). W Polsce ostatnimi aktami prawnymi była Ustawa z 17 IV 1936 „O uboju zwierząt gospod. w rzeźniach.” wraz z Rozporządzeniem Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych z 26 VIII 1936. Skutkiem było reglamentowanie uboju rytualnego, każda tusza zabita według przepisów żydowskich podlegała reglamentacji i musiała być opieczętowana.
Prof. Wincenty Pezacki był świadkiem uboju rytualnego w przedwojennej Polsce kresowej. Twierdzi, że jest to mord na zwierzęciu.  Wspomina ponadto, że zwierzę przed ubojem cierpiało straszliwe męki i znajdowało się w straszliwym stresie. Sposób obchodzenia się z byczkiem - najpierw szamotanina aby go związać, potem zarżnięcie, powodowało najpierw bardzo intensywne oddychanie, potem odruch wymiotny ze żwacza, następnie umieranie z zachowaniem świadomości. W konkluzji padła opinia, iż słusznie się stało, iż ubój rytualny według przepisów prawa mojżeszowego został w Polsce zabroniony jako niehumanitarny. Profesor Pezacki twierdzi, iż mięso z uboju koszernego było nietrwałe z powodu niedokładnego usunięcia krwi (nie wieszano za kończyny). Według niego, nawet zabieg meliha mógłby nie powodować wystarczającego wykrwawienia, a był przeprowadzany dla polepszenia walorów smakowych. Aby mięso nie psuło się należy doprowadzić do tego, aby aktywność wody [26] osiągnęła pułap 0.63. Być może Pan Profesor sądził, że chodzi o użycie solanki, a nie krystalicznej soli, jak to ma miejsce w rzeczywistości.
Przygotowanie pokarmu na stół zawsze było u żydów kwestią pod przemożnym wpływem warunków lokalnych. Wynikiem tego są lokalne specjalności kuchni. Zmuszani do przeniesienia się gdzie indziej, lub czyniąc tak z własnego wyboru, żydzi zawsze zabierali ze sobą wiedzę o stylu sporządzania potraw, jaką nabyli w dotychczasowym środowisku. Od Portugalczyków i Hiszpanów wzięli zamiłowanie do oliwek i smażenia ryb na oleju, od Niemców - zwyczaj duszenia mięs na słodko i na kwaśno. Holendrom zawdzięczają pikle: kwaszone ogórki i śledzie. Nadziewana ryba, zupa „frimsel” lub „lokszen”, gotowana z gęsim smalcem i różnorakie sposoby przyrządzania ryby duszonej to nabytek z Polski. W  Torze nie ma wzmianek o jakichkolwiek obostrzeniach kaszrutu dotyczących ryb. Nie należy po prostu spożywać wyszczególnionych obrzydliwych stworzeń, tj. nie posiadających łusek i nie obdarzonych płetwami.
Ważna jest jeszcze jedna konotacja: oto specyficzne warunki ścisłych rygorów religijnych wraz z domatorstwem sprawiły, iż szczególną rolę w sferze przyrządzania potraw, potem nawet czyniąc z tego niezgorszy interes, pełniły żydowskie kobiety: żony, matki, córki, gospodynie domowe. Kuchnia była ich królestwem i to za ich sprawą następowało dziedziczenie rodzinnych sekretów kuchni. Po latach można się przekonać kupując książkę o kuchni żydowskiej, że same przepisy to za mało. Potrzebne jest jeszcze to „coś” - iskra nadająca wyjątkowy blask, jedyny w swoim rodzaju. To właśnie niedoceniany spadek kultury kulinarnej wielu pokoleń czyni te potrawy niezapomnianymi po latach. Żadna żydówka za nic nie pozwalała służącym przygotowywać potraw, a już na pewno nie bez swego nadzoru. Zwłaszcza w dawnych czasach, gdy ludzie nie podróżowali tak często, pozycja żony w typowej rodzinie „nuklearnej” była niesłychanie mocna.
Z pewnością można przyjąć, że tradycyjna kuchnia żydowska jest kuchnią koszerną. Polecam tu stosowną lekturę (i przyrządzanie tego typu potraw wedle zamieszczonych przepisów) dostępną w księgarniach (szczególnymi rarytasami są pozycje reprintowe).

W Europie Wschodniej potrawy były przyrządzane w bardzo podobny sposób jak w sąsiedzkich domach nie-żydów. Szybko tedy kuchnie zaadoptowały węgierską paprykę, rumuńską mamałygę, rosyjską kaszę i bliny, oraz polski krupnik i barszcz. Nota bene, „Zupa nic” to danie, którego nazwa oddawała przy okazji rozczarowanie treścią. Barszcz był zupą kwaśną, przyrządzaną z użyciem kapusty, mięsa, kości, cebuli, rodzynków, soli, kwasu, cukru i czasem pomidorów. Przed podaniem dodawano żółtka jaj. Sporządzano także pierożki „kreplicz”, które były spożywane przez pobożnych żydów w święto Purym, przed Jom Kipur i Hosz’na-Rabba. Gdy nie było mięsa, wkładano siekany ser. Kuchnia dnia powszedniego składała się z dań „koszernych” ludności autochtonicznej. Dania specyficzne dla kuchni żydowskiej były tedy przyrządzane jedynie na specjalne okazje. Szczególnie doniosłym wydarzeniem dla kaszrutu i sztuki kulinarnej żydów było ustanowienie święta Paschy i związane z tym powstrzymanie się od spożywania pieczywa fermentowanego. Zmusiło to do rozwinięcia nowych potraw i stosownych metod gotowania. Rezultatem była erupcja pomysłowości kulinarnej - całe mnóstwa ciastek, puddingów, ryby w odróżnieniu od smażonych, spożywanych codziennie są duszone. Do wielu potraw stosowana jest mączka ziemniaczana. Pożądane szczególnie stają się wszelkie dania wytwarzane z jaj, w tym także znakomity pudding migdałowy. Żydzi w Paschę raczą się także lemoniadą i napojem zwanym sassafras, powstrzymują się natomiast od alkoholu słodowego.
        Skutkiem braku większych obostrzeń oraz obranego modelu życia było rozwinięcie szczególnych talentów w sztuce przyrządzania przez żydów potraw rybnych. Wymieniane są również inne powody wręcz preferencyj tych dań: 1) żydzi byli zobowiązani do powstrzymywania się od spożywania mięsa jakiegokolwiek zwierzęcia, o ile nie zostało ono zabite według przepisów religii mojżeszowej. Był to czynnik główny, czyniący rozproszonych żydów praktycznie uzależnionymi od ryb. 2) Dawniej ryby nie były uważane za mięso, przez co można je było spożywać w bardzo smacznej postaci, tj. z masłem. Nie odnosiły się więc do tego typu dań nakazy  ścisłego oddzielania mięsa od mleka. (Widać, z tego, iż pierwotnie żydzi za mięso uważali jedynie tkankę mięśniową zwierząt ciepłokrwistych). 3) Spożywanie ryby było zwyczajowo wpisane w ceremoniał Szabatu. Jakkolwiek trudno byłoby sprokurować rybę na szabasowy stół, musiała być na nim obecna. Żydzi zamieszkujący w krajach śródlądowych, a więc takich, jakim przez stulecia była Polska, byli ograniczeni do ryb z rzek i jezior (Nie dane im było spożywać ryb morskich). Dawniej zwykle peklowano je lub suszono na słońcu czy solono. Czasem przyrządzano ryby smażąc je z miodowym plastrem, bywało, że zwłaszcza w czas Szabasu, przyrządzano je w mleku.
Istnieje kilka unikalnych, żydowskich sposobów przyrządzania ryb. Prym wiedli tu szczególnie żydzi angielscy. To ich metody przejęli żydzi portugalscy, a potem niemieccy. Ulubioną ich rybą był łosoś. Smażono go lub duszono, zwłaszcza z chlebowymi kulkami i cytryną, była to potrawa pieprzna. Innym delikatesem jest łosoś wędzony, którego wraz z piklami śledzi i ogórków oraz oliwkami, często widywano na żydowskich stołach dla wzmagania apetytu przed podaniem ryby smażonej. Nawet nie-żydzi uznawali znakomitość „żelfiletu” - potrawy składającej się z drobno siekanego filetu rybnego, jaj, soli, pieprzu i cebuli, gotowanego kilka godzin we wrzącej wodzie.

Przygotowania szabasowe: Żydom nie wolno było gotować w czasie Szabasu. Musieli przeto rozwinąć metody takiego prowadzenia obróbki, aby mimo tego obostrzenia móc w Szabas spożywać ciepłe potrawy. Oczywiście o ile w ogóle można było włożyć coś do garnka. Było to (dawniej) kłopotliwe szczególnie zimą. Dziś istnieje możliwość nastawiania elektrycznych urządzeń tak, aby potrawa utrzymywana była w żądanej temperaturze. Bardzo serdecznie polecam zainteresowanym opisy Szabasu, wraz z całą uroczystą atmosferą tego święta, umieszczone w Kalendarzu żydowskim z roku 1987-88 i 1990-91, autorstwa Tadeusza Józefa Michalskiego i Aleksandra Pakentregera. Jest to tematyka niesłychanie ciekawa i samemu Szabasowi należałoby poświęcić osobną książkę lub choćby z rozdział. Jak jednak zaznaczałem, przyświeca mi nieco inny cel, toteż jedynie sygnalizuję istnienie tej bardzo ciekawej pozycji. Jednym z typowych dań kuchni szabasowej jest „kugel”, sporządzany z duszonego mięsa, fasoli. Żydzi Wschodniej Europy wnieśli swój wkład w postaci puddingu określanego „szabasowym”, a zwanego „czulent”, albo: „szalent”, czy wręcz „szalet”. Niektórzy twierdzą nawet, że „kugel” jest jedynie jedną z form „czulentu”. Najpopularniejszym sposobem sporządzania „czulentu” było duszenie mięsa z ziemniakami, tłuszczem i wodą. Ziemniaki o ciemnej barwie apetycznie błyszczały od tłuszczu na szabasowym stole. Czasem przyrządzało się czulent z mięsa, a czasem z macy, jabłek, klusek czy migdałów. „Kugel” spożywano w dwóch podstawowych odmianach: lokszen-kugel i magen-kugel. Pierwszy z nich zrobiony jest z tych składników, co zupa „lokszen”, dodawano jedynie rodzynki i przyprawy korzenne. Drugi rodzaj „kugla” to żołądek zwierzęcy faszerowany mąką, tłuszczem, siekanym mięsem, osolony i popieprzony do smaku. Czasem dodawano też ryżu, ziemniaków, marchew i tp. Innym cymesem był... cymes właśnie, przez innych kompotem zwany. Zwykle śliwkowy, ale też i warzywny, dobrze przy tym przyprawiony. Najczęściej brano marchew, siekano, gotowano około trzech godzin, przyprawiano cynamonem, cukrem i mąką. Na Litwie zamiast marchwi stosowano rzepę. W Rosji - gruszki, jabłka, figi i suszone śliwki.
      W Rosji południowej, w Rumunii i w Galicji sporządzano gicz w specjalny sposób, przypominający nieco polską golonkę. Nazywano to danie „petszaj” (na Litwie) lub „drelis” (w pozostałych). Czasem dodawano składniki czulentu lub wkrawano jaja na twardo.
      Dawniej z powodu zakazu gotowania w soboty żydzi, w odróżnieniu od reszty ludzi, jadali rybę smażoną i duszoną na zimno. Inną potrawą w Polsce, południowych Niemczech i Austrii była „chała”, zwana na Węgrzech „barczes”. Innym „daniem” wartym przypomnienia było wino rodzynkowe pite w ilości przekraczającej jeden kielich. W wielu krajach był to jednak luksus poza finansowym zasięgiem. Sporządzano więc tańszy substytut z wywaru z gotowanych rodzynków. Prawo rabiniczne sankcjonowało taki napitek, który jedynie przypomina oryginalne wino. Stałym elementem kuchni żydowskiej, zwłaszcza warstw biedniejszych były zupy, wśród których poczesne miejsce zajmuje polski krupnik, do którego wrzucano knedle. Czasem knedle te smażono i podawano osobno.

Koszerowanie: inaczej oczyszczanie; jego istotę najlepiej przybliży fragment książki A. Maurizio mówiący o zwyczajach żydów w Małopolsce, opowiedziany mu przez znawcę życia żydów dr. Abr. Schwadrona: „Często opisywano metody gotowania potraw u ludów gotujących przy pomocy kamieni (stone boilers, Steinkocher) (...) Tradycja gotowania przy pomocy kamieni utrzymała się wśród cywilizowanych ludów w starodawnem piwowarstwie Styrji (...) Na całym Wschodzie Europy żydzi utrzymali do dzisiejszego dnia, bodaj czy nie najważniejszy przeżytek. (...) Naczynia koszerne na święto ośmiodniowe, zwane pessach, trzebaby przechowywać z roku na rok, lecz jest to zbyt kosztowne. Dlatego czyszczą czyli kaszerują lub koszerują zwykłe codziennie używane naczynia tzw. chumezowe, w których m.in. gotują w ciągu roku także i potrawy kwaszone. Chumez oznacza w języku hebrajskim wogóle coś zakwaszonego, a koszerne, kaszerować pochodzi od kaszer lub koszer. Zależnie od rodzaju naczyń czynią je koszernemi w dwojaki sposób: I) Garnki i inne naczynia ogniotrwałe rozżarza się, 2) w innych zaś, któreby przy tem popękały i zniszczyły się, gotują wodę, a do wrzącej wody rzucają rozżarzone kamienie[27]. Jeśli koszerują naczynia drewniane, to wlewają w nie wrzącą wodę i wrzucają do niej, jak to podałem wyżej, rozżarzone kamienie. (...) Aby gładkie przedmioty zrobić też koszernemi, polewają je wrzątkiem i posuwają po nich mocno rozżarzonem, płaskiem, do tego celu służącem żelazem. Podobne jest ono z kształtu do żelazka do prasowania, tu i ówdzie służy nawet do tego celu, lecz zamiast rączki posiada ono pierścień, przez który przesuwa się dwa długie mocne drążki tak ustawione i trzymane na krzyż, by się żelazko nie usuwało i by niem można poruszać. Żelazko musi być bardzo gorące. Suwają niem po wszystkich drewnianych przedmiotach, jak stoły, krzesła i t.p., lejąc równocześnie na gorące żelazo kipiącą wodę. Woda pryska na wszystkie strony; bez pomocy wzmiankowanych patyków niepodobnaby było poruszać i kierować tym żelazkiem. Żelazko nosi wiele mówiącą nazwę kaszer- lub koszerstein, a drążki do poruszania go są niczem innem, jak dawnemi drążkami, któremi w pradziejach podnoszono rozżarzone „kamienie do gotowania”. Tak więc głęboki szacunek Żydów dla przeszłości utrzymał w tym rytualnym zwyczaju, resztkę pierwotnego sposobu gotowania zapomocą kamieni”. (Nawet laik musi przyznać, że stosowanie przed paroma tysiącami lat do złudzenia przypomina dzisiejsze zabiegi zabijania mikrobów z pomocą autoklawowania, tj. ogrzewania w wyższym ciśnieniu przedmiotów za pomocą pary wodnej).
      Chciałbym przypomnieć, że z cytowanego fragmentu nie wynika sprzeczność co do rodzaju dozwolonego pieczywa. Pieczywo kwaszone jako dobro luksusowe mogło być na codzień spożywane. Przykazywano jednak żydom, aby go nie jedli w określone dni (świąteczne). Więcej, aby pozbywali się go ze swych domostw wszelkich jego śladów, włączając w to okruszki spomiędzy szpar w podłodze. Podobna interpretacja wypływa dla innych pokarmów, na przykład pokarmy kapłanów: samo ich przytoczenie oznacza, że nie są to rzeczy trefne (chyba, że je jako takie wymieniono - z zaznaczeniem ich trefności), lecz miłe Bogu, ba! nawet święte.

         Koszerne wino: Sok winnych gron jest przedmiotem specjalnego kultu wywodzącego się z Pisma. Winorośl wyróżniono spośród drzew lasów. Dorównuje mu rangą jedynie figa, która jako pokarm stanowi większą wartość. Było bardzo ważnym elementem pożywienia żydów. stawiano je obok wody, czasem nawet wyżej. Wyznawano zdrową (zwłaszcza w tamtym klimacie) zasadę iż: „Jedzenie bez picia oznacza samobójstwo.” Księga Samuela mówi, że wino stymuluje przy znużeniu w czas jazdy. Prawdopodobnie winorośl przywieźli żydzi z Egiptu. Dostatek wina oznaczał dobrobyt. Chleb uważano za artykuł powszedni, zaś wino za luksus. Libacja winem była częścią ceremonialnych ofiar. Zwykle piciu wina towarzyszyły śpiewy. Nad pucharem należało odmówić „Habdala” lub „Kiddusz”. Wina butelkowano w naczyniach ze skór kozich i owczych, zwanych „nebel” i „nad”. Najgorsze było wino Sodomy, najlepsze „wino z pól” i „sork”, po arab. „surik”, z ciemnych winogron.
        Produkowano rozmaite rodzaje: jain, tyrosz, szekar (stare, nie rozcieńczane wodą jak np.  yain). Za najlepsze były uważane wina czerwone, były też mocniejsze. Centrum winnic stanowiła Samaria. Wino oznaczało dla żydów dobro. Tora, Mesjasz, Prorocy, Jeruzalem, Izrael, wszystko to przyrównywano do wina. Złego zaś człowieka określano mianem „zepsute wino”. Grona zbierano do „gat”, kamiennych, ceramicznych, drewnianych lub cementowych. Przy „gat” stał zbiornik „bor”, do którego rurką ściekał sok. Sok wyciskano na prasach zwanych „bet ha-gat”. Sok filtrowano na filtrze o kształcie lejka „meszammeret” ,lub przez „suder”, lniane płótno. Czasem zamiast prasy, w ścianie naczynia było wydrążenie, które służyło do opuszczania drewnianego tłoka. Bor opróżniano przelewem do glinianych kadzi „kad”, które uszczelniano za pomocą paku. Wina fermentowano minimum 40 dni. Kiedy opadły osady, ściągano je do butli „leginah” i „zarcur”, dużego naczynia kamiennego, będącego namiastką lodówki. Przenoszono do izb piwnicznych „hefetak” lub z grecka „apothéke”. Potem już w butlach, stawiano na półkach spiżarń, potem wystawiano je w koszach przed kontuar w sklepie. Jakość wina oceniano po jego barwie. Istniały przeróżne wina będące specjalnymi mieszankami: alanit (stare wino + balsam + czysta woda, pite po kąpieli), kafrysyn (kaparowe, ponoć cypryjskie), jen cymmukin (rodzynkowe), innomilin (zmieszane z miodem i pieprzem, yljoston (z podsuszanych przez 3 dni winogron), me’uszszan (z podwędzanych winogron), enogeron (sos garum + oliwa + wino), apiktevicyn (określane jako emetyczne przed posiłkiem), kunditon albo conditum (wino korzenne), pensitito (gorzkie), jen tappuhin (cydr jabłkowy), jen temarym (daktylowe), rozróżniano wina z winogron osobno rosnących „roglit” i rozpiętych na kratach, które to wino nie było wskazane do libacji. Przez włożenie do wina jęczmienia otrzymywano hamez jain - ocet winny. Zwykle pito wino tegoroczne (jain mi-gat), wino zeszłoroczne określano jako „jain jaszen” wino stare, zaś trzyletnie jako jain mejuszszen (wino bardzo stare). Pijano wino octowe z Amanu i z Cicilii, wina czerwone z Saronu wino etiopskie, wino „czarne”, wino mrożone pochodziło z Libanu. Przypisywano im działanie lecznicze, zwłaszcza przy schorzeniach układu pokarmowego.
        Encyklopedia Lichine’a określa wina koszerne jako wytwarzane wedle prawa rabinicznego stosowane do żydowskich świąt religijnych. Wino musi być czyste, naturalne, nie rozcieńczane i mocne. Musi być ponadto uzyskane według sztywnych standardów czystości pod nadzorem rabina. Koszerne wino może służyć także do spożycia. W USA przygotowuje się je z odmiany Concord, która daje wina słodkie. W Izraelu produkuje się właściwie wszystkie typy win: czerwone, białe, stołowe, deserowe, lecznicze, musujące: extra wytrawne, wytrawne, półwytrawne, półsłodkie, słodkie (Zwykle metodą podwójnej fermentacji - w butelkach), aperitify, brandy i likiery. Głównie produkowane są pełne wina stołowe, słodkie wina czerwone, Muskatele złote, słodkie wina typu Tokaj, Wszystkie wina eksportowe są produkowane pod ścisłym nadzorem religijnym, gdyż będą potencjalnie użyte do obrzędów sakramentalnych przez mniejszości żydowskie w świecie.
        W czasach dawniejszych w życiu żydów wina było więcej niż wody. Służyło zresztą nie tylko do picia. leczono nim, przemywano, prano w nim i farbowano. Do produkcji starannie wybierano grona, z których otrzymywano wiele typów win: białe lub czerwone, zwane „ślicznymi”, ciemno zabarwione -”czarne”, mleczne, sułtańskie, szparagowe (gotowane ze szparagami). Przed wielkimi uroczystościami, jak Święto Tabernakulów, wino było ściągane trzykrotnie. Po zniszczeniu Drugiej Świątyni, żydzi nadal produkowali wina, ale aż do czasów nowożytnych nie udało im się odzyskać świetności. W 1870 w Palestynie założono pierwszą szkołę rolniczą w Mikev, powstały też winnice niemieckich zakonników (produkowali znakomite wina reńskie). W 1882 r. do Palestyny zaczęli przybywać pierwsi syjoniści, przybył też baron Edmund de Rotschild.[28] Wkrótce wina było aż za dużo. Udało się stawić czoła pladze phyloxera - zaczęto uprawiać bardziej odporne odmiany z Ameryki. Baron E. de Rotschild przywiózł ze sobą tajniki winiarstwa francuskiego. Przemysł ruszył od roku 1906. Winiarstwo Izraela początkowo ponosiło straty. Wkrótce z napływową ludnością, także z krajów, gdzie produkowano doskonałe wina, rozkwitła uprawa i winiarstwo. Wina izraelskie zdobyły wiele nagród światowych na rozmaitych wystawach i targach. Badaniom naukowym nad jakością win eksportowych, marketingiem patronuje Instytut Winiarstwa w Rehovot.
Piwo: W literaturze wspomina się jedynie wzmiankę, że w dawnej Palestynie pito piwo mediańskie, i „cytos” -piwo egipskie sporządzane ze Spina regia.
Alkoholizm: Na uwagę zasługuje fakt bardzo znikomej zachorowalności żydów jako mniejszości etnicznej na alkoholizm. Wytłumaczeniem tego fenomenu może być dość dobrze uświadamiana szkodliwy wpływ tego odurzającego środka. Tora nie zakazuje spożywania napojów alkoholowych, mówi nie tylko o najznamienitszym z napojów - winie, lecz także o napojach mocnych, w części dotyczącej składania ofiar gdyby miejsce obrane dla Imienia Pańskiego było zbyt odległe, aby doń przybyć. Uważano od bardzo dawna, że nadmierne picie powoduje choroby nerwowe, działa jak powolna trucizna, powoduje choroby wielu żywotnych organów ciała jak wątroby, chorobę Brighta nerek, choroby psychiczne: epilepsja, idiotyzm, obłęd, i inne formy fizycznej, umysłowej i moralnej degeneracji. Badania statystyczne na początku tego wieku wskazywały na z jednej strony bardzo niewielki odsetek pacjentów--alkoholików, z drugiej strony sugerowały, że alkoholizm może być przyczyną szeregu innych chorób, większą śmiertelność w populacji alkoholików, gorsze wyniki leczenia (określano ich jako „złych pacjentów”). Znane były też zależności pomiędzy alkoholem i kryminogennością oraz ilością samobójstw. Niewielką ilość alkoholików w społecznościach żydowskich tłumaczono „naturalną selekcją”: osoby uzależnione wymarły w przeszłości. W Nowym Jorku w żydowskim szpitalu Beth Israel badania w 1899 r. wykazały, że spośród wyłącznie żydowskich pacjentów, alkoholicy stanowili zaledwie ćwierć procenta: 4 przypadki na ponad 3000 w ciągu kilku lat. Tłumaczono to różnie jedni rasową tendencją do samokontroli, inni rygorami higieny i rytuałów, inni izolacją wspólnoty w społeczeństwie, czyniącą ludzi bardziej roztropnymi i moralnymi. Samuelson w swej „Historii picia” (Londyn, 1880) upatrywał przyczyn w socjologicznych efektach specyficznej struktury zawodowej żydów. Miały one odsuwać pokusę nadmiernego upijania się, gdyż typowe zawody uprawiane przez nich nie pociągały za sobą konieczności, czy choćby zwyczaju picia.


Pytanie: Jak uzyskać heczszer[29]?

Heczszerim to świadectwa koszerności, wydawane przez nadzorującego rabina lub maszgiacza, w tym także tzw. bodeka. Istnieją dwa rodzaje agencyj wydających świadectwa koszerności: instytucje publiczne, nie pobierające opłat za wydanie świadectwa oraz agencje prywatne, działające na zasadach fee-for-service (opłata za usługę). Opłaty za nadzór bardzo się różnią, zależy to od koniecznej częstotliwości nadzoru i innych czynników. Z reguły jednak tak jedni, jak i drudzy, wymagają pokrycia kosztów przyjazdu i pobytu inspektora kaszrutu. Koszt nadzoru jak i spełnienia wymogów dla zyskania heczszer także jest różny, co obok dyspozycyjności maszgiaha, zakresu jego usług i okazywanej pomocy w fazie adaptacji produkcji do nowych warunków, w znacznym stopniu wpływa na wybór końcowy agencji nadzoru. Niech nikogo nie zwiedzie brak pobierania opłat przez instytucje publiczne. Primo: klienci mają o wiele mniejsze do nich zaufanie, secundo: nie pobierają wprost opłat za usługi, ale sugerują darowizny, tertio: często wydają oni darowane środki na sprawy zupełnie nie związane z działalnością na rzecz polepszania, jakości usług uaktualniania stanu swej wiedzy i tp. Proces uzyskiwania heczszer jest nierzadko bardzo żmudny i długotrwały. Stara prawda potwierdzana jest przez praktykę: najtrudniej jest zacząć!
Należy sobie zdawać cały czas sprawę, że nie wszyscy rabini zgadzają się ze sobą w sprawach szczegółów technicznych odnośnie koszerności. Od siebie dodam jeszcze, że bardzo często kuszącą jest perspektywa uczynienia koszernym produktu będącego (w skali szerszej, tak zwaną lokalną specjalnością. Najczęściej jest to produkt o wysokiej jakości, zaś jego receptura jest zwykle utrzymywana w absolutnej tajemnicy. W sytuacji starania się o zaświadczenie o koszerności, firma produkująca jest zmuszona odsłonić inspektorowi kaszrutu wszystkie dane o swoim wyrobie. Nadzorujący to (mam nadzieję) w pełni docenia, ale wartoby było obwarować sobie w kontrakcie extra klauzulą wyłączność przekazanych informacji albo nawet vice versa: zażądać od agencji gwarancyj i legitymowania się stosownymi środkami bezpieczeństwa (zabezpieczającymi przed dostaniem się informacyj zastrzeżonych w ręce konkurencji lub innych osób, które naszym zdaniem nie powinny mieć do nich dostępu)! Banalne uwagi nawet bez złej woli wypowiadane podczas wizyt, typu: „A u „nich” to się robi inaczej” - niweczy politykę poufności informacji i pozwala w skrajnych przypadkach, zyskać sporą przewagę nad pozbawionym wyłączności na recepturę lub technologię producentem. A nawet kompletnie wyeliminować z rynku. Myślę, że najodpowiedniejsze jest jasne sprecyzowanie, co z informacyj oddawanych do dyspozycji inspektorom nadzoru jest w najwyższym stopniu poufne jako własność producenta i w jakich okolicznościach wolno od takich procedur odstąpić.
Jako część standardowego postępowania, producent ubiegający się o heczszer winien złożyć wniosek[30] i dostarczyć bardzo szczegółowego opisu procesu technologicznego, używanych składników, historię sprzętu, na której być może w przeszłości produkowano coś niedozwolonego. Ponadto należy zapewnić pełną separację posiłków spożywanych przez pracowników danej wytwórni od wytwarzanych w niej produktów (by uniknąć zmieszania z być może niekoszernymi pokarmami). Ponadto należy również uzgodnić harmonogram wizytacyj inspektora kaszrutu. Nie należy również zapominać o obowiązku bezzwłocznego informowania agencji nadzorującej kaszrut o nawet najmniejszych, wydawać by się nam mogło, nieistotnych dla całości zmianach, zwłaszcza w recepturze (ale także i w osprzęcie)


Pytanie: Komu można uwierzyć, że pokarm na półce jest naprawdę koszerny?

Na świecie dla bardzo wielu kupujących żywność koszerną z potrzeby serca, jest informacja o koszerności rzeczą podstawową. Na opakowaniach produktów sprzedawanych na rynku spotyka się specjalny typ oznakowania. Są to heczszerim lub dodatkowo plomby (metalowe etykiety, przeważnie przy produktach mięsnych). W żadnym wypadku nie należy traktować zwodniczej stylizacji napisów na etykiecie na liternictwo hebrajskie lub jemu podobne zabiegi. Czasem stosuje się w nazwie słowo „żydowskie to czy tamto”. Na etykiecie musi się jednoznacznie znaleźć słowo: „koszerne”! W przeciwnym razie, mamy do czynienia do wprowadzania na rynek produktów opartych na reputacji zwyczajowej, funkcjonującej na danym terenie. Należy wiedzieć, że odpowiedzialność za nabycie koszernego produktu leży po stronie kupującego. Co nie zmienia oczywiście faktu, że producent winien fakt koszerności zaznaczać. Leży to zresztą w jego żywotnym interesie.
      Agencje nadzoru oraz poszczególne osoby - maszgiczim (od: maszgiah a. maszgiah) [31] mogą pełnić rolę inspektorów kaszrutu w zakładach produkujących żywność. Tylko stosowny certyfikat wydany przez autorytet religijny wydany na przykład rzeźni, restauracji, piekarni, browarowi, gorzelni - produktowi spożywczemu na sklepowej półce, może być wiarygodnym znakiem (ale nie do końca!) czystości wedle Kaszrutu. Na ogół, jeśli firma podlega nadzorowi koszerności, zwykle sama, na widocznym miejscu umieszcza stosowny certyfikat, zwykle z pieczęcią i napisem w języku hebrajskim, choć także po angielsku czy po polsku. Bardzo ważnym jest zdolność rozpoznawania na opakowaniu słowa hebrajskiego koszer. Na opakowaniach produktów sprzedawanych poza zasięgiem wytwórcy - umieszczany jest znaczek o posiadaniu certyfikatu koszerności - literę  U w kółku. Można mieć wtedy względną pewność, że produkt przyrządzono zgodnie z żydowskimi przepisami dietetycznymi, pod nadzorem Związku Ortodoksyjnych Kongregacyj Żydowskich w Ameryce (skrót: UOJCA)- najpotężniejszej organizacji nadzoru koszerności. Inne, nieco mniej znane to np. „KOF-K” oraz Zorganizowane Laboratoria Kaszrutu. Nazw podałem dość dużo w zakończeniu tej książeczki.  Na opakowaniach można również spotkać literkę  K - często jednak oznacza ona tylko deklarację producenta co do koszerności wytwarzanego przezeń wyrobu[32]. Czasem nie jest to poparte zaświadczeniem maszgiacza co do stwierdzonej koszerności. Innym słabym punktem jest fakt znakowania literką „K” bez podania, kto nadzorował dany produkt. Praktykują to często wytwórcy, bo dzięki temu mogą zmieniać nadzorców bez zmiany posiadanych, uniwersalnych opakowań. Jak więc widać, ten sposób znakowania towaru jest mniej wiarygodny dla klienta, choć nie znaczy to, że produkt taki nie jest koszerny. Przypomnę tylko, że maszgiczim wydają swoje świadectwo (heczszer) po wizji lokalnej w wytwórni. Po wnikliwej konfrontacji wymogów Kaszrutu z zastaną technologią wytwarzania. Koszerność nie jest decyzją maszgiaha, jest tylko stwierdzeniem że to, co zastał on w wytwórni w dniu swej wizytacji,[33] odpowiadało warunkom koszerności. 
      Żywność koszerna może więc być wytwarzana bez jego nadzoru, gdyż koszerność jest to atrybut nie z nadania, lecz nabyty w wyniku stosowania uniwersalnych przepisów Prawa. Herbata jest herbatą bez pisemnego oświadczenia sąsiada zza ściany potwierdzającego, że sporządzono ją z wody kranowej, herbaty czarnej, cukru krystalicznego białego (oraz cytryny - jeśli ktoś lubi!). Inny dowód: trudno uznać dania podawane w czas Szabasu za niekoszerne, jeśli przygotowywano je ze znawstwem kaszrutu. Jednak nie jest mi znane wydawanie certyfikatów koszerności żydowskim żonom i matkom! Podobnie rzecz ma się z wodą pitną w kranach, na nią również nie wydaje się heczszer. Oczywiście, organa nadzoru oraz firmy chlubiące się posiadaniem tego dokumentu mogą wygłaszać zupełnie inne sądy na ten temat, ale czynią to dlatego, że jest to w ich własnym interesie, sankcjonuje ich istnienie i działalność w świetle przez siebie (rabbini) opracowanego prawa. Prawdopodobnie w USA wyjście takie (deklaracja producenta bez świadectwa maszgiaha) obiera się dlatego, że nadzór koszerności jest płatny i może rzutować na cenę końcową.
     
Obecnie w Rzeczpospolitej Polskiej, na produktach sprzedawanych za koszerne widnieje certyfikat - heczszer- pisemne oświadczenie o koszerności sprzedawanego wyrobu (po polsku lub hebrajsku) oraz podpis maszgiaha. (Nota bene, niedawno prasę amerykańską obiegła informacja o sporze, jaki rozgorzał w Polsce pomiędzy dwoma rabinami, z których każdy pretenduje do tytułu Naczelnego Rabbina Rzeczpospolitej Polskiej (R. Menachemem Joskowiczem a R. Cwi Abramowiczem), ergo jedynego uprawnionego maszgiaha na cały kraj. Z informacji zaczerpniętych od producenta z Bielska-Białej, certyfikat na swoje wyroby otrzymują od rabina ze Stuttgartu, zakład w Łańcucie - z Sądu Bet-Din z Machesteru w Anglii, w Kaliszu na etykietach widnieje nazwisko rabina A. Rubinsztajna z Hajfy w Ziemi Świętej.
      Na niektórych polskich wyrobach spotyka się informację sugerującą, iż wytworzono je w firmie kierowanej przez żyda (niektóre wódki). Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy jest to wystarczająco wiarygodna poręka koszerności.[34] W dalszej części podam kilka referencyj jeśliby ktoś chciał się pokusić o bezpośrednią prośbę do konkretnego rabina. Mam nadzieję, że nie będzie się taki ktoś z tą listą obnosił po konkurentach!
      W ogóle, deklaracje producenta żywności powinny być traktowane szczególnie ostrożnie. Oczywiście, jest bardziej prawdopodobne, że żydowski właściciel zadba o kaszrut, bo swoimi kontaktami jest w stanie po prostu uzyskać konkretne zalecenia, przepisy i td. Tych, jak już wspomniałem, jeszcze w Polsce nie podano do szerokiej publicznej wiadomości. A przecież wytwórca żywności ma prawo znać oczekiwani ze strony konsumentów względem swych produktów.

      Firma, która zabiegała o świadectwo maszgiczim ściąga na siebie uwagę; wytwórnia nigdy o to nie zabiegająca - musiałaby oszukać klienta, podając na etykiecie nazwisko człowieka uprawnionego do nadzoru kaszrutu. Może to spowodować proces sądowy, na przykład o wyłudzenie, sfałszowanie podpisu i tp. Rzecz nie nowa w kraju, w którym bardzo powszechnie spotyka się nawet fałszywe środki płatnicze, tak złotówki, jak i obce. Nie spodziewam się, aby jakiemuś fałszerzowi sprawiło trudność wykonanie podróbki. Proponowałbym już raczej opracowanie publikowanych w wydawnictwach ciągłych, najlepiej pod czyimi auspicjami Związku Religijnego Wyznania Mojżeszowego, aktualizowanych raportów o stanie i zakresie produkcji żywności koszernej, informacyj komu wydano certyfikat, a komu go odebrano. Sądzę, że mógłby to być zalążek polskiego magazynu nt. kaszrutu. Przyznacie Państwo, że trudniej niż podrobić banknot jest podrobić powszechnie dostępny biuletyn.[35] Jeśli jakaś firma uzyskała kiedyś porękę, to zwykle „równa w górę” nie chcąc dać powodu do zabrania jej w dalszej perspektywie.  Pamiętajmy, że nawet świadectwo maszgiaha może się na nic nie zdać jeśli producentem będzie człowiek o złej woli, który dajmy na to, tak zaaranżuje proces produkcji w swoim zakładzie w dniu wizyty maszgiaha, że rzeczywiście będzie się mu zdawało, iż można zakładowi wystawić taki certyfikat. W sumie oszustwo i tak pewnie wyjdzie na jaw, ale zanim zostanie zdemaskowane ponowną inspekcją, oszust ten zapewne sprzeda część swych produktów za koszerne. Wizja lokalna nie jest stanem permanentnym i jeśli napotka na złą wolę nieuczciwego producenta, może być nieskuteczna. Produkcja koszernej żywności pod szyldem, który się utraciło nie jest również w świetle prawa polskiego ścigana. Najnowsze propozycje prawników w USA sugerują konieczność interweniowania organów federalnych oraz znaczne zwiększenie kar (np. do wartości 5 000 dolarów) za fałszerstwo lub inne nadużycia, jak też prawo osób prywatnych do wszczęcia postępowania z powództwa cywilnego, jeśli nastąpiła strata materialna powyżej określonego pułapu (np. 1 000 dolarów). Drugą stroną medalu jest to, że praktyki takie mogą skutecznie odstręczyć produkujących artykuły spożywcze na potrzeby ludzi (chcących spożywać żywność koszerną) w mniejszych skupiskach, do których dostarczają swe produkty znacznie mniej liczni wytwórcy niż dla takiego Nowego Jorku. Może klient w Brooklynie poczuje się pewniej, ale amator koszernej kuchni na prowincji zostanie bardzo rychło pozbawiony dostępu przez wytwórców zniechęconych przeciwnościami. Ładnie się takie rzeczy czyta na papierze, ale sprawa w wypadku pieniaczy może się nader szybko wymknąć z rąk. Zdaje się, że musi zostać wypracowany jakiś rozsądny kompromis. Będę się przyglądał tej sprawie, bo jest ona dość ważna jeśli ktoś w naszym kraju ma mieć pewność, że go w tym względzie nie oszukano. Jeśli coś miałbym doradzić, to starą mądrość: ostrożne podchodzenie do nowości. Ich efemeryczny charakter może nieść w sobie chęć szybkiego wzbogacenia się. Radzę kupować produkty firm solidnych, co do których nie ma cienia wątpliwości o uczciwości producentów. Firmy z tradycją, o dobrej renomie są o wiele solidniejszym partnerem niż nieznany wytwórca, który niczym meteor przemknął po świecie wytwarzania pokarmów, powodowany modą i własną refleksją, że „jeśli produkt dostanie nalepkę, to jest koszerne = może się lepiej sprzedawać”.
      Byłoby nieuczciwe podchodzić do nowych wytwórców indyferentnie, odsądzając ich od uczciwości. W końcu każdy renomowany kiedyś zaczynał. Zresztą kogoś być może nie stać aby zapłacić za inspekcję maszgiaha i produkuje swoje wyroby skromniutko zapewniając że to, co od niego kupiliśmy, jest koszerne. Na pewno może się zdarzyć sytuacja, że człowiek taki wystawi uczciwszą porękę koszerności niż oszukańczy producent, który na czas wizyty inspektora kaszrutu odstawia „szopkę”, wdziewając skórę jagnięcia i mogąc zapłacić bez trudu za dowolnie częste wizyty. Ludzie są naprawdę bardzo różni, różna jest motywacja postępowania. Nie należy tedy do wszystkich przykładać własnej miary. Będą zawsze biedni uczciwi i szachraje bogaci, będą i biedni szachraje i uczciwi bogacze. Bieda nie jest nigdy legitymacją uczciwości, ani bogactwo nie jest synonimem zepsucia czy moralnego dna. Przecież, jak uczył nas Pan Jacek Fedorowicz, w wypadku bogacza o zaszłym przestępstwie nie może przesądzać sam fakt posiadania, ale sposób wejścia w posiadanie. Jednak niewielu chyba zaprzeczy, że kto jak kto, ale właśnie „nowi ludzie” na rynku, owa eufemistycznie nazywana klasa „nowych ekonomicznych zwycięzców” jest najbardziej podatna na takie pokusy. Z różnych przyczyn zresztą. Może chcą spłacić rosnący niebotycznie kredyt, a może uzyskać pieniądze na działalność dobroczynną. Jako świadomy konsument, który chce kupić żywność koszerną, jedyną dla mnie rzeczą istotną jest bottom line (ang. podsumowanie): ten a ten wyprodukował rzecz nie koszerną, a sprzedał mi ją za koszerną. Oczywiście, nie umrzemy od tego (przynajmniej: nie teraz). Niewątpliwą przeszkodą jest fakt, że Polacy narodowości polskiej nie czują się często związani tego typu, dość szczegółowymi nakazami. Inaczej w wypadku żydów, których jednoczy wspólnota wiary i posłuszeństwa Prawu Objawionemu. Być może jednak wykształciło się w kimś czytającym tę książeczkę pragnienie obrania takiego modelu życia, w którym jest miejsce tylko dla żywności koszernej (w końcu każdy może ją kupić. Albo wypożyczyć). Inna ze starych mądrości, ale nadal obowiązujących w świecie, to: Towar koszerny w 99% jest w 100% trefny. Tak przynajmniej twierdzą rabini, zajmujący się tą kwestią na codzień.
      W trakcie lektury przekonacie się Państwo, że wiele przygotowywanych przez nas domowych potraw z polskiego stołu jest z punktu widzenia judaizmu - koszerne lub choćby parve. Coś jakby molierowski Monsieur Jourdain w: „Mieszczanin - szlachcicem” (nie wiedział, że przez całe swoje życie mówił prozą i który wygłosił słynne „Jak to miło coś umieć!” gdy się od nauczyciela dowiedział, iż głoskę „o” wymawia się zaokrąglonymi ustami).

Pytanie: A co z ceną za produkty koszerne ?

      Jako uderzenie w najczulszą część człowieka - jego kieszeń - zagadnienie cen za produkty koszerne stanowić będzie treść osobnego rozdziału (pod koniec książki). Spróbuję tam nakreślić rys historyczny tego “problemu”, jego dryfowania od rynku producenta do rynku klienta oraz skutków interwencjonizmu państwowego wobec żydów na danym terenie. Jak się będzie można przekonać, nierzadko można to również rozumieć jako dyskryminację i fiskalne szykany wyznawców mozaizmu ze strony prawodawstwa lokalnego.





[1]  - paradoksalnie: podobnie jak kalendarz gregoriański, dlatego kapłan mówi w czasie najświętszej ofiary: “Uroczyście obchodząc  pierwszy dzień tygodnia, w którym Chrystus został ofiarowany jako nasza Pascha...”
[2] -Nota bene, nie była ona tak spokojną jak nam przez dekady wtłaczano w głowy w szkołach. Warto wczytać się w dzieje żydów krakowskich i ich siedziby - Kazimierza.
[3]  - To znaczy: Księgi Objawione biorą za punkt zwrotny w dziejach ludzkości przymierze Boga z patriarchą Abrahamem.
[4] -  przypomnę, że według kalendarza żydowskiego np. rok 1996 to rok 5755/5756
[5] - Talmud” składa się z dwóch części: Misznah, to jest: pierwszej systematycznej kodyfikacji Prawa w ustnym przekazie oraz Gemara, zawierającej dyskusję nad Misznah.
    [6] - Rabin to wykształcony żyd objaśniający Pismo - Objawioną Księgę. Ktoś na kształt radcy prawnego, adwokata, guru dla rozproszonych żydów. Rabini odegrali wielką rolę w społecznościach poza Ziemią Świętą. Opracowywali kodeksy i prawa, wyjaśniali na codzień znaczenie Tory, Talmudu oraz interpretowali Prawo pod kątem postępowania w przypadkach niejasnych lub niezrozumiałych. Pośredniczyli w rozwodach i rozstrzygali kwestie sporne (sądy rabinackie). Świetnym przykładem jest książka „Urząd mego ojca Itschoka Baszevisa Singera, noblisty z dziedziny literatury.
[7] - Wydaje się to być na przykład słuszne dla węgorza, u którego metabolizm prowadzi do powstania toksycznego śluzu.
[8] - I niech mi ktoś powie, że inne zdanie prezentuje Papież  Jan Paweł II na podobną kwestię moralną, dotyczącą konkretnie seksu w życiu. vide: Karol Wojtyła: Miłóść i odpowiedzialność, wyd. przez oficynę KUL.
  [9] - Zapis Co winien być, zdaniem fizyków stosowany przy wyrażaniu różnic temperatur, tak jak umowny deg, który swoją bezwzględną wielkością jest tożsamy z Kelvinem. Zapis oC wyraża temperaturę “bezwzględną”, mierzoną od 0 oC.
 [10] - Istniał zakaz pozostawiania na noc nie nakrytych naczyń zawierających mleko lub wodę, z obawy że wąż mógł zostawić w nim swą truciznę.
 [11] - Według wiary chrześcijańskiej, słowo Izrael ma znaczenie bardzo szerokie i oznacza Lud Boży - Kościół, nie zaś Państwo Izrael utworzone w 1948 roku. Stanowisko Kościoła katolickiego do niedawna (do uznania Państwa Izrael przez Watykan w 1994 r) uznawało nazywanie Izraelem państwa za nadużycie tego terminu.
[12] - ... i dodać należy, ostrej na nich konkurencji. Odgórne limity ilości studentów-żydów sprawiły, że nieliczni absolwenci przesiani przez sito uniwersyteckie, zdecydowanie górowali nad konkurentami.
[13] - Oczywiście, jest to słuszne dla wstępnej kwalifikacji czy właściwie: dyskwalifikacji wyrobów, które zawierają składniki niedozwolone przez kaszrut, np. świninę.
[14] - Można to stwierdzić w laboratorium, gdy uda się w produkcie wykryć powszechnie znany cholesterol i specyficzne pochodne związków, których obecność dowodzi pochodzenia. Cholesterolu nie mogą wytwarzać rośliny, więc sama jego obecność zapala “czerwoną lampkę” ostrzegawczą: “coś zwierzęcego - należy sprawdzić dokładniej, bo a nuż to smalec.” Ponadto, w związku ze specyficznością trawienia u przeżuwaczy, w ich tłuszczu występują odrębne formy budowy i związki chemiczne niż np. w smalcu. Do stwierdzenia ich obecności, na przykład w formie domieszki do produktów roślinnych niezbędna jest jednak bardzo skomplikowana aparatura.
[15] - Nota bene, jak mi pisał Rabbi Y. Winkler, naczelny wydawca The Kashrus Magazine, prenumerata roczna kosztuje tylko $28.00 na rok (5 numerów), a ok. $50.00 za dwa lata. Firma wysyła także odpłatnie książki, taśmy i tp., odpowiada na pytania i wątpliwości czytelników.
[16] - Łatwo się przekonać, gdy zaistnieje wywołana czymś konieczność skorzystania z usług firmy “niezrzeszonej”. Zaraz mowa o tym, że “w drodze wyjątku” itp. bzdury. Widać jasno nie prawną, ale towarzysko-ekonomiczną szkołę postępowania. Niestety, na układy często nie ma rady i po ustaniu “przejściowych chwilowych” wracamy do punktu wyjścia.
[17] - Moim zdaniem była tu pewna niekonsekwencja, burząca pogląd o higienicznym wydźwięku koszerności.
[18] - Np. lew i wilk szkodzą niemal wszystkim ssakom i ptakom, zaś ptaki drapieżne mięsu zaatakowanych ssaków wcale,  oprócz jastrzębia szkodzącego dziobem mięsu koźląt i owieczek.
[19] -Sądzę, że ślady tego właśnie zwyczaju zachowały się w specyficznych daniach duszonych kuchni żydów aszkenazyjskich. Jest to moja własna teoria na temat przyczyn kształtu sztuki kulinarnej.
[20] - Były w tak powszechnym użyciu, że stosowano je jako miarę wielkości. Będzie o tym mowa dalej, przy interpretacjach Tory, wzgl. Talmudu, szczególnie jeśli idzie o dolny próg dopuszczalnej obecności jakiegoś składnika, często “terefa
[21] - Melchior Wańkowicz w De Profundis opisuje samobójstwo żydowskiego osadnika, który znalazł się w patowej sytuacji nie mogąc sprzedać swych owoców, gdyż były nieczyste. Etrogim najlepiej udają się w rozmnażaniu wegetatywnym przez szczepienie, czego Tora zabrania, formułując zakaz mieszania płodów.
[22] - Jeszcze w piętnastym wieku na Rodos żyła grupa żydów, którzy nigdy nie jedli mięsa, ani nie spróbowali smaku wina. Znali jedynie smak ziół i jarzyn.
[23] - Mojżesz Majmonides, zwany drugim Mojżeszem, legendarny rabbi i lekarz zalecał stosowanie diety składającej się między innymi z niezbyt starej pszenicy, niezbyt grubo zmielonej. Mięso koźląt, owiec i kurcząt, nadto żółtka jaj. Mleko krowie i kozie, także sery i masło. Miód szczególnie zalecał starszym. Ryby o “białym mięsie” - wszystkim, podobnie jak wina i suszone owoce. Nie zalecał świeżych owoców, cebuli ani czosnku (sic!).
[24] - Obrońcy uboju bezpośredniego twierdzą, że ból ograniczony jest tylko do samego aktu cięcia, mózg jest przy wykrwawieniu anemizowany. Ból cięcia jest nie większy niż akt oszałamiania. Poza tym podkreślają nasze antropocentryczne zapatrywanie. Zwierzęta mają inną psychikę i odczucia. Nie mają jak ludzie przykrej refleksji o śmierci i przeżyciach z nią związanych. Często nie reagują także na przykład na widok zabijanych obok innych osobników.
[25] - np. we Francji, Grecji, Portugalii i in.
[26] - Aktywność wody albo wodna jest bardzo ważnym parametrem, określanym w technologii jako równowagowa wilgotność pary wodnej nad produktem. Wielkość ta zależna jest nie tylko od zawartości wody w produkcie, ale także od procentowego, a ściślej tzw. udziału molowego, konkretnych, poszczególnych składników stanowiących dany układ: produkt / otoczenie. Od wartości aw zależy, czy w surowcu (produkcie) nastąpi rozwój drobnoustrojów. Istnieją rozmaite sposoby aby sterować tym parametrem. Na przykład solenie, dodawanie chemicznych konserwantów i tp.
[27] - Do ich przenoszenia służyły zakrzywione kije, kije wiązane tak aby utworzyły obcęgi, specjalne kielnie, łyżki, obcęgi metalowe i tp.
[28] - Perypetie ludzi, którzy wbrew okolicznościom, postanowili spróbować swych sił na ziemi palestyńskiej opisuje między innymi w “De Profundis” Pan Melchior Wańkowicz.
[29]  - liczba mnoga to: heczszerim.
[30]  - Należy go zredagować (w języku zrozumiałym dla odbiorcy) i zaadresować do wybranej uznanej agencji nadzoru kaszrutu. Jest ich na świecie ponad 100. Spis niektórych z nich zamieściłem na końcu książeczki.
[31] - Na ogół są to rabini, ale nie zawsze. Jak podaje J. Sallum, może wykonywać tę pracę każdy, kto odbył stosowne przeszkolenie.
[32]  - Ponadto, można się pomylić, gdyż symbolu “K” używają conajmniej 3 liczące się firmy spożywcze: Kraft, Key Food i Circle K.
[33] - Inspektorzy nadzoru kaszrutu mają prawo wizytacji zakładów o dowolnej porze.
[34] - Tym bardziej, że prawo wcale nie zabrania produkować pożywienia łamiącego normy żywnościowe (np. o dopuszczalnej zawartości jakiegoś chemicznego świństwa, zakażenia bakteriami ponad miarę i td.),  o ile ten towar nie będzie sprzedawany na terytorium podlegającym jurysdykcji tego państwa (sic!). Proszę mnie jednak nie oskarżać o niecne podejrzenia o tego typu praktyki ze strony żydowskich właścicieli fabryk.
[35] - Choć w swoim życiu widywałem już nawet sfałszowany Dziennik TV. I to wieeeele razy...

1 comment:

  1. Cieszę się, że się spodobało i informuję, iż jest to fragment większej całości. Gorąco zachęcam do lektury innych rozdziałów. W szczególności polecam ten z cytatami z Pisma. Nie jestem specem od stron WWW, toteż moja książka o koszerności to rozdziały poprzeplatane z inną tematyką. Ale po prawej jest spis treści, w którym można się doszukać interesującej tematyki. Również pozdrawiam, BP

    ReplyDelete

do Bożego Narodzenia AD 2019 niedaleko

    Z a miesiąc już będę w Kraju. Długo mnie nie było. Od maja. A przynajmniej tak się czuję (Gosia mnie koryguje że nie aż tak długo, No...